Jak mądrze być obok? - poddaje sie
danleon - 02-02-2009 Temat postu: poddaje sie moja historia zaczela sie niespelna trzy lata temu. Wielkie uczucie, namietnosc wybuchlo z taka sila ze nie bylo szans z tym walczyc. Zamieszkalismy wspolnie ja , on i ona marichuana. Zaslepiona uczuciem nie widzialam jej destrukcyjnego wplywu na nasz zwiazek. Palil jawnie przy mnie czasem cale miesiace dzien w dzien sama nie wiem kiedy zaczelam zauwazac problem oczywiscie jego a nie moj. Przeciez ja nie palilam tylo z wesolej dziewczyny stalam sie zalosna kopia samej siebie. Kiedy zaczelam z tym walczyc zaczal sie z tym ukrywac a ja weszlam w role szpiega.Kontrole kieszeni telefonu i obserwacje zachowania staly sie moja obsesja. Kiedy pierwszy raz powiedzilam ze odchodze plakal , plakal tez nastepne kilka razy az w koncu uslyszlam ze mam wypier..... I co to ja prosilam go zeby pozwolil mi zostac. Nasze zycie krecilo sie wedlug pewnego schematu, jego jaranie moje reakcje konczace straszeniem ze odejde i w koncu wyciszenie z jego strony. I tak w kolko do zeszlego roku kiedy po kolejnej klotni uderzyl mnie. Kiedy poszarpana ciagnieta za wlosy wepchnieta w kat ze z jego pogardliwym stwierdzeniem idz sobie poplacz jak lubisz powiedzilam sobie dosc.Odeszlam i zapisalam sie na terapie dla osob wspouzaleznionych. Na poczatku bylo mi bardzo ciezko wiem ze dla was moze to wydawac sie dziwne ale marzylam zeby wrocic tylko ze on zerwał ze mna wszystkie kontakty. Stopniowo odzyskalam spokoj. Grupowe spotkania na ktore jezdzilam co tydzien dawaly mi wiele wsparcia zaczelam uswiadamiac sobie matnie w ktora wpedzilam sie sama. Po dwoch miesiacach oszczedzilam na wycieczke i wyjechalam na wakacje do Egiptu. To byl kolejny argument nie zauwazlam mieszkajac z nim jak wiele pieniedzy przelatywalo mi przez palce. Oczywiscie pieniadze nie zastapia uczucia, ale daja poczucie niezaleznosci. Gdy juz twardo stapalam po ziemi on wrocil i to doslownie na kolanach. Nie bede wam pisac co mi obiecywal ,blagal o pomoc, plakal ale ja juz nie chcialam wracac. chcialam mu jednak pomoc w koncu tyle razy marzylam o tym. Dlugie rozmowy, spacery zblizenie i wkrotce okazalo sie ze spodziewam sie dziecka. To przesadzilo o moim powrocie. I bylo cudownie w naszym domu zagoscil spokoj i porzadek. Nawet nie wiem ile czasu minelo kiedy przylapalam go pierwszy raz. Mniej wiecej w polowie ciazy jaral juz stale. Na moje pytania dlaczego odpowiadal ze nie byl soba kiedy chcial zebym wrocila. Nigdy nie bylam pewna co sie wydarzy. czy wrocil z psem po 10 minutch czy po 3 godzinach i czy po pracy nie zbladzi. Ale bylam w ciazy naiwna wierzylam ze moze dziecko go zmieni. Ale on potrafil upalic sie nawet wtedy kiedy bylam z nim u lekarza. Termin porodu sie zblizal pewnie gdybym zaczela rodzic w nocy nie mial by sil mnie nawet zawiesc do szpitala. Upalony i do tego pijany. Coreczke urodzilam miesiac temu, Kobieta jego zycia jak lubi mowic, lubi tez nas zamykac w pokoju bo przeszkadza u jej placz a on musi sie wyspac. No coz poddaje sie, co prawda pelna obaw jak mi sie uda samej wychowac dziecko nie chce juz obwiniac caly swiat za to co mnie spotyka. Czas dorosnac w koncu jestem MAMA. Nie wiem czy moja historia komus pomoze. Prawda jest ze odejscie od narkomana boli ale w koncu przychodzi wytchnienie.
