To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzależnienia - Forum -
internetowe grupy wsparcia dla zmagających się z nałogiem i ich bliskich

Bezchmurnie - Krótko, ale intensywnie ..

enJoyeR - 04-04-2012
Temat postu: Krótko, ale intensywnie ..
Siema, w porównaniu do niektórych użytkowników mój staż palenia nie jest długi (bedzie może nie całe 2 lata) tak na marginesie ciekawe przez co nie pamiętam kiedy dokładnie zacząłem... Staż może nie długi, ale intensywny. Paliłem dużo ostatnio nawet po kilka razy dziennie, aż do 1.04.2012 gdy uświadomiłem sobie że moje życie zaczęło się kręcić wokół jarania. Od jakiegoś czasu przestałem pracować, uczyć się generalnie też, w zamian za to stale szukałem wymówek jak się usprawiedliwić przed samym sobą i rodziną. Każdy dzień zaczynałem od dwu godzinnego wylegiwania się w łóżku, później śniadanie, wyjście na piwko i do wieczora jakoś zeciało, a wieczorami to już palenie, włóczenie się po mieście no i rozmyślanie. Doszło do tego że myślałem o tym żeby tylko zajarać, a martwiłem się jedynie o to żeby pieniedzy starczyło na piwko i troche sortu. Zacząłęm żyć z dnia na dzień z nadzieją że nie zabraknie pieniędzy na palenie (żeby było jasne nigdy nic nie ukradłem, to chyba jeszcze nie to stadium). W każdym razie było tak do niedzieli kiedy to uświadomiłem sobie że właśnie na własnych oczach pierd..e sobie życie. Myśla ta szybko postawiła mnie na nogi i tego samego dnia postanowiłem nie palić.Z dochowaniem danego sobie słowa nie będe miał raczej problemów, bo nauczony 1,5 rocznym dosiwdczeniem w niepaleniu fajek (rzuciłem po 5 latach palenia) czuje że mam na tyle w sobie silnej woli. Problem tkwi w wyrzutach sumienia,które od 4 dni mi towarzyszą. Ciągle nie moge uwierzyć że dałem się tak omotać roślnie, nawet nie zauważyłem kiedy straciłem motywacje, kiedy ambicja poszła w kąt, kiedy zacząłem wstawać tylko po to by wieczorem zapalić. Ciężko pogodzić mi się z myślą że to nad czym tak kiedyś ciężko pracowałem (z dobrym zresztą skutkiem), chodzi o odzyskanie pewności siebie i wiary we własne możliwości bo kiedyś miałęm z tym duży problem, że to wszystko tak po ludzku spierdol..em. Dziś znowu brakuje mi wiary i pewności, znowu się izoluje, chyba boje się ludzi, znowu wole siedzieć w domu i analizować nie wiadomo po co każdy swój krok ... Do tego dochodzi dziwny stan (czułem dokładnie to samo gdy zaczynałem palić, później mi przeszło) cięzko to opisać, ale czasami czuje się jakby wszystko co robie robił poza sobą, robie coś i robie to dobrze, ale bez świadmości, coś jak by automat wykonywał wszystko za mnie podczas gdy ja kąpie się we własnych myślach. Dodam jeszcze że najchętniej bym nie wstawał z łóżka, dziś obudziłem się koło 7 i tak leżałem sobie, modliłem się, myślałem, piłem wode, znowu zasypiałem i tak jeszcze przez 3 godziny do 10.. Pozatym sporo schudłem, przez ostatni miesiac chyba z 10 razy to słyszałem.
Nie chce zanudzać, ale zbliżają się świeta a co za tym idzie spotkania rodzinne. Nie bede nawet dzwonił z życzeniami bo nie zniose opowiadania o swoich osiągnieciach ciociom i wujkom(standard jak w szkole, masz dziewczyne , jak praca itp), obawiam się że tylko jak padnie jakiś komentarz w moją strone (oczywiście złośliwy,jak każdy zacznie doradzać i mówić co on to by nie zrobił itdalej) to wybuchne i polece na pelnym flow bez zachamowań, wyrzuce z siebie wszsytko tak jak tutaj. Bo tak naprawne nikt mnie nie zna, nikt nie wie co mam w głowie , a ja się nie mam za najgorsze gówno. Mimo tego że troche sobie poutrudniałem w życiu wiem że jestem wartościowym człowiekiem i nie dam po sobie jeździć, zwłaszcza że nikt nie wie jaka jest moja sytuacja, ani tym bardziej nie domyśla się co przez ostatni czas pochłaniało moją uwage ... Tyle ode mnie, pozdro

