Bezchmurnie - bez postanowien, po prostu porozmawiac
donedone - 26-01-2011 Temat postu: bez postanowien, po prostu porozmawiac czesc,
Dawno, dawno temu...(Nie chodzi mi o to, ze zaczalem jarac dzien w dzien.) Dawno, naprawde dawno temu, zaczalem marzyc o tym, zeby juz nigdy nie zajarac.
Marzenie to zaczynalem realizowac prawie tyle razy ile konczylo sie jaraniem, o jeden mniej, bo od 22.I.2011r znowu nie jaram.
Chodzilem kiedys na terapie grupowa, to byl moj najdluzszy okres 3 miesiecznego niejarania: Trudno samemu z siebie, bez pytan, opowiadac o sobie, szczegolnie jesli tak malo sie potrafi przypomniec lub poukladac w czasie. Zreszta, na tym forum tez juz kiedys bylem i aktywnie prowadzilem swoj "dziennik niepalenia" wiec zainteresowani znajda tam wiecej informacji o mnie.
Sam za chwile przeczytam co tam kiedys napisalem.
Na wszystkie pytania w tym temacie, (jesli ktos cos napisze:) - szczerze odpowiem - dlatego go zalozylem i mam nadzieje spotkac tu rozmowcow:-)
Troszke sie wstydze powiedziec, ze jestem w gruncie rzeczy bardzo szczesliwym czlowiekiem, a uwazam sie za takiego gdyz poznalem cudowna kobiete, z ktora mieszkam od ponad pol roku.
Mam tez swietna prace, wlasna firme, w ktorej caly czas sie rozwijam(to wlasciwie moje hobby) i sam jestem sobie szefem, wiec nie brakuje mi pieniedzy.
No...to tyle o mnie... bo tematem tego tematu w moim zamierzeniu ma byc bardziej rozmowa niz monolog.
Zauwazyliscie ze jaracze bardzo lubia opowiadac o sobie? Czy to prawda? Czy istnieje zaleznosc pomiedzy egoizmem a jaraniem?
Aha, zapomnialbym o najwazniejszym "Bez postanowien", dlaczego?
Wydaje mi sie, ze takowo postanowienie bardzo mnie stresuje i hamuje, ze zamiast koncentrowac sie na zyciu i dzialaniu, kiedy "postanawiam" lub "planuje" to bardziej sie to na samym tym konczy niz sa rezultaty. Rezultaty o dziwo pojawiaja sie zupelnie przypadkowo, i chyba wywodza z marzen, albo innego cudu, szczescia czy zbiegu okolicznosci.
Czy ktos sie ustosunkuje do tego co napisalem? Serdecznie zapraszam i goraca pozdrawiam.
Władca Marionet - 26-01-2011
Wiesz, moim zdaniem to Ty w gruncie rzeczy nie jesteś szczęśliwy tylko zdesperowany i tu piszesz, trawa pewnie doszczętnie wypaliła Ci normalne postrzeganie rzeczywistości - tu praktycznie nie ma szczęśliwych osób . Skoro tak dobrze Ci z kobietą to skup się na niej a nie na forum. A jak Ci dobrze się układa z trawą to nie udzielaj się tu tylko do wolnych konopii marsz. Wydziaraj sobie liść na czole i zostań żołnierzem zakonu Marii, pozdro
mastik - 26-01-2011
chyba większość ludzi lubi mówic o sobie :)
donedone - 27-01-2011 Temat postu: zmiana otoczenia? zbyt duzy krytycyzm wobec siebie? "Wiesz, moim zdaniem to Ty w gruncie rzeczy nie jesteś szczęśliwy tylko zdesperowany i tu piszesz, trawa pewnie doszczętnie wypaliła Ci normalne postrzeganie rzeczywistości - tu praktycznie nie ma szczęśliwych osób . Skoro tak dobrze Ci z kobietą to skup się na niej a nie na forum. A jak Ci dobrze się układa z trawą to nie udzielaj się tu tylko do wolnych konopii marsz. Wydziaraj sobie liść na czole i zostań żołnierzem zakonu Marii, pozdro"
Czy czlowiek ktory uwaza sie za szczesliwego i zadowolony jest z poprawy jaka w jego zyciu nastapila i trwa moze dalej szukac pomocy na tym forum, mimo ze slaby jesti czasami i zajara?
Pisze tutaj, zeby porozmawiac z ludzmi ktorzy uzaleznili sie juz od marihuany dosc powaznie, po 10 latach jarania, wszyscy moi znajomi to jaracze.
Sam chyba nie lubisz rozmawiac z jaraczami, co mnie dziwi, skoro jestes na tym forum powinienes miec wiekszosc znajomych jarajacych.
Nie wiem czy zyles kiedys z kobieta, ja mam 27 lat, to dosyc nowe bardzo przyjemne uczucie dla mnie.
