To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzależnienia - Forum -
internetowe grupy wsparcia dla zmagających się z nałogiem i ich bliskich

Bezchmurnie - Moje losy. . .

Noemi - 22-07-2014
Temat postu: Moje losy. . .
Witam wszystkich, jestem dziewczyną i mam 23 lata. Szukając jakiegokolwiek pocieszenia, wsparcia, pomocy, trafiłam na to forum. Postanowiłam podzielić się swoją żenującą historią z nadzieją na to, że może w jakiś sposób mi pomożecie, wesprzecie koledzy i koleżanki. . . Zacznę od odpisu mojego przypadku. . .

Problemy z MJ zaczęły się u mnie, kiedy poszłam na studia. Wcześniej, porównując co teraz - miałam życie jak z bajki. Świetne wyniki w nauce, realizacja marzeń i własnych ambicji z sukcesami, wspaniały kochający chłopak. Jakoś tak się stało, że idąc na studia, do większej miejscowości chciałam 'nałapać d u p ą motyli' ( jak to się mówi czasem...). Nowe towarzystwo, szał ciał i tym podobne motywy sprawiły że wpadłam w to 'zielone' towarzystwo. Zaprzepaściłam związek, jeśli chodzi o studia jestem prawie na wylocie, zakopałam pasje i realizacje marzeń, wokół mnie praktycznie nikogo wartościowego.

I tak przez te 4 lata w skrócie paliłam przejściowo: kilka miesięcy na fali, kilka bez ( Wtedy dochodziło do mnie, że to niszczy mi życie, nie chciałam już w tym trwać i udawało mi się to g ó w n o zostawić. I żyło się całkiem ok, momentami wspaniale. Ale przychodził czas ( wiem, że to znacie hah), że mój przebiegły umysł oszukiwał mnie, że skoro jest tak dobrze, to ten raz nie zaszkodzi.. No i raz przeradzał się znowu w ciągi. Generalnie na początku raz na jakiś czas, potem prawie codziennie, potem kilka razy dziennie, a brak dilera i w k u r w zapijałam piwem, potem nawet potrafiłam iśc po wódę jak już nie brało mnie nic.. ( Wiem, jak prawdziwy menel i to dziewczyna, a z pozoru nikt by nie dał wiary patrząc na mnie ).

Aż wkońcu ostatni czerwiec wyglądał tak, że praktycznie non stop 24 H byłam na haju. Wyleciałam z pracy, studia prawie pogrzebane, to co miało wartość się ulotniło, został żal, smutek, ogromne poczucie winy, chyba depresja, ta świadomośc ile się spier*** na własne życzenie. Do tego te wszystkie skutki uboczne, całkowity brak energi, letarg, marazm, przygnębienie i totalna głęboka ZAMUŁA.

Udało mi się jakoś wytrzymać 3 tyg bez, alkohol też tylko w weekendy. Ostatnio w weekend miałam wpadkę, nie potrafiłam odmówić koledze, a tak się oszukiwałam że Niee, że napewno dam rade. Idiotka. Nie ucze się na błędach. Oczywiście leci 4 tydzień, po za tą wpadką, kiedy nadal trwam w postanowieniu.

Mam nadzieje że Bóg mi pomoże, że jeszcze nie wszystko stracone, że jeszcze mam szanse to wszystko naprawić. Ale jest naprawde ciężko. Z trudem wyciągam się uprawiac jakiś sport, czy do ludzi, każda prosta czynnośc jest taka trudna, tak cholernie skomplikowana, a to błahe rzeczy.

CHce wygrać swoje życie. Próbuje już z 5 raz to rzucić, tym razem chce na stałe. Ale jak NIC mi się nie chce. Nawet tego, co sprawiało mi kiedyś radość, przynosiło ulge. Walone trawsko wszystko zabiło. Najgorszy jest ten brak zapału, energi, motywacji, sił psychicznych.