dk - 02-02-2009
jedyne co moge napisac to ze trzeba odejsc od takiej osoby definytywnie bez powrotu... sa dwie opcje albo wtedy ta osoba sie otrzasnie zrozumie co sie stalo i co moze zniszczyc przez glupie jaranie i cos z tym zrobi zeby zawalczyc o ukochana osobe... albo dalej bedzie sie pograzac w paleniu, patrzac jak osoba ktora kocha odchodzi na jego wlasne zyczenie... jezeli tak sie stanie to znaczy ze nie zaslugiwal na Ciebie skoro wybiera trawe od kobiety ktora daje mu milosc... i w ten sposob pomysl danleon, wiem ze jest Ci bardzo trudno ale odchodzac wybierasz lepsze zycie, nie warto byc z kims kto woli palic jakies gowno kosztem utraty bliskiej osoby...
moim zdaniem uzaleznienie od marihuany nie jest az tak silnym uzaleznieniem, prawdziwa milosc jest duzo silniejsza od takiego uzaleznienia, widocznie jego milosc nie jest na tyle silna, nie warto...
zycze Ci wszystkiego najlepszego i wiem ze ulozysz sobie zycie bo jestes na tyle silna osoba ze potrafilas wybrac lepsze zycie i odejsc mimo uczucia, wiec na pewno sobie poradzisz!
pozdrawiam:)
Mariusz - 04-02-2009
Cytat
"...moim zdaniem uzaleznienie od marihuany nie jest az tak silnym uzaleznieniem, prawdziwa milosc jest duzo silniejsza od takiego uzaleznienia, widocznie jego milosc nie jest na tyle silna, nie warto... "
Bueheh , a to dobre , przyznam sie ze sie usmialem . I za to lubie idealistow , czasami sa smieszni ;]
dk - 05-02-2009
heh mozesz z tego sie smiac ale takie jest moje zdanie... ja tak uwazam i wiem po sobie, chce przestac palic dla kogos kogo kocham, gdybym teraz nie mial tej osoby to bym nie mial zadnej motywacji bo tak dla samego siebie jest duzo trudniej...
jezeli ktos woli palic ziolo kosztem utraty bliskiej osoby to jego milosc jest gowno warta... nie przesadzajmy w koncu marihuana to nie heroina. :/
miodzio - 05-02-2009 Temat postu: :) moze poprzestanmy na tym, ze kazdy ma nieco inaczej :)
mechanizmy nalogu faktycznie sa silniejsze od czlowieka i wszystkiego, co on czuje - stad na etapie nalogu nie wystarczy decyzja: nie cpam
jesli masz tak, ze dziala jeszcze u Ciebie wolna wola i potrafisz podejmowac decyzje zgodnie z soba - to super , tylko sie cieszyc :)
ale wiele osob uwiklanych w thc ma inaczej - oklamuja blikich, rodzicow, zony itd. - w reszcie samych siebie
co do motywacji, to kazda jest dobra, choc dobrze jest pomyslec: a tak dla siebie samego to dlaczego nie chce palic? nawet jak poczatkowo motywacja jest czysto zewnetrzna (odstawiam ziolo dla mamy, dla dziewczyny, przez przypal z policja itd.), to warto z czasem popracowac nad wlasnymi, osobistymi motywami - chocby robiac sobie krotkie cwiczenie w postaci pisemnego wypracowania: dlaczego nie chce palic?
takie wypracowanie mozna potem powiesic na forum - zachecam :)
Mariusz - 05-02-2009
dk , to co piszesz nie ma ani ladu ani skladu . Piszesz ze jesli kogos sie naprawde kocha to nie poswieca sie tej wielkiej prawdziwej milosci dla zielska , to dlaczego caly czas palisz skoro tak bardzo kochasz swoja dziewczyne ? Kolejna sprawa ktora mnie dziwi , czy to wlasnie z tej wielkiej milosci do swojej ukochanej wciagasz ja w ten gowniany nalog i namawiasz ja na jaranie zielska , czy moze robisz to po to zeby samemu sie lepiej poczuc , ... wiesz cos w rodzaju "sam nie cpam , ona tez cpa" (?) Gdzie w tym wszystkim jest Twoja milosc do niej ?
Kolejna niezgodnosc tego co piszesz to to , ze w pierwszym poscie stwierdziles ze chcesz przestac cpac ze wzgledu na swoja dziewczyne , bo ja kochasz . Jednak w innym poscie przyznajesz sie do czegos innego
"...od chyba 2 lat mysle zeby przestac ale raczej dlatego ze boje sie o to ze w koncu mi sie kompletnie p*****doli w glowie przez to palenie (bo przez 7 lat juz pewnie troche mnie porylo) albo pluca mi wysiada... bo ja dalej lubie palic i gdyby nie powodowalo to zadnych negatywnych skutkow to z przyjemnoscia bym dalej palil do konca zycia ..."
