To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzależnienia - Forum -
internetowe grupy wsparcia dla zmagających się z nałogiem i ich bliskich

Bezchmurnie - nikt nie kocha tych co na dnie

AmneziaHaze - 07-04-2010
Temat postu: nikt nie kocha tych co na dnie
fajnie, ze sie nie poddajecie i ze nie tracicie nadziei. mimo ze to co piszecie jest zyciowe i rzeczywiscie budujące, to niestety nie do konca jest tak kolorowo jak wyglada. moim marzeniem tez zawsze bylo zalozenie rodziny, szczescia, spokoju i ogolnie normalnosci. u mnie jednak jest nieco inaczej i kompletnie nie rozumiem wielu uzytkownikow tego forum. dla przykladu: to miejsce jest dla palaczy trawy, którzy probują rzucac swoje uzaleznienie, jednak jezeli isc dalej to co drugi ma o wiele wieksze doswiadczenia z narkotykami anizeli otwarcie pisze tutaj. ja rozumiem ze wstyd i hanba, ale nie oszukujmy sie - nigdy z niczym jakos nie przesadzalem, ale mam pewnosc niemalze na 100%, ze najwiekszych schiz czlowiek dostaje po silnych, chemicznych srodkach, wiec tego typu "monarowanie" uwazam za szczyt hipokryzji. podobnie jak moderacja postow i odpowiednia selekcja, nie mozna zadawac pytan, nie mozna kwestionowac, wątpić tylko przewodnie motto: "płacz, płacz, żałuj, użalaj się, bo trawa to piekło". heh.. otóż.. napiszę jaka jest prawda. głupota i megalomania to piekło. od roku czasu nie palę i trzymam się jakoś. jestem na tyle silny, by nie ulegać pokusom, choć nie ukrywam zielsko uzależnia. często osoby, które biorą mają ku temu określony powód, na przykład chcą uciec o rzeczywistosci, ktora niekoniecznie jest taka kolorowa jak tych, którzy jarają tylko dla zabawy. u mnie wyglada to tak na chwilę obecną, że od lat jeżdzę po szpitalach i patrzę jak rok w rok tracę bliskich, po prostu zabiera ich śmierć, nieszczęśliwe wypadki, starość.. prócz tego moi starzy od lat nadużywają znacznie alkoholu, mimo że właściwie mają wszystko(prócz szczęścia), nawet teraz. no i oczywiscie ich dupa byla jest i bedzie zawsze najwazniejsza, a reszta rodziny sie nie liczy. poza tym jestem tez wpółsierotą. moja babka bardzo poważnie choruje, a ja całe życie względem moich starych jestem ten zły, bo nie akceptuje ich chlania i często pomagam tym, którzy tego potrzebują. ponadto mam ze sobą problemy - poważne zaburzenia snu od dziecka, przemęczenie organizmu, potrafię spać po 15-17 godzin na dobę(byłem u lekarzy, probowalem sie z tym uporac, bez skutku), od kilku lat czuję intensywnie ból w okolicach prawej nerki, coś tak okropnego, że nie życzę tego największemu wrogowi(byłem u lekarzy, leczyłem się jak mogłem). wyeliminowało mnie to z życia, straciłem przez to pracę, studia zawaliłem - tego się po prostu nie da opisać. do tego skłonności do napadów padaczki, ogólnie zaburzenia równowagi.. czasami czuję się jakbym był żywym trupem, innym razem mój mózg pracuje tak jakbym wciągnął porządną krechę. taka fazka gratis(choć za nią nie przepadam). rujnuje ten stan moje zainteresowania muzyczne, nie mogę na przykład grać imprez, choć jestem w tym myślę niezły i znam się na tym. myślicie, że kobiety kochają takich ludzi ? owszem, kochają - przelotnie, bo żadna nie chce być ze schorowanym gościem, często zaczyna się od pretekstów typu: "jarasz trawę" albo "ja ciebie juz nie rozumiem", "uzalasz się", "jestes slaby". miałem kiedyś nawet taką laskę(a było ich troszeczkę), która podejrzewała mnie, że mam hiva. :-) nie mogę znaleźć roboty, a muszę się jakoś utrzymać - siebie i mieszkanie. fajnie co i co niby powinienem w takiej chwili zrobić, załamać się ? było, mam to już za sobą, bo jestem(a wlasciwie bylem) ambitnym kolesiem. marzę czasem, by uciec stąd jak najdalej, wyjechac z tego kraju jak najdalej zostawic to wszystko. co gorsza, nic po mnie nie widać, jedynie zmęczenie, a tak poza tym to wyglądam dobrze. tylko z każdym rokiem coraz bardziej mizernie. biegam, cale zycie uprawialem sport, cale zycie sie staralem i na co to wszystko ? wiecznie widzę bezdomnych, schorowanych ludzi na ulicach, widzę masę syfu i nic z tym nie mogę zrobić, bo przecież muszę pomoc tez jakos sobie. widze jak odchodzą mlodzi ludzie, np na raka albo widze jak skaczą z okien. kumple ? tak, kazdy ćpa i to takie ilości, że las vegas parano to bajeczka dla dzieci. ja nie patrze na nich z politowaniem i im nie wspolczuję, niektorym przyjaciolom mowie po prostu ze mnie wkurwiają i dobrze wiedzą dlaczego. widać dno dopiero gdy sie z niego wychodzi, każdy jest wesoly i wierzy ze sie uda, dopoki sie wspomaga. mi marihuana ratowała tyłek poniekąd. nawet jezeli da sie tak zyc, to wiadomo im wyzej sie znajdziesz tym dluzej bedziesz spadał. odnosnie mojej psychiki - tak, jest bardzo pokaleczona, ale nie do końca od dragów, ale ogolnie od tego calego bagna dookola mnie + znieczulica i obłuda wsrod spoleczenstwa. raz bylem u psychiatry, poudawala ze slucha po czym bezdusznie przepisała kolejnego procha, zupelnie nie rozumiejąc tego, że potrzebuje regulatora nastroju albo chociaz czegos typu hydroksyzyna a nie pieprzonych psychotropow na depresje. na szczescie bylo to dawno i wnioski wyciagnalem sobie sam. najgorsze są szufladki i powierzchowne oceny(takie coś wkurza), nikt nie widzi przyczyn problemów tylko stan aktualny. najprosciej jest pietnowac i blokowac no i oczywiscie wszyscy najmądrzejsi i wiedzą jak pomóc(zwłaszcza za kasę). poza tym ogolnie sie nie zanosi na to, bym nagle przestal doswiadczac tego wszystkiego, raczej musze sie przed tym calym pieklem chowac. ale wychodze ostatnio z domu codziennie(i szukam roboty jedząc chleb ze smalcem i pijąc wodę), nawet jak obudze sie po 15 godzinach snu np. o 15:00. fakty są takie, że nikogo tak naprawde nie obchodzisz, jedynie ludzi, ktorzy na serio czegokolwiek doswiadczyli w tym zyciu na wlasnej skorze, jedynie wartiościowych ludzi, pojedyncze przypadki z tłumu setek osób. reszta robi wszystko na pokaz, tak aby dobrze wypaść i to jest chore. a zresztą sami sobie ocencie jak jest naprawde. pozdrawiam serdecznie.
dexter27 - 08-04-2010