Kolega - 07-04-2012

Ten dziwny stan to jest jakby odrealnienie, czujesz sie nie do konca soba. Tak jakby nagle wszystko sie zmienilo. Powiedz mi taka rzecz, czy miales jakies zle doswiadczenia podczas palenia , tzw bad tripy?
enJoyeR - 07-04-2012

Czuje jak bym na chwile stracił świadmość, np. jestem w sklepie, mówie sprzedawczyni co potrzebuje, ona mi to podaje, ja jej płace i na chwile jak by się wyłączam, dopiero gdy wydaje mi reszte uświadamiam sobie, że jestem w sklepie i robie zakupy. Pozatym zdarza się, że chwile zajmuje mi ustalenie czy jakieś wydarzenie miało miejsce w rzeczywistości czy przyśniło mi się (ma to jak sądze związek z tym, że po przebudzeniu, ponownie zasypiam i dużo mi się wtedy śni, a sny te są bardzo realne). Dodatkowo czasami dziwnie czuje się w śród ludzi, potrafie się zawstydzić, zdenerwować, albo roześmiać bez jakiegoś wyraźnego powodu. Chyba mam też jakiś problem z wyrażaniem i okazywaniem uczuć.
Jeśli chodzi o bad tripy to małem taki epizod ale to dwa lata przed tym jak zacząłem palić na dobre. To było coś okropnego halucynacje, urojenia, brak równowagi, myśli że zaraz umre jednym słowem koszmar. Po tym przeżyciu miałęm 2 lata przerwy. Po tych dwóch latach jak na nowo przekonałem się do palenia raczej już takich przeżyć nie miałęm. Czasami miałem wrażenie, że zadławie się językiem, albo gumą (miałem tak"znieczulone" usta, że nic nie czułem), a gume trzymałem między zębami żeby jej nie zgubić :). Jednak takie jazdy miałem bardzo sporadycznie i nie były jakoś mocno przerażające, zwykłe "będzie dobrze wkręcasz sobie" z reguły pomagało. Pozdro

enJoyeR - 09-04-2012

Nie wiem na ile ma to związek z nie paleniem, a na ile z przygnębieniem jakie mi od paru dnia towarzyszy ale zauważyłęm, że od jakiegoś czasu nie potrafie się modlić. Kieydś gdy paliłem niemal cały dzień myślałem o Bogu, zwracałem się do Niego, rozmawialiśmy. Moje życie duchowe było bogate, teraz natomiast jak by wygasło. Trudno mi się skupić, zebrać myśli. Moje myśli koncentrują się na moich problemach generalnie jest ok,ale często czuje jak by lęk, nie umiem go zdefiniować, ale wydaje mi się że jest on związany z wyjściem do ludzi, brak mi pewności i źle się z tym czuje. Mam w głowie chwile gdy czułem się świetnie, swobodnie (gdy paliłem) i bardzo chciałbym wrócić do teo stanu, może za bardzo ...
mastik - 09-04-2012

ja sie nie potrafię cieszyć tymi świętami bo myślę ciągle że mogła by się zdarzyć okazja ale jej nie ma.
jedynie się wyżywam fizycznie w intensywnym sporcie... i popijam piwko po treningu...

wiem że tak się tylko unieszczęsliwiam,
czekam tylko na swoje pęknięcie, wkur...nie i olanie tego... muszę tylko pocierpieć dostatecznie...

miodzio - 09-04-2012
Temat postu: nawrot
wyglada na klasyczny nawrot - jeszcze raz polecam terapie - szkoda zycia na taka gimnastyke wg mnie
enJoyeR - 13-04-2012

