Uzależnienia - Forum - internetowe grupy wsparcia dla zmagających się z nałogiem i ich bliskich
Bezchmurnie - ŚWIADOMA JAZDA PO RÓWNI POCHYŁEJ :/
fincz - 06-03-2009 Temat postu: ŚWIADOMA JAZDA PO RÓWNI POCHYŁEJ :/cześć wszystkim. w toku szperania po necie w poszukiwaniu terapii natrafilem na to bardzo fajne forum. widze, ze jest wiecej (duzo) ludzi, ktorzy mysla podobnie jak ja i sa w podobnej sytuacji. i ta sytuacja im nie odpowiada.
pale stosunkowo niedlugo, bo od 2giej liceum, a mam lat 22. w sumie w liceum palenie mialo wymiar epizodyczny i przypadkowy, zdarzalo sie od czasu do czasu, i w takiej formie bylo to jeszcze dosyc "zdrowe"- nie wymykalo sie spod kontroli. po prostu bylo jak zjedzenie batona. kupuje, otwieram, zjadam, wysrywam i zupelnie o tym nie mysle- nie ma wokol tego zadnej otoczki. kiedy poszedlem na studia, sytuacja sie zmienila. studia ciezkie, wymagaja skupienia i uwagi, bo bez tego nie ma zadnych szans zeby cokolwiek na nich zwojowac. takze pierwszy semestr uczylem sie ostro, jak komputer prawie bez wytchnienia, i kiedy zaliczylem pierwsza sesje, poczulem wolnosc, moc i tak dalej i stwierdzilem, ze teraz mi sie nalezy relaks. no i palonko. i od wtedy to sie zaczelo i tak do teraz trwa, przez w sumie 4 lata. do pewnego momentu nie zauwazalem problemu, po prostu sobie palilem. mam wspaniala dziewczyne, ktora od poczatku starala sie uswiadomic mi ze jaranie ma na mnie zly wplyw, ze zmieniam sie itd. ale ja nic nie zauwazalem. dopiero stopniowo zaczelo to do mnie docierac, tak jak stopniowo zaczelo mi sie komplikowac zycie. w szkole kicha, zamiast byc na 4tym roku jestem na drugim, w glowie kiszmisz i rozpier... totalny, kupa dziwnych mysli, o sens zycia, tego co robie... strach przed zyciem. z planow zaprzestania palenia zawsze wychodzilo to samo- od nowego tygodnia szkola i nauka, a tu gowno- rano do dilera i caly tydzien z glowy. i to ze swiadomoscia, ze tak nie powinno byc. i to jest najgorsze- smiadomosc tego, ze swiadomie sie przegrywa. depresja, itd. po ostatnim tygodniu stwierdzilem, ze tak dalej byc nie moze, ze sam sobie na pewno z tym nie poradze i chyba jednak warto byloby skorzystac z pomocy ludzi- badz co badz fachowcow, ktorzy pracuja na co dzien z tym problemem. chcialbym bardzo przestac palic, teraz widze jak bardzo mnie to zmienilo, widze jaki bylem kiedys i widze jaki jestem teraz. nie mam motywacji, ciezko jest mi wziac sie do dzialania. mam dosyc swiadomego grzebania swojej osoby. dzisiaj poszukalem, znalazlem telefon, zadzwonilem, powiedzialem o co chodzi- pani powiedziala- zapraszamy w czwartek. pousuwalem numery telefonow dilow i innych jaraczy... mam nadzieje ze uda mi sie przestac. bardzo bym tego chcial.
teraz wiem, ze marihuana to narkotyk- kiedys sie z tego smialem, ale prawda taka ze taki sam narkoman z pompka w kanale, i taki sam z blantem w gebie. bo jak ktos pali od ooo... i kilka razy w roku bywa trzezwy, nie powie mi ze nie jest narkomanem. bo jesli tak robi i temu zaprzecza, to znaczy ze po prostu palenie w niczym mu nie przeszkadza, zyje byle jak i byle czym, a sensem dla niego jest sobie zapalic i godzi sie z nalogiem. biedny, uzalezniony od marihuany narkoman.fincz - 08-03-2009 pierwszy weekend minal bez jarania... i w piatek i w sobote i niedziele biegalem, mysle ze im wiecej wysilku i potu wyleje to tym szybciej to gowno ze mnie wylezie. tak sie ludze. ale nawet jesli tak nie bedzie to i tak mam zamiar biegac- pluca zajechane wiadrami, 3km truchtu non stop to dla mnie miazga. ale staram sie, biegne i przypominam sobie jak na zlamanie karku zapier... do kumpla na jaranie- to mowie teraz bede zapier za kare. w piatek nie dalem rady wbiec pod gorke, ale dzisiaj zawzialem sie i jakos mi sie udalo (gorka 300m). teraz siedze spocony i zadowolony przed kompem i chwale sie tymi "osiagnieciami". poki co fajek tez nie kupuje, postaram sie juz nie dymic wcale. tym bardziej ze nie pracuje juz w stoczni, gdzie bez peta ciezko sie pracowalo ;) w czwartek terapia, a poki co codzienna terapia bieganiem.Polak04 - 08-03-2009 witaj fincz
gratuluje ! za chec podjęcie walki z nologiem !!! musisz bardzo tego chciec a napewno sie uda,
ja rowniez podjąłem walke :) nie pale
3 maj sie trzezwo
pozdrawiam - 10-03-2009 Temat postu: Oczekuje na akceptacjęfincz - 10-03-2009 Polak04- tak jak masz w nicku- JESTEŚMY POLAKAMI! kradniemy mosty, samochody, tory kolejowe, naprawiamy to co nie do naprawienia, wiec na bank damy rade z tym cienkim gownem ;) rusek i niemiec nas nie dobili, to tym bardziej jakies ziolo ;)donedone - 11-03-2009 Temat postu: :-)to i ja dam znak ze wspolzyje tym forum razem z wami i ze mysle jak wy...