Witaj AmneziaHaze. Wiem, że to forum nie jest od polemiki. Jednak z paroma twoimi stwierdzeniami nie mogę się zgodzić, mam nadzieję że Miodzio wybaczy. Oczywiście niektóre posty na tym forum brzmią jak wyznania rozhisteryzowanych nastolatek z bravo girl, ale uwierz, to są odczucia ludzi którzy naprawdę przechodzą piekło. Niestety choroba jaką jest nałóg dopada ludzi wrażliwych, narkotyk nie ważne jaki, powoduje, że staramy się odciąć od tego "okrutnego świata" w którym liczy się tylko kasa a nie człowiek. To czy się pali trawę czy wali herę ma drugorzędne znaczenie, bo to umysł jest chory. Czy nasze wyznania są megalomanią, powiedz to kobietom z tematu o współuzależnionych, które z trzeźwej perspektywy obserwują swoich partnerów którzy problemu nie widzą. Dla mnie to forum jest ostatnią deską ratunku i miejscem w którym są ludzie którzy zrozumieją co czuję. Bo w realu raczej nikt nie wie co przechodziłem, tu po prostu mogę wyrzucić co mi leży na wątrobie bez obawy, że ktoś będzie to oceniał. Fajnie, że nie palisz rok i przyszło Ci to z łatwością, nie wszyscy mają takie szczęście. Jednak wydaje mi się, że choć jesteś w abstynencji to dalej chorujesz, jeśli się mylę to przepraszam. Widzisz świat w czarnych barwach, wszędzie dokoła kurestwo, wyścig szczurów etc. Jednak w tym śmietniku naprawdę można znaleźć wartościowych ludzi którzy nie utopia Cię w łyżce wody dla paru złotych. sam się mocno zawiodłem parę razy. Ale jeśli do każdego podchodzisz z takim nastawieniem to dostajesz w zamian to samo. Obecnie mam paru przyjaciół na których wiem, że mogę liczyć bez względu na wszystko, może się przejadę ale jestem gotowy zaryzykować. Oczywiście na świecie jest ubóstwo, chamstwo, choroby, cierpienie, ja staram się postępować tak żeby nikt przeze mnie nie cierpiał, zła tego świata nie zwalczę i nikt tego nie zrobi. Jeśli chodzi o zasady tego forum które starasz się negować. O to tu chodzi, piszę tu i wiem, że nikt tego nie oceni nie skrytykuję co najwyżej pocieszy. Jeśli chcesz polemiki polecam heyperreal tam spotkasz osoby które chętnie z Tobą podyskutują. Nie chce Ci nic radzić ale spróbuj trochę zaufać światu, naprawdę są kobiety bezinteresowne ( niestety w mniejszości) są również ludzie wartościowi którzy będą Cię wspierać bez względu na wszystko, trzeba trochę zaufania i wiary. Jeśli chodzi o lekarzy, psychologów itd. to mam podobne nastawienie, mam swoje powody. Dla mnie terapia jest życie według swoich zasad i wierzę, że na dłuższą metę pozwoli mi to wyzdrowieć. Nie chce już dalej zanudzać mam nadzieję, że w końcu znajdziesz sens w tym wszystkim i będziesz szczęśliwy. Pisz jak masz ochotę i powodzenia w życiu.
miodzio - 08-04-2010
Temat postu: ciach
no wlasnie - przyklepalem wyjatkowo wpis AmneziaHaze choc wiedzialem, ze moze wywolac polemike - zrobilem tak, bo wczesniej wymoderowalem czlowiekowi kilka postow, ktore bardziej konfrontacyjnie dyskutowaly z wpisami na forum - ale tak jak piszesz Dexter nie jest to forum dyskusyjne, wiec niech to nie bedzie poczatek przepychanki prosze - podzieliliscie sie obaj swoimi przemysleniami, roznice w podejsciu do paru spraw sa widoczne i niech tak zostanie - wracamy do pisania o sobie, bez oceniania itd. (patrz: zasady forum)
AmneziaHaze - 08-04-2010

