To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzależnienia - Forum -
internetowe grupy wsparcia dla zmagających się z nałogiem i ich bliskich

Bezchmurnie - ach, te 10 lat...

kuci555 - 04-11-2008
Temat postu: ach, te 10 lat...
Witam wszystkich,

jestem kolejnym jaraczem na tym forum z 10 letnim stażem chcącym ostatecznie zerwać z "przyjemnością". W sumie już od kilku lat próbuję i mi to jakoś nie wychodzi. Wręcz przeciwnie, wiem, że z uzależniam się coraz bardziej.

Kilka słów o mnie... palę od 18 roku życia, od 19 roku absolutnie nałogowo, praktycznie codziennie. W tym czasie skończyłem z dobrym wynikiem studia na uniwerku, dorobiłem się dosyć poważnej firmy, obecnie jestem nawet w trakcie budowy małego pensjonatu. Można powiedzieć, że już się w sumie dosyć dobrze dorobiłem.

O tym, że jestem zdecydowany przestać jarać wydawało mi się już wielokrotnie, wyrzucałem staff, odkładałem na kilka dni, zapewniałem się, że to już koniec.

ALE TO WSZYSTKO NA NIC. Dlaczego? Myślę, że przede wszystkim z dwóch powodów. Po pierwsze dla mnie jaranie ma jeden bardzo duży pozytywny aspekt. Po zjaraniu mam tak, że przede wszystkim myślę o swojej chyba największej pasji jaką są moje interesy. I myśląc właśnie jakoś zawsze albo bardzo często wpadam na ciekawe pomysły, mniejsze lub większe, bardziej lub mniej realne, ale są. Nie wiem co to za dziwna bania i czy więcej osób tak ma ale wiem, że na pewno to mi bardzo przeszkadza w rzuceniu bo jest to dla mnie przyjemne i chyba pomocne. Po drugie koledzy. Mam samych kumpli jaraczy, i to takich samych nałogów jak ja. Nawet jak chcę nie jarać to zawsze i tak mnie namówią a ciężko jest nie spotykać się ze swoimi kumplami.

Chyba tak naprawdę nie mogę się tak do końca przełamać do tego, że czas najwyższy z tym definitywnie skończyć raz na zawsze. Sprawia mi to przyjemność, nie mam jakiś depresji, stanów lękowych. Kiedyś, kiedy ćpałem fetę i żarłem tablety na imprezach przeszedłem takie rzeczy mam już doświadczenie pod tym względem. Teraz nic takiego.
Oczywiście z moją pamięcią jest bardzo kiepsko, ogólnie przymulony łeb ale jakoś sobie z tym radzę.

Generalnie wiem, pamiętam i myślę o tym często, żeby nie jarać. Ale wystarczy jeden telefon od któregoś kumpla, przypadkowe spotkanie i wiadomo... Mam też takie momenty, że po prostu sam dzwonię i wtedy też klamka zapada. Zawsze sobie to jakoś usprawiedliwiam, oszukuję sam siebie. Oczywiście potem, już po zjaraniu żałuję i mówię sobie, że już nie będę. I tak w kółko, już lata!

Chyba potrzebuję jakiegoś bodźca, wsparcia, sam nie wiem... Moja dziewczyna, z którą jestem od prawie 3 lat próbowała z tym walczyć ale raczej źle się do tego zabrała bo zaczeła od gróźb i agresji kiedy i tak jarałem. W końcu przegrała, już się nie denerwuje i nic nie robi z tym, że dalej jaram bo jej działania i tak nic nie pomagały.

Co robić, jak się przełamać, jak sobie poradzić z jarającymi kumplami, JAK ODMAWIAĆ SOBIE TEGO CO PRZYJEMNE???

PROSZĘ POMÓŻCIE!!!!