Prawie dwa tygodnie abstynencji, już widze poprawe jest coraz lepiej. Mam zajęcie, staram się uporządkować jakoś swoje myśli. Co mnie cieszy potrafie się modlić tak jak wtedy gdy byłem spruty, mój organizm chyba po mału zczyna wracać do normy. Choć nie jadłem źle staram się też zadbać o diete, przybrałem 2 kilo na wadze. Ogólnie jest znacznie lepiej niż od czasu gdy zacząłem tu pisać. Pozdrawiam i wytrwałości życze
Kolega - 14-04-2012

fajnie fajnie, dobrze ze do przodu :) Oby tak dalej
enJoyeR - 17-04-2012

Po krótce napisze co u mnie. Otóż znalazłem prace i ciesze się, że moge zarobić pare groszy i powiedzmy jakoś wypełnić swój czas. Praca jest fizyczna, ale da się wytrzymać. Bardziej niż zmęczenie fizyczne dają mi się we znaki myśli o mojej przyszłości. Praca jaka obecnie wykonuje uświadami mi, że poza swoją siłą nie jestem w stanie nic nikomu zaoferować. Przytłacza mnie to i choć mam świadomość własnej wartości, martwie się tym, że w obecnym świecie jestem marnym kandydatem na pracownika. Choć wszystko co robie, robie jak najlepiej potrafie, staram się to wykonywać każde zadanie starannie, bez względu na to czy ktos patrzy mi na ręce czy nie (po prostu nie umiem inaczej), wiem, że na rynku pracy jestem na szarym końcu i nikt się nie będzie o mnie bił. Po prostu nie mam żadnych kwalifikacji, studia rzuciłem, nie mam żadnego zawodu i kompletnie żadnego planu na siebie. Niestety nie mam też żadnej pasji, owszem interesuje się i bardzo lubie muzyke, ale to raczej sposób na poprawe nastroju czy oderwanie się od problemów niż pasja. Nie wiem jak jej w sobie szukać. Dodatkowo nastroju nie poprawiają mi moi bliscy, choć wiem że chcą dla mnie dobrze, ciągle przypominają mi w jakim obecnie położeniu się znajduje. Znajomi też nieraz dosłownie, nieraz między wierszami dają mi do zrozumienia, że zamaiast się rozwijać, cofam się. A tymczasem ja szukam (a może czakam aż samo przyjdzie?) coś co pokocham robić. Coś w czym sie będe spełniał i co pomoże mi się wyrazić, coś co będzie moje i będzie dawało mi satysfakcje. Coś dzieki czemu poczuje, że potęcjał który we mnie drzemie nie jest marnowany. Nie chce jednak żyć złudzeniami, wierze że kiedyś bedzie mi dane odkryć swoją pasje, ale póki co staram się podtrzymywac w sobie ogień, by głosy innych ludzi nie odebrały mi tego co mam - poczucia własnej wartości. Troche dużo się tego zebrało jak na jeden okres w życiu, ale cóż nie można się poddać. Rano jak wstaje do pracy i zaspany wpycham w siebie jedzenie by mieć siły na pierwsze 4,5 godziny pracy, powtarzam sobie "wytrzymasz jeszcze ten jeden dzień" i tak codziennie.Zdanie to jakby dodaje mi sił i pomaga odtrącać złe myśli, pomaga nie stracić szacunku do samego siebie, pomaga ukryć wstyd przed samym sobą i nie myśleć o tym gdzie zaprowadziły mnie moje dotychczasowe decyzje. Pozdro
enJoyeR - 20-04-2012

Chciałbym wypełnić swój wolny czas. Ogólnie mam go jakieś 10 godzin dziennie. 10 godzin w których praktycznie nie mam co ze sobą zrobić, zrobie sobie obiad, wezme prysznic, poczytam coś na necie i tyle. Ewentualnie wyjde gdzieś wieczorem i to tyle. Może ktoś doradzi jak i gdzie szukać jakiejś inspiracji/pasji, jakiegoś zajęcia tylko dla mnie, które odciągnie moje myśli i pozwoli mi się oderwać od szarej rzeczywistości ?
Radek - 20-04-2012

