To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzależnienia - Forum -
internetowe grupy wsparcia dla zmagających się z nałogiem i ich bliskich

Bezchmurnie - a ja jeszcze palę....

kasiks - 14-03-2009
Temat postu: a ja jeszcze palę....
Sama siebie nienawidzę. Palę 7 lat dzień w dzień.Wczoraj wieczorem postanowiłam -koniec- i o 8 rano zapaliłam po całej nie przespanej nocy tłumacząc sobie ,że to tylko ,żebym spała chociaż ze 3 godz bo padnę w szkole(uczę się zaocznie w wekendy)!No i do szkoły wcale nie poszłam a teraz dołuję się na kanapie.Chce mi się wyć.Gandzia rządzi moim życiem jak chce.Włąściwie to to życie ograniczyło się do kanapy,telewizora i zegarka.Ja tak samo jak Wy wszyscy odbijałam wszelkie zarzuty co do marichuany-że nie uzależnia,lepsza od wódy,zero agresji,wyluzowane towarzystwo....yhyyyy......tera mam agresje wiszącą na ostatnim włosku i nie daj boże ktos mi na drodze stanie....dlatego juz prawie nikogo nie ma na mojej drodze.Najbardziej podobała mi się opcja że nie może być szkodliwa skoro przepisuje się ja na receptę na przykład w Irlandii.Czego człowiek nie wymyśli żeby się usprawiedliwić nawet przed samym sobą!!!
Chciałabym tu napisać że nie paliłam ten pierwszy dzień----nie wiem jak!!!!!!

kasiks - 15-03-2009

Paliłam znowu ,czyli dalej pod górę:(((Naczytałam się tu tyle że aż mi się wierzyć nie chce że tyle tego jest, ale z drugiej strony jestem cała szczęśliwa że wy wszyscy wiecie JAK TO JEST i nie ma wciskania kitu JA NIE ROZUMIEM JAK NIE MOŻNA SKOŃCZYĆ.
Zrobiono mi miesiąc temu rezonans magnetyczny z powodu uporczywych bóli głowy.Przy czym zaznaczam że przecież nikt nie wie że palę.No i zaczął się cyrk bo okazało się że mam w mózgu "hiperaktywne ogniska zapalne o średnicy 2-4 mm". Neurolog powiedział że tak nie powinno być ale jest i trzeba z tym żyć czyli np nie mogę absolutnie żadnych hormonów zażywać np tabl antykoncepcyjnych bo one "zagęszczają krew" i może dojść do zatoru. Oczywiście że trawa to było ostatnie o czym pomyślałam.W tym czasie nałożyło się dostawanie totalnej amby (niechęć do otoczenia,wstania z łóżka,rozmawiania albo z kolei napady euforii) więc wybrałam się do psychiatry i stwierdziłam że mam schizofremie bo takie przynajmniej mam objawy.Lekarz uspokoił że nie mam nic takiego ale z powodu brania przez trzy lata tzw zastrzyku antykoncepcyjnego (depoprpvera) mam rozwalenie hormonalne i takie objawy jak po odstawieniu sterydów czyli rzucawka nerwowa.Ten lekarz i zresztą każdy inny spotkany na mojej drodze nie wiedzą że pale. I wtedy nagle do mnie dotarło że to trawa mnie wykańcza.Wbiłam w google "palenie marihuany a zmiany w mózgu"i już wiedziałam że coś w tym jest ale wyczytałam to co chciałam czyli że obserwuje się brak koncentracji i luki w pamięci.Więc pomyślałam nie jest tak tragicznie.Ale tylko do momentu znalezienia tej strony byłam taka lużna.To właśnie tu naczytałam się tak że włosy mi stanęły bo JA TEŻ to wszystko mam co Wy.WSZYSTKO
A jak natrafiłam na wpis z pytaniem:"czy marichuana powoduje padaczkę" przypomniałam sobie dzień w którym miałam coś w tym stylu.To było parę lat temu może jakieś 5 kiedy po wstaniu od stołu gdzie paliliśmy we troje i zapijaliśmy szampanem obudziłam się nagle na podłodze z nogami uniesionymi do góry.Reszta mi opowiedziała jak to wygięło mnie do tyłu tak jakbym nie miała kręgosłupa i zaczęłam mieć drgawki więc wsadzili mi łyżeczkę między zęby żebym się nie udusiła(potem musiałam iść do dentysty).Myślę że to wtedy coś mi tam w głowie się "zapaliło"!!!!Takich zejść podobnych tylko bez utraty przytomności było parę tzw przepalenie kiedy oblewasz się zimnym potem w parę sekund.Teraz po Waszych postach wiem że muszę przestać bo wyląduje w psychiatryku w kaftanie albo na wózku z paraliżem i tyle będzie z e słodkiego spania po gandzi.Bo to właśnie bezsenność nauczyła mnie palenia.Tyle że to zamknięte koło bo trawa powoduję tą bezsenność u mnie i po zapaleniu padam i śpię ale tylko tak ze 4 godz.I tera napiszę najważniejsze:jeszcze biorę antydepresanty bo coś mi tam w miłości nie wychodziło za bardzo i szukałam pomocy u lekarzy rozmaitych! Od jakiegoś czasu biorę jeszcze tablety na spanie bo trawa sama nie wystarcza.Więc jest mieszanka straszna i nie ma się co dziwić że mam zmiany w mózgu naczyniowe jak tak dowalam do pieca.Straszne jest to że wiem o tym wszystkim ,jestem w pełni świadoma że się zatruwam i ROBIĘ to dalej.Żaden lekarz nie wie o trawie i tak wypisują mi te tablety a ja się kręcę w koło, tylko już zaczęłam się bać że skończy się strasznie to balansowanie.Czytałam dziś tu wpisy ludzi którzy mają za sobą pierwsze dni po odstawieniu i boję się strasznie a najbardziej że nie będę spała jak ja wtedy będę w ogóle funkcjonować.Może to ja sobie tylko wbiłam że nie dam rady???Jak czytam o zawiechach i dziwnych emocjach to boję się okropnie bo stopy pamięciowe kiedyś przerabiałam kiedy paliłam jeszcze nie codziennie.Przerażają mnie napady złości bo i tak ciężko zrobiło się ostatnio w domu.Boję się że po tylu latach serwowania sobie rozmaitych mieszanek bo i takie składy jak:alkohol-tableta-trawa , nie dam rady po prostu nie palić.Mam w domu jakieś 2 gramy postanowiłam wypalić i już nie kupować. W poniedziałek mam zamiar jechać do monaru bo boję się że mi totalnie odbije.Nie wiem co w jakiej kolejności będę musiała odstawiać ale wiem że jak nie zrobię nic to będzie jeszcze gorzej.Tak żle i tak nie dobrze!!!Ale się załatwiłam pięknie....