W każdym razie dziś, kiedy sobie poczytałem wypowiedzi na tym forum zabieram się do kolejnej BITWY O WOLNOŚĆ, przecież muszę w końcu kiedyś wygrać.

breaker - 05-11-2008

to jak sobie poradzisz z koleżkami, zależy tylko i wyłącznie od Ciebie. jedynym wyjściem jest całkowite danie sobie z nimi siana, albo przynajmniej poproszenie ich żeby przy Tobie nie jarali i w ogóle nie poruszali tego tematu. jeżeli są prawdziwymi kumplami i liczą się z Tobą, powinni to akceptować.
carlooss - 05-11-2008

Tak, to jest niestety warunek, skoro koledzy wywierają na ciebie taki wpływ a Twierdzisz że nie potrafisz odmówić. Drugim krokiem jest silne, ale to bardzo silne postanowienie aby oderwać się od tej przyjmeności. Dorobiłeś się niezłego interesu, masz kobietę, pomyśl na logikę czy warto jest całe życie przeżyć paląc , nie poznając innych lepszych zajęć na świecie? Nie wstydź się ze swoim problemem zgłosić do poradni leczenia uzależnień, gdzie możesz otrzymać wskazówki jak sobie radzić ze samym sobą oraz poznać innych ludzi. Może to Tobie otworzyć nowe kontakty. Zaczniesz zauważać, że świat ma więcej kolorów, nie tylko zielony.

Trzymam za Ciebie kciuki, skoro już miałeś wcześniej próby/postanowienia i zauważasz w tym pewien problem, to znaczy że jesteś w stanie zerwać i wygrać z nałogiem.

Nie daj się pokonać i pamiętaj, zawsze możesz tu napisać gdybyś czuł się nieswojo lub miał trudności z walką ! Ludzie z tego forum którym udało się pokonać nałóg chętnie udzielą Ci wskazówek co do zajmowania czasu, urozmaiceń by nie myśleć i nie mieć czasu na marihuanę.

Pozdrawiam

kuci555 - 06-11-2008
Temat postu: minęło jakieś 48 godzin, hehe
a więc hmmm, ciekawe nie?, ktoś może się zastanowić: i co, i co..??

powiem krótko - zjarałem się

Pomimo tego, że byłem pewnien, że tego nie zrobię i w sumie dalej jestem pewnien, że więcej tego nie zrobię - skusiłem się.

To dlatego, że zadzwonił do mnie jeden z "najlepszych" kumpli (w szczególności jeżeli chodzi o to, co nam wszystkim), że ma zaje****stą szychę. Pomyślałem sobie, zrobię tak: dobra skuszę się, ale to będzie wieczór w którym mu powiem, że to się świetnie składa, ponieważ dzisiaj ostatni dzień w którym jaram.
Powiedziałem mu prawdę, że dokonałem postanowienia, że poczytałem na tej stronce to i tamto. Przedstawiłem mu parę rzeczy, o których wcześniej nie wiedzieliśmy, przedstawiłem mu parę osobowości z forum, hehe, a on zanim jeszcze wysłuchał tego całego powiedział, że ostatnio też o tym myśli żeby przestać.
Na koniec jednak skwitował, że on chce jarać od czasu do czasu, hahaha, myli się, ja też tak myślałem, on ma sporo krótszy staż ode mnie. Ale nic mu nie powiedziałem o tym, że się bardzo myli, bo się tak nie da jak ktoś ma za duży staż.
...a może tak powiedział bo już wtedy była jego laska z nami.

Przykro mi się robi ponieważ chyba to jest tak, że moja kobieta raczej wie co się ze mną dzieje tak oględnie, wie przecież, że jaram. Próbowała walczyć z tym, tyle, że agresją i warunkami, co uważam za największy błąd jeżeli chodzi konkretnie o mnie.

