Bezchmurnie - Lęki po trawie
Burrito - 17-03-2012 Temat postu: Lęki po trawie Witam,
to będzie dość długa historia. Z góry przepraszam. Chyba już słyszeliście kilka takich historii. Zacząłem palić trawę w wieku 15 lat. Najpierw sporadycznie, potem co tydzień. Potem w wakacje. Przestałem po ok dwóch latach palenia, ale to nie było bardzo często. Praktycznie tylko piątek-sobota. Potem tylko sporadycznie. Przestałem praktycznie całkiem gdy wyjechałem na studia. Tzn w czasie studiów zdarzylo mi się zapalic może 5-6 razy w ciągu pięciu lat. Skończyłem studia i odwiedził mnie kolega. Zapaliliśmy, sprzęt dość mocny. Po długiej przerwie mocno mnie kopnęło ale w normie. Kolega pojechał. Tydzień później postanowiłem zapalić sam. Przyjarałem niewielką ilość, dosć szybkim tempem i się zaczęło. Mocne, nieregularne bicie serca, zawroty głowy, problemy z oddychaniem, drżenie i cholerny strach. Strach tak wielki, że już żegnałem się z życiem jako pierwsza ofiara smiertelna mariuhuany. Stan ten trwał wiele godzin, dopiero udało mi się usnąć nad ranem. Kolejne dni chodziłem jak struty. Bałem się. Kilka dni pozniej zadzwonilem do kumpla, który powiedzial ze dzien po tym jak mu opowiedzialem co sie ze mna działo, zapalił i wylądował na pogotowiu z migotaniem przedsionkow. To mnei dobilo, bo bylem pewien, ze ten towar byl po prostu jakis trefny, ze dodali do niego jakiegos dziadostwa i zniszczylem sobie serce czy pluca czy cokolwiek. Zaczął się permanentny strach.
Po dokladnie tygodniu, podczas zajec na studiach podyplomowych dostałem kolejnego jakby ataku. Szybkie bicie serca, zawroty glowy, dretwienie ciala i uczucie cholernego lęku. Pojechalem na pogotowie, tam zrobili mi badania ekg serca i badania krwi. Nic w nich nie wyszlo, wszystko w normie. Dostalem hydroksyzyne i cos na serce. Poszedlem do domu. Ale to mnie nie uspokoilo, caly czas odczuwalem strach. Zaczalem chodzic do lekarza, dwa razy kardiolog, dwa razy ogolny. Badanie serce, krwi moczu, ekg holtera, echo serca. Wszystko w normie. Jedynie nieco podwyższone cisnienie. Czuje sie nadal fatalnie. Tzn sa lepsze dni, ale sa tez bardzo zle. Ataki leku zdarzaja sie rzadko, czescie mam napady takiego napieca, ze nie wiem czy oddycham i napady depresji. Chodze do psychologa, bylem juz na 5 wizytach, ale rózniac jest taka sobie. Nie wiem co mam robić, czasami już nie mam sily z tym walczyc, nie moge normalnie zyc, szukac pracy. To caly czas ze mna jest. W nocy nie moge spac, budze sie co chwila, co prawda bez lęku ale sny mam jakies dziwne i nie moge sie wyspac. Jestem na skraju wyczerpania, nie mam na nic sily a mam 26 lat, musze jakos zyc.
Tylko nie jedźcie po mnie, ja potrzebuję pomocy. Ktoś z was miał coś podobnego? Wyszedł ktoś z tego? Dziękuję za uwagę i pozdrawiam.
Burrito - 17-03-2012
pomoże ktoś?
miodzio - 17-03-2012 Temat postu: nerwica? moze sobie uruchomiles? polecam konsultacje u psychiatry
Burrito - 17-03-2012
Jestem umówiony na wtorek, jak wrócę to napiszę co mi powiedział. Czytałem tutaj, że zdarzały się ludziom podobne historie i chciałem się czegoś dowiedzieć.
Burrito - 17-03-2012
a jeśli sobie sam uruchomiłem tzn, że to przejdzie, czy, jest potrzebna jakaś dodatkowa pomoc/terapia/cholera wie co? Pogoda coraz fajniejsza, a mnie męczy to, że nie mam ochoty wyjść na zewnątrz.
elmagiko - 17-03-2012
Witam
Na wstępie chciałbym ci powiedzieć, że cholernie mocno trzymam za ciebie kciuki, ponieważ przeżywałem dokładnie to samo. Napiszę w skrócie, natomiast gdybyś chciał przeczytać całą moją historię to zapraszam do mojego postu - nick elmagiko tytuł "moja opowieść".
Konkluzja jest taka, że po wizycie u psychologa i zrozumieniu, że myśli lękowe,które mój umysł wytwarzał nie były świadomie moje. Porównałem to do tego, że myśli zerwały się z łańcucha i poszybowały często w bardzo nieprzyjemne wymiary. Ważne jest to że wszystkie te myśli NIE SĄ TWOJE NAPRAWDE.. Są jedynie wytworem pomarihuanowego stanu. Jeśli to sobie uświadomisz naprawdę to zacznie ciebie ten stan puszczać. Jeśli jesteś z warszawy mógłbym ci polecić naprawdę świetną psycholog.