kasiks - 16-03-2009

Byłam w monarze...
Radzą żebym wyjechała na odwyk na 7 miesięcy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!do roku!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Jezu
Mogę też na 6 tygodni ale chyba raczej nie ma sensu,mogę też na 2 tygodnie na detoksacje w szpitalu się zamknąć.
co ja mam robić???????????????/7 miesięcy-to kupa czasu.Co ja w domu dziecku powiem że co że wyjeżdżam ale nie będę mogła dzwonić????????????????!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Pieprzona trawa,ludzie nie palcie chce mi się wyjść na ulicę z transparentem pod tym tytułem.

kasiks - 19-03-2009
Temat postu: jak jest na odwyku??
wie ktoś jak jest na detoksie?????przywiążą mnie do wyra??????????zabiorą komórkę??????w ogóle jest jakiś kontakt ze światem.Jest telewizor chociaż?????(ja chyba nie będę spała parę dni to telewizor by się przydał)już nie będę przesadzać i pytać o internet.Trzeba leżeć czy można chodzić????ktoś będzie ze mną gadał czy nie ma na to czasu?????
Boję się że jak mi wszystko zabiorą tzn trawę i tablety to zeświruję i skończę w gumowym pokoju.Proszę napiszcie coś ,może ktoś z was przez to przeszedł.