więc może warto je nieco "zliberalizować" tak aby ludzie mogli przedstawiać swoje własne odczucia, nie tylko żale. najgorszy sposób to się nad sobą użalać, człowiek się tylko sam wówczas dobija, ale to też można przejść, kwestia podejścia. nie piszę że jest mi łatwo, ale zdecydowanie łatwiej aniżeli na początku niepalenia. dla sprostowania, każdy kto palił dłużej i więcej musi przejść piekło, o ile odważy się zerwać z czymkolwiek. z reguły wygląda to w ten sposób, że mało kto chce tak naprawdę pomagać(nikogo nie obchodzisz niezaleznie od tego czy jestes zdrowy czy chory, najczesciej kazdy trybik czy to lekarski czy jakis inny musi spelniac swoje okreslone funkcje za kase a reszta juz nie jest wazna), wówczas przekonujesz się naprawdę jacy są ludzie, rzucanie dragów działa na zasadzie "pobudki", gdy zaczynasz dostrzegać, że miejsce, w którym żyłeś, funkcjonowałeś tak naprawdę było piekłem. podobnie jak dyskusje na hyperrealu - chyba nie sądzisz, że tam znajdziesz normalność, dyskusję czy nawet polemikę. uzależnieni ludzie są jeszcze większymi hipokrytami, aniżeli ci trzeźwi. "widzisz świat w czarnych barwach, wszędzie dokoła kurestwo, wyścig szczurów" - bo tak w istocie jest, wiele osób pali, by okazać pogardę takim wartościom. przecież można nie jarać i mieć własne zdanie, zasady, poglądy. marzy mi się taka normalność w dzisiejszym świecie, coś co kiedyś było warunkiem do szczęścia dziś stało się mało istotnym podejściem do życia. odnośnie osób współuzależnionych nie będę się wypowiadał, bo nie ma tak naprawdę o czym.
miodzio - 09-04-2010
Temat postu: konczymy
forum mozna latwo zalozyc, wiec miejsce do takich dyskusji jest tylko kwestia woli i poswiecenia czasu oraz energii pomyslodawcy - to konkretne forum sprawdza sie w zalozonej od poczatku formie od paru lat - dlatego zamykam temat, by kolejne posty nie staly sie zacheta do rozwoju dyskusji


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group