Jak mądrze być obok? - syn....
nikola - 16-11-2009 Temat postu: syn.... błagam pomozcie bo nerwy i bezradność mnie zabiją...wszystko zaczęło sie rok temu przed sama 18-tką syna -myślałam ze to taki wiek -okres buntu itp...przez przypadek znalazłam u niego trawkę były obietnice ze nie bedzie ze tylko sprobowal itd -jest coraz gorzej -efekt koncowy :mam wrazenie ze pali codziennie ,wpływ kolkegow najgorszy ostatnio nie wrocil na noc.do szkoły prawie nie chodzi (matura blisko).rozmowy nic nie daja a jak cos do niego dochodzi to tylko na chwile we mnie cały czs lęk ze siega nie tylko po zielsko... co robic jak go ratowac? bylam na rozmowie z psychologiem w monarze nie wiele pomogł-kazal obserwowac -błagam nie dake rady ...pozdr
suzi84 - 17-11-2009
Droga Nikolu
Nie wiem czy mój wpis jakoś Ci pomoże. Ale tak naprawdę, ktokolwiek z nas by tutaj nie napisał to prawda jest taka, że niewiele możemy pomóc.
Oczywiście ciepłe słowo, słowa wsparcia zawsze usłyszysz ale nikt tutaj niestety nie zna złotego środka na to, jak pomóc Twojemu Synowi.
Przeczytałam Twój post kilka razy o ile nie kilkanaście.
Piszesz, że syn obiecywał, ze tylko spróbował. Że starasz się rozmawiać, ale niewiele to pomaga.
Sporo również pisałaś sama o sobie. Czujesz lęk, że pali codziennie, martwisz się o jego szkołę, czujesz lęk, jesteś nerwowa i bezradna.
I założę się, ze całe życie kręci się teraz wokół niego? Że w każdej chwili myslisz czy nie pali? Gdzie jest i co robi?
Nikolo myślę sobie, że powinnaś znaleźć dobry ośrodek, który zajmuje się leczeniem uzależnień. Myślę, że jeśli podasz Miodziowi miejscowośc w której mieszkasz to pewnie coś Ci podpowie, gdzie szukac pomocy. Jedno jest pewne: sama sobie nie dasz z tym wszystkim rady.
Ja mam chłopaka, który jest uzalezniony od marihuany. Naraze jest 2 tygodnie czysty. Zobaczymy co dalej. Ale nie o mnie tu mówimy. Chcę Ci tylko pokazać, że najbliższe osoby z otoczenia osoby uzaleznionej potrzebuja pomocy. Ja po taką pomoc sięgnęłam. Udałam się do ośrodka, który zajmuje się uzależnieniami. Uczęszczam an terapię indywidualna a on grudnia zaczynam grupową.
Szukaj pomocy właśnie w takich ośrodkach. Napewno trafisz na osobę kompetentną, która Ci pomoże.
Trzymam za Ciebie kciuki i pisz jak samopoczucie.
pozdrawiam
nikola - 17-11-2009
witam,dziekuje za odp
dzwoniłam juz do osrodka uzaleznien ale nie wielka otrzymałam pomoc ..
bardzo nie sympatyczna pani poinformowała mnie ze mam przyjsc do nich - od 7.30 lub wczesniej ustawia sie kolejka ze przyjmuja 3-4 petentow wiec nie wiadomo czy za 1 razem sie dostane i to tyle.... przykre..
Fakt lęk o syna jest straszny -kazde jego wyjscie z domu kojarzy mi sie z jednym i jest to silniejsze niz ja ...
zadzwoniłam tez wczoraj do monaru z prosba o pomoc -ide na rozmowe jutro -zobaczymy
pozdrawiam.
miodzio - 17-11-2009 Temat postu: poradnie Nikola - a w jakim miescie szukasz pomocy? Moze bede umial podpowiedziec godna polecenia poradnie...
nikola - 17-11-2009
Krakow... jak tylko mozesz pomóc będę wdzięczna...
miodzio - 17-11-2009 Temat postu: krakowskie poradnie... ...majace rekomendacje ministerstwa zdrowia:
1) http://www.poradnia.krakow.pl
2) http://nzoz.sdn.org.pl
3) http://kctu.pl
4) Poradnia Uzależnień Kliniki Toksykologii Woj. Szpitala Specj. im. L. Rydygiera w Krakowie, os. Złotej Jesieni 1, 31-826 Kraków, telefon: (0-12) 646 83 17
Placówka przyjmuje pacjentów bez ograniczeń wiekowych (lub od 18 lat wg danych z innego informatora)
Czynne: poniedzialek-piatek 8.00-19.00, sobota-niedziela 8.00-15.00
Zakres udzielanej pomocy:
* Poradnictwo dla rodzin osób uzależnionych
* Poradnictwo dla osób używających narkotyków (nieuzależnionych)
* Poradnictwo dla osób uzależnionych od narkotyków
* Psychoterapia indywidualna dla osób uzależnionych od narkotyków
* Psychoterapia indywidualna dla rodzin osób uzależnionych
* Psychoterapia indywidualna dla osób używających narkotyków (nieuzależnionych)
* Konsultacje lekarskie
* Bezpłatne testy na obecność metabolitów narkotyków w moczu
Jesli wybralas Monar - to powinnas tam otrzymac fachowa pomoc.
nikola - 20-11-2009
Znow go nie ma w domu....