arleta - 19-03-2009
Temat postu: Nie będzie tak zle!!!
Kaśka, może ja się na tym nie znam ale też mam dzieci i nie wyobrażam sobie, żebym w tamtym czasie miała je zostawić na rok!!! Ja nie jestem ekspertem ale miałam dłuższy staż palenia od Ciebie +nadużywanie alko i terapia ambulatoryjna (2 razy w tygodniu) indywidualna i grupowa mi wystarczyła!!! Wiem, że przy narkotykach takie są zasady (ośrodek zamknięty) ale raczej spróbowałabym terapii dochodzącej. Jestem trzezwa ponad 2 lata i mimo, że już dawno skończyłam terapię podstawową i pogłębioną to nadal raz w tygodniu chodzę na grupę bo po prostu mnie to umacnia. Odzyskałam coś co jest najcenniejsze - poczucie własnej wartości!!!
A i jeszcze jedno: może zabrzmi to dziwnie ale cieszę się,że boisz się choroby psychicznej. Mnie właśnie ten strach pomógł podjąć decyzję o rzuceniu palenia. Naprawdę,gdybym wtedy nie rzuciła to po prostu bym zwariowała.
Gdyby coś to pisz do mnie na meila, chętnie Cię będę wspierać w rzuceniu tego szajsu.

kasiks - 25-03-2009

no to jadę na 8 tygodni na odwyk. góra do 2 tyg mam czekać na miejsce ale na pewno mnie wezmą. takie miksy-traw,leki,alkohol to jest TOKSYKOMANIA.Dam radę.W drugą stronę nie ma już drogi i tak i tak.Już mi minął szok co do regulaminów takich ośrodków.Ciężko tylko że nie wolno dzwonić.Ale jest prawie cały dzień terapia,codziennie!!!Bałam się że jak nie będę miała co robić to zeświruję i prysnę co najgorsze ale wygląda na to że nie będę miała czasu na nic nierobienie.
Jak się wahacie tak ja ja na początku to radzę-nie wstydżcie się prosić o pomoc.Normalnie naprawdę tak jest że są jeszcze ludzie podający rękę.

kate83 - 25-03-2009

ciesze sie ze sie zdecydowalas, teraz bedzie juz tylko lepiej.. ja palilam 10 lat i od prawie 3 tygodni nie jaram ale nie powiem czasem jest zajeb.. ciezko, daj znac kiedy wyjezdzasz, jestem z Toba!
skippy - 02-04-2009
Temat postu: info
kasika a gdzie jedziesz na te 8 tyg. bo ja tez chce jechac odezwij sie
kasiks - 10-04-2009

ja nadal czekam na miejsce ........
jak ktoś chce jechać na odwyk to piszcie do miodzia on poda wam namiary na najbliższy Monar albo tego typy instytucje bo i tak tam wszystko się zaczyna i oni proponują różne opcje i szuka się ośrodka a potem czeka na miejsce.Od razu wam powiem że trzeba być "czystym naprawdę"(na terapię krótkoterminową) czyli robią testy i jak coś w krwi wylezie to niestety...ja dlatego idę na detoks bo sama nie dam rady się wyczyścić............
Ogólnie faceci mają większe szanse i krótko czekają a czasem wcale bo nasz rząd doszedł do wniosku że kobiety to nie mają takich problemów więc na oddziałach tworzą np 30 miejsc dla facetów i 6-8 dla kobiet.
Ja tu mówię o ośrodkach refundowanych przez kasę chorych!!!Chociaż w prywatnych też jest nie mała kolejka.
Tymczasem życzę Wam wszystkim Wesołych Świąt.I wielkie dzięki dla tych którzy do mnie na prywat piszą

