Jak mądrze być obok? - mąż chce się rozwieść.....
paula_27 - 25-03-2012 Temat postu: mąż chce się rozwieść..... po 6 latach bycia razem i zaledwie roku malzenstwa stwierdzil, ze nie wie czy mnie kocha, ze nie wie czego chce od zycia i ze ogolnie nic juz nie wie.Pali od ponad 3 lat praktycznie codziennie, teraz to juz wogole kilka jointow dziennie i do tego doszedl alkohol, jestem zalamana ze wybral trawe, kiedy sie go zapytalam czy chce poswiecic nasze malzenstwo dla trawy, powiedzial tylko ze nie wie juz sam i ze nic juz nie wie.Czy ktos moze cos poradzic, chcialabym mu pomoc ale oczywiscie on mowi ze nie ma problemu,juz nie wiem co mam robic jak narkotyk moze tak zawladnac czlowiekiem???
Paweł100 - 25-03-2012
Witaj,jeśli On nie widzi problemu to nic nie zrobisz.Uzależniona osoba musi sama zrozumieć że ma problem no i chcieć coś z tym zrobić.Postaw ultimatum,albo Ty albo trawa.Jeśli wygra trawa to wiesz co On jest wart.Rozumiem że małżeństwo to nie byle co.Ale jak wasze życie ma wyglądać jak pies z kotem to serio zastanów się czy nie lepiej poznać kogoś odpowiedniejszego.Jeśli macie dziecko/dzieci o których nie wspomniałaś to już temat jest trudniejszy .Również mogę doradzić Ci żebyś się nie bała samotności bo przy nim wnioskuję że także ją odczuwasz.Niestety ten nałóg jest tak silny że mało kto jest w stanie pojąć że ma problem i chce się uwolnić.Widzę to po moich znajomych.Sam rzuciłem nałóg z mojego towarzystwa palącego,a było ono bardzo liczne.Też widzę respekt u niektórych takich bardziej normalnych że mi się udaje nie palić.Znam 1 osobę palącą z która rozmawiam na tematy mechanizmów uzależnień i która przyznaje mi racje z ok 50 albo i więcej...
Ja sam będąc uzależniony ok 2 lata nie dopuszczałem myśli do siebie że jestem uzależniony do momentu właśnie palenia kilku blantów dziennie,jeżdżenia samochodem pod wpływem,rozmowy pod wpływem ze znajomymi,pójściem spać bo bez tego się nie dało itp itd.
Zwięźle nie idzie robić nic nie bedąc zjarany.Znaczy idzie ale palacz nie chce inaczej.
Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę że marihuana powoduję u większości nerwicę,depresję.
Jeśli coś takiego zauważyłaś u męża (po spaleniu wesoły,na trzeźwo rozdrażniony) to muszę Cię poinformować że nawet po rzuceniu ludzie różnie sobie z tym radzą.Mi zajęło doprowadzenie się do prawie normalności 2-3 msc na czysto.Niektórzy szukają pomocy u psychiatry,psychologa.Jeśli masz ochotę na głębszą rozmowę to możemy na gg pogadać.
Pozdrawiam
Kolega - 26-03-2012
Witaj Paula
Wiem co czujesz, straszne uczucie niemocy. Uzaleznienie bliskiej osoby, jest bardzo uciazliwe dla drugiej połówki. Marihuana ma to do siebie ze wywołunie abulię, inaczej syndrom amotywacji. Objawa to się też tym że palący nie widzi problemu kiedy pali, dla niego wszystko jest ok, nawet jak rozpada sie rodzina on i tak sądzi ze po prostu tak ma być i to akceptuje. Jest mu wszystko jedno, na nic nie ma ochoty, tylko na krecenie blanta (nie liczac dilowania, dilerzy diluje po to zeby samemu palic(w 90%), a do tego juz maja ochote). Jesli próbowałas rozmowy, przedstawiłas argumenty to musisz jeszcze raz przeanalizowac sytuacje. Twoj maz musi dostać cios argumentów ktory zmieni chociaz na chwile jego tok myslenia, da mu jakies konkrety które moze wziąść do siebie, co umozliwi walke z nalogiem. Najwazniejsze jest to ze musi chciec tego sam, Ty musisz mu pomoc w tym wytrwac. Rzucic nałog jest latwo, ale wytrzymac w abstynencji juz nie, to ciagla walka z wola i nerwami. Stres jest ogromny, ale mozna sobie z tym poradzic. Ja potrafilem pogodzic to wszystko, duzo dała mi praca, po prostu zajalem sie nia w 100% i nie mysle o tym ze kiedys palilem trawsko.
mastik - 26-03-2012 Temat postu: taka dygresja wszystko fajnie Kolega, ale ja bym się zastanowił czy na pewno Paula MUSI pomóc męzowi wytrwać, tak na prawdę to musi tylko się martwić o siebie.
tak w ogóle to nie podobają mi się słowa 'musieć' i 'martwić'
miodzio - 26-03-2012 Temat postu: :) paradoksalnie: czesto rozpoczecie dbania o siebie skuteczniej wplywa na zmiane u partnera, niz wysilek w te wlasnie strone - skuteczna postawa to tzw. twarda milosc, mozna sie nauczyc takiego postepowania korzystajac ze wsparcia dla bliskich w poradni uzaleznien
paula_27 - 27-03-2012
mastik ma racje teraz powinnam myslec tylko o sobie!!! Wiem ze powinnam postarac sie mu pomoc ale skoro on twierdzi ze jest duzym chlopcem i sam sobie poradzi to szkoda mojego czasu...pozatym wiecie myslalam ze napisze tutaj i to mnie wzmocni w tym zeby postarac sie mu pomoc....ale niestety oprocz tego ze moj maz ma powazny problem z narkotykami i wiecznie klamie okazalo sie ze mnie zdradza....wiec chyba nie zasluguje nawet na to zebym zechciala kiedykolwiek jeszcze zainteresowac sie jego losem...zaluje tylko ze tkwilam w tym bagnie przez tyle czasu...jak mozna byc tak kompletnie pozbawionym skrupolow??
Kolega - 27-03-2012
Amotywacja, marihuana powoduje to ze obojetnosc jest czasami az drastyczna. Tak jak alkoholizm powoduje zamiane uczuc na głod alkoholowy, tak marihuana powoduje zespol mocnej amotywacji. Zapomnialem napisac wyzej ze pamietaj Paula w tym wszystkim o samej sobie! Wspoluzalenienie to tragiczna rzecz
nikiriki - 21-05-2012 Temat postu: .. to na pewno strasznie boli ale to ze chce rozwodu to chyba najlepsza rzecz w tym wszystkim po co być z kimś kto tylko rani, zasługujesz na szczęście.
|
|
|