Twoje wypowiedzi to jeden wielki zlepek sprzecznosci , to tak jak gdybys jednoczesnie potwierdzal i zaprzeczal . Zreszta przypalasz sobie wieczorkami przed pececikiem , czasami spalisz gibonka z "ziomkami" , ale mimo wszystko nie potrafisz zerwac z nalogiem . Ale mimo wszystko twierdzisz ze rzucenie palenia zielska nie jest trudne , i ze rzucisz , ...ale dopiero jutro ;P
Gdybys naprawde chcial rzucic palenie (dla swojej dziewczyny ?) , pozrywal byc wszelakie kontakty z ziomkami cpunkami , i zaczol bys nad soba pracowac . Bo jesli masz zamiar do konca zycia byc bezrobotnym cpunkiem , to chocbys nie wiem jak bardzo kochal przegrasz zycie .
dk - 07-02-2009
Miodzio - faktycznie moze troche sie zapedzilem, kazdy ma inaczej... wlasciwie jak sobie przypominam co robilem gdy mialem 16,17 lat to wtedy bylem duzo bardziej uzalezniony niz teraz, to zeby zapalic bylo wazniejsze od wszystkiego i wszystkich...
oczywiscie chce przestac palic dla samego siebie,chce to zrobic juz od jakiegos czasu tylko ze teraz mam duzo wieksza motywacje gdy mam kogos niz gdy bylem sam i jakos tak odkladalem to myslac "juz niedlugo skoncze z tym".
Mariusz - ja wlasnie juz nie pale:) poki co dopiero 9 dzien bodajze ale czuje ze w koncu sie zebralem i bardzo mocno wierze w to ze juz nie bede palic, z dnia na dzien coraz bardziej sie umacniam w tym przekonaniu. mialem okazje zapalic przez te dni i bez problemu podziekowalem:)
wiesz co, masz racje w czesto to co robie i mowie jest pelne sprzecznosci:/ ale tak to jest, jestem trzezwy to sobie planuje to i tamto az w koncu ide sie zjarac i wszystko co wczesniej wymyslilem szlag trafia i szukam usprawiedliwienia dla tego czemu tak zrobilem skoro mowilem ze bedzie inaczej... chyba taka jest mentalnosc palacza, czasami oszukuje sam siebie. wlasnie dla tego tez chce przestac palic zeby moj mozg wytrzezwial i zaczal myslec w bardziej logiczny sposob bo poki co mysle chyba troche zbyt abstrakcyjnie... cos w tym jest, czasami sam mam wrazenie jakby byly we mnie dwie rozne osoby, jeden ktory chce sie ogarnac i drugi ktory chce tylko jarac i olewa wszystko wokol. wlasnie dlatego pare dni temu sie zawzialem i postanowilem ze nie pale i cos z tym zrobie!
mojej dziewczyny nie chce w to wciagnac, na szczescie jeszcze nie zdazylem tego zrobic, ona nie ma z tym problemu. w kazdym razie to nie tak ze ja namawialem ja wbrew jej woli, nawet zdarzalo sie ze sama to proponowala, tylko ze zazwyczaj to ja przynosilem jaranie wiec sila rzeczy to ja bylem prowodyrem.
ale teraz wiem ze nie zapale juz, z dnia na dzien coraz lepiej sie czuje z tym ze nie pale i coraz bardziej zaczynam "powracac do rzeczywistosci". wole spedzac spokojnie wieczor z kobieta na spacerze czy cos, potem wrocic grzecznie do domu, posluchac muzyczki i isc spac zamiast zwieszac sie zjarany przed monitorem... coraz bardziej zaczyna podobac mi sie zycie bez palenia, zaczynam dostrzegac ze to tez moze byc fajne, ze bez macha tez mozna miec zajebisty humor:)
dk - 07-02-2009
Mariusz, tak jeszcze raz przeczytalem to wszystko i masz kurde racje... :/
wlasciwie jak sam czytam to co napisalem to sam siebie do konca nie rozumiem:P hmm czy to jest wlasnie to co zrobila ze mna ta niewinna rosilnka?
i masz, racje jestem niepoprawnym idealista... ;)
|
|
|