Bezchmurnie - Rozpoczęcie abstynencji - niepokój,zamulenie ,brak motywacji
żyćażdobólu1994 - 26-06-2015 Temat postu: Rozpoczęcie abstynencji - niepokój,zamulenie ,brak motywacji Witam,
Mam 21 lat, palę od około grudnia, stycznia 2010 r czyli coś około 5 lat. Datę pamiętam tylko dlatego, że mój tata zmarł w styczniu 2010 i jest to dla mnie taki punkt zaczepienia(gdyby nie to to zapewne bym nie pamiętał nawet kiedy zacząłem palić ) , z pamięcią ogólnie słabo ale będę się starał w miarę możliwości przypominać sobie co i kiedy się działo.
Chciałbym wiele napisać, mam natłok myśli ale trudno mi je uporządkować a chciałbym żeby to jakoś się składnie czytało ale z góry przepraszam jeśli nagle zejdę na inny temat.
Piszę ponieważ mam parę pytań, wątpliwości , ale także czuje potrzebę opowiedzenia o sobie o tym co we mnie siedzi a może ktoś z mojej historii wyciągnie jakieś wnioski lub pokaże mi sytuacje które miały na mnie wpływ a były i są dla mnie niezauważalne. Bo wracając myślami do czasów kiedy nie paliłem, często zadaje sobie pytanie " co się ze mną stało ?", "gdzie się podziałem dawny ja?"
Aktualnie nie palę od 24 czerwca 2015 (tj 3ci dzień) planowałem to od dawna , zresztą miałem już wiele podejść jeśli chodzi o abstynencje, raz udało mi się nie palić około 6 miesięcy to była z tego co kojarzę jedna z moich pierwszych abstynencji , kolejnych nie sposób zliczyć były one krótkie załóżmy od paru dni do kilku tygodni.
Druga z poważniejszych abstynencji coś około 3 miesięcy(2012r chyba ) była podczas gdy zdecydowałem się na wizyty u psychologa (na wizytę skłoniło mnie to że miałem w tym czasie natłok kłopotów w szkole a głownie przez to że byłem "ścigany" przez grupkę "kolegów" z dzielnicy i najprościej mówiąc po prostu się ich bałem w połączeniu z przejaraną głową był to taki ciężar że stwierdziłem że sam sobie z tym nie poradzę.)
Problemy z kolegami się wyjaśniły
Niestety uległem i zapaliłem, dokładnie niestety nie pamiętam co mnie wtedy do tego skłoniło i w jakich okolicznościach to było (ale pisząc to teraz zastanawiam się, że może dlatego że to się wyjaśniło i nie miałem już z nimi problemu i zszedl mi problem z glowy i moglem w spokoju palic .)
Obecnie przeleciał mi pierwszy rok odkąd skończyłem szkołę (w nauce nigdy nie byłem świetny ale dawałem sobie rade, w technikum zaczął się okres opuszczania lekcji , pogorszenia w nauce, pogorszyła mi się bardzo pamięć np kiedyś potrafiłem bardzo szybko uczyć się nowych słowek z angielskiego ,- w technikum szło to juz bardzo opornie )
Szkołę ukończyłem , od września aż do teraz nie miałem zajęcia(teraz pracuję i jest to jedna z przyczyn mojego niepalenia obecnie ) , kiedyś uprawialem sport, od jakiegoś czasu mi się po prostu nie chce.
Od czasu wizyt u psychologa palę można powiedzieć cały czas, z jakimiś śmiesznymi przerwami, walczę z samym sobą i w głębi serca nie chce palić nawet mówię o tym znajomym, lecz niestety ciągle palę. Teraz jak o tym piszę to uświaadomiłem sobie że od dłuższego czasu palę od razu po otworzeniu oczu z rana, potem po 20-30 min podczas kawy potem w ciągu dnia i wieczora i oczywiście przed samym zaśnięciem masakruje się tak, że po prostu nie mam siły już wstać i "wziąć jeszcze bucha" i zasypiam.
Podczas każdego odstawienia miewam nieprzyjemne uczucie lęku, niepokoju wewnętrznego ( tak jakby zaraz sie coś miało stać ) Ostatnio nawet podczas jazdy samochodem miałem niemiłą wymiane zdań z innym kierowcą i nie mogłem się z tego otrząsnąć i cały czas mi to siedziało w głowie chociaż w sumie nic sie takiego nei stało wiedziałem że to przecież jest sytuacja że powinno się jednym uchem wpuscic drugim wypuścić i miec to gdzies , ale mimo to RYŁO MI TO GŁOWE po prostu mimo ze wiedzialem ze to bezsens .
Kolejna moja obawa - zacząłem palić w wieku 15-16 lat i czuję się jakbym właśnie na tym etapie rozwoju się zatrzymał , myślę że po prostu MJ zahamowała rozwój mojego mózgu i jestem dużym dzieckiem, czy to możliwe ?? Czy to tylko moje chore jazdy ??