Dla mnie jaracego tyle czasu bardzo trudno okazywac uczucia, zreszta problemy z tym mialem duzo wczesniej niz zaczalem jarac.
Nieszczesliwy tez pamietam, ze bylem nim zaczalem jarac.
Troche doroslem, usamodzielnilem sie, wytlumaczylem sobie pewne rzeczy ze swojego zycia ktore mnie martwily, znalazlem cel, znalazlem zajecie ktore kocham wykonywac. To forum duzo mi pomoglo w zrozumieniu ze moje zycie nie opieram na jaraniu tylko dazeniu do szczescia starajac sie budowac wokol siebie a nie niszczyc.
Jestem szczesliwy, oczywiscie, ze moglbym byc szczesliwszy, perfekcyjniejszy, ot takie slowo - doskonaly, co wiecej taki wlasnie chce byc i jestem na swojej drodze. Bardzo trudnej, miedzy innymi powaznie zaburzonej jaraniem.
A ty ile masz lat, miales kiedys kontakt z narkotyki, znasz to zycie? Do marszu wolnej konopii mi daleko, bo to bardzo polityczny problem.
Nie psychiczny, ze tak powiem czy zyciowy, ot tak, codzienny problem, moj, nie bardzo chce decydowac co wolno co nie.
Nie obchodzi mnie to. Ja sam wybieram ze chce nie jarac marihuany, ani papierosow, nie chce zaniedbywac zdrowia, ludzi wokol na ktorych mi zalezy.
Z dziewczyna w trudnych momentach mam bardzo duze wsparcie, zrozumienie problemu, motywacje. Mam osobe bliska do ktorej moge sie przytulic, po prostu rodzine, co tez nie bylo dlugi czas w moim zyciu takie poukladane, Bo moja jest od dziecka rozbita.
ale do rzeczy. Pytanie troche zle zadalem, bo nie chodzilo mi ze osoba ktora jara jest egoista, zastanawialem sie czy ona czasami nie przeistacza sie w myslaca tylko o sobie czlowieczka, ktorego bardziej niz wszystko i wszyscy wokolo interesuje wlasny ogonek. Ja musze byc taki i taki. Ja musze miec to i to. Ja musze miec najlepiej, byc najlepszy. Taki diabelek.
Czy moze wlasnie ta koniecznosc zrealizowania sie, tak nam ciazy? Pragnienie nie wiadomo czego? Zbyt duzy krytycyzm wobec siebie?
Mowie na wlasnych doswiadczeniach.
Uwazam ze ja troche tak jak mam ciag jarania to mysle tylko o czubku swojego nosa. Zyje bez zadnego poswiecenia dla innych.
A osobiscie takie oddanie, chocby nawet tylko tej jednej osobie, mojej dziewczynie, to cos co napedza mnie do zycia....ale sie rozpisalem:)
Aha, Forum odwiedzam bo moge tu porozmawiac z takimi jak ja, moja dziewczyna nie jest taka jak ja, nie chce zeby taka byla, jest wyjatkowa dla mnie i nie chce jej wciagac w moje problemy tak bardzo jak czesto o tym mysle.
Chociaz z moim niepaleniem jest coraz lepiej, przypadkowo, bez postanowien, po prostu zycie tak mi sie poukladalo ze nie mam ani czasu jarac, ani ochoty. Tak niestety tylko sie zdarza, ze sa sytuacje w ktorych bardzo trudno nie zajarac, a potem zaluje ze to zrobilem bo sie zle czuje, z prostego powodu, zle sie czuje i chyba uzaleznienie polega na tym, ze wlasnie czlowiek robi cos wbrew sobie tak naprawde a mimo to nie moze przestac i trudno mu.
Jak myslicie? Pozdrawiam i bardzo dziekuje za odpowiedz:)
W czerwcu planuje przeprowadzke, mysle ze wybranie jakiegos zupelnie innego miasta, moze uda mi sie nawet z dziewczyna zamieszkac na wsi, bardzo duzo mi pomoze w ulozeniu sobie zycia, juz tak calkiem bez marihuany, w trzezwosci. Myslicie ze to dobry pomysl?
p.s Nigdy nie bylem zwolennikiem narkotykow, uwielbiam ruch i sport, od marihuany, bo innych narkotykow nie uzywalem prawie wcale, uzaleznilem sie i przyzwyczailem zdaje sie ot tak, przypadkiem, wszyscy wokol zawsze jarali, takie srodowisko. Wychowalem sie wsrod rowiesnikow.
donedone - 28-01-2011 Temat postu: a jednak postanowienie i decyzja chcialem tylko napisac ze sie zdecydowalem i jutro dzwonie do poradni zeby sie umowic, zastanawiam sie czy mnie przyjma z powrotem bo za pierwsza proba po 3 miesiacach zniknalem bez slowa, no ale raczej tak, chyba moj przypadek nie jest pierwszym w historii tej poradni:)
Za fajnie moje zycie sobie ulozylem, miedzy innymi dzieki poprