Bezchmurnie - Pirwszy dzień reszty mojego lepszego życia!
hellpik - 01-01-2009 Temat postu: Pirwszy dzień reszty mojego lepszego życia! 29.12.2008
Witam!!!
Pisze ponieważ nie wiem co dalej ze sobą zrobić, choć niektórym może się wydawać patrząc na mnie z boku że wszystko jest ok to tak jednak nie jest. Zacząłem to pisać będąc objarany zresztą ten stan się nie zmienia od 2 klasy liceum bo nawet nie mogę sobie przypomnieć ile to lat temu było 10 czy więcej. Wczoraj kupiłem połówke i wyjarałęm ją sam żeby mi nic na dzisiaj nie zostało chyba tak z osiem lat mówię że od jutra nie jaram.
Dziś znowu jestem objarany i kolega dał mi jeszcze szkło. Najdłuższa przerwa trzy miesiące jak byłem w Niemczech i się opiekowałem starszą osobą ale oczywiście i tak próbowałęm załatwić co zreszta się udało jak przyjechał wyzej wymieniony kolega.
Jestem w trudnej sytuacji dwa i pół miesiąca temu ożeniłem się byłem z moją dziewczyną do teraz to już 9 lat. Jest w ciązy daltego się ożeniliśmy choć mieliśmy to w planach mi się jednak nie śpieszyło . Ja i dziecko jak ja sam jestem jak dziecko które ma 25lat.
Jestem zimny uczuciowo, nie potrafie dogadywać się z ludzmi, nie lubie chodzić do rodziny kolegów straciłem w traumatycznych dla mnie okolicznościach po których nie mogę dojść do siebie i czuje się nic nie warty, mam teraz jednego którego poznałem bo załatwiał mi wiadomo co i trochę się z nim zżyłem. Byłem u psychologa prywatnie mówił jaki jestem wspaniały że nie powinienem mieć żadnych problemów ze sobą żebym zapomniał o tamtych kolegach i jest wszystko porządku, z drugim tez nie potrafiłem się dogadać nie potrafili nic ze mnie wyciągnąć a moje problemy były dla nich błache. U psychiatry też byłem brałem już pare antydepresantów i jednoczeńnie paliłemi oczywiście nie pomagały tak jak bym chciał i mówie sobie że to nie przez zioło.
Leki załatwia mi mama bo mi się nie chce chodzić do lekarzy a że ona chodzi do psychiatry od chyba 30 lat to wypisują jej co chce i też miesza te leki i nie rozumie że nie wolno tak, bo powstaje lepszy mętlik w głowie, ciekawe skąd ja się tego nauczyłem .
Znęca się psychicznie i fizycznie nad ojcem który charuje jako szewc robi buty i wszystko co mama i ja mu przyjmiemy w swoich zakładzikach a on w swoim w których siedzimy odcięci od świata cały dzień i nic nie robimy, poniża go wini go o swoją chorobe, wygaduje takie rzeczy że trzeba to nagrać aby w to uwierzyc. mój tata Nawet miał ostatnio kupić dyktafon żeby ją nagrać., wiecznie źle się czuje nie ma chumoru i calą prace sobie przypisuje że to ona na wszystko zarobiła bo nawet się na tym dorobili dzięki tacie.
Nademną też się znęcała psychicznie lałą mnie choć nie mam o to żalu bo wiem po sobie jak sama cierpi, leżała w szpitalu psychiatrycznym na depresje i nerwice, bierze mase leków. Nie wiem czy to dlatego że miała ojca alkoholika który też znęcał się nad rodziną. Jednak jak ma dobry chumor to jest inną kobieta z poczuciem chumoru, dobra. i taka w gróncie rzeczy jest tylko te ataki i te reczy które gada, ale ja się nawet nie wczuwam bo wiem że to tylko jej umysł gada takie rzeczy a ona taka nie jest. Skłocona jest z rodziną taty gada na nich różne rzeczy tata też praktycznie zerwał kontakty z rodzicami którzy tak skrzywdzili również moją mamę ona tak przynajmniej twierdzi, ja też do nich nie chodze bo jak mówiłem męczą mnie kontakty z ludzmi nawet z rodziną. Chociaż tak jak sobie myśle To nic do nich nie mam ale Niechodze. Nawet na wigilie nie chodzimy do dziadków. Choć w wigilie męczyłem się u żony w rodzinie nie odzywałem się praktycznie do nikogo, jednak że jestem nowy i dzieci mnie nie znaja dobrze mojego głosu to przez telefon udawałem świętego mikołaja który zrzucił prezenty na balkon troche stresujące ale nie potrafiłem odmówic jak mnie porosili. Długo by pisać o mojej rodzinie choć pewnie u każdego dzieje się coś w co inni by nie uwierzyli.
Miałem w domu wszystko dobre ciuchy zawsze miałem pieniądze, jak nie od rodziców to ukradłem bo obracałem się w takim towarzystwie że to imponowało jak potrafiłeś ukraść, i to weszło mi tak w krew że jeździłem po tym jak koledzy mnie zostawili z tym kolegą wyżej wymienionym i kradliśmy ciuchy ze sklepów w Polsce i w Niemczech. Co ciekawe rodzice o tym wiedzą i wiedzieli jak wyjezdzałęm i po co pytali się nawet czy dobrze było w swoim czasie nawet moja mama chodziła i kradła po marketach póki jej nie złapali o czym tata wiedział. Jak kradłem i już wracałem wtedy na pozór byłem szczśliwy i to mi sprawiało jedyną przyjemność od kiedy straciłem kolegów. Przez pare lat nam się udawało w końcu w Polsce nas złapali dostaliśmy tylko wyrok w zawiasach i Po jakimś czasie znowu pojechaliśmy do Niemiec a tam ten wyrok nie obowiązuje przyzwyczaiłem się do chodzenia w ekstra ciuchach i nie wyobrażam że teraz nie mogę jechać i na takie ciuchy nie będę sobie mógł pozwolić choć co mi po nich jak nigdzie nie chodzę bo wstydze się siebie te ciuchy lepsze od wszystkich miały mi zastapić poczucie niższej wartośći które cały czas jest bardzo niskie. Otaczam się zewnętrznymi rzeczami aby zastąpić pustkę która jest we mnie choć wiem że nic mi po rzeczach materialnych. Mam samochód za 30tysięcy na który wszyscy patrzą i dwa kredyty które musze spłacać. A w portfelu na dzien dzisiejszy złotówke.
Ale na zewnątrz jest ok. a nawet bardzo ok.
Nie mam z nikim kontaktu nawet z żoną która tylko mowi że z nią nie rozmawiam, jak coś pyta odpowiada tak, nie , niewiem. Wie że pale i paliłem choć wpuszczam krople i niby nie widać ale jak tylko wyjde z psem czy na chwile mnie spuści z oka to pale nawet potrafie iść do kibla na stacji benzynowej jak biore paliwo lub jak jesteśmy w markecie, czy mcdonaldzie. I na dodatek znęcam się nad nią psychicznie wygaduje głupoty jak moja mama i wiem o tym ale to jest śilniejsze odreagowuje bezradność jaką się wykazuje w codziennym życiu. Lecz kiedy mam chumor to jestem kochany i słodki. Też ją winie że koledzy przez nią mnie zostawili, dogryzam jej w taki sam sposób jaki wyniosłem z domu, płacze prawie codziennie przeze mnie, wie o moich problemach psychicznych jednak nie wiem dlaczego tyle przy mnie była jest bardzo ładna pochodzi z bardzo pożądnego domu jej rodzice o niczy nie wiedza jednak muśle że to kwestia czasu i wszystko wyjdzie na jaw prawdziwy ja. Nie ten cichy nic nie odzywający się niby miły, tylko taki jakim jestem dla żony kiedy nie mam chumoru. Szkoda że dla obcych nie potrafie taki być kiedy mną pomiatali. Nie potrafie stawić czoła innym ludziom od razu się wycofuje. Wydaje mi się że to po tym jak załatwili mnie koledzy coś w rodzaju stresu pourazowego choć już wczesniej zauważałem że boje się ludzi a szczególnie niektórych. A z moimi kolegami to było tak poznałem ich jeszcze w podstawówce wspólne imprezy dorastanie, eksperymentowanie. Choć byli raczej z dobrych domów to widomo jakie rzeczy się robi z nudów na osiedlu.
Czułem się z nimi pewnie, że mam się do kogo zwrócić gdzie pojść. Sześć lat temu postanowiłem ze względu że miałem się wyprowadzić z osiedla kawałek poza miasto zrobiłem w nowym domu impreze dla samych najlepszych kolegów żeby nie było żadnych awantur. Bała oczywiście moja dziewczyna obecnie żona Pare innych dziewczyn które zaprosili koledzy oraz koleżanka mojej dziewczyny. Na imprezie była też trawka i pixy. Wszystko było fajnie póki nie przyjechała policja że za głośno, w tym czasie inny kolega odwiózł dziewczyny i koledzy zostali sami podczas pobytu policji wrócił ten kolega co je odwiózł i inni mieli do niego pretensje ze je odwiózł. Ja gadałem w tym czasie z policją. Wywiązała się tam mała awantura między tym co je odwiózł a moim innym najlepszym kolegąm który go uderzył. Ten co dostał pojechał z imprezy a raczej został wygoniony przez moich”kolegów” wszyscy zostali, jednak atmosfera była już gorąca a wszczególności agresywny był ten niby mój najlepszy nie pomogło próby uspokojenia ani przezemnie ani przez moją dziewczyne która też z tego co pamiętam nie szczędziła słow wobec mojego kolegi w koncu wzięła butelke i chciała go uderzyć nie wiele myśląc zabrałem jej ją jednak mój kolega ją odpechnął, co sprawiło że nie byłem już spokojnym nie radzącym soebie dającym się jak zazwyczaj tylko wziołem tą butelke i zacząłem go lać, byłem jak zwierze za wszelką cenę chcące się obronić przd silniejszym odemnie oczym doskonale wiedziałęm, jednak wiem teraz że to nie było adekwatne zachowanie ale co robia narkotyki, ani ja ani on nie był wtedy soba. Czasu nie można cofnąć. Rozdzielili nas, jednak kolega miał rozcietą głowe w trzech miejscach choc chyba nie był tego świadomy ani ja, była krew niewiedziliśmy skąd. Po namowach i wyzwiskach w moja strone od moich kolegów. Wyszli w końcu z imprezy spotkali po drodze tego którego wygonili wcześniej i zawióżł ich do szpitala został Tylkom jeden który dostał kiedyś od tamtego co go pobiłem i był po mojej stronie teraz jest z nimi oraz dziewczyna i jej koleżanka. Nastepnego dnia nie mogłem u wierzyć w to co się stało nie wiedziałem co z tamtym jednak gdzieś w środku czułem dume że zareagowałęm w obronie mojej dziewczyny szkoda ze w taki sposób.
Pojechałem na osiedle dowiedziałem się że tamten ma rozciętą głowe i mi tego nie podaruje, próbowałęm do niego pójść ale nie chciał ze mną gadać. Dwa dni później spotkaliśmy się szedł w towarzystwie 10 kolegów już wtedy nie moich i oddał mi-pobił mnie skopał na ziemi usłyszałem żebym wypierdalał. Poszedłem. Byłem bezradny. Mam wielką Ochote się zemścić już szesc lat ale nie wezme pistoletu i ich nie wystrzelam mogę tylko wybaczyć i zapomnieć ale jak. Dziewczynie powiedziałem po dwóch dniach co się stało i się rozpłakałem się jak dziecko. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić miałem myśli samobójcze żyłem jak roślina, wstydziłem się siebie do tej pory się wstydze unikałem kontaktów ze wszystkimi, miałem 19 lat nie miałęm do kogo pójść, nie miałem kolegów do których mogę pojechać pogadać, Nie da się tylko przebwyać z dziewczyną. Cały czas do tej pory siedzi w mojej podświadomośći tamta sytuacja nie ma godziny abym o niej nie myślał, do tej pory czuje się upokorzony, niegodny. I świadomie nie mogę nad tym zapanować czuje że to mnie ogranicza.
Skoro koledzy mnie odrzucili nie zasługuje na to aby kto inny się ze mną kolegował, na wszystko patrze przez pryzmat tamtych wydarzeń i przez sześć lat nie znalazłem wyjścia z sytuacji. Wiem że to nie tylko to miało na mnie taki wpływ do tego doszło palenie trawki i co wiadomo odziedziczyłem po mamie predyspozycje do takich stanów depresyjnych bo widziałem już wcześniej ze mam słabą psychike. I nie potrafie radzić sobie w stresujących sytuacjach a jak nie wytrzymuje to trace nad soba panowanie.
Przeczytałem dużo książek psychologicznych ezoterycznych, chciałem nuczyć się życ chwilą nie patrzeć w przeszłość ale ona odbija się na mojej ponurej twarzy rzadko uśmiechniętej. Każdego dnia wraca jak bumerang wiem że nigdy tego nie zapomne koledzy siedzą w stanach i Anglii a ja nawet nie miałem z kim wyjechać. Po niekąd im zazdroszczę że są w stanach i boli mnie że nie mogę z nimi tam być, że pewnie się niczym tam nie przejmują a ja ze zniszczoną psychiką siedze tu i nie mam możliwośći wyjechać tym bardziej że będę tatą. Muszę być odpowiedzialny, ale nie jestem nie potrafie iść do ludzi do pracy, skończyłem jakoś studia zaocznie choć większość czasu unikałem wykładów żeby się z grupą nie spotykać, wstydziłem się że nie mam znajomych i mogę siedzieć tylko w domu z dziewczyną choc innym taka sytuacja nie przeszkadzała by , chodziłem tez na dzienne ale zrezygnowałem ze względu na ogromny problem z przebywaniem wśród innych. Po studiach poszedłe na staż do urzędu skarbowego byłem dumny udało mi się ograniczyłem palenie paliłem raz w tygodniu, byłem urzędnikiem z wyrokiem jak składałem papiery napisałem ze nie karany zaświadczenia nie chcieli i mnie przyjeli choc wiedziałem ze nie zostane przez wyrok do każdy dzień spędzony tam był dla mnie tragedią nie potrafiłęm rozmawiać z tymi ludzmi, wykonywałem tylko ich polecenia z nikim bliżej się nie poznałem z nikim nie rozmawiałęm ciągły stres jak kazali mi coś robić nie potrafiłęm przyznać ze nie wiem jak wstydziłęm zapytać o cokolwiek, siedziałęm tylko na Internecie po 8 godzin i czytałem, wtedy tez poszedłem pierwszy raz do psychiatry żeby coś z tym zrobić. Nie wyszło zrezygnowałęm ze stażu po trzech miesiącach to i tak długo. Pamiętam jak czekałem żeby już tam nie chodzić.
Próbowałem szukać pracy u kogoś ale ludzie wyczuwają że tylko udaje opanowanie a w środku jestem jak chorągięwka targana emocjami. Zrezygnowałem z szukania pracy. Zamknąłem się w zakładzie i liczę tylko na tate który naprawi buty jakie przyjmę. Po ślubie czyli dwa miesiące temu założyłem działalność gospodarcza miałem być biznesmenem , zaczałęm sprzedawać na targu jednak po tygodniu stania i nie zamienienia słowa z zadnym handlującym odechciało mi się, znowu pretensje do siebie że nie potrafie rozmawiać, że jestem gorszy od nich ze morda mi się nie otwiera, otwiera mi się tylko jak dokuczam żonie łagodnie powiedziane. Pożniej stała zona w ciązy w zimnie bo ja jestem porzeciez za słaby i nie mogę przebywać z ludzmi. Na targu słabo szło Myślałem że wyjdzie na allegro ale tez słabo . I nie wiem czy inwestować czy iśc do pracy, ale gdzie z moja psychiką. Tylko z wyglądu wyglądam na normalnego a wśrodku taki bałagan i rozpacz, że nawet rodzina która mam nie daje mi radości, zniszczyłem żyćie dziwczynie która chyba dopiero teraz zrozumiała jaka była głupia bedąc ze mną przez te lata. Nie chce jej zostawić ale nie wyobrażam sobie jak mam stać się odpowiedzialny, jak zapewnić jej życie takie jakie miała do tej pory. Jak wrócić jej młodość i szczęście. Chce się obudzić z tego snu, chce być sam chce się cofnąć w czasie mówie do siebie. Sam bym ją wtedy zostawił aby chociaż ona mogła być szczęśliwa. Wiem też że zawsze będzie mogła odejść że życie nie konczy się na takich rzeczach i ludzie maja gorzej ale ona mogła mieć naprawde cudowną przyszłość a przy moim boku jest tylko cierpienie i płacz, Kończy teraz drugie studia rodzice jej pomagają to moja żona a pisze jak o obcej osobie dziwne. Tak naprawde przy mnie nic w zyciu nie użyła myśle że przyzwyczaiła się do mnie i dlatego ze mną była teraz za późno żeby się obudzić.
Wiem że główny proble stanowią tu narkotyki które przez cały czas były obecne w tych wydarzeniach i teraz po krótkiej przerwie w pisaniu znowu jestem objarany. Ale teraz mówie po raz milionowy koniec z tym. Ciekawe czy znowu do jutra. Nie mam przy sobie nic wszystko zniszczone psychotropy po nich Nawet nie chce mi się bzykać z żoną tez odstawiam powoli, będę żył bez chemii. Od dłuższego Czasu często biegam jak byłem wtedy w Niemczech biegałem tam codziennie 3 miesiące schudłem strasznie.
Tera znowu przytyłem wszystko ciasne.
30.12.08
Siedze znowu w zakładzie i pisze to jestem już objarany, mówię że od nowego roku nie będę jarał. Mam dobry chumor i moja żona też pojechała do ciucholandów kupić jakieś fajne ciuchy wystawimy na allegro szybciej się sprzedadzą niż nowe.
Jakoś trzeba sobie teraz radzić choć w sumie niczego mi nie brakuje głodny nie chodze, ale nie wiem czego bym chciał. Od nowego roku myśle żeby iść poszukać pracy np. jako przedstawiciel handlowy z moją fobią dobre. Ale wiem gdzieś w głębi że i tak będzie dobrze. Tylko raz na zawsze odstawić wszystkie używki nawet alkohol bo jak wypije to nie mam fobii i nikogo się nie boje ale tez jestem głupi, bo mogę gadać z koleżanką przez telefon praktycznie na oczach żony- powiedzieć że gadałem z kolegą a pożniej żona sprawdza mi telefon a tam dzwonione do koleżanki. Teraz założyłem blokade żeby nie musiała się nie potrzebnie denerwowac. Uważam że nie powinno się mieć wglądu w kogoś telefon. Lepsza awantura ale i tak jakoś wybrnąłem bo w sumie tylko rozmawiałem a że wole nie mówić o takich rzeczach bo zawsze jest problem to ukrywam a póżniej wychodzi.
I jak tu mi ufać jak jestem bezczelnym egoistoą kłamiącym w żywe oczy.
Nie wiem czemu ale wole nie mówić np. że byłem w barze z grupą jak studiowałem i tak nie gadałem z nikim tylko siedziałem i obserwowałem choc odzywali się do mnie i czasem starałem się gadać. Ale cały czas jest we mnie ta blokada nie mogę się rozluźnić. Potem przyjde i słucham z kim byłem że tam gadałem a teraz nie gadam (a tam też nie gadałem).
Nie powinno być tak że nie mogę bezproblemowo jechać do kolegi iść z kimś do baru choć i tak nie chodze. Nie można czuć się jak w klatce w kółko robić to samo. Myśle że w związku ludzie powinni mieć też życie prywatne. Każdy powinien robić to na co ma ochotę oczywiście poza zdradą. A druga osoba powinna mu jeszcze pomagać popychać i zachęcać do rozwijania się a nie ograniczać. Jeśli bym się kiedyś rozszedł z zona nie ożenie się już nigdy bo wole być niczym nieograniczny.
Myśle teraz że mogłem być sam zostawić dziwczyne jak był czas i wybrac życie jakiegoś samotnika wyjechać stąd i zapomniec o tym mieście i ludziach w którym teraz żyję. Odrodzić się na nowo. Ale musze zostać może dziecko będzię tym czego mi brakuje, jeszcze cztery miesiące musze wyjść na prostą mysłałem żeby wyjechać do warszawy to tylko 100km tam znaleźć prace wynająć mieszkanie i mieszkać z żoną. Tylko czy sam utrzymam cała rodzine tam. Myśle że wyjechałbym z tego miasta i tam bym ułożył sobie życie od nowa z rodziną bez toksycznej mamy, bez spotykania ludzi z przszełości , bez tej ciągłej montoni a kiedy chce przyjeżdżam. Ale czy to pomoże Czy jeśli nie pozmienia mi się w głowie to czy będę szczęsliwy jak wyjade gdziekolwiek. Zostać tu zgnić w tym mieście gdzie niewidze żadnych perspektyw.
Ale blisko rodziców i teściów czy tego chce. Nie wiem czego chce. Myśle że byłbym szczęśliwy jakbym miał rodzine którą mam i kolegów do których mogę jechać wyjśc na piwo, czuć się w ich towarzystwie swobodnie.
Od sześciu lat nie czułem się swobodnie w jakimś towarzystwie chyba że się upiłem.
Jutro sylwester nie wiemy gdzie pojdziemy z żoną nikt nas nigdzie nie zapraszał my też nie mamy kogo zaprosic. A w sumie to ja chyba wole siedzieć w domu tak się już zamuliłęm że nigdzie mi się nie chce wychodzić choć bardzo chciałbym gdzieś iść i czuć się swobodnie w towarzystwie znajomych z którymi się rozumiesz a nie iśc i czuć się jak kołek sam. Nie wiem czy jeszcze kiedyś będę miał znajomych z którymi będę normalnie rozmawiał we wszystkich widze teraz swoich wrogów porównuje z moimi kolegami którzy wydaje mi się byli najlepsi na świecie choć jak widac tak nie było, a możśe to tylko ze mna było coś nie tak że niepotrafiłem sobie radzić w trudnych sytuacjach których było sporo i które odbiły się na mjej psychice.
Wiem że te wszystkie sytuacje nic nie znaczą gdyby się przytrafiły komuś to bym mu powiedział nie przejmuj ludzie przychodza i odchodzą, życie jest jedno i tak krótkie że każda chwila spędzona na zamartwianiu to stracona chwila, żyj tym co jest dzisiaj bo przeszłość jest martwa. Każdy jest taki jaki jest i powinien się cieszyć że może żyć i doświadczać nawet cierpienia, ale również dobrze może mnie nie być i świat i tak będzie pedził naprzód i nawet nie zauważy że mnie nie ma. Czemu nasze umysły plataja nam takie figle, czasem myśle że zwierzęta mają lepiej, nie myślą żyją z dnia na dzień, jeść też zawsze mają co, nie myslą o ciuchach, samochodach, mieszkaniach, byt mają zapewniony. To tak jak my tylko że człowiek chciałby mieć wszystko choć nie każdy. Chciałbym urodzić się w jakiejś dżungli i mieszkać tam ze zwierzętami jak tarzan.
Ubierać się w liście jeść tylko owoce, pływać w wodospadzie i mieć kontakt z sama naturą a nie żyć w betonowym mieście. Podobno że jak człowiek bardzo tylko czegoś chce i wytrwale dązy do tego to na pewno to osiągnie. Tylko znowu czego ja chce, chce zmienić martwą przeszłość marnująć teraźniejszość i jednocześnie przyszłość.
Szkoda że nie ma czegoś takiego jak reset mózgu, i wgranie nowego oprogramowania bo skoro jeden człowiek jest szczęsliwy i jest gorszej sytuacji od tego co jest nie szczęsliwy to tylko zależy wyłącznie od „oprgramownia”.
Mysałem o hipnozie albo regresingu to mogło pomóc próbowałem sam robić sobie sesje regresingu naprawde podczas 40 minutowego głębokiego oddychania jak ktoś wytrzyma naprawde samopoczucie się poprawia do tego stopnia że myślałem jakie ja wogule miałem problemy. To myśle ze jak bym zrobił to z kimś doświadczonym to może faktycznie oczyścił by mi podświadomość z tych negatywnych przekonan które w sobie nosze. Cały czas wiem że nie mają one żadnej wartości że są tylko moimi myślami które przecież mogę kontrolować ale one siedza w ukryciu i wychodza przy spotkaniu z kimkolwiek tylko ze samym soba mogę siedzieć i jest mi najlepiej.
Cały czas pomijam temat trawki który jest głownym problemem gdyby nie ona moje życie wyglądało by inaczej chodziłem do dobrego liceum dlo którego cieżko było się dostać i przeniosłem się do słabego ale wtedy jeszcze nie paliłem zle się czułem wśród ludzi ale nie wiedziałem że to są początki problemu odziedziczonego po mamie moja mama tez jak się pozniej dowiedziałem odeszła ze szkoły bo zle się czuła.
Trafiłem do gorszego liceum i tam w 2 klasie zaczęła się trawka dilera miałęm w klasie.
Oczywiście od razu postanowiłem że nie zdaje szkoła mi nie potrzebna choć do tej pory z nauka problemu nie miałem w końcu wylądowałem nawet w zawodówce z której szybko się przeniosłem do zaocznego liceum i zdałem tam mature. Chciałem teraz robić magistra i zacząć wszystko od nowa wyrwac się stąd wkońcu nawet sam cały czas tak powtarzałem bo mam tylko licencjata ale jak wiadomo musze z tym zaczekać bo życie w końcu samo zadecydowało za mnie.
01.01.2009
Od dziś nie pale
miodzio - 24-04-2009 Temat postu: ? hej Helpik - i jak Ci idzie walka o siebie?
hellpik - 10-06-2009
Witam Ponownie !!!
Czytam forum codziennie choć z napisaniem czegoś jest ciężej,
Wbrew Moim codziennym obietnica wobec siebie pale dalej.
Miałem 2 czy 3 przerwy trzydniowe po których czułem się tak super ze chciałem sie przekonać jak bylo słabo jak paliłem i oczywiście wiecie jak to sie skonczyło.
Codziennie obiecuje sobie że nie będe palił a jak narazie codziennie pale i na dodatek sie obżeram tak że nie moge się ruszac przytyłem z pietnascie kilo.
Od szesciu tygodni jestem tatą. Myślałem że się zmienie jednak wszystko zostało po staremu a nawet zaczalem sie pograżać jeszce bardziej.
Zamiast cieszyć się corcią Olą ja rozmyslam o przszłości i o tym co mogło byc a co jest. Co by było jak bym był z dawnymi kolegami i wyjechał z nimi do usa, a nie siedział tu i borykał sie z jkimiś wzorcami odrzucenia które uniemozliwija mi pojscie do pracy która da mi satysfakcje i mozliwośc rozwoju. W miescie bez perspektyw. Mam zone córke i nie potrafie sie tym cieszyć.
Oszukuje sie że to nie przez m mam takie samopoczucie że to wina przeszłości i przykrych doswiadczen.
Jednak czy brak uczuć i poczucie niskiej wartości moze by skutkiem czego innego niż mj. skoro tak dużo ludzi boryka sie z tym zazywając wczesniej mj przez dłuższy okres czasu.
znam ludzi którym mj niby nie szkodzi nie mieli może oni predyspozycji do jakichs chorób psychicznych jednak i tak nie wykorzystuja w pelni swojego potencjału ponieważ duża część czasu zajmuje myslenie o i kołowanie mj. a to predzej czy pozniej odbije sie na przyszłosci
Do wszystkich ludzi którzy dopiero zaczynaja swoja przygode z mj radze zapomniec o tej roslinie złudnego szczescia powodujacą oziębłość emocjonalną zanik checi i motywacji do życia i dalszego samorozwoju a wręcz uwsteczniajacą
zanim stanie się ona nieodłączną czescią was
Miodzio Podaj mi namiary na poradnie w Radomiu bo bez tego sie chyba nie obejdzie choć cały czas sie oszukuje że sam dam sobie rade.
Pozdrawiam
miodzio - 11-06-2009 Temat postu: poradnie w Radomiu Poradnia Profilaktyki i Terapii Monar
ul. Struga 57a
tel. 048/ 364 76 00
czynne pon-pt 10-16
Centrum Rozwoju Osobowości
ul. Żeromskiego 27
tel. 048/ 362 20 46
czynne pon-pt 12-18
W obu poradniach jest poradnictwo oraz terapia indywidualna i grupowa, grupy wsparcia i edukacyjne. W obu nie ma ograniczeń wiekowych, a oferowana pomoc jest bezpłatna.
hellpik - 18-06-2009
Witam
Miodziu czy na takiej terapii pracuje sie również nad problemami np.z przszłości które nie daja spokoju. Niewyobrazam sobie że mógłbym sie przed kimś naprawde otworzyć i powiedziec co na sercu mi leży. Wstydze sie swoich problemów i przed kimś cięzko mi sie przyznać co mnie gryzie. A jak juz komuś powiem to wszyscy powtarzaja zeby się nie przejmować tylko wziąc się w garsc. Z nikim na ten temat nie gadam choć tak naprawde to nie mam z kim sczerze pogadac mam tylko jednego kolego od jarania, który nie widzi nawet problemu w jaraniu choc ma 25lat siedzi w domu do pracy tez sie nie garnie, ma ponad 10tys długu przez mj i nie ma problemu.
Z żoną też niegadam tylko o rzeczach dnia codziennego. poszedłbym do pracy dom kogoś ale jak mam iśc do obcych ludzi to odrazu rezygnuje bo wiem jak zachowuje sie w towarzystwie, nieodzywam sie i mysle o tym jakie to mam problemy ze soba. Do byle jakiej nie chce iść bo życ z dnia na dzien mam za co.
Ale chciałabym czerpać przyjemność z tego co robie.
A tak naprawde to w mieście w którym mieszkam i z którym mam tyle przykrych wspomnien nie widzi mi sie że kiedykolwiek pojde do pracy.
Chciałbym ztad wyjechac ale żona nie chce a nawet nie mam do kogo choć tylu kolegów którzy teraz mnie nie znaja za granicą a samemu teraz do anglii to chyba zły pomysł.
Muszę gdzieś z soba pojsć bo tak dalej się nie da
Ale wydaje mi sie że nawet na takiej terapii moje problemy wydadza się ludzia smieszne.
miodzio - 18-06-2009 Temat postu: hej Helpik Terapia to rozmawianie o waznych sprawach - ale o takich na jakie masz gotowosc. Nikt Cie nie zmusi, bys mowil o trudnych sprawach z przeszlosci, ale tak naprawde to im wiecej terapeuta bedzie wiedzial o Tobie, to tym skuteczniej bedzie umial Ci pomoc - jasne, ze to nie jest latwe rozmawiac z kims obcym o intymnych rzeczach - ale raczej od najgrubszych spraw sie nie zaczyna, a potem zaczyna byc latwiej, jak sie czlowiek oswoi z terapia i poczuje bezpieczniej - mysle, ze to musi byc czasem nielatwe dla Ciebie tak nie miec z kim pogadac o swoich trudnosciach - z tego co piszesz wynika, ze mialbys nad czym pracowac na terapii - warto szukac takiego wsparcia, bo to zbliza cie do celu o ktorym piszesz: czerpac przyjemnosc z tego co sie robi - uwazam, ze zmiana miejsca zamieszkania niewiele moze dac, bo to w Tobie sa zrodla wielu zmartwien i zabierzesz te problemy ze soba gdziekolwiek pojedziesz - nie uwazam, by Twoje problemy byly smieszne - skoro widzisz ze tak dalej sie nie da, to zrob tak jak piszesz: "pojdz gdzies z soba" - mam na mysli miejsce, gdzie ktos z doswiadczeniem pomoze Ci poogarniac Twoje zycie - moja rada: zadzwon do poradni, umow sie na wizyte, pojdz, porozmawiaj - i potem zdecydujesz - nikt Cie na sile do terapii nie bedzie zmuszal, ale wg mnie warto zaryzykowac, bo mozesz tylko zyskac
cyberlama - 22-06-2009
Mnie też przeraża, że będę musiał rozmawiać z terapeutą o intymnych sprawach z przeszłości, ale 1. postanowiłem sobie przed pójściem na terapię, że będę mówił o wszystkim, 2. zapewnił mnie, że nie będę musiał mówić o wszystkim, jeśli nie będę chciał; tzn. będę mógł powiedzieć, że nie chcę o czymś mówić. Szczerość i abstynencja są najważniejsze. Na razie otwieranie się idzie mi gładko, polubiłem tego gościa, tym bardziej, że jest mniej więcej w moim wieku :)
hellpik - 06-08-2009
Dzwoniłem wczoraj do monaru umówiłem sie na jutro.
Nie jestem jednak pewnien czy pójde choć jaram cały czas oszukując sie że od jutra przestane. I że sam dam sobie rade.
A Pojscie tam wydaje mi sie smieszne, mój nałóg chyba sie buntuje przed zasiegnieciem pomocy która może mi pomóc.
Napiszcie cos co da mi kopa żebym tam poszedł.