Aktualnie mam pracę na wakacje, a może nawet dłużej. Postanowiłem nie palić przez wakacje, do września - października , zobaczyć jak się będę czuł i wtedy zdecydować co dalej .
Mam jakieś tam podstawowe informacje odnośnie nałogów(Ojciec alkoholik ) . Wiem że jestem chory bo nałóg to choroba i to równa się z tym że już do końca swojego życia będę uzależniony więc idąc tą myślą - czy jeżeli chcę wyjść z nałogu to już do końca życia nie będę mógł zapalić, bo będzie mi to groziło "zaciągniem" i wpadnięciem w nałóg od nowa ?
Osobiście na chwilę obecną nie chce palić , lecz chciałbym w jakiejś tam przyszlości móc to robić rekreacyjnie z umiarem tak by nie szkodziło to mojemu samopoczuciu i traktować to jako relaks tak jak np pije alkohol raz na pare miesięcy dla typowego relaksu ( na chwile obecna wiem ze tego umiaru nie mam bo nie potrafie kontrolowac palenia )
Szczerze powiem że troche przeraza mnie wizja ze nigdy nie bede mogl zapalic (bardzo zaluje ze sie w to tak wciagnalem i bardzo chcialbym tak jak niektorzy robic to raz na ruski rok )
Mój ojciec był uzależniony od alkoholu, pamiętam ze bardzo się go zawsze bałem mimo że nigdy nie uderzył mnie ani mojej mamy pamiętam awantury i jak wszystko w domu latało (telewizory kwiaty talerze stoły) czy moje lęki podczas odstawienia mogą być z tym jakoś powiązane ? Dodam ze przez ostatnie 6 lat życia ojciec bardzo się zmienił przestał pić, pamiętam jak często jeździliśmy na ryby rowerami co bardzo miło wspominam ( mimo to nadal potrafił być bardzo wybuchowy i nerwowy ) zaczął chodzić na spotkania AA oraz ukończył terapię nie wypił juz wcale przez te swoje ostatnie 6 lat zycia dodatkowo również rzucił papierosy ( w wieku 29 lat miał poważną operacje na serce ) w wieku 40 lat zmarł na wylew.
Jego śmierć bardzo przeżyłem, (naprawdę szkoda że zmienił się tak dopiero przed samą śmiercią.) minęło 5,5 roku odkąd go nie ma i wlasnie kiedy jestem trzezwy bardziej to do mnie dochodzi ... Raczej jestem "twardzielem" a często gdy o nim myśle mam łzy w oczach. Sądzę że to też mi poryło troche głowę
Nie wiem czy mi się uda przestać, próbuję , za każdym razem gdy próbuje to czuje w sobie resztki dawnego mnie. Naprawde nigdy bym nie pomyslal ze akurat JA moge sie w coś takiego wpieprzyć ...
Cenny jest dla mnie każdy dzień bez palenia nawet jeśli sie nie uda to i tak jest jakiś plus ze chociaż troche przewietrzyłem sobie mózg
Na chwilę obecną nie chce iśc do psychologa ani na terapie.
Pytania
Macie może jakieś wskazówki albo ćwiczenia jak przyspieszyć dojscie organizmu do siebie ?
Chodzi mi o odczuwanie tego cholernego niepokoju, zamulenia , braku motywacji .
Z brakiem apetytu i z problemami ze snem dam sobie rade. :)
Czy możliwe że przez palenie zatrzymałem się na etapie 16latka ?
Czy możliwy jest powrót do normalności ? Jesli tak, czy bardzo dlugo to trwa ?
Pozdrawiam
miodzio - 01-07-2015
- Macie może jakieś wskazówki albo ćwiczenia jak przyspieszyć dojscie organizmu do siebie ? Chodzi mi o odczuwanie tego cholernego niepokoju, zamulenia , braku motywacji .
Z brakiem apetytu i z problemami ze snem dam sobie rade. :)
Skoro nie chcesz korzystać ze wsparcia się terapią - to pozostaje czekać i dbać o ogólną higienę życia: prawidłowe żywienie, regularny sen, unikanie innych używek. Cudownej recepty nie ma - jak ktoś bardzo ciężko przechodzi odstawienie to może być wskazana pomoc psychiatry (leki), ale zwykle nie jest tak drastycznie.
- Czy możliwe że przez palenie zatrzymałem się na etapie 16latka ?
W sensie intelektualnym czy biologicznym raczej nie. Ale emocjonalnie jak najbardziej. Na szczęście to zatrzymanie się w rozwoju jest odwracalne. Żyjąc na trzeźwo i stawiając na samorozwój nadrobisz ten deficyt. Jeśli jest duży - to znów zachęcam Cię do przemyślenia sprawy wsparcia się terapią.
- Czy możliwy jest powrót do normalności ? Jesli tak, czy bardzo dlugo to trwa ?
