To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzależnienia - Forum -
internetowe grupy wsparcia dla zmagających się z nałogiem i ich bliskich

Bezchmurnie - Przykry przypadek :/

norbi - 09-03-2009
Temat postu: Przykry przypadek :/
Witam wszystkich walczących z nałogiem jakim niewątpliwie jest trawa... otóż w ramach chciałbym przedstawić Wam moją przygodę która zakończyła się bardzo niemiło. Być może niektórzy nadal palący potraktują to jako przestrogę...

Wszystko zaczęło się jakieś 2 lata temu, w okresie Świąt Bożego Narodzenia, kiedy to spaliłem swojego pierwszego jointa. Nie ukrywam - spodobało mi się! Byłem w kiepskiej kondycji psychicznej, po rozstaniu z wieloletnią partnerką ,która kochałem...marihuana pozwoliła mi zapomnieć o sprawie....i tak cały rok 2007 w zasadzie popalałem od czasu do czasu, w niewielkich ilościach. Oczywiście twierdząc ,że to nic złego i nie zdając sobie wogóle sprawy jakie mogą być tego następstwa. Później przyszedł rok następny który przepaliłem praktycznie cały. Od maja do końca roku moja najdłuższa przerwa trwała może tydzień. Od wielu miesięcy chciałem rzucić palenie... niestety bez wiekszych rezultatów. Jednak po 4 dniowym wyjeździe na sylwestra , który był przepalony od rana do wieczora powiedziałem sobie dosyć!!! Wytrzymałem tydzień. Po dawce większych stresów w pracy znów paliłem- 4 dni przepalone....potem jednak miałem straszne wyrzuty sumienia. Odstawiłem na miesiąc...był to ciężki miesiąc. Chodziłem ciągle zmęczony, wszystko mnie irytowało...po miesiącu znów uległem. Co prawda tylko na parę buchów, ale jednak. Lecz nie czułem się dobrze, nie podobał mi się ten stan upalenia po miesiącu przerwy...nie chciałem już tego. Następnego dnia wszystko było cacy, miałem super humor, świetne samopoczucie nie opuszczało mnie aż do końca tygodnia. I tak minęło jeszcze kilka dni. Aż pewnego piątku, wracając z pracy, usiadłem w pociągu i się zaczęło! Zawroty głowy, duszności, kołatanie serca i ten paniczny lęk ze coś się ze mną dzieje złego.. z początku myślałem, że to serce. Ledwo doczłapałem się na pogotowie. EKG - ok! Tylko ciśnienie 160/90. Dostałem hydroksyzynę i pojechałem do domu. Dzień potem jeszcze gorzej.. wsiadając do autobusu poczułem paniczny lęk przed ludźmi, przed zamkniętym pomieszczeniem...modliłem się abym tylko nie zemdlał i jakoś dojechał do domu. I znów dzwonienie po pogotowie..ciśnienie 190/100. Raz duszności za chwilę rozchwianie i drgawki. Dzień spędzony w szpitalu na badaniach krwi serce itp. wszystko wzorowo! Potem było już tylko gorzej...ciągły lęk...bałem się wszystkiego! Wszystko zacząłem widzieć inaczej, wszystko stało się takie dziwne, obce i przerażające! Totalna depersonalizacja. Nie mogłem spać, zmuszałem się do jedzenia czegokolwiek. Istne piekło emocjonalne...nie czułem niczego poza lękiem. Dzięki niewinnej trawce, swoje urodziny spędziłem u psychiatry...przepisał mi leki, jedne na sen, takie które podaje się przy schizofrenii a drugie na dzień przeciwko depresji i lękom.. po niespełna dwutygodniowym zażywaniu z dnia na dzień jest nieco lepiej.. wiem jedno, po blanta już nie sięgnę. Nawet najlepsza faza w życiu nie była by w stanie zrekompensować tego piekła które przeżyłem...nie licząc tej "kilku buchowej" akcji , jutro mijają 2 miesiące bez trawy...dobrze mi z tym, dopiero teraz doceniam ,że stan trzeźwości , to najlepsze co może być. Każdego dnia walczę o siebie i nie daje się złym myślom, czego i Wam wszystkim bardzo życzę :)

donedone - 11-03-2009
Temat postu: hej
Nie, nie zycze ci zebys trzymal sie w postanowieniu niejarania... zycze ci zebys nigdy w zyciu nie przeczytal mojej wiadomosci, zebys juz nigdy tutaj nawet nie zerknal, zebys zupelnie zapomnial o tym problemie...
powodzenia!
i napisz cos jesli jednak tu zajrzales;-)pozdrawiam, czesc

miodzio - 11-03-2009
Temat postu: problemy
znowu sie wtrace :)

wg mnie by sie skutecznie zmieniac, to trzeba zaczac problemy ROZWIAZYWAC, a nie o nich zapominac

niby szczegol, ale bardzo ODMIENIA podejscie do zycia :)

pzdr

norbi - 11-03-2009

Nie bardzo rozumiem Donedone dlaczego zniechęcasz mnie do odwiedzania forum...do dzięki niemu się opamiętałem i zacząłem zastanawiać się nad swoim życiem....uważam podobnie jak Miodzio- ucieczka od problemu nie jest wyjściem z sytuacji! Od prawie 2 lat uciekałem od problemów, najwyższy czas zacząć je rozwiązywać. pozdrawiam :)
- 07-06-2009
Temat postu: Oczekuje na akceptację

morda - 08-06-2009

czeSc.powiem ci tyle co do leków i tak ogólnie....wg mnie leki to jest ucieczka z palenia może w jakimś stopniu pomaga ale nie jest to dobre..hydroksyzyne też brałem i też zostawiła mi lekkie piętno na bani..najłatwiej jest wziąśc tabletke i myśleć że wszystko samo przejdzie ale jak chce sie wyjść z problemu to trzeba wziąść sie równiez samemu do kupy.możesz myśleć że pisze takie żeczy bo sam nie wiem co to znaczy mieć wysokie ciśnienie tętno podchodzące pod 200.niestety doskonale wiem co to za rysa i to nie jest twoje serce chore tylko zmiany w mózgu to powodują miałem tak samo ekg i wychodzi na to że serce mam jak dzwon. mam grubo ponad rok abstynęcji i te stany wracaja naszczęście nie brałęm przez ten okres leków i teraz czuje sie o niebo lepiej.nie da sie tak odrazu wyjśc z problemu trzeba czasu cierpliwości i chęci dążenia do celu.leki ci dużo nie dadzą a hydroksyzna tylko podorszy stan twojej psychiki.jest to typowy lek stymulujący emocje..lepiej samemu się nim stawić .przez pierwsze miesiące abst. brałem lek który nie działa na głowe jak psychotropy tylko zwalnia rytm serca i w huj mi pomógł.a psychika sama powoli zaczeła wracać do normy......tak więc od ciebie zależy czy będziesz brał leki i zaufasz swojemu lekarzowi czy sam powoli dojdziesz do celu ja jedynie moge ci doradzić a reszta zależy od ciebie..

3maj sie;]



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group