W Monarze niestety nie było tego pana z ktorym byłam umowiona przyjał mnie jakis inny i znow porazka-ogolnie mowiąc stwierdzil ze czas odciac pepowinę ze chłopak w jego wieku wszelką opiekę matki uwaza za zbędną i stąd konflit a trawą mam sie zbytnio nie przejmowac ?! i zaproponował spotkania z innymi rodzicami...jestem w szoku nie wiem co myślec...co Wy na to? pozdrawiam
Korek - 22-11-2009
No sprawa nie jest taka prosta, podobnie bylo w moim wypadku. Bo jak rodzice zdali sobie sprawe ze naprawde mam problem i ze chca cos z tym zrobic (wtedy chcieli jeszcze zrobic to za mnie) to ja juz bylem pelnoletni i jedynie mogli mnie prosic zebym szedl na terapie itd. Ja w sumie decyzje podjalem sam ale nie powiem bo juz kilkukrotnie od palenia odciagnlo mnie to ze rodzice postawili sprawe wprost: przestajesz palic i chodzisz na terapie albo zero kasy na studia i wsparcia z naszej strony. Podzialalo. Chociaz takie podejscie to nie podejscie bo chodzi o to zeby kontrolowac sie samemu a nie zeby ktos Cie kontrolowal...
a co do terapeuty to chyba po prostu masz mega pecha i Ci ludzie maja dziwne podejscie...moze w monarze specjalizuja sie w twardszych narkotykach i ziolo bagatelizuja? a z ta pepowina to pewnie chodzilo mu o usamodzielnienie Twojego syna ale w tym wypadku to raczej jak go "olejesz" to mu nie pomozesz..
Violeta - 23-11-2009
nikola - skorzystaj z tej grupowej terapii z innymi rodzicami, którzy mają podobny problem do twojego. To naprawdę pomaga, sama chodzę na taką terapię i jestem bardzo zadowolona. Poznasz tam mechanizmy uzależnienia i współzależnienia, poznasz bardziej siebie i dowiesz się jak masz postępować z synem.
Polecam
bogda - 25-11-2009 Temat postu: jutro witam wszystkich
jutro jestem umówiona na sotkanie z terapeutą. moj maz pali od 20 lat. wczoraj jeszcze byl gotow ze mną wybrac się jesli będzie potrzeba- ale to JA mam problem i Ja potrzebuje pomocy ( wg niego), on chce spokojnie zyć. Czyli jak ? palić marihuane? do końca życia? powiedział ,że nie zaierza rzucić, to pomaga mu zyć. A tak w ogole to uwazam ,że ma depresję i to od wielu wielu lat. ( znamy się od wielkanocy ubiegłego roku, a slub wzięliśmy w tym roku, w wielkanoc!),powiedziałam mu o tym. Powiedział, że być może, i że on lubi miec nastroj melancholijny i lubi być smutny, i nie będzie nikomu opowiadal o swoich problemach
ja za bardzo moze go przyatakowałam, od jakiegoś czasu ( odkąd odkrłam ,że uzaleznienie), ciągle mu mowie, że gdyby nie maryska to postępowałby tak i tak, że maryha pogłębia jego skłonnosci depresyjne, ze zaburza mu funkcjonowanie w zyciu codziennym, ze przez nią ciężko mu się zabrać do pracy, ze zapomina itp
pewnie sama bym tego niezniosła- bo to niemiłe. być może powinnam wytrzymac chociaz do jutra- jak poromawiam z fachowcem( a ufam ze natrafię na kogoś ok)
dzis rano przedwyjsciem z domu zapalił- mnie na dxwięk zapalniczki i długiego wdechu wali serce i mam sucho w ustach - pelen stres. zapytalam co mam robic? czy palic z Toba, czy coś ćpać, nie wiem, nie odpowiedzia , tylko potem napisał ,zeby się więcej modlić, byłam nieprzyjemna i zapytalam czy za siebie o spokoj, żeby mógł spokojnie żyć( czyli palić), czy za niego o uzdrowienie
no i kilka takich smsow, aż w końcu mi napisał, że rezygnuje z terapii( mojej oczywiście), i że jesli nie dam mu spokoju wyprowadzi sie....
zepsułam na pewno , zniweczyłąm szanse, bo mysle ,że jakby poszedł ze mną to może pomalutku i w nim by się coś złamało.....
jestem załamana
nie wiem co usłyszę jutro od terapeuty
fakt ze jestem cholernie mało wytrzyamał na stres, ale wiem że muszę to wzystko wziąć na siebie, i nie wiem jak postepowac, dlatego jutro jade
Violeta - 26-11-2009
Dobra decyzja bogda z tym terapeutą, ja chodzę i mi bardzo to pomaga - konkretnie chodze na grupę terapeutyczną dla współuzaleznionych.
Mój mąż też ma depresję, miał stany lękowe i psychozy właśnie od jarania ale zagłusza te symptomy lekiem przeciwdepresyjnym... więc narazie jest z nim niby dobrze. Tylko ciekawe co będzie jak lek przestanie działać??
A on jara nadal, niby trochę mniej ale jara. Jego wybór.
JAKIEKOLWIEK UZALEŻNIENIE TO OZNAKA WŁASNEJ SŁABOŚCI
bogda - 26-11-2009 Temat postu: viola trzęsę się cała, denerwuje, a najbardziej tym ,ze sama nie wiem czego ja chce, bo on nie jest agresywny i tyle nie pali co tu jest opisywane, więc moze powinnam przyzwyczaic sie idac mu spokojnie zyc a ja sobie miejsce znajde?
przepraszam ile macie lat?
Violeta - 27-11-2009
mam podobne dylematy, też mój mąż jest spokojny, też sobie czasem myslę że powinnam może się z tym pogodzić, że jara... Może z czasem da się? Nie wiem:/
Ja mam 29 lat
|
|
|