Polecam ci także medytację i jogę. Medytacja doskonale pomaga w uspokojeniu myśli, w ich wyłączaniu.. Na początku trudno jest tak posiedzieć z zamkniętymi oczami, człowieka nosi i już by je otworzył. Ten stan jednak minie i poczujesz błogą pustkę.. stan niemyślenia o niczym konkretnym. Wytworzysz sobie taki bezpieczny kokon i nawet jeśli przyjdą myśli lękowe nie będą one miały na ciebie wpływu. Przepłyną jak chmury po niebie.
Joga łączy elementy delikatnej medytacji (ja taką preferuję) z dużą ilością ćwiczeń rozciągających. Większa sprawność, lepsze krążenie, samopoczucie, pełniejsze oddychanie.. To wszystko uspokaja.
Polecam także zharmonizować styl życia na najbliższy czas. Wprowadzić stałe rytuały.. np. śniadanko o 9:00, medytacja o 18:00, przed snem o 23:00 nie film wojenny tylko muzyczka relaksacyjna z youtuba czy skądśtam. Możesz wprowadzić ich więcej w zależności od tego czym się zajmujesz.
Wszystko to powinno ci pomóc wrócić do siebie samego. Nie jest to łatwe, może potrwać ale warto, gdyż życie jest wspaniałe i masz tu jeszcze dużo dobrego do zrobienia. Pomyśl o tym, że to mega trudne doświadczenie tak naprawdę pomoże ci być dojrzalszym, bardziej świadomym, wartościowym człowiekiem. Jest to coś co cie wzmocni na resztę życia.
Nigdy się nie poddawaj chłopie.. nigdy nie rezygnuj z życia. Wszystko jest w twojej głowie, a jest to terytorium, które ty sam znasz najlepiej. Przyjmujesz tego "wroga" na własnym gruncie i go pokonasz... Jestem tego pewien.
Pozdrawiam
Mateusz
Burrito - 17-03-2012
Wiesz nie spodziewałem się takiej fantastycznej odpowiedzi. Dzięki wielkie, chyba sobie wydrukuję i będę czytał w trudnych momentach :) już zabieram się za czytanie Twojej histrorii. Jeszcze raz dziękuję i postaram się robić to co mówisz tylko na to nieraz tak brakuje siły a to napięcie nie chce odejść. Dzięki po raz ostatni :)
Kolega - 18-03-2012
Wnioskuje, ze napady lekowe, dziwne stany masz w stytuacjach stresoprodukcyjnych (jest takie slowo? :P czesto go uzywam, bo fajnie brzmi i spelnia zadanie ^^ ).
PS. odpisalem na PW
spinecki - 21-03-2012
zastanawiam sie czy to rzeczywiscie kwestia ludzi czy moze kwestia trawy, ktora zawiera jakies dziwne dodatki, ktore wywoluja takie stany...
tak czy siak. primo - nic ci nie jest - miales atak paniki, dosc silny, wiec teraz bedziesz chwile chodzil jak po mega stresujacej sytuacji (mialem to samo i mi sie wydaje, ze to byl stres pourazowy, bo mi sie tez wydawalo, ze umieram... co prawda nie umieralem, ale moj umysl myslal i wrecz byl przekonany, ze to juz koniec, wiec i stres byl na najwyzszym mozliwym i nieodkrytym nigdy przedtem poziomie).
sekundo - przejdzie ci. ja bylem pewien, ze jestem nienormalny, ze to juz koniec, ze kij wie co jeszcze a wszystko minelo. z perspektywy czasu, czyli po dwoch latach od tej jazdy powiem krotko: zielsko mi nie sluzy i nie tkne go nigdy. tobie tez nie radze do tego wracac.
generalnie uspokoj sie, poczekaj miesiac, dwa, pol roku... powinienes widziec poprawe. ludzkie mozgi maja to do siebie, ze potrafia wracac do normy w jakis przedziwny sposob :)
Burrito - 21-03-2012
Dzięki, wiem, że z mózgiem jest u mnie wszystko w porządku, rozmawiałem właśnie wczoraj i przedwczoraj z psychiatrą i neurologiem. Zapewnili mnie, że nie wariuję (chociaż często tak myślę, nawet dzisiaj) i że mój mózg nie został na pewno uszkodzony. Uspokoiło mnie to mocno, jednak dostałem leki, które powinienem brać na uspokojenie, przez jakiś dłuższy czas. Jest mi teraz lepiej zwłaszcza, gdy otrzymałem wsparcie od użytkowników tego forum i innych i myślę, że będzie coraz lepiej. Męczy mnie jednak jakaś taka depresja, że życie już nigdy nie będzie takie samo. Tzn nie mam zamiaru i nie żal mi trawy ani nic z tych rzeczy, ale martwi mnie to, że zawiodłem wszystkich naokoło tą trawą, że już nigdy nie będę tak szczęśliwy z moją dziewczyną jak kiedyś.
|
|
|