Bezchmurnie - Czy to kiedys minie ?
Sergioferrari - 07-09-2008 Temat postu: Czy to kiedys minie ? Witam ziółko paliłem 8 lat około 5 lat codiennie.
Od tygodnia postanowiłem walczyć z nałogiem,ale jakoś po tych paru dniach nie czuję się lepiej. Codziennie gdy wstaję rano czuję jakbym zjarał wczoraj conajmniej dwójkę.
Mam pytanko do was . Czy wogóle kiedyś wstanę z czystą świadomością ?
carlooss - 07-09-2008
Witaj.
Na wstępie musze Ci zakodować w głowie CIERPLIWOŚĆ.
Na logikę pomyśl, że skoro paliłeś 5 lat CODZIENNIE, a od kilku dni jesteś w stanie ABSTYNENCJI, to jak możesz widzieć efekty? Kilka dni to za mało. Teraz musisz czekać trochę czasu ( każdy przypadek jest indywidualny ) na odzyskanie równowagi.
Jeżeli przez 5 lat byłeś w nieustannym "haju", to teraz upłynie trochę czasu zanim twoja psychika przyswoi stan trzeźwości. Jednak nie martw się, długo to trwać nie będzie :)
Najtrudniejsze są pierwsze dni i początki. Pociesz się tym, że nie którzy okres abstynencji przechodzą koszmarnie.. nawet nie możesz sobie wyobrazić jak. Teraz cierpliwie trwaj w swoim postanowieniu i poczekaj na regenerację umysłu. Czas wszystko leczy, wkrótce wrócisz do siebie !
Kowi - 07-09-2008 Temat postu: Kowi Nie martw się każdy przeżywa to samo w większym lub mniejszym stopniu, po pewnym czasie minie to na pewno tylko musisz wytrwać w swoim przeświadczeniu że chcesz przestać(a warto!!!pomimo walki nałogu z Tobą), najważniejsze żebyś się nie poddał.Ja rzucając czułem się strasznie okropnie myśląc że mi się nie uda, pocenie w nocy(mija), brak snu(mija), rozchwianie wewnętrzne(mija), myśli po co się tak męczyć, ale przychodzi taki dzień że organizm wyrzuci z siebie nazbierane przez długi czas toksyny i poczujesz się normalnie, wspaniale.Nie daj się nie jesteś przecież słabszy od kogoś nieznajomego(ja paliłem 10 lat,nie palę od 9 miesięcy, wiem że to mało ale najgorszą bitwę wygrałem).Pozdrawiam i nie daj się, szkoda życia i kasy :)
dekanabilizacja - 09-09-2008
ja doszedłęm do siebie jakoś po miesiącu mniej więcej. pierwszy miesiąc trudny, ale warto wytrzymać. pewnego dnia doświadczysz niesamowitego wrażenia - że twój mózg zaczyna działać normalnie. mówię Ci. totalny odlot!
Sergioferrari - 13-09-2008 Temat postu: Mijają 2 tygodnie Jutro mijają 2 tygodnie mojej abstynencji. Uzbroilem się w cierpliwość ,ale w sumie żadnej poprawy nie czuję wciąż mam wrażenie jakbym był wiecznie ospały wciąż boli mnie głowa i mam wrażeniue ze to nigdy nie minie
carlooss - 13-09-2008
2 tygodnie to zbyt krótki czas w porównaniu do 5 lat codziennej fazy.
A twoje myślenie , że to nigdy nie minie to taka naturalna reakcja myślowa.
Ale minie zaufaj mi, prędzej czy później minie.
Sergioferrari - 20-09-2008 Temat postu: Przegrałem Przegrałem palę dalej :(
Nie wiem kiedy teraz się wezmę w garść ,ale już zbieram siły do następnego natarcia :)
shine - 10-10-2008
sergioferrari mój drogi:) wiem, znam, jak pewnie wszyscy tutaj.. to, że się poddałeś nie znaczy, że przegrałeś wojnę! szykuj się do kolejnej batalii! ja właśnie podjęłam się, mam nadzieję, ostatecznej.. bo zmęczyły mnie już też bitewki. bo wiesz, ja akurat mam tak, że już po 2 tyg. abstynencji czuję się silna, pewna siebie i w ogóle prze:) i wtedy sobie palę- w nagrodę.. też coś. i wiesz, już mnie to wkurza, bo potem znów przez tydzień czuję się jak kapeć i tak w kółko, więc po co tak się przez ten tydzień męczyć, żeby tylko przez tydzień czuć się dobrze?! więc podpisałam cyrograf i stawiam na przejście przez dolinkę ciemną i głęboka, z której jak po 2 tygodniach wyjdę, to już więcej nie wrócę! I WSZYSTKIE MOCE BŁAGAM O WSPARCIE! bo to żenujące tak samemu ze sobą takie MARNE potyczki prowadzić. trzeba WYGRAĆ WOJNĘ O SWOJE ŻYCIE! bardzo spodobało mi się "walki nałogu z Tobą".. pomyślmy.. może to nie my musimy walczyć?;) my jesteśmy boscy, a jakiś głupi nałóg walczy o nas.. i co wybieramy? na początku byliśmy przecież bez nałogu, więc po prostu odmówmy mu współpracy.. aż się zdziwi i sobie pójdzie:) dasz radę! jak ja dam, to i Ty dasz! a ja dam! no!
Sergioferrari - 19-01-2009
Dzisiaj się biorę w garść .Zaczynam od nowa. Muszę się pożegnać z moją ukochaną.....rastafari
cochiloco1 - 21-01-2009
Witam!!! Może to co napiszę nie będzie oryginalne ale tak jest:) Jestem kolejnym palaczem o dużym stażu(9lat).Od jakiś 2 lat próbuję rozstać sie z jointami.Wiem jakie to jest trudne.
Spaliłem w życiu już z tysiąc ostatnich blantów:)Moja najdłuższa przerwa w paleniu to 2,5 miesiąca(od 1.11.08 do 17.01.09).Niestety znowu temu nie podołałem.Mając problemy osobiste znów skusiło mnie palenie.Paliłem przez ostatnie 3 dni ale od dziś biorę się znowu za siebie.Wiem że znowu nie będzie łatwo i wrócą dziwne stany zmienności nastroju itp itd.
Lecz wiem ze warto byc trzezwym!Nie jest to łatwe we współczesnym świecie gdzie pali dużo ludzi,a w szczególności twoje najbliższe otoczenie ale napewno jest warto próbować!!!!!Jak ktos już wcześniej tu wspomniał nie jesteś przegranym dopóki walczysz.
Ja się nie poddaje marihuanie(przynajmniej próbuje) i walcze z tym podstępnym nałogiem!
Potrafiłem jakoś wytrzymać 2,5 miesiąca ale niestety po pierwszym machu wszystko stało się jak dawniej czyli powróciła ochota zaczęcia dnia od joya.Moim zdaniem nie ma kontrolowanego palenia kiedy jestes uzależniony.Każdorazowe zapalenie zbliża cię do powrotu do tego świata z którego tak pragniesz uciec.Nie mam ciekawej sytuacji bo nie mam teraz pracy a i kasa powoli się kończy mimo tego chcę zmienić swoje życie.Wierze że mi się uda,czego i wam wszystkim życze!!!pozdrawiam
brave - 21-01-2009
cochiloco1 dużo siły ci życze.Wytrwaj w swoim postanowieniu.Ja też walcze tak jak napisałeś z tą podstępna "niewinną" marichuaną.Trzymaj sie powodzonka.Dopóki walczysz jestes Zwycięzcą.
|
|
|