Bezchmurnie - Moja historyjka
Fusek - 09-09-2009 Temat postu: Moja historyjka Witam. Przeczytałem wiele wątków na tym forum w których pisaliscie o derealizacjach, depresjach itp. Otóż sam przeszedłem to piekło, jednak jeszcze nie do końca i chciałbym sie was poradzić.
Mam 18 lat
Otóż marihuane po raz pierwszy skosztowałem na tych wakacjach mieliśmy troche tego towaru tak na 3 razy aby zapalić. Po tych 3 razach wszystko było ok, praktycznie niczym sie nie martwiłem, miałem piękne stany, takie jakie chciałem mieć itp. Byłem poprostu przekonany, ze marihuana jest genialna i swiat po niej moze wydawać sie taki jakibysmy sami chcieli zeby był. Do czasu.... Kiedy zapaliłem 4 raz w swoim zyciu. Był to zupełnie inny towar, który wyglądał i roznil sie zupełnie od tego co ostatnio ( i podobno mocniejszy ) oraz troche lewego pochodzenia. Po zaciągnieciu sie 3 mocnymi buchami przez pierwsze chwile nie czułem niczego, myślałem, ze za mało pociągnełem, jednak juz po 5 minutach stan ten zupełnie sie odmienił, zaczelismy sie smiac do łez z kolegami, poprostu euforia na maxa. Jednak od początku czułem, ze cos nie gra i cos jakby nie daje mi spokoju, po moze 20 minutach wszystko wydawało mi sie inne dosłownie gdzie bym nie poszedł wszystko ( głownie pomieszczenia i myśli ) wydawały mi sie takie " chujowe ", panicznie sie wystraszyłem, chciałem zeby to wszystko juz sie skonczylo i powrociło do normy, złapałem moze taki zawias na 2 -3 godziny, ze tylko siedziałem na krzesle i nic - rozmyslalem nad wszystkim i o czym bym nie pomyslal wsyzstko było tak jakby " ze snu " jednak nie takiego fajnego snu tylko wrecz na odwrót. Cała ta sytuacja miała miejsce u kolegi w mieszkaniu. Po pewnym czasie widząc jak inni zamulają odważyłem sie wstać i pójść spać. Gdy przespałem sie moze z 4 godziny i obudziłem sie, wszystko wydawało mi sie dalej takie jakby obce i zamulone oraz nie ostre ( wzrok ), byłem przekonania, ze to przejdzie po jakimś czasie. Wrócilem do domu i przespałem sie moze jeszcze z 2 godziny, ale dalej nic... nadal wszystko było takie jakby ze snu i czas płynął tak jakby bezustannie ciągiem. Po 4 dniach zauważyłem, ze cos jest nie tak, ze nadal czuje sie jakbym był poprostu tępy, troche mnie to zaczeło niepokoić i tutaj zaczeło sie piekło. W internecie naczytałem sie o Schizofreni, nerwicach, derealizacjach i poprostu spanikowałem tak jakby wszystkie to choroby nagle sie we mnie odezwały a najbardziej derealizacja, rzeczywiscie wszystko mi sie wydawało nie takie jak dawniej, jednak dopiero wtedy zdałem sobie sprawe, ze to ta cała derealizacja, ze ludzie ktorzy ja przezywaja dokładnie tak samo ją w sobie obudzili - poprzez palenie marihuany! Byłem wystraszony czytaniem jak ludzie walczą z tym schorzeniem przez 1 rok, 4 lata a rekord to chyba przez 15 lat!. Nie mogłem uwierzyc, ze ja tez bede mogl meczyc sie z tym przez tak długi czas. Bałem sie spać, bałem sie myśleć, bałem sie wychodzic z pokoju, a co gorsza z domu, bałem się żyć! Powiedziałem o tym wszystkim mamie, chyba przegadałem z nią przez ten tydzien tyle, co nigdy w zyciu, ale poprostu czułem taką chęć dzielenia sie z kimś tym problemem, aby ten ktos mnie zrozumiał.
Na początku tej całej derealizacji było istne piekło, dochodziło nawet do myśli samobójczych, nie widziałem ratunku. Najgorsze były noce, budziłem sie co 2 godziny i nie widziałem czy ja spałem czy poprostu sie zamyśliłem... Często potrzebowałem w trakcie nocy rozmowy z kimś zeby mnie uspokoił, bo inaczej nie mogłem wytrzymać. Po pewnym czasie gdy już jako tako spałem zacząłem powoli wychodzic z domu, jednak nie było to miłe, bo kazda inna ulica bądź dom wydawały mi się inne, nie takie jak kiedyś. Z jednej strony byłem jakby to nazwać ( az sam sie tego w pewnym momencie bałem ) zafascynowany, ze tak moze wyglądać swiat, ale jak tak głebiej sie w to wpatrzyłem, to poprostu załamanie i agresja budziły się we mnie, ze miałem tak piękny swiat przed oczami a nie się nim wtedy nacieszyć. Dzień po dniu derealizacja malała, a swiat zaczął wracać do normy. Miałem jeszcze stany depresyjne, co tez nie było miłym wrażeniem.