Mam dwie pasje
Sport i muzyka

Spot jest dla mnie bardzo ważny jestem triathlonistą amatorem oraz biegaczem
Mam cele miec fajną sylwetkę oraz cele treningowe.pokonywać to coraz lepsze granice. poprawiać czas itp. a w nagrodę jeżdżę na różne imprezy biegowo triathlonowe 100km od mojego miasta. Ostatnio byłem na Półmaratonie warszawski i zrobiłem super czas.
to tego sport relaksuje mnie. wyładowuje negatywne emocje poprawia samopoczucie.
Lubie tez klimat imprez sportowych a tak naprawdę ludzi których tam spotykam.
ludzie kochają sport tak jak ja .a co najważniej obracam się z ludzmi który nie piją ani nie ćpają co pomaga mi w zdrowieniu :)

Muzyka Głównie elektroniczna lecz nie zamykam sie tylko z tym gatunku.(rock reggae jazz hh) iu wszytko co ma duszę i nie jestem zwykłym komercyjnym kiczem.

Od 6 lat jeżdżę na imprezy elektroniczne po całym kraju i troche po europie
Ogólnie teraz już trochę sobie odpuściłem. udzielam się tyle lat na forum z muzyką elektroniczną i znam ludzi z całej polski którzy kochają to muzyke jak ja. spotykamy się na imprezach i razem imprezujemy.

Wielu ludziom ta muzyka kojarzy sie z sunrise dropsy itp
Na sunrise za darmo bym nie pojechał. byłem raz na dyskotece(pierszy i ostatni) i nigdy nie ćpałem fety ani dropsów na takich imprezach. ale niestety piłem u paliłem.
Teraz bede gdy bede gotowy bede chodził na takie imprezy 100% delektójąc sie samą muzyką

Ile rzeczy dzięki tej muzyce widziałem miast w polsce . ile fantastycznych ludzi poznałem którzy są moimi przyjaciółmi az do dziś. :)

Pozdrawiam Radek uzależniony

enJoyeR - 06-06-2012

Dwa miesiące od pierwszego wpisu przyszedł czas na kolejny. Od razu napisze, że zdarzyło mi się raz zapalić. NIe była to jednak żadna chwila słabości, po prostu miałem ochote jednorazowo puścić dyma i to zrobiłem. Od tego czasu dalej nie pale. I nawet nie przechodzi mi to przez myśl. Pewnie ktoś pomyśli, że już się łamie, że każdy uzależniony tak mówi i że i tak zaraz wróce do bakania. Chce się czymś z Wami podzielić, sam nie wiem czemu tak późno o tym pisze. Otóż w swoim życiu miałem kilka nałogów, z jednym długo nie mogłem się uporać. Nie będe wchodził w szczegóły, chce jedynie napisać, że każdy człowiek jest w stanie bez pomocy drugiego człowieka, wygrzebać się z każdego bagna. Bez drugiego człowieka nie znaczy tu że w swojej walce jest osamotniony. Sam długo nie mogłem poradzić sobie ze sobą i ze swoimi nałogami, aż w końcu poprosiłem o pomoc samego Jezusa. Może nie prosiłem od razu. Najpierw zacząłem z Nim rozmawiać, przepraszać za to co narobiłem w życiu, zacząłęm opowiadać o sobie, aż w końcu zacząłem błagać o pomoc. Mówiłem, że nie moge sobie poradzić, że bez Jego pomocy mi się nie uda. Wierzcie bądz nie, ale w tym momencie jestem wolny od swoich dawnych koszmarów. Zmieniłem swoje życie, stałem się zupełnie inny, zmieniłem swój punkt widzenia, dostrzegam rzeczy na które kiedyś w ogóle nie zwróciłbym uwagi. Nie chce nikogo zniechęcać do terapi czy zachęcać do tego by odrzucał pomoc swoich bliskich, ale z właśnego doświadczenia wiem, że nikt tak nie uleczy nas jak nasz Bóg który przrecież zna nas najlepiej, bo przecież nas stworzył. Żeby było jasne nie reklamuje tu żadnej religi. Mówie o zwykłej, codziennej, szczerej rozmowie z Bogiem w swoim pokoju. Bez żadnych obrządków, symboli,obrazów czy wyuczonych regułek. Proście Jezusa o przebaczenie i o to by pokazał wam drogę, by przejął kontrole nad waszym życiem. Dla Niego nie ma rzeczy niemożliwych i jeśli tylko zaczniecie żyć według Jego zasad On odmieni wasze życie. Sami zobaczycie, że zerwanie z nałogiem to tylko początek zmian na lepsze w waszym życiu. Pozdro
Radek - 07-06-2012

