Bezchmurnie - Dwa lata palenia i rzucania w tym samym czasie, kres.
piotrek90 - 04-10-2012 Temat postu: Dwa lata palenia i rzucania w tym samym czasie, kres. Witam wszystkich,
22lata
pale od 2lat z przerwami, rok intensywnie, 7 miesięcy non stop.
Pierwszy raz trawke zapalilem w gimnazjum, mialem dziewczyne (tą z ktora chcialem byc) kolegów dobrze sie uczylem, lekkie problemy ze mna byly ale wswzystko w granicach rozsadku. Po peirwszych paru razach bylo ok. Potem zdany (dosyc pomyslnie) egzamin gimnazjalny, no to wakacje no to cpamy. no i tak zaczalem palic, palilem z 3-5 miesiecy dziewczyna ze mna zerwala, POTĘŻNY DOL, depresja. Wiec rzucilem (o ile bylo wtedy jeszcze co rzucac).
Potem z pół roku do siebie dochodziłem (intensywne zastanawianie się nad introwertycznoscia (gdzie jeszcze rok wczesniej bylem mega mega ekstrawertykiem!!, wrecz narzucałem swoje zdanie), rozkminy o schizofrenii)
Do 2 roku studiów praktycznie abstynent, sporadycznie raz na kwartał może półrocze zapaliłem z kolegami. Tak to luz. W tym czasie pierwszy rok zdałem bdb (w sumie proste studia) udalo mi sie zalozyc stronke, troche handlowałem przedmiotami, nawet byla z tego kasa (do dzisiaj z tego zyje).
A skoro tak swietnie to sobie poćpam rozkminie pare rzeczy bedzie git.
Palilem z kolega ze studiów z pol roku, bylem w stanie robic przerwy na nauke z 2-3tyg. W tym trybie palilem dajmy na to od września 2010 do maja 2011. Wtedy zrobilem przerwe na 2 miesiace (z przerwami ;) ). Troche sie meczylem w tym okresie, rozchwiany nastroj, depresja ataki złości. Nie wiedziałem ocb. Jakos jak zapalilem stawalem sie bardziej kreatywny napiecia znikały. Nie kumałem ze to ta sama faza z przełomu gimanzjum i liceum.
Wiec zaczalem znowu palic. Dajmy na to od października 2011 do października 2012 miałem w sumie góra miesiąc przerwy.
Rezultat?
Dziewczyny znowu nie mam, studia rok w plecy (a wystraczylo na 4 dni przysiasc i zrobić prace), praca zawodowa dogorywa.
Dzisiaj jak codzien wstalem o 14 (do 4 rano palenie i gra MMO), zjadłem gyrosa i stwierdziłem że ogarniam temat trawki bo zaczyna być ze mna kiepsko. Czytam forum widze wszyscy maja to samo, brak motywacji, zryte mysli, odrealnienie, prawie zerwany kontakt z rodzina (fizyczny jest, psychiczny gorzej....). NA PEWNO JUZ NIE ZAPALE - mysle sobie. Ale do poradni jeszcze nie jade tym razem sie uda.
I co? O 20 przychodzi kuzyn z workiem :) Z poczatku odmawialem ale po 10minutach odpuscilem. I w tym momencie poczułem, że nie mam już czasu na kolejne eksperymenty, od wszystkiego są specjaliści, i mimo że nie jestem mega narkusem, trawke na stale jest mi ciezko wyeliminowac. I ta przekleta mysl po 4-10dniach nie palenia - przeciez juz nie pale tyle czasu, teraz wszystko na bank jest git! I tych blednych mysli sie boje, znowu wpadne na idee że jednak jest ok a problemu nie ma. I potem znowu letarg, zamiast spotkac sie z jakas fajna dziewczyna, zarobic kase, pojechac na narty - nie skonczona ilosc rzeczy. Nawet zwykły film w TV mi sie kiedys fajnei ogladalo, a teraz nie moge sie skupic na pol dnia na efektywnej pracy bo mnie nosi.... Nie bede wspominać o myslach samobójczych bo z tego co widze temat dość powszechny wśród ludzi z przeoranym mózgiem przez THC.
Na jutro na 15 jestem umowiony do specjalisty we wro, przez pierwszy tydzien planuje uploadowac raz dziennie jak mi idzie, potem zmniejsze czestotliwosc co by o tym nie myslec :) A nóż moja sytuacja bedzie jeszcze bardziej podobna do czyjejs innej i ten ktos dostrzeze swoj problem, bo jak kazdy tutaj wie, do tego tez dluga droga..
Pozdrawiam,
Piotrek :)
piotrek90 - 06-10-2012
Psycholog spoko, z polecenia osoby z forum (admina?)(w sumie to byl on bo w tym samym meiscie mieszkamy ;) )
wczoraj nie zamieszczalem wpisu bo wymieklem, szkoda o tym mowic, ale pisze zeby byc szczerym sam ze sobą bo to taki troche moj monolog. jedyne co to palilem cos co nie mialo jeszcze kopa, zwykly susz zerwany zdecydowanie za szybko itd, wiec thc troche mi spadlo i tak. a palilem to bo swiadomie to sobie ogarnalem zamiast jakichs chorych mulacych indorow.
dzisiaj juz luz, zadnego piwa, zadnego palenia, ochota byla ale jak sobie pomysle o perspektywie zeszłego roku, ilsoci straconego czasu na siedzeniu i doslownie gapieniu sie w dal na rozkminie odrazu mi mijalo. propozycje byly i na imprezy i na palenie.
mysl ze rzucam definitywnie zmotywowala mnie do wstania wczesniej, cos tam poogarnialem w pracy na studiach. bo wczesniej najlepszym co moglem danego dnia zrobic to sie najarac, a po to wstawac wczesniej przeciez nie bede ;) no i po co pracowac jak sie moge najarac i bedzie ekstyra git przez nastepne 2h (kolejne 4h ekstra zwiecha, zmul, zrycie). a takto warto bo jak nie zrobie nie bedzie milo.
warto pogadac z psychologiem chociazby dla samej mysli ze sie ogarnia temat lepiej niz poprzednio. wizyty za darmo bo gminy finansuja.
piotrek90 - 13-10-2012
9 dni.
pierwsze 3 dni ciezkie, teraz juz z gorki, trzeba sie ogarniac, "zapie*dalac" trzeba :)
|
|
|