Bezchmurnie - Moja historia i przemyślenia.
Kveldulf - 07-11-2011 Temat postu: Moja historia i przemyślenia. Witam! Mam na imię Marek, 19 lat, mieszkam obecnie w Zabrzu. Chodzę do klasy maturalnej technikum.
Moja opowieść zacznie się w drugiej połowie wakacji 2010r. Były już obecne na rynku różnego rodzaju dopalacze. Przyglądałem się znajomym z otoczenia jak je palą. Sam próbowałem kiedyś MJ i wiedziałem czym to się je. Z początku pukałem się w głowę i uważałem że to głupota, chociaż sam paliłem papierosy od 4 lat. Potem jakoś wyszło, że spróbowałem. Paliłem do końca wakacji dzień w dzień, później na jesień co kilka dni. Z początku paliłem z butelki, lufki, później praktycznie tylko z wiadra, jak kto woli tłoki. Ilości też nie były małe bo brało się powiedzmy po gramie na głowę, a to kopało jednak trochę bardziej od naturala. Już wtedy miałem spore wyrzuty sumienia. W sumie przewinęło się z 15-20 różnych nazw mieszanek ziołowych. Tak nagle jak zacząłem palić tak wszystko się skończyło.
Mniej więcej na początku zimy zgadałem się z kumpelą na jakieś palenie. W międzyczasie zamknięto dopalacze, więc połapaliśmy grudę. No i znowu zleciało kilka miesięcy na paleniu, później już w większym gronie, ładnie wszystko wchodziło i git. Potem miałem przerwy mniej więcej 2-3 tygodniowe. Na wiosnę tego roku zgadałem się ze znajomym, z którym już wcześniej paliłem dopy. Jechałem akurat coś zapalić do ekipy na innej dzielnicy. Wyszło tak, że zabraliśmy się razem. Kwiecień-maj-czerwiec-lipiec-sierpień wpadłem w ciąg, palenie codziennie, jakaś 5tka na dwóch, choćby 1g na siebie. Były 2 przerwy po około 1 tydzień, bo wyjechałem w góry, tam nic nie paliłem. Po powrocie myślałem, że z tym koniec, no i niestety silna wola okazała się za słaba. Rzuciłem palenie papierosów i jaranie MJ na cały wrzesień, z motywacją ćwiczenia na siłowni, diety, odżywek (ćwiczyłem wcześniej, jak jarałem i sprawiało mi to przyjemność). Po miesiącu znowu wróciłem do nałogów. Teraz niestety mam wielki problem.
Patrzę na moich znajomych i widzę jak jaranie ich zmieniło. To stało się ich życiowym celem. Jak nie mają co palić to chodzą naciśnieniowani, bez życia i próbują chociaż wysępić jednego bucha. Teraz najgorszym jest, jak uświadomiłem sobie, że jestem taki sam. Tak samo wciągnięty to gówno, w ten klimat, tą ekipę. Naprawdę ciężko jest mi wytrzymać cały dzień bez palenia. Nie mam zbytnio znajomych z niepalącego towarzystwa, czuję się samotny, rodzicom nie mogę się wyżalić, nie wiedzą nawet że od kilku lat palę papierosy. Alkoholu nie piłem od stycznia tego roku. Różnorakie hobby, którym poświęcałem się kiedyś, teraz mnie niesamowicie nudzą.
Mam rozdwojenie psychiki, inaczej zachowuję się na trzeźwo, inaczej na bańce, jeszcze inaczej na zejściu po paleniu.
-Jak jestem na trzeźwo kminię skąd wziąć pieniądze i zapalić, albo czy ktoś idzie palić.
-Na bańce jestem wesoły, uradowany, omamiony.
-Na zejściu mam wyrzuty sumienia i powtarzam sobie, że to był ostatni raz...
Przemyślenia:
-już kilka razy przekonałem się na własnej skórze do czego prowadzi jaranie.
-wydałem na to mnóstwo kasy i dostałem za to dziury w pamięci, daremnych znajomych, brak ambicji i zniszczone płuca
-nawet jeśli rzucę to nie potrafię utrzymać stanu abstynencji
-mam w tym roku maturę, jak ją zawalę to ginę a z takimi dziurami w głowie marne szanse na zaliczenie
-olewam naukę, zadania domowe, oceny
-mam słaby kontakt z rodzicami, muszę kłamać, wymigiwać się
-kiedyś byłem zamknięty w sobie, teraz nawet nie potrafię opisać stanu w jakim się znajduję, zależnie od tego czy jestem na bani czy nie mam inne cechy charakteru, MJ zawładnęła moim umysłem
-przeważnie paliłem grudę, więc pewnie też inaczej oddziaływała niż susz
Proszę o Wasze jakiekolwiek przemyślenia i cenne rady odnośnie rzucenia, bądź chociaż ograniczenia jarania tego świństwa.