Teraz jest juz całkiem dobrze, chodze do szkoły i jakoś to wszystko sie stabilizuje, chociaż czasami mozna sobie wkręcic derealizacje tak poprostu z niczego, ze wszystko jest takie inna lub " czy to już jest ta normalna rzeczywistość ?! "
Wiele objawów tego " przejarania " juz mineły jednak nadal odczuwam taki jeden najbardziej: ZAMULENIE, poprostu jestem jakby to nazwać tępy. Niby wszystko jest ok, nawet praktyki w robieniu prawa jazdy idą mi w miare ( niedługo egzamin ) jednak nie czuje sie tak jak kiedys, odczuwam własnie to zamulenie i apatię. Wzrok się poprawił, jednak strasznie szybko męczą mi sie oczy i czuje takie jakby pieczenie ich bez powodu, oraz straszne poczucie tego jak czas szybko płynie i nie ogarnięcia tego co sie działo np. godziny temu, to mnie przeraża
I tu nasuwa sie moje pytanie, czy to sa objawy nadal po tym 4 zapaleniu marihuany, ok. 3 tygodni temu i czy da sie je jakoś przyspieszyc aby szybciej sie odmulić i znowu ustabilizować swój czas? Poprostu mam tyle rozkim w głowie i przed oczami, ze od tamtego czasu nie miałem takiego uczucia jak Nuda... Ciągle mam wrazenie jakby cos sie działo, ale ja nie jestem tego w stanie ogarnąć i przez to czas mi szybciej ucieka
Z góry dziękuje za przeczytanie tego tematu i pomoc, mam nadzieje, ze to kiedys minie.
miodzio - 12-09-2009 Temat postu: i jak teraz? uspokoilo się juz w Twojej psychice?
Fusek - 13-09-2009
Ogólnie staram sie tym nie przejmować i to rzeczywiście pomaga, ale pani derealizacja lubi sie nawracać np. Wczoraj kiedy to po zakrapianej imprezie musiałem wracać z kolegami o 1 w nocy przez miasto gdzies tak z 5 km. To w pewnym momencie wszystko mi sie zaczeło wydawac dziwne ( moze to za sprawa alkoholu, sam nie wiem ), ale po powrocie do domu, czyli jakiś 5 minutach wszystko powróciło do normy. Teraz jestem troche skacowany, ale wesoły :P
ssaarrss - 25-09-2009 Temat postu: oj i jak tam lepiej juz ? bo ja mam to samo i dobrze wiemy co to jest ... wzrok sie poprawia ?
Fusek - 26-09-2009
U mnie już wszystko raczej gra, tylko nie raz wzrok potrafi nieźle wkurwić, no a tak po za tym to juz powoli czas mi sie stabilizuje i co najdziwniejsza chociaz wiem co przezylem, to mam ochote jeszcze raz zapalić :P
Fusek - 24-10-2009
Witam, dawno nie zagladałem do mojego tematu tak więc postanowiłem sie podzielic z wami doswiadczeniami przez ten czas
Nadal miewam derealizacje, może nie taką jak kiedys ale jednak. Nie dawno odkryłem, ze derealizacje nasila lęk, ktory pojawia sie z nikąd ( lub niepokój ). Jednak moją najwiekszą zmorą są sny, nie wiem czemu ale jak przyśni mi się coś ( cokolwiek ) to potem jakby sie zajebiście tym przejmuje i nie wiedziec czemu ale o czym wtedy nie myśle ma podłoże derealizacyjne - więc najlepiej nie myśleć :) np. Moje stare mieszkanie, Szkoła, lub jakies znane miejsca są poprostu inne w myślach co mnie przeraża, dosłownie jakbym tam był 0.o tyle, ze z derealizacją
I co dalej? Przeczekać az wszystko sie ustabilizuje? Czy moze sięgnąć po jakieś środki?
Dodam jeszcze, ze mam jakby taką huśtawkę nastrojów tzn. Z depresji, poprzez lęki aż do euforii, tak jakby w moim organiźmie brakowało stabilizacji jednak najbardziej i tak boję sie spać - sny niby normalne takie jak zawsze ale z drugiej strony takie straszne bo przypominają mi o derealizacji :(
wssk - 24-10-2009
Wiesz co ciesz sie ze trwa to u Ciebie tak krótko i masz dosc słabe jazdy. Zaraz o, tj. Pare dni po paleniu tez mialem ochote, ale nie zapaliłem, zresztą uczucie haju samo wrocilo. Nie ogarniam jeszcze tego wszystkiego ale jest to najgorze co mnie dotąd spotkało. Nie pal wiecej naprawde nie warto. Trzezwy swiat jest piękny, a mj daje pozorne szczęście za ktore przyjdzie jeszcze płacić. Powodzenia w silnej woli:)
Fusek - 05-11-2009 Temat postu: KONIEC! Koniec! Derealizacja przeszła, depersonalizacja tak samo, świat już nie jest płaski! Wszystko jest jak dawniej. Ciekawy był ten 3 miesięczny trip, który zakończył swoje żniwo właśnie w tym tygodniu. Doświadczenie to nauczyło mnie wielu rzeczy oraz rozwiązało niektóre moje problemy. Czuje się dobrze aczkolwiek nadal nie mogę w to uwierzyć, że d/d ma koniec, ale jednak, to przechodzi!
Dodam jeszcze, ze nie jechałem na żadnych lekach, psychotropach, anty-depresantach. Poprostu zwykłe zajęcie się sprawami codziennymi oraz kontakty towarzyskie to był mój klucz do sukcesu
wssk - 06-11-2009
Miło słyszeć ze komus udało sie z tego wyrwać i fajnie ze pomyślałes zeby o tym napisac :), na pewno bedziesz mial dobra nauczkę a wszystko dobre co sie dobrze konczy :). Co do leków zależy to od intensywności, ale przeszlo Ci i to najwazniejsze:)
|
|
|