Cyberplama a ty dalej uczeszczasz na terapie.
okimen - 06-08-2009
Chłopie nie widzisz ile to się już ciągnie , to rzucanie od jutra . Idz na tą terapię bo inaczej nie dasz sobie rady , chcesz znowu tak się męczyć kilka następnych miesięcy . Nie jestem pesymistą a raczej realistą i wiem że bez tego możesz sobie nie poradzić !!!Sam rzucałem za każdym razem od poniedziałku dopóki nie zacząłem się leczyć schemat się powtarzał . Mam nadzieje że jednak ruszysz dupsko i tam pójdziesz , Pozdrawiam :)))
cyberlama - 07-08-2009
Chodziłem, ostatnio przejarałem 2 tygodnie (po nieudanym romansie zakończonym wielką kłótnią), niedługo idę z powrotem. Poza tym czytam wprowadzenie do buddyzmu, chcę nauczyć się medytować i w ogóle świadomie żyć, jak skończę czytać przejdę się do ośrodka buddyjskiego na medytację. Pozdro
hellpik - 11-08-2009 Temat postu: Czemu tak ciezko iść Nie moge sie przemóc zeby iść na terapie dwa razy byłem umówiony i dupa.
Boje sie że spotkam tam znajomych ludzi i uciekne szybciej niz poszedłem.
Nie moge sie przekonac że bedą tam ludzie którzy mi pomoga i zrozumia moje problemy, które cieżko mi wogóle sprecyzowac i ubrac we własciwe słowa, palenie marichuany to wierzchołek góry lodowej jaka mam do przpracowania wiem że odkładam nie uniknione ale albo zasiegne pomocy albo naprawde obudze sie na dnie.
Jak narazie nie moge wyrwac sie ze starego schematu i ciagle siedze w tym gównie i powtarzam sobie ze jeszcze wszystko sie zmieni.
megapower - 01-09-2009
hellpik - zaczalem czytac Twojego posta i mnie na poczatku wzruszylo. Koniec i nastepne wypowiedzi juz mnie poddenerwowaly. Bede pisac dosc dlugo, nie potrwafie przedstawic swojej mysli w krotszej formie.
Po pierwsze, to co z Toba gosciu? Ja pierd**le... Na prawde na poczatku bylo mi przykro jak czytalem Twoja historie, ale Twoj problem polega na tym, ze Ty sam nie chce tak na prawde tej zmiany? Po co wracasz do przeszlosci? Po co to wszystko? Moim jedynym wytlumaczeniem na to jest to, ze masz problem natury psychicznej. Twoje mysli to pewien rodzaj natrectw, ktore sa bardzo popularne u osob z nerwica, czy u schizofrenikow.
Moj bardzo bliski kolega, moze moge go nawet nazwac przyjacielem, mial podobny problem. Wszystkie objawy byly takie same, tylko, ze on byl molestowany i stad sie u niego wzial brak akceptacji samego siebie, trudnosci w kontaktach z ludzmi itp. Doslownie jak to czytalem to myslalem, ze to on pisal, ale pozniej fakty zaczely sie roznic. W kazdym razie, on w koncu poszedl do poradni na wizyte do psychologa. Pozniej mial badania u psychiatry itd, a pozniej poszedl na terapie grupowa. Na poczatku mial opory, ale jak poszedl, to sie szybko wkrecil i zajebiscie chcial tam chodzic. Te zajecia sa tak prowadzone i maja to na celu. Dowiedzial sie o sobie tyle rzeczy, ze nigdy by nie przypuszczal ze to czy tamto, bylo spowodowane tym czy tym. Bez rozpisywania sie o samej terapii - GOSCIU IDZ NA TERAPIE GRUPOWA!!!
To na prawde Ci pomoze. Moj w/w przyjaciel po 3 miesiacach terapii (tyle trwa terapia) zaczal ZYC!!! Zaczal spotykac sie ze najomymi, mial latwosc w nawiazywaniu kontaktow. I to nie ze ktos go zmienil, on zawsze taki byl, ale mial blokade - ta blokada go chamowala a zeby usunac blokade, trzeba ja zrozumiec i znalezc jej zrodlo. W tym wlasnie pomaga terapia grupowa. Pomaga ludziom, ktorzy maja problemy ze soba, problemy emocjonalne, nerwice, itd itp. Przydziela Cie pewnie do grupy w ktorej bedziesz najbardziej odpowiadac. Ponoc na takiej terapii czlowiek sie czuje zajebiscie, czuje sie akceptowany i tak dalej - ale to ma tak byc. Robia to doswiadczeni psychologowie, ludzie ktorzy tez chca pomagac i jest to super sprawa.
hellpik, mowie/pisze Ci - IDZ NA TERAPIE GRUPOWA!!!
Jestes doroslym facetem, masz zone, dziecko. Zacznij o nich dbac. Zacznij cieszyc sie zyciem. Przestan sie nad soba uzalac i zacznij dzialac.
Ja od dzis nie pale. Jesli nie uda mi sie po raz kolejny, rowniez wybieram sie na taka terapie. Nie mam problemow takich jak Ty czy inni - nie bylem molestowany, w rodzinie nie mam przypadkow chorob psychicznych itd.
Jeszcze raz Hellpik - przelam sie i idz na terapie. Nic nie tracisz - tylko zyskasz. Uwierz.
Jesli chcesz to moge Ci dac numer do mojego kolegi o ktorym pisalem i on Ci najwyzej wiecej opowie. Wszystko anonimowo. Nawet nie musi znac Twojego numeru. Nie wiem jak Ci pomoc, ale potrzebujesz pomocy.
Po raz ostatni - TERAPIA GRUPOWA
Napisz cos od siebie tutaj, ewentualnie na priv.
Pozdrawiam,
x
hellpik - 07-09-2009
Magapower nie wiem czy moge sie chwalic ale dziś drugi dzień jestem czysty.