kasiks - 14-04-2009

mam miejsce na detoks,jadę w piątek a z tamtąd od razu do ośrodka na terapię.trochę się boję tego detoksu ale innej drogi nie ma.po prostu nie ma.
miodzio - 14-04-2009
Temat postu: :)
super, ze w koncu jakies konkrety, bo martwilem sie ile to trwa! no masz prawo sie bac nowej sytuacji, ale bedzie dobrze :) moze nie latwo, ale idziesz w dobra strone, wiec latwo byc nie musi - wazne ze to co zdecydowalas ma sens, masz po co zyc i dla kogo walczyc o siebie - zycze Ci goraco powodzenia w ogarnianiu sie!!!
kasiks - 03-07-2009
Temat postu: już nie palę:)))))))))))))))
Jestem cała pozbierana...nie palę i nic nie biorę ....no na dzień dzisiejszy po prostu utrzymuję abstynencję i staram się być trzeżwa!!!!!Przeszłam detoks i ośrodek i to był najmądrzejszy krok jaki zrobiłam od bardzo bardzo dawna!!!!Wrócił sen i normalne ludzkie odruchy,stałam się na nowo człowiecza!!!!!!!!!:)))))))))))))))Miałam szczęście spotkać wspaniały personel terapeutyczny i kupę fajnych wartościowych ludzi z całej Polski w różnym wieku którzy tak jak ja są UZALEŻNIENI OD TEGO CO JEST I CO DOPIERO WYMYŚLĄ...Poznałam około 150 osób którzy zaczynali swoją wojnę od trawy-wszyscy.Byłam jedyną która na trawie poprzestała.Wysłuchałam dziesiątki historii smutnych,tragicznych także nawrotowych których nie zapomnę do końca życia.Tyle nadziei i determinacji skupionej w jednym miejscu że trudno opisać.Nigdy dotychczas nie dostałam tyle zrozumienia i wsparcia. Nic nie jest aż tak wielkie jak moja wdzięczność do miodzia że wyciągnął do mnie rękę kiedy poprosiłam o pomoc.Oczywiście będę kontynuować terapię już teraz ambulatoryjnie.Jestem od 3 dni w domu i trochę ciężko mi jest wrócić do inernetu więc na dzisiaj to tyle.Chciałam Wam tylko powiedzieć że chyba mi się uda a przynajmniej bardzo w to wierzę.Jeśli któreś z Was się jeszcze waha to podnoście tyłki do góry i działajcie !!!!!!!!!!Jestem żywym dowodem na to że można zakończyć wojnę z narkotykami wystarczy tylko oddać kierownicę i dać się poprowadzić.
kasiks - 26-09-2009

Witam was wszystkich i nie wiem co napisać po tym jak zaglądam tu właśnie teraz po takiej długiej przerwie i widzę tyle nowych postów i tyle nadziei i tyle porażek.Smutno mi się zrobiło.Chciałam powiedzieć że wcale nie jest łatwo i wcale nie kolorowo.Są dni kiedy łazi za mną palenie i w najbardziej niespodziewanym momencie poczuje w ustak smak trawy na jedną sekundę.Kiedy dopada mnie anhedonia tak typowa po odstawieniu i wszystko jest bez sensu.Ale walczę z tym i jakoś leci.U mnie akurat to drugi duł po ośrodku.To jest taki stan jak na głodzie.Nie chce ci się wstać i żyć i wszystko wkurwia na maksa.Strasznie mi pomaga terapeuta i ludzie z ośrodka z którymi mam kontakt.To głupio że dopiero całkiem nie dawno odkryłam po co w ogóle terapia???Po to żeby się człowiek nauczył przejść przez kryzys wszystko jedno jaki bez znieczulaczy.I powiem wam to jest strasznie trudne.Bo to boli i przeszkadza no i czuje się wszystko bardzo wyrażnie a tak to człowiek leciał na pilocie jakoś.Ból każdy można było od tak zajarać i wpaść w błogość.Tylko to najzgubniejsza błogość i to jest właśnie ten cały schemat ćpania i wyłażenia na wierzch.Z jednej strony jestem z siebie dumna że jednak się trzymam a z drugiej mam straszną żałobę po starcie ćpania.Wiem że takich stanów będzie jeszcze wiele.No nie wymarzę wszystkiego z pamięci gumką.Są też piękne dni bez huśtawki nastroju i myślę wtedy jak bardzo warto było rzucić to gówno.Uczę się czuć wszystko na nowo.To dopiero 5 miesięcy na trzeżwo to jest w sumie nic do tylu znieczulonych lat.
skippy - 27-09-2009

czesc kasiks

a moze powiesz mi gdzie byłas w osrodku i czy go polecasz oraz gdzie sie teraz leczysz ambulatoryjnie? moze w warszawie?miodzio móglbys podac mi namiary na poradnie w warszawie?

Crystal Clear - 27-09-2009

Cześć kasiks ! bardzo się cieszę że Ci się udaje. Myślę że wszyscy z tego forum jesteśmy w jakiś sposób z Ciebie dumni. Trzymaj się tego co masz, naucz się to doceniać, pomyśl sobie ile osób Ci zazdrości Twojej trzeźwości i stanowczości. pozdrawiam
A.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group