na razie mam dalej banie więc ciężko mi się skupić NA WYRWANIU Z TEGO G....., zwłaszcza, że 3 browarki za mną, chociaż ten post napisałem i chciało mi się, więc zobaczymy.... wcześniej czy później uda mi się, przecież musi

arleta - 10-11-2008

Moim skromnym zadaniem możesz należeć do grupy tych osób, które chciałyby ale tak naprawdę nie chcą z tym skończyć. Rozumiem Cię doskonale jeśli chodzi o te stany, gdy do głowy przychodzą całkiem fajne pomysły i wnioski, których bez wspomagacza nigdy byś nie wyciągnął. Terapeuci mówią, że takie osoby po prostu muszą jeszcze doćpać, żeby zobaczyć przewagę minusów nad plusami jarania. Mój staż palenia to ponad 10 lat, może 12. Skończyłam z tym niecałe dwa lata temu ale żeby definitywnie pożegnać się z mary jane musiałam dokładnie przeanalizować wszystkie aspekty jarania i zobaczyć co mi to robi.
Jakoś nie wydaje mi się, żebyś Ty był już gotowy na zmiany, jednakże życzę wszystkiego najlepszego i zerwania z nałogiem.

breaker - 11-11-2008

nie do końca zgadzam sie z tym co napisala arleta. kiedy ja jaralem, nie mialem zadnych przykrych stanow, lekow, dziur w pamieci, ani manii przesladowczych. bylem normalnym, zadowolonym z zycia chlopakiem, ktory nie widzial nic zlego w przypaleniu sobie jointa. tak jak wszyscy palacze, bylem zdania ze w kazdej chwili moge z tym skonczyc i nie pociagne w ten sposob za soba zadnych konsekwencji... jednak jak sie pozniej okazalo, nie do konca tak bylo.
wszystkie leki i deprechy, pojawily sie dopiero po 2 miesiacach odstawki.
czulem sie gorzej niz zle, ale zdawalem sobie sprawe ze wina tego jest moja przeszlosc z trawa do czego wrocic nie moge, bo poglebi to tylko moje doly.
wszystkie stany lekowe i depresje juz dawno odeszly u mnie w zapomnienie, jednak dalej mecze sie z dziurami w pamieci i klopotami z koncentracja.
wiem jednak, ze to niedlugo minie i moj mozg w 100% przyzwyczaji sie do braku THC w organizmie :)
nie poddawaj sie, drogi kolego ;) kazdy sygnal ktory mowi Ci o tym zeby zaprzestac palenia, jest odpowiedni do rozpoczecia natychmiastowej abstynencji.
co prawda, droga ktora Cie czeka moze okazac sie dluga i wyboista, ale wierz mi ze nie ma rzeczy nie do przejscia !
jezeli juz przez to przebrniesz, poza tym ze bedziesz mial czysty umysl, poczujesz tez ze masz naprawde "JAJA", ze dales sobie rade z nalogiem :)
a co za tym idzie ? bedziesz bardziej niezlomny i pewny siebie. wydaje mi sie ze to sa wystarczajace plusy odstawienia tego parszywego chwasciska, ktorymi mozesz sie kierowac.
pozdrawiam !!!!!!!!!

kuci555 - 14-11-2008
Temat postu: walcze
szczerze i bardzo dziękuję za odpowiedzi, one naprawde pomagają,

Arleto, ja też palę już 10 lat, może i masz rację ale ja mam nadzieję, że nie albo nie do końca, jaranie po mimo pomysłów mocno przeszkadza mi w życiu zawodowym (dziury i zarwane godziny robocze a nawet dniówki) jak i prywatnym, widzę to i wiem, że czas najwyższy na koniec z tym.

jeżeli chodzi o obecne dni....
... chociaż po kilku dniach abstynencji znowu mi się przydarzyło to, co nie miało (zaczęło się przy alkoholu a potem pociągnąłem jeszcze dwa dzionki) to jest lepiej, na pewno więcej i częściej myślę o tym, żeby przestać, jestem coraz bardziej zdecydowany i pewniejszy siebie.

Dzisiaj po mimo tego, że po w sumie 3 dniach jarania chce mi się dosyć mocno pociągnąć jeszcze jeden raz, po przeczytaniu Waszych odpowiedzi mówię zdecydowane NIE!!!

już miałem prawie dzwonić do kumpla ale nie zrobię tego, idę na siłownie żeby zająć wolny czas, przebieram się i idę a potem grzecznie spać, żeby do jutra

będę walczył!!!

jeszcze raz dziękuje



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group