Każdy ma swój sposób na trwanie w abstynencji.
Duchowość jest dużym elementem 12 kroków Gdzie słowo bóg( jak jak kolwiek go pojmujemy ) jest dość dużo wspominane.

Ja jako ateista miałem dość duży z tym problem na samym początku. bałem sie ze nie wierząc nie będę trzymał abstynencji. jednak zostało mi to wszystko wytłumaczone

Mianowicie słowo bóg może być jako '' siła wyższa'' która ma mi pomóc w abstynęcji

Moją siłą wyższą są mityngi . to one sprawiły ze 1,5 roku nie grałem a teraz nie ćpam ani nie grał prawie 3 miesiące . dlaczego siła wyższa ode mnie?

To proste skoro sam wiele razy przyrzekałem sobie ze nie bede grał ani ćpał wiele rzeczy nigdy samemu nie dawałem dłużnej rady niż miesiąc skoro chodząc do terapeuty i na mitingi daje rade to jest siła większa niż ja sam.
Może to być kamień figara lub wiele wiele innych rzeczy które pomagają nam w abstynencji jako siła większa od nas samych.

Znam dużo ludzi którym duchowni i religia chrześcijańska pomaga w trzymaniu abstynencji
I dlatego sam jako ateista polecam religie jako kolejny element pomocy

Pozdrawiam Radek Uzależniony

enJoyeR - 09-06-2012

Każdy ma swój sposób to prawda, ja jedynie próbuje przedstawić swój. Wspomniałeś, że próbowałeś sam wiele razy rzucać, jednak bez większych sukcesów, dopiero dzieki terapi zacząłeś wygrywać walkę z nałogami.
Tak z ciekawości spytam czy na terapie chodzi się całe życie, czy do momentu aż sam poczujesz że dasz rade ?
Napisałeś "Może to być kamień figara", a co w przypadku gdy osoba, która uwierzyła, że to właśnie dzieki mocy kamienia jest wolna od nałogu, po prostu go zgubi?
Ludzie są w stanie uwierzyć dosłownie we wszystko, kwestia tego, żeby uwierzyć w to co jest naprawde.
W moim przypadku dzięki Jezusowi wyrwanie się z nałogu stało się tak proste, że wprost ciężko w to uwierzyć. Oczywiście miałem okres wzlotów i upadków. Powiedzmy 3 miesiące byłem wolny by w 4 miesiącu mocno upaś. Człowiek wtedy czuje się tak podle. Jednak gdy nie poddaje się i mimo tych wpadek walczy dalej, nastaje taki dzień (DOSŁOWNIE), że budzi się rano i już wie, że jest wolny. To uczucie to niemalże pewność, że już do nałogu nie powróci. Co więcej przychodzi mu to bez trudu, to jak decyzja o tym, że nie wiem będzie jadł na śniadanie bułki zamiast chleba, postanowione i już - nie pali, nie gra, nie "dotyka się" czy nie pije.
Sekret w tym by Jemu zaufać, poprzeć to swoją codzienną pracą (walka z nałogiem), nie przejmować się ewentulnymi upadkami, ale mimo ich walczyć dalej i nieustannie prosić Jezusa o pomoc w tej walce. On nigdy nie jest obojętny na takie wezwania. Zaufajcie Jezusowi, a sami zobaczycie, że to co niegdyś wydawało się prawie niemożliwe do osiągnięcia, stanie się rzeczywistością. Jestem na to żywym przykładem. Co jeszcze bardziej budujące, jest to dopiero prolog do nowego, nieznanego osobie tonącej w nałogu, życia. Pozdro