PS. Osoby z Zabrza lub okolic mogą napisać na PW, jeśli ktoś ma pytania, rady bądź chce rzucić to w grupie zawsze raźniej :)
Pozdrawiam: Kveldulf
micholas - 08-11-2011
hmm...niektóre przemyślenia zawarłem w moim temacie "my story". Powiem Ci że ja w Twoim wieku 5 lat temu również miałem takie przemyślenia, wątpliwości i w ogóle...i mimo tego ciągnęło się to przez kolejne lata aż do niedawna.
Może spróbuj się zastanowić, ile trwa prawdziwe ujaranie- pół godziny, godzine? Czas w którym jest ta euforia i w ogóle. Reszta to okropny stan umysłu. Mnie kiedy nachodzi myśl o zapaleniu, myślę właśnie o tym wielogodzinnym "mule' który trwa nawet gdy próbuję się dopalić. Nie palę 4 miechy, co jest wielkim sukcesem- ostatnio taką przerwę miałem chyba w gimnazjum (mam 24 lata).
Pomaga mi tez ogólne spojrzenie na środki odurzające- tzn dlaczego najebanie, naćpanie, naspidowanie jest takie fajne. To jest co ciekawe EFEKT UBOCZNY- podstawowym efektem jest pobudzanie w mózgu układu nagrody, przez co człowiek czuje się przyjemnie. Organizm potrafi sam pobudzać ten ośrodek, na jakiś czas jakby zapomina jak to się robi, bo sztucznie się pobudza go długo różnymi środkami.Dlatego na trzezwo wszystko jest nudne, bezbarwne i ogólnie chujowe. Ale to mija.
Mi 8 lat zajęło dojście do tego i rzucić to raz na zawsze. Oczywiście nie było lekko, ale mając odpowiednią wiedzę i świadomość- udaje mi się wytrwać. Mam nadzieje że Tobie uda się dużo wcześniej niż ja skończyć z tym. Pozdro!
felka - 08-11-2011
Witam. Mój facet ma na imię Marek, ma 52 lata, mieszka na wsi, od pół roku nie wychodzi za płot, bo nie chce mieć kontaktów z ludźmi, nie ma nawet 2-3 tygodniowych przerw, pozbył się wszystkich ze swojego otoczenia, jara non stop, śpi w rozwalonym dresie i w brudnym śpiworze na rozwalonej kanapie bo od pół roku nie może rozpakować nowych rzeczy, łazi w brudnych ciuchach, po tarasie walają mu się puste puszki po żarciu dla psa, bo musi słyszeć jak koty się będą podkradać pod jego dom bo to jego wrogowie, cały dzień siedzi, pije herbatę i pali i twierdzi, że ma bardzo ważne zajęcie - on cały dzień myśli. No i ma do tego dorobione genialne teorie psychologiczno medyczne.
Ewakuuj się z tego stary, dopókiś młody i jeszcze łeb masz w miarę zdrowy :-)
Kveldulf - 08-11-2011
I znowu na zjebie :/
Jutro 2 testy, zero nauki, kupa roboty w domu i końcówka czasu.
Mam ochotę olać to wszystko jeszcze bardziej.
Chciałbym gdzieś uciec, po prostu zostawić to wszystko i zniknąć.
xyz - 09-11-2011
Od problemów się nie ucieka, tylko stawia się im czoła, trochę więcej wiary w siebie i w to że się uda, a na pewno sukcesywnie małymi kroczkami będziesz posuwał się naprzód. Trzymaj się.
Kveldulf - 25-11-2011
Dziś pierwszy dzień bez palenia od wrześniowej miesięcznej przerwy.
Już raz rzuciłem, więc drugi raz też mi się uda ;p
Rzucam papierosy i MJ naraz, także będzie ciężej.
Mam resztkę tabletek Tabex (na fajki) i sporo motywacji.
Pokasowałem numery do dilerów i nie zamierzam spotykać się przez najbliższe dni z nikim palącym.
Chcę po prostu unikać sytuacji gdzie się pali MJ, dopóki głód nie minie.
Już teraz odczuwam apatię i brak chęci do czegokolwiek.
Nawet do grania na komputerze muszę się zmuszać.
Przez najbliższe dni będę dzielił się odczuciami związanymi z odstawieniem.
Damy radę :)
|
|
|