Może macie jakieś rady ? Codziennie jednak na siłe wywlekam sie z tej chacjendy, biegam, jeżdze na rowerze, powiedziałam o tym rodzicom (oczywiście spotkałam się z niezrozumieniem, ale zawsze to ciut lżej..)czaasem się spotkam z kimś, ale to nie sa głębokie relacje i osoby sa niewtajemniczone więc czuje się jakbym udawała kogoś innego i nie była sobą, skrywając ten ciężar. Być sobą ? Ja wogóle nie wiem kim jestem po pierwsze. Dobijająca samotność w tym wszystkim i pustka. Zero. Nic. Chce nabrać wiatru w żagle.. Staram się, no 4 tydzień trwa.. Ale nie widze zadnego światełka w tunelu. Wiem, cierpliwość. Ale jak cholernie trudno. Jak tu sie nie poddać, kiedy człowiek próbuje, jest na detoxie, ale nie widzi nic. Ale nie pójde po trawe, bo wiem, że to nic nie da. Jak przełknąć tę rzeczywistość?

Czy komuś wreszcie zaświeciło słonko po takim czasie walki ? Może ktoś, coś, co mnie wesprze..

Pozdrawiam

Paweł100 - 23-07-2014

Witaj na forum :)
Wiem że to nie łatwe ale ja zmieniłem towarzystwo i Tobie też radzę,zawsze osoby które biorą mogą wywołać głód,zawsze są jakieś wspomnienia,skojarzenia itp.Czy spotykając się z osobami które są w ciągu daje satysfakcje rozmowa,ich reakcje itp ? Ja doszedłem do wniosku że większość reakcji i emocji są sztuczne i nie podoba mi się komunikacja mnie trzeźwego w towarzystwie palących,pijących a nawet mnie irytuje.To pewien procent zmian jakie wprowadziłem by czuć się w pewnych sytuacjach komfortowo.Na początku nawet nie wiedziałem że tak jest,myślałem że ze mną coś nie tak ale jednak robiąc ciekawsze rzeczy z ludźmi trzeźwymi często jest lepiej.
Uważaj na alkohol,łatwo jest zmienić decyzje o abstynencji po procentach bo to też taki narkotyk,wszystko staje się obojętne.Oczywiście nie musi tak być ale może,moja decyzja o nie paleniu jest żelazna i czasem używam alko ale nie by topić smutki a dla zabawy,relaksu ale był czas kiedy piłem żeby przełamać jakieś lęki z którymi nie miałem szans na trzeźwo.Nie bierz ze mnie przykładu :)
Ja mam ok 3 lata na trzeźwo,nie jest idealnie ale te niedoskonałości nie wynikają tylko z używania narkotyku ale i są powiązane z moimi przeżyciami co też ma wpływ na podatność używek.
Zastanów się nad terapią uzależnień,to bardzo dobre wyjście żeby sobie wszystko poukładać.Można indywidualnie,grupowo,bezpłatnie,anonimowo.
Ja dzięki temu trochę zrozumiałem ale do ideału jeszcze daleko :)
Sport i pasja dobra rzecz,postaraj się uprawiać sport systematycznie 3 razy w tyg.Sport pomaga w produkcji substancji w mózgu które są odpowiedzialne za poczucie szczęścia to pierwsza sprawa a druga jak się porządnie wymęczysz to nie będą Cie męczyć chore myśli.
Pozdro

Driver21 - 24-07-2014

Czesc Noemi.

Najwieksze wsparcie jakie masz, jest w Tobie. To tylko z poczatku wydaje sie byc trudne, z czasem praktycznie samo przychodzi. Nikt ani nic nie da nam takiej motywacji, jak my sobie sami, z racji tego, ze nie pokladamy nadzieji w kims/czyms (co moze odejsc/zmienic sie), lecz w sobie, co jest trwale, jesli tylko gra sie fair, wedlug swoich ciezko wypracowanych zasad.

Problem mozna bardzo latwo w sobie zdiagnozowac, rozwiazanie przychodzi samo.

Zwykle dolowanie sie myslami, ze mi sie nie uda, ze jest mi ciezko, juz zabiera dosc duza ilosc pozytywnej energii, ktora przydaje sie odchodzeniu od starych przyzwyczajen.

Uzaleznienie jest wylacznie czysto psychiczne i czysto psychicznie mozna sie go pozbyc, bez nieprzespanych nocy, czy ciaglego naporu na zapalenie..

Duzo wiary w sama siebie, obowiazkowo odstawienie towarzystwa palaczy i zmiana swojej codziennej rzeczywistosci, wszystko malymi kroczkami, zeby sie nie zachlysnac wszystkim naraz i polowa drogi do sukcesu bedzie za Toba :)



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group