Dokladnie! swiat bez marihuany jest o wiele, wiele piekniejszy niz ten z marihuana..
ale co ja chcialem tu dodac...
Wydaje mi sie, a nie chwalac sie, jestem bardzo doswiadczony w tym temacie, ze problem nie lezy w niejaraniu...nie piciu....
Przypomnialem sobie moje marzenie z czasow kiedy utrzymywalem 100% abstynencje...zeby przezyc dzien w ktorym ani razu nie pomysle o jaraniu, niejaraniu, piciu niepiciu... i tego Wam zycze!
rozwijajcie swoje zainteresowania!
pozdrawiam i czekam na jakies opisy Twojego zwyklego, najzwyklejszego zycia... to naprawde strasznie mnie ciekawi i interesuje. :-)
hejmiodzio - 11-03-2009 Temat postu: zgodazgadzam się Donedone, że problem nie leży w niejaraniu czy niepiciu
on leży zwykle znacznie głębiej
uzywanie jakiejs substancji to jak wierzcholek gory lodowej
dlatego warto popracować nad sobą na terapii, zająć się tym, co pod spodem
to trudne, ale warto isc pod górke, pod prad swoich oporow i sie zmieniac w dobra strone
czego tradycyjnie nam wszystkim zycze :]fincz - 12-03-2009 Temat postu: terapiazaraz wychodze z domu na ta terapie... JESTEM POSRANY JAK DIABLI i to chyba doslownie bo az mam roz....ten ten.... :/ kurna, strach. pewnie nie ma czego, ale jednak...fincz - 12-03-2009 Temat postu: po terapii...BYŁO KAPITALNIE :))
mam wspaniala terapeutke, ma 50 lat i miala okropne doswiadczenia z dragami nie chce wprost mowic bo moze nie powinienem... nie wiem. wspaniala osoba, przeszla straszne rzeczy, a teraz cieszy sie zyciem :) jak ona wyszla z tak potwornego nalogu, to i ja na pewno poradze sobie z trawa. bardzo optymistycznie mnie nastawila, jak wracalem to az wlaczylem sobie muze na max i tak wymieszalem autu w d... ze smierdzialo guma ;) naprawde bardzo sie ciesze, widze ze to ma sens :) to byla tylko terapia indywidualna, ale od przyszlego tygodnia bede chodzic tez na grupowa :)
JEST SILA, JEST MOC!!!
mysle o paleniu, cos we mnie chcialoby sobie zapalic, ale na przekor tej checi ja to pierdole, bo widze jak ogromna daje mi to satysfakcje :) i jak bardzo jestem z siebie zadowolony :)fincz - 14-03-2009 hehe :) w dalszym ciagu wszystko ok, moze poza tym ze biegajac z podraznionym gardlem troche sie poskladalem- czuje sie lekko chory. dzwonilo do mnie kilku "kolegow", ale przez lata nauczylem sie bardzo sprawnie klamac i nie mam problemow zeby to w takich okazjach wykorzystac :) za jakis czas zrezygnuja. pije dalej mleczko, robie pompki i od rana siedze przy rzeczach do szkoly. mimo choroby fajnie sie czuje, mam dobry humor i czuje sie silniejszy. mysli o paleniu przelatuja mi przez glowe, ale chyba nie mam na to wplywu, jedynie na to co z nimi zrobie- wkladam je do kosza na glupie mysli i jestem zadowolony z siebie. codziennie wieczorem, w lozku juz, robie sobie takie podsumowanie dnia- rozmawiam z Panem Bogiem o tym co mialem zrobic, o tym co zrobilem, dziekuje Mu za pomoc w realizacji moich planow i prosze aby dalej mnie w tym wspieral. jutro ide do kosciola :) juz dawno sie tak dobrze nie czulem. a to poki co 9ty dzien, a ja widze tyle zmian..... czy to mi sie nie sni????miodzio - 14-03-2009 Temat postu: :)hej Fincz - milo czytac, ze z takim pozytywnym nastawieniem idziesz w dobra strone :)
co do kumpli, to proponuje zaczac otwarcie sie przyznawac, ze odbijasz od zielonego tematu - pewnie nie od razu uwierza, ale szybciej to dotrze niz przy sciemach
poza tym zamykasz sobie furtke takim zagraniem - trudniej Ci bedzie w chwili slabosci zadzwonic z pomyslem wspolnego motania, jesli teraz konkretnie powiesz: nie pale, swoje wyjaralem, robie totalnie stop, uszanujcie to proszeBobs0n - 14-03-2009 Witam was nie palacy.