wyłączonymózg - 09-06-2012
Temat postu: duzo zbierznosci
siema, czytam temat i dziwie sie ze sporo pokrywa się tu ze mną. Moja stycznosc z mj to moze nieco ponad 2lata w sumie, 4 miechy intensywne, 8 miechów z polakiem, reszta czasu popalanie. najgorszy skutek wywołały 4 miechy intensywnego odurzania się mocnymi swojskimi topami, co doprowadziło mnie do ogromnej psychozy + depresji, schizy mineły po ok 1.5 miecha, otępienie i depresja została, z czasem wszytko ucichło. wiązało się to z umocnieniem mojej wiary i ciągłej intensywnej pracy nad sobą. juz jeden miech jak zaczynałem byc sobą, dobrze się czułem, no prawie bo mała rysa po depresji i schizach została w psychice, chodz już traciła na sile. no i znów wpadło jaranie w moje ręce, nie było to mocne jaranie, podszedłem do tego z lajtem, tym bardziej ze czułem się już zdrowy i dobrze na mnie zaczęło oddziaływać, popalając stopniowo zyskiwałem pewnosć siebie, czulem ze wychodze z tej dziury inelektualnej, thc pobudzało mój mózg, przez początkowy okres popalania (1miesiąć, potem był juz stopniowy powolny regres którego nie widzialem paląc). ostatnio paliłem przez 8 miesiecy. w tym 7 to non stop. mówiłem sobie "taki chwascik, co mi zrobi, to nie jakies mocne boby", do mocnych nie miałem dostepu bo nie zdążyłem sobie ich uprawic przez ten okres 8 miechów, pewne kroki do tego poczyniłem, ale zawsze to "cos" jakas przeciwnosć losu nie pozwalała mi dotrzymać 1, 2 krzaczka by zebrać mocny plon. Dążyłem do tego ale jednoczesnie się balem, miałem na względzie ze znów moze mnie to poschizić i znów rozwalić mi bardzo życie. Bóg czuwał i nie pozwolił by trafiło to w moje płuca. Ale mając dostęp do "chwascika" paliłem go bez lęku przez te 7 miechów codziennie, min po 1 razie dziennie. "bo co taki polaczyna mi zrobi, pamięć mam ok wszystko ogarniam" Tak jak samo chodziłem po miesicie zamyslony słuchając muzyki, denerwując się że nie mogę mieć swoich mocnych bobów, bo rodzice się wchrzaniają, znajomy poleciał w kulki itp, z dnia na dzien coraz mniej się ogarniając, już wtedy to dostrzegałem no ale paliłem skoro miałem to czemu by nie. Te 7 miechów totalnie wokół mj. Także modliłem się, czułem się dobrze na tym swiecie chodz juz wiele rzeczy nie trybiło, rodzice wiedzieli co się dzieje mówili mi że mnie to niszczy itp, ja się smiałem, tłumaczyłem im wręcz czemu wtedy mnie poschizowało (bo było b.mocne) a czemu teraz na mnie to nie wpłynie (bo jest słabe-polak), oni mówili "synu to ta sama substancja tylko w mniejszym stezeniu, z czasem zrobi ci krzywde". na poczatku roku dostałem pracę, wyprowadziłem się, zamieszkałem z kolegą który nie pali. naszymi wspołlokatorami były takze 2 osoby nie palące. nie mieli nic przeciwko bym palił w mieszkaniu leczy przy otwartym oknie itp. ok. był to mój 5 mies w ciągu, juz delikatnie zobaczyłem ze ten słaby polaczyna o dziwo zaczyna mnie męczyć, ze ta faza robi się jakas sztuczna. z Kumplem z którym mieszkałem w pokoju na początku było ok, mimo ze nie palił tolerował to. Pewnego dnia gdy wrócił po weekendzie na stancje (on studiuje) powiedział mi " nie chce zebys palił przy mnie, bo gdy w weekend próbowałem się uczyć nie mogłem w ogóle skoncentrować się nie miałem pamięci" potraktowałem to bardzo poważnie, bo on wie ja tym bardziej jak działa mj. ograniczyłem palenie. wtedy zaczeły się zgrzyty w mojej psychice, przede wszystkim zespoł amotywacyjny. przez kolejne 2 miechy palenie ograniczałem, paliłem na dworze lub gdy była wolna stancja, takze nie chciałem denerwować moich pozostałych wspołlokatorów. gdy skończył się polak czułem ciągłą chęć odurzania się. zacząłem rolować tytoń, upijać się. kumpel zaczął mnie ogarniać. w głebi duszy czułem ze należy skończyć z mj, powiedziałem mu ze bede palił ze 2 razy na tydz nie tak jak ostatnio. on nie wierzył. powiedział mi kiedys takie zdanie co było także przełomowym "jak przestaniesz palić bedziesz zajebiscie ogranięty itp, lepiej niż ja" cos w tym stylu. to dało mi dużo do myslenia. w miedzy czasie trafił mi sie mocny towar lecz nie ruszałem go, pogłebiłbym tylko swój zespół amotywacyjny, zycie coraz bardziej wymykało mi sie spod kontroli. ten sam kumpel co odciągał mnie od palenia mówi mi ze ma kogos kto chetnie kupi to co mam, zdenerwowało mnie to i zwrócilem mu uwagę po co namawia mnie na dill, po co szkodzic komus innemu, wytłumaczyłem mu aspekt mj bo wielu rzeczy nie rozumiał a mnie jako dobrego kolege ratował bo widział ze zle jest ze mną. Ja wiem ze gdyby ten holender trafił w rece kogos równie wrażliwego jak ja móglby spowodowac rozne problemy, poglebic uzaleznienie, zreszta u kazdego. to co miałem wyrzuciłem kumpel sie zdziwił ale uznał to za słuszne. ja poczułem ze kamien spada mi z serca, takze jako osoba wierzaca poczułem ogromną obecnosć, opiekę Jezusa w mym życiu, była to chwila ktora uswiadomiła mi jak dobrze postąpiłem wyrzucając tą trawę. a mogłem przeciez dać ja komus chociazby za friko, ale skutki jakie by tego były wszscy wiemy.