Jednak moja historia nabrała też złego obrotu wczoraj żona sie wyprowadziła do mamy.
Nie odbiera telefonów odemnie ale to chyba bedzie dla niej lepsze bo może bym ja namówił żeby wróciła. Pojechałem rano do monaru ale przyjmują w srody i piatki.
Problemy psychiczne wyniosłem juz z domu byłemk bity i ponizany przez matke jak miała zły chumor bo jak miała dobry to kupowała mi wszystko co chciałem
Zachowuje sie w domu w stosunku do żony jak moja mama zachwywała sie w stosunku do taty.
Jest to tak silne że nie moge tego opanować chioć wiem że robie żle. Wydaje mi się że nie powinienem sie z nikim wiazac żeby po czasie ze mnie to nie wychodziło bo na początku żona napewno nie myslała że będe taki jak matka,ja tez o tym nie wiedziałem choć dużo zachowań maiłem podobnych jednak z wiekiem to wszystko sie pogłebiło.
Dla niej i dla dziecka było by chyba lepsze żeby nie wracała do Mnie tylko już teraz dała sobie spokój bo ja moge miec chumor znowu przez tydzien. A przez tydzien zachowywac sie jak duze dziecko.
Nie wiem gdzie iść w moim mieście na jakąś terapie dla DDD Duze dzieci Dysfunkcyjnych czyli na taką gdzie w domu nie było zaciekawie i nie chodzi o pieniadze.
Jest szpital psychiatryczny gdzie z reszta lezała kiedyś moja Mama, nie ma jednak najlepszej opinii co chodzi o pomoc ludziom. Jej tez nie pomogli.
Moż ena terapii grupowej w monarze otrzymam jakąs pomoc jak z niej nie zrezygnuje
Jednak jak juz z kimś gadam cieżko mi precyzowac co mi dolega, chyba bede musial wziac wydrukowac historie moją z forum żeby sobie przeczytali.
Musze znależć gdzieś zrozumienie i fachowa pomoc, ale nie wiem gdzie jej szukac.
Ja nie potrafie już życ wsród ludzi nie mam znajomych z którymi bym mógł pogadac zwierzyc się z żoną tak naprawde też nie gadamy. Pogadał bym z dawnymi kolegami choć jak miał bym teraz z nimi gadać powiiedziec im że wszytsko wporządku tylko mam małe problemy miedzy innymi przaez to jak mnie odrzucili.
Choć nie bylo pewnie tak że wszyscy chcieli mnie odrzucic tylko zrobili tak jak im kazał mój "przyjaciel".
Probowało sie ze mną skontaktowac dwóch kolegó ze dwa lata temu z USA przez naszą klase mojej żony ale nie mialem odwagi odpwiedzieć ża duzo bólu i żalu.
Jestem fizycznie zdrowy mam ręce i nogi, wyzsze wykształcenie wolna wole piekna córke, materialnie tez wszystko mam, a nie potrafie być szczęsliwy
hellpik - 24-09-2009
Witam
Byłem dzisiaj wreszcie w Osrodku profilaktyki i terapii uzależnien. Rozmowe prowadziła Pani która była bardzo miła spisała sobie pokrótce to co jej powiedziałem o mom uzaleznieniu i innych problemach jakie mnie trapią jednak nie radziła mi ona zbytnio i wydawało mi sie że chyba nie rozumie mojego problemu.
Umówiła mnie z psychologiem i kazała isc do psychiatry u którego juz byłem i dostałe leki przeciwdepresyjne w małej dawce narazie. Powiedziała też abym poszedł na spotkanie AA poniewaz NA nie mam w moim miescie.
Pytanie do Miodzia jak to odczyta
Czy na takiej terapii taka Pani napoczątku chce sobie stworzyc jakis obraz mnie i może rozumiec mój problem tylko wstrzymuje sie od wydawania opinii i czeka co ja bede robił dalej. I czy konieczna jest taka wizyta na mitingu AA.
Byłem dwa tygodnie temu w monarze i tam dostałem namiary na ten osrodek i dostałem również numer do goscia który równiez był uzalezniony od alkoholu i amfetaminy zadzwoniłem do niego i spotakłem sie z nim brał udział w spotkaniach NA w moim miescie ale grupa sie rozpadła choć zaproponował że możemy stworzyc nowa bo ktoś jeszcze był chętny jednak nieodezwałem sie od tamtego czasu.
Daje link do strony z tym osrodkiem istnieje od niedawna a może ktoś skorzysta
http://www.odwyk.radom.pl/index.html Leczenie na koszt NFZ.
miodzio - 25-09-2009 Temat postu: pierwsza wizyta w poradni hej Helpik - faktycznie pierwsze rozmowy z terapeutami maja taki cel, by dokonac jakiejs wstepnej diagnozy Twojego problemu - na zasadzie: bez trafnej diagnozy trudno dobrac trafne leczenie - dlatego trudno mowic o terapii na tym etapie, raczej tak jak piszesz: o jakis obraz Ciebie i Twoich klopotow (czyli raczej wywiad, pytania do Ciebie - mniej jakichs konkluzji czy zalecen ze strony teapeuty) - temu tez sluza konsultacje z psychiatra - jesli spotkania NA lub AA sa czescia pracy nad soba, jaka zalecaja w poradni, to wg mnie warto zaufac ich zaleceniom - znam osoby (a i na forum takie zagladaja czasem), ktore swoje trzezwienie z narkotykow zawdzieczaja grupie AA i daja rade - malo tego: uwazaja, ze to swietna droga do samorozwoju i poukladania sobie w glowie - siegajac po pomoc z zewnatrz zrobiles wazny pierwszy krok - wytrwaj!
|
|
|