Bezchmurnie - kłopoty
intro - 12-01-2007 Temat postu: kłopoty . przestalem palic
neonka - 13-01-2007
po 1 musisz zmienic towarzystwo....wychodz do ludzi w inne miejsca niż zwykle.
po 2 przyda ci sie terapia, albo ktos kto ci pomoze w tym wszystkim, ale ten ktos musi byc niepalacy. wtedy sobie poradzisz napewno, ale ty tez musisz tego mocno chciec.
poczytaj sobie temat"żyję z tym kims" mojego autorstwa. poczytaj tam posty, moze ci to w czyms pomoze.
3mam kciuki i pozdrawiam goraco.
Aga
miodzio - 20-03-2007 Temat postu: :) intro - baaarzo ciesze sie ze nie palisz, ale szkoda ze zminiles starego posta - fajniej byloby, jakbys dopisal w nowym poscie, jak Ci sie udal odstawienie zielska i co u Ciebie na dzisiaj :)
intro - 18-09-2007 Temat postu: Teraz 'jak Ci sie udal odstawienie zielska i co u Ciebie na dzisiaj' Dopiero teraz przeczytałem twój post i warto by było tutaj podziękować za stronkę i za pomoc. Do tego postaram sie odpowiedzieć na to pytanie, może komuś to pomoże a więc -
Zacząłem palić w 2005 roku mając kilkanaście lat - chciałem spróbować, pewnie każdy tak zaczyna. Nie zdawałem sobie sprawy z konsekwencji jakie to ze sobą niesie. Każdy na początku mówił to samo - że można po tym przestać kiedy się chce, ze to nie uzależnia. Ogólnie wszystko zmierzało dla nas w jak najlepszym kierunku. 'Problemem' dla mnie osobiście była przyjaciółka która nie tolerowała mojego palenia. Sama miała swoje doświadczenia z zielonym i wiedziała więcej ode mnie - niestety nie słuchałem. Po pewnym czasie następnym mankamentem zaczął być brak kasy. Nigdy nie wynosiłem nic z domu lecz zapożyczałem się dość często. W zasadzie nie było dla mnie w tym nic złego - przynajmniej dzień był pełen różnych spraw do załatwienia, przestawał być nudny. Dni mijały a ja coraz więcej paliłem, całe życie kręciło się wokół palenia. Pewnego dnia poprosiłem rodziców o pieniądze a oni opowiedzieli - co na marihuane ? - był to dla mnie dosyć duży szok. Dotąd nie wiem skąd sie dowiedzieli, lecz rozmowa nie pomogła. Zakazali sie spotykać z kumplami, powiedzieli że kasy nie będę dostawał. Ogólnie nie zrobiło to na mnie wielkiego wrażenia. Przecież ja tak dużo nie paliłem, przecież ja nie byłem ćpunem, narkomanem. Ja mogłem zerwać z tym 'od zaraz'. To właśnie było stadium zaawansowanego uzależnienia psychicznego. Człowiek siedzi wtedy w swoistym matrixie i żadne głosy z zewnątrz nie robią na nim żadnego wrażenia. Przyjaciółka przestała sie ze mną zadawać lecz to również nie był problem - miałem więcej czasu na moje hobby. Pojechałem nad morze do pracy i to był moment dość przełomowy. Ponieważ poznałem tam dwójkę osób starszych ode mnie będących razem. Dziewczyna miała dość poważny problem z innymi narkotykami a chłopak ją z tego wyciągnął - wszak miłość przezwycięży wszystko. To w pewien sposób dało mi do myślenia i otworzyło oczy na problem. Przez następne miesiące próbowałem w jakiś sposób zaprzestać palić, niekiedy udawało sie nie jarać przez tydzień może i miesiąc. Najważniejszy jest moment uświadomienia sobie że jest sie po prostu uzależnionym. Poradnia w moim przypadku raczej nie wchodziła w grę - przecież dla rodziny już od dawna nie paliłem. Starałem się szukać pomocy u bliskich i w internecie pisząc notkę na tym forum. Próbowałem i moje palenie stawało się coraz rzadsze . W końcu się udało i nie pale po dziś dzień :)
- To tak w skrócie.
Teraz może kilka słów o kolegach. Mówi się ze marihuana to furtka do innych narkotyków - to stwierdzenie na przykładzie mojego środowiska sprawdziło się w 60 %. Dużo osób widzących w tym problem jak ja - nie miało silnego charakteru. Inni nadal nie widzą w tym nic złego.
To co zaczeło się od 'niewinnego spróbowania' dziś jest wielkim kłopotem z którego trudno wybrnąć. Oprócz marihuany te 60 % bierze takie środki jak lsd czy amfetamina.
Ja nadal chodzę na imprezy gdzie są naćpani koledzy - sam nie biorę i już nigdy nie wezmę.
Wiem również że im raczej nie pomogę, został bym szybciej olany.
tyle i jeszcze raz dzięki miodzio za stronkę.
|
|
|