Dzis mija ponad 2 gi miesiąc od kiedy nie pale. Tak samo jak Ty Enjoyer, cały czas się modlę widzę skutki które pozostawil we mnie tamtem polak, ze nie spłynęło to po mnie, a to "tylko polak" był. Tez mam przerwane studia, nie mam zawodu i moja wartosc na rynku pracy jest żadna. nie mam siły fizycznej, intelektu po mj i od depresji którą teraz lecze antydepresantami. mj u mnie po raz 2 gi wywołała deprechę. po mocnej trawie było tragicznie, po polaku jest zle po prostu, taka nie wielka depresja. pamięć, koncentracja kiepska, wszystko przecieka przez mózg jak przez sito. to co wypracowalem znowu zniszczylem. jestem zły na samego siebie, cóz. tak samo byłem zawsze niesmiały nie potrafiłem walczyc o swoje teraz to wszysko jest jescze bardziej pogłebione. nie mam pomysłu na siebie, nie odnajduję sie w swiecie, kiepsko widzę swoją przyszłosc, jest to racjonalna ocena własna. bo wiem jaki jestem. nawet jak dojde do siebie bede tym samym cichym człowiekiem, bez pasji, talentów, siły przebicia w tłumie, słabym psychicznie fizycznie, do tego wrazliwym i wez tu zyj walcz o swoje w dzisiejszym swiecie. Mimo tego czuje ciagła opiekę Boga, stawia mi na drodze dobrych ludzi, takze pomaga mi w walce z słabosciami. Pozdrawiam, wierze ze bedzie lepiej mimo wszystko.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group