Powiem wam tak, nie pale juz 104 dni ! Nie ciagnie mnie do palenia. Zaczelem chodzic na basen codziennie, rozmawiam takze z Bogiem jak ty fincz - jak sie po tym wszystkim czuje ? Niesamowicie lepiej - kondycja mi sie poprawila, poprawia mi sie koncentracja i dziury na bani znikaja po tym jak zaczelem sie znowu uczyc. M. po odstawieniu w moim organizmie wywolala rozne stany takie jak zawroty glowy, sennosc, calo-dobowe zdenerwowanie, zbieranie na wymioty, zmiany nastrojow, robienie sie ciepla i zimna na ciele.
Moj post pisze po to aby niedolowac innych ale po to ze kazda walka jaka podejmujemy zawsze niesie ze soba jakies konsekwencje. Od tych 104 dni bylem tyle razy na palenie namawiany ze komedia. Wczoraj tak samo po basenie spotkalem dobrego starego kumpla, zapewne juz sie domyslacie co mi zaproponowal ? Odmowilem mu chociaz pytal mnie z 5 razy - powiedzialem ze lepiej chodzmy wypijemy po browarze jak za starych dobrych czasow. On ulegl mojej pokusie i zajaral ze swoim kumplem, a ja ? mam nadal czyste konto. Wiecie co na prawde cieszy ? Ze efekty takie jak derealizacja i inne szmery po odstawieniu M. mijaja, tylko potrzeba na to czasu. Moje zawroty glowy spadly do najnizszej wartosci, wystepuja juz rzadko, ale sa dlatego wierze w to ze razem z Bogiem wygram tą walkę.
Szacunek dla Ciebie ze podejmujesz walkę tak samo jak i ja. Kazdy kto walczy jest na prawde bogatym czlowiekiem bo posiada w sobie wewnetrzna sile, ktora nie ujawnia sie nacodzien.
Piszcie jak najczescie !Bobs0n - 14-03-2009 Chcialbym jeszcze dodac ze nie chodze na żadne terapie. Walcze z nalogiem sam i jestem z tego dumny !miodzio - 14-03-2009 Temat postu: :Dszacun & respekt Bobs0n ze dajesz rade bez terapi, naprawde
niemniej wiele osob bez terapi nie daje rady - i nie ma w tym niczego zlego, jesli na nia chodza - jesli czlowiek sie powaznie zabiera za zmienianie sie, to szukanie wsparcia nie jest wstydem - nie tylko u Pana Boga, ale i na terapii
zycze Ci kolejnych... 10004 dni bez wspomagania uzywkami :Dfincz - 14-03-2009 no szzcerze mowiac jak poszedlem na ta terapie to Basia powiedziala mi, ze takich jak ja przychodzi tam niewielu. stwierdzila ze widac u mnie silna motywacje, grunt to to ze wiem czego chce i jestem zdeterminowany by nad tym pracowac. powiedziala mi ze mam 3/4 szansy na to, zeby z tego wyjsc. ja wiem ze mam 5/4 :) bo w to bardzo wierze.
miodzio nie martw sie, juz nigdy nie bedzie zadnego motania. a dzwoni do mnie jeden kumpel ktorego musze sciemniac, bo mimo ze od palenia z nim zaczelo mi sie wszytko kabanic to mam do niego sentyment, bo to w gruncie dobry chlopak, tylko nieszczesliwy przez palenie (tzn z mojego punktu widzenia, bo z jego jest wszystko ok). powiedzialem mu ze nie mam zamiaru juz jarac, ale on chce sie ze mna spotkac, a znam go i wiem ze bedzie mnie namawial przez cale spotkanie, wiec wole tego uniknac i sie od niego odciac. od wszystkich znajomosci ktore mialy toksyczny wplyw na moja osobe. a ja nie mam juz numerow do nikogo... a moj diler dzwonil tez kilka razy, m. in. raz chcial zebym go z lasu autem wyciagnal bo sie zakopal (pewnie pojechal sie nastukac) hehehe. ale diler ma duzo klientow, wiec pewnie ktos inny mu pomogl.
bobson- gratuluje sily, wiesz... ja tyle czasu bronilem sie przed myslami o terapii ze teraz niezaleznie od stopnia mojej wlasnej motywacji opstanowilem z niej skorzystac. i bardzo sie ciesze. zycze sobie i nam wszystkim wytrwalosci!
ps. kurka dzisiaj przez kilka godzin konfigurowalem autodesk inventor`a, myslalem ze momentami wybuchne, ale wstawalem od kompa na chwile, wracalem i jakos nie wybuchnalem :)