Jak najbardziej jest możliwy! Jak długo to trwa to zależy od wielu spraw: schematu palenia (jak często, jakie ilości), przepalonego czasu (ile lat), indywidualnych predyspozycji (każdy ma inną psychikę itd.). Psychiatrzy twierdzą, że zwykle po ok. 1,5 roku jest całkiem ok. Z doświadczeń ludzi (też na forum) najgorsze są pierwsze 3 miesiące niepalenia. Poprawa jest stopniowa, ale powoli zwykle się dochodzi do normy. Cierpliwości! :)
- czy jeżeli chcę wyjść z nałogu to już do końca życia nie będę mógł zapalić, bo będzie mi to groziło "zaciągniem" i wpadnięciem w nałóg od nowa ?
Jeśli paliłeś nałogowo - to tak właśnie to działa. Uzależnienie to TRWAŁA utrata kontroli i jedynie pełna abstynencja i praca nad sobą służą zdrowieniu z nałogu.
Poruszająca jest Twoja historia i z pewnością dobrze przeczuwasz, że to co się działo w Twoim rodzinnym domu (nałog taty, jego śmierć...) miało i ma nba Ciebie wpływ. Miałbyś o czym rozmawiać z terapeutą... Zachęcam - póki co w PL w wielu poradniach terapia jest bezpłatna :D Zawsze możesz spróbować i zrezygnować nawet po pierwszym spotkaniu.
żyćażdobólu1994 - 11-07-2015
Dziękuję za odpowiedź na moje pytania i poświęcenie swojego czasu :)
Od momentu napisania na forum nie palę.
Jedyne problemy jakie mam podczas tego odstawienia to napady złości z którymi walczę i staram się jak mogę , oraz stany lękowe , najczęściej przed pójściem do pracy - bardzo dokuczliwe na długo (pare godzin) przed pójsciem do pracy zauwazam pogorszenie nastroju, zdenerwowanie nawet zdarza się że częściej do WC biegam :D , ale jak już tam pójdę to wmiare wszystko ustaje i jakoś to tam jest . Dlatego sądzę że po prostu , trzeba robić swoje i mieć gdzieś paranoje. Chociaż łatwo mi teraz pisać a trudniej jest jak przychodzi co do czego.
Miałem także kilka a może nawet więcej sytuacji w których mi się coś przywidziało ( ale to takie drobne rzeczy nie widzę słoni na środku ulicy czy białych myszy, ani nie rozmawiam z ludźmi których nie ma :D )
Wyznaczyłem sobie takie drobne cele do których teraz będę dążył, dzięki nim odczuwam większy sens w życiu każdego dnia . Ogólnie pomijając te dolegliwości to wszystko jest dobrze a wiem że będzie jeszcze lepiej :) !
Będę odwiedzał forum co jakiś czas i pisał co u mnie, to też jest mi bardzo pomocne i daje motywacje
Pozdrawiam.
donpajdos - 12-09-2015
Mam podobne problemy jak Ty + pare innych które również mi przeszkadzaja w życiu. Widzę też ze mamy taki sam okres brania (długość).
Najważniejszym Twoim celem na teraz i kluczem do sukcesu czyli wrocenia do "normalności" na obecna chwile jest utrzymywanie abstynencji. Miałeś kilka przerw w paleniu to juz jakiś znak,że probojesz walczyc ze swoim uzalznieniem, ale widać rozniez ze proby poszły na marne i po czasie pękłeś. Uważam,ze samo utrzmywanie abstynecji nie załatwi twoich problemów ważne jest także nauczenie sie trzezwego myślenia i wykluczenia starych schematow z zycia.
Napady złości,rozdrażnienie, jest normalna reakcja organizmu na brak thc-zaburzenie pracy twojego organizmu oraz mozgu.
Co do motywacji to bardzo mozolny proces ja nie biore od 10 msc z motywacja jest róznie raz jest raz jej nie ma. Początkowo trzeba sie zmuszać do danej czynności pożniej przychodzi to łatwiej lecz trzeba nad tym pracować
Stany lękowe-rowniez wystepuja w okresie abstynencyjnym i tez przez nie przechodziłem (u mnie zazwyczaj wygladalo to w ten spoosb ze balem sie wyjsc do ludzi itp bardzo sie stresowalem kazda sytuacja nawet błach,bałem sie czy dobrze coś zrobilem powiedziałme itp) bardzo ważnie jest to zeby samemu sobie nie nakrecac takich własnie myśli zeby nie popadac w tzw koło lęku. Łatwo napisać gorzej zrealizaować ale najlpiej przestać o tym myśleć starać sie uspokoić wziać kilka glebokich oddechów i iśc dalej.Musisz oswoić sie ze swoim lękiem pewnie bedziesz mial takie niemiłe sytuacje jeszcze nie raz.
Ja zachęcam Cie do terapii grupowej badz indywidualnej tak dowiesz sie bardzo wielu rzeczy jak radzić sobie z takimi stanami mozesz zajrzeć w siebie poszukać swojego problemu radzić sobie z głodami czy nawrotami do palania.
Pozdrawiam i powodzenia w trzezwym życiu....
|
|
|