Bezchmurnie - Ja Narkoman ?
AmneziaHaze - 13-03-2010 Temat postu: Ja Narkoman ? Witam serdecznie,
Lat 25, wolny z własnego wyboru, producent muzyczny.
A więc zacznijmy od początku.. nie chciałbym jednocześnie zrazić do siebie moderatora, który usuwa "niewygodne" treści ani społeczności, która dostaje "palpitacji" serca na widok małostkowych okoliczności, które towarzyszą abstynencji i mogą być o wiele bardziej "piekielne" niż dotychczas.
O co mi chodzi ? O to, że rzuciłem marihuanę, a właściwie podjąłem decyzję, by zrobić sobie tak zwany "detox".
Jestem DDA, człowiekiem z patologicznych piekieł, na które nigdy nie miałem wpływu - nigdy nie wybrałem takiego życia, ono po prostu rozwijało się wokół mnie. Do czego zmierzam ?
Nie palę od 10, może 11 miesięcy - w trakcie abstynencji ściągnąłem raptem dwa "buchy" i to przy dwóch różnych okolicznościach. Dlaczego przerwałem ? Ze względu na zdrowie - musiałem zwolnić tempo, odpocząć od tego szaleństwa.
Aktywnie pracowałem, żyłem, bawiłem się, w między czasie próbowałem robić studia, jednak tempo mojej "egzystencji" powodowało, że nie nadążałem za wszystkim, co raczej wydaje mi się normalne, choć wielu tego nie jest w stanie zrozumieć, że można tak żyć.
w 2008 roku czytając setki artykułów o marihuanie, zrozumiałem jej plusy i minusy bardzo dogłębnie, tak samo jak natknąłem się w tym samym czasie na to forum.
Moje życie zaczęło się sypać samo z siebie, zacząłem być spychany przez społeczeństwo na boczny tor czy tego chciałem czy nie - nikt nie patrzył na to, że wyrabiałem podwójną normę w pracy czy jako jedyny uczciwie uczyłem się prawa, ekonomii czy nauk politycznych - gdzie wszyscy "trzeźwi" wokół mnie zawsze oszukiwali czy to w pracy czy na studiach. Byłem spychany na boczny tor również przez policję, lekarzy oraz rodzinę czy ogólnie trzeźwe nasze tolerancyjne społeczeństwo. Dziewczynie zawsze się nie podobało, że paliłem, a gdy nie paliłem to miała pretensje, że jestem zbyt nadpobudliwy, energiczny i że za dużo mówię. trawka oczywiście powodowała odwrotny skutek uspokajając moją rozdartą psychikę i czyniąc mnie spokojniejszym, bardziej normalnym od tego całego szaleństwa, które trwa po dziś dzień. Dodam poza tym, że w dzieciństwie zachorowałem dość poważnie na zapalenie opon mózgowych i przez to - mimo pełnej świadomości - mam naturę zmienną, to znaczy zaburzenia nastroju.
PRZED paleniem byłem bardzo zdolnym dzieciakiem, uczyłem się więcej(i do dzisiaj tak jest, tylko w innym kierunku). Całe życie czułem się odmiennie, widziałem zazdrość zawiść i znieczulicę. Do dziś tak jest. Wywodzę się z patologicznej rodziny, gdzie całe życie była wódka i to w bardzo wysokim stężeniu, prócz tego wiele innych incydentów, o których nie warto pamiętać. Nie zdawałem sobie sprawy, że bardzo mnie to dobija, nauczyciele wiedzieli, że coś jest nie tak - wzywali moich rodziców, bo podejrzewali mnie o narkotyki, choć jeszcze nie miałem z tym nic wspólnego. Nie warto o wszystkim pisać, no nie warto, bo mało kto mnie zrozumie, poza tym nie chcę sobie zaszkodzić. Tak czy siak popadłem w depresję na 100%, od początku byłem wyobcowany, ale nie na zasadzie - nikt mnie nie rozumiał czy coś.. po prostu nie czułem takiej potrzeby - od zawsze miałem milion zainteresowań, także po co.
PO paleniu nerwica, agresja, złość, zaburzenia nastroju i świadomość tego, że oszukuję sam siebie. Do tego porządne zaburzenia snu. ok, powiedzmy, że to wszystko przez trawkę. Do dziś nie palę, ale nie rozumiem co się zmieniło ogólnie w moim życiu, mam wrażenie, że ten świat, do którego wróciłem to istne piekło na ziemi i że nikt nie rozumie tak zwanego lifestyle'u, który nie opiera się na nienawiści tylko szacunku, szczęściu i dystansie do tego szaleństwa.
Gdy zacząłem podupadać na zdrowiu, wszyscy zaczęli się odwracać poza palaczami zioła, rodzina zaczęła mi sugerować psychiatrę, więc poszedłem. Psychiatra poudawał, że słucha i że rozumie - po czym stwierdził "zaburzenia psychotyczne" , przepisał legalne prochy i nakaz opłaty sto złotych. tyle jest warte ludzkie zdrowie i zawód "lekarza" psychiatry.
te leki, które zacząłem brać, by sobie pomóc, doprowadziły mnie do myśli samobójczych i dziesięciokrotnie gorszego stanu psychicznego aniżeli przed "leczeniem". takiej jazdy w głowie od leków nigdy nie miałem. I nigdy więcej!
przestałem, by się sprawdzić, by wreszcie spokojnie zająć się normalną edukacją, nie tylko tą indywidualną, w trakcie palenia było wszystko pod kontrolą, utraciłem ją dopiero gdy przestałem palić, wszystkie zmory z przeszłości wróciły.
piszę to zupełnie świadomie i na sto procent wiem to - najwięcej stresu i bólu zgotowały mi władze tego kraju, fatalne prawo, ludzie, którzy się tego boją, którzy tego nie rozumieją, a przede wszystkim najbliżsi, którzy zamiast mi pomóc i okazać zrozumienie - po prostu się pastwili, wykorzystując mój "dołek". Tak wygląda prawda o życiu w naszym kraju.
Czy ktoś kto pali jest narkomanem ? oczywiście.. tytoń i alkohol są substancjami odurzającymi podobnie jak marihuana czy brown sugar. ludzie są niedoinformowani i nieświadomi tego, gdzie żyją i w czym żyją. wszystko jest ujęte w prawie i ustawach, więc dziękujmy politykom.
prawdę mówiąc śmiać mi się chce teraz - bo nie widzę większej różnicy, a jedyne co dostrzegam po "przebudzeniu" to zaawansowaną hipokryzję, gdzie każdy na każdego donosi i nienawidzi swoich braci, z którymi żyje w społeczeństwie. nie ukrywam, odstawienie jest trudne i trzeba mieć naprawdę silną psychikę, by się nad sobą nie użalać, jednak znam ludzi uzależnionych dla przykładu od amfetaminy lub browna(bo wywodze sie z takiego swiata i nic na to nie poradze) i oni tak nie narzekają, zaciskają zęby i wytrzymują swoje o wiele większe schizy. Najwięcej bólu i smutku przynieśli mi ludzie, zrozumiałem kto jest moim sprzymierzeńcem a kto wrogiem i pytanie do was - czy jestem nienormalny, bo jestem inny ? czy moim obowiązkiem jest okłamywać się, że jest lepiej ? czy ten post ma jakąkolwiek szansę powodzenia w "selekcji" człowieka o subiektywnych odczuciach, który wszystko zrzuca na piętno marihuany ? a może jest inaczej ? może słabi psychicznie nie powinni po prostu palić ?
Aktualnie nie palę, znam temat od podszewki, znam prawo, znam i rozumiem świat, w którym żyje - większością rządzi strach, tv, pieniądz i radio maryja - także ręce mi nieco opadają z tego wszystkiego. tak samo śmiać mi się chce z tych wszystkich przeciwników legalizacji, którzy nie rozumieją, że idę do dilera: kupuję, ochrzczone chemiczne zioło, sprawdzam jego "ofertę" i widzę: feta, lsd, hera, koks i Bóg wie co jeszcze on tam moze mieć... wszystko mają po określonych cenach, marihuanę palą coraz młodsi.. mają do wyboru do koloru, mają też "dopalacze" - straszne świństwo i do tego legalne.. więc kto tu zwariował ? my czy oni ? 40% spraw sądowych związanych jest z konsumentami konopii, nie handlarzami czy plantatorami - z konsumentami niewielkich ilosci art. 62 p. 3 - do tego grzywny, wyroki w zawieszeniu i ogólna psychoza na ulicach byleby nie wpaść. według was to jest "kontrola" państwa nad narkotykami ? Belgia, Szwajcaria, Holandia, Czechy, Słowacja, Niemcy, Dania, Włochy, Hiszpania, nawet w pewnym sensie Anglia - wszędzie dekryminalizacja. u nas ? łapanki policyjne...... zamiast ścigać prawdziwych bandytów... z czego sie cieszyć ? skoro demokracja w EU oznaczałaby władzę ludu, tzn jesteśmy w mniejszości politycznej, a zatem to my posiadamy złe prawo i wzorce, a zatem to my jesteśmy niedokształceni i niezbyt świadomi jako państwo.
Aktualnie nie palę, nie zamierzam palić, chcę poznać Waszą opinię na ten temat, ponieważ mam spore wątpliwości co do wiarygodności tego forum i postępowania tutaj. Jednocześnie liczę na uczciwość moderatora i potraktowanie mnie jako osobę uzależnioną, która z tego "wychodzi", bo tak w istocie jest. Mam nadzieję, że w tym kraju istnieje jeszcze coś takiego jak wolność wypowiedzi, choć od momentu, kiedy zacząłem interesować się tym tematem na poważnie - mam coraz większe wątpliwości....
będę wdzięczny za szczerą, zasadną dyskusję, pozdrawiam serdecznie.
miodzio - 13-03-2010 Temat postu: dyskusja a wsparcie witaj i dzieki za podzielenie sie swoja historia i przemysleniami
jednak jak zawsze w podobnych tematach prosze, bysmy nie zamieniali tego forum w miejsce dyskusyjne!
prawo, polityka czy ekonomnia nie sa przedmiotem tego forum - to miejsce pomocowe, dla osob majacych problemy przez palenie i niech takim pozostanie - bo to jest jego sila od kilku lat
miejsc dyskusyjnych w sieci jest pewnie sporo - takze na portalach prawniczych czy psychologocznych
zycze Ci powodzenia w pozytywnych zmianach, jakie wsprowadzasz w swoim zyciu - i licze na zrozumienie w sprawie wyzej opisanej - oczywiscie Twoja obecnosc na forum w charakterze zgodnym z jego zalozeniami i celami (mam na mysli: opisywanie swoich problemow czy postepow w ogarnianiu sie, wspieranie innych w ich staraniach w tym samym kierunku itd.) jest i bedzie mile widziana :)
|
|
|