Jak mądrze być obok? - Problem z marihuana
dani - 29-10-2011 Temat postu: Problem z marihuana Witam wszystkich. Mam 26 lat i przez ponad 6 lat razem ze swoim obecnym narzeczonym palilam marihuane dzien w dzien. Sytuacja finansowa w Polsce zmusila mnie do wyjazdu za granice, gdzie poznalam czlowieka ktory juz od wielu lat uzalezniony byl od THC. Tesknota za domem rodzinnym, przyjaciolmi i ogolnie pobyt w obcym kraju byl dla mnie bardzo trudnym etapem w zyciu. Calym sercem pokochalam swojego obecnego partnera (zaufalam mu bezgranicznie)ktory pokazal mi dobre strony palenia-mianowicie zanik stresu i ogolnie latwiej bylo mi sie przystosowac do nowej rzeczywistosci, poznawac nowych ludzi, zmagac sie z codzinnymi problemami. Wtedy nie zdawalam sobie sprawy jakie spustoszenia w mojej psychice moze wywolac owy narkotyk. na poczatku palilismy w weekendy, potem coraz czesciej i coraz wiecej, ciezko bylo mi osiagnac stan upalenia taki jak na poczatku. Zauwazylam tez stopniowy zanik wartosci, oddalalam sie od przyjaciol, rodzice stawali sie obojetni, swiat zamykal sie tylko na pracy domu i paleniu,do tego doszly jeszcze paranoje,leki,problemy z zasypianiem z powodu braku i bardzo zle samopoczucie z powodu braku marihuany i wiele innych-dewaluacja systemu wartosci. Obecnie nie pale juz 4 miesiace,bylo i nadal jest mi bardzo ciezko odnalezc sie w prawdziwej rzeczywistosci,zmagac sie z problemami,jestem strasznie przerazona,Problem jednak tkwi w tym ze moj narzeczony nie wiedzi nic zlego w paleniu tego swinstwa-wszystko jest dla ludzi ale z umiarem a ci ktorzy tego umiaru nie znaja nie powinni nawet podejmowac sie tego.Dziekuje bogu ze mam rodzicow i przyjaciol ktorzy staraja sie mi pomoc w utrzymaniu mojej abstynencji. Chcialam sie udac na terapie ,ktora on mi odradza,chcialam udac sie do psychoanalityka- rowniez i to neguje.Jest zazdosny do sazalenstwa o to ze rozmawiam z moja mama prawie codziennie po kilka minut ,ktora dodaje mi sil i bardzo pomaga to sama ze znajomymi.Bo jak przeciez on moze mi pomoc w tej sytuacji skoro sam siedzi w tym po uszy..???nie wiedzi co sie z nim dzieje.KOcham tego czlowieka i wiem ze kazdy mam wolna wole i wlasny rozum ale nie rozumiem tylko jak on mogl pozwolic wciagnac mnie w ten nalog i nie widziec co sie z nami dzieje?!Ja mu zaufalam calym sercem-ciezko mi jest mu zaufac ponownie.Nie nawidze jak do mnie przychodzi upalony, co mu oznajmiam,jego przekrwionych oczu ,bladej twarzy i podkrazonych oczu ,wrecz mnie to odtraca.Sama nie wiem co mam robic.Bywaly takie dni trzezwosci u niego ktore byly nie do zniesienia-agresja slowna, nieumiejetnisc odnalezienia sie i bytu na trzezwo,boje sie go tedy.Jak to bedzie za kolejne pare lat??Jak bedzie wygladal nasz zwiazek jak kiedys nie bedzie mial mozliwosci palenia przez kilka dni,boje sie starsznie.pomozcie
felka - 01-11-2011
Jestem po dwóch związkach z jaraczami, mój były mąż też nie widział tego,że ja też się w to wciągam i że mam stany że fizycznie jest ze mną źle, jak leżałam na łóżku z totalną masakrą i przykrymi objawami kardiologicznymi on montował sobie kolejne wiadro z radochą ale jest impreza. W następnym związku już nie jarałam, bo szkoda mi było własnego zdrowia, na prawdę bałam się czasami, że zejdę, no ale za to mój luby jarał 24 na dobę. Niestety z kimś kto żyje non stop na chmurze nie da się funkcjonować i dogadać w najprostszych sprawach.
koralia - 02-11-2011
jestem w podobnej sytuacji. przeprowadzilam sie do anglii 6 lat temu i pozalam tutaj chlopaka ktory juz palil, zakochalismy sie i tak juz jestesmy razem dwa lata.
Na poczatku jego palenie mi nie przeszkadzalo, z czasem jednak stawalo sie to dla mnie coraz wiekszym problemem. Nie moge mu ufac, bo czesto mnie oklamywal.
Teraz mam problem, bo w nastepnym roku planuje wyjechac do innego miasta na studia i chcialabym zeby wyjechal i zamieszkal ze mna, ale wiem ze nic z tego nie bedzie jesli bedzie nadal palil, wiec postawilam warunek: albo przestaje palic, albo wyjade sama i to bedzie tez koniec naszego zwiazku.
Jesli naprawde kochasz tego faceta, przede wszystkim wyjasnij mu ze skonczylas z tym i nie chcesz juz tak dalej zyc, bo to nie ma przyszlosci.
Jak odstawienie nie bedzie jemu pasowalo to widocznie czas na zamiane partnera- nie zmuszaj sie zeby byc z osoba z ktora nie jest Ci dobrze.
A z wlasnego doswiadczenia wiem ze palacz nie zapewni poczucia bezpieczenstwa.
Wiecej chyba nie moge Ci doradzic, bo sama jeszcze tkwie z podobnym problemem.
Porozmawiaj z nim i napisz jak Ci poszlo!
felka - 05-11-2011
Gadanie z nim to bez sensu. To już się ciągnie 4 lata i on od początku doskonale o tym wie, że ja z tym skończyłam.
koralia - 08-11-2011
Felka-
no najlepiej olac 4 letni zwiazek, jesli sie druga osobe kocha. ;]
felka - 08-11-2011
W tym momencie chyba jednak bardziej kocham siebie i własny święty spokój.
Sarnaa3 - 09-11-2011
a ja uważam ,że nie ważne ile trwa związek ale ważne jest to czego ty chcesz!
święty spokój będziesz miała wtedy gdy swoją decyzje poprzesz czynami-ZOSTAJESZ z nim idziesz na terapię i jesteś do bólu konsekwentna aż czasami rzygać ci się chce od tej konsekwencji i trudności i przykrości jakie z tego wynikają
ODCHODZISZ-idziesz na terapię i walczysz z poczuciem winy że pomimo tego ze go kochasz nie potrafiłaś go od tego odciągnąć ,że pomimo tego ze się starałaś zostałaś na bocznym torze
DECYZJA TO TWÓJ WYBÓR I TYLE
JA KOCHAM I JESTEM Z NIM OD 6 LAT I WALCZĘ
INNE ODCHODZĄ I ODDYCHAJĄ Z ULGĄ PEŁNĄ PIERSIĄ
TYLKO TY WIESZ CO CI JEST NAJLEPSZE
pozdrawiam
felka - 09-11-2011
Wiesz Sarna, ja psychicznie się z nim nie rozstałam, ale nie mieszkam z nim bo mnie wyrzucił rok temu bo przeszkadzałam mu w paleniu, wróciliśmy do Polski ale osobno. Teraz mieszkam też osobno więc nie bardzo wiem na czym takie bycie z nim i bycie konsekwentną by miało polegać, bo jak byłam u niego ostatnio było ok. dopóki nie wykryłam, że hoduje krzaka w sraczu, ale wprowadzić się do niego nie wprowadzę przecież na siłę i nie będę go pilnować, ani nie wprowadzę się do domu gdzie on jara, a jemu nawet na tym za bardzo nie zależy żeby znowu razem zamieszkać bo do niego kompletnie nic nie dociera i żyje na jakiejś orbicie.
felka - 09-11-2011
Jemu kompletnie na niczym nie zależy. Jak przyjadę do niego po pół roku to i owszem się cieszy, ale do mnie nie zrobi przez ten czas ani kroku.
Sarnaa3 - 09-11-2011
no to po co jeździsz jak on ma cię za nic?
sorry mam chłopskie rozumowanie albo z nim jestem albo nie i koniec.
po co te wyjazdy do niego za cholerę nie rozumiem
felka - 09-11-2011
Bo myślałam, że przez te pół roku może jednak coś się zmieniło. Że może trochę zmądrzał, wyzdrowiał, że pooddychał innym powietrzem i zmienił otoczenie i trochę mu się w głowie rozjaśniło.
Sarnaa3 - 10-11-2011
mój instruktor mówi mi tak
KOBIETO NIE MYŚL BO MYŚLENIE BOLI SŁUCHAJ I RÓB TO CO CI SIĘ MÓWI.
i w wielu sytuacjach to się sprawdza nie myśl co on może zrobi zrób ty coś
to jest złota myśl -nie myśl tylko działaj
koralia - 10-11-2011
felka wczesniej mowilas zeby sobie odpuscic, ale sama do swojego latasz chociaz on ma Ciebie za przeproszeniem gdzies :/.
Uwazam ze Sarna ma racje. Zalezy jaki facet, jednemu przetlumaczysz innemu nie. Ja naprzyklad wiem ze mojemu facetowi zalezy na mnie, wie ze rani mnie tym ze pali, ale chce cos z tym zrobic. Inny tak jak przyklad felki- wybierze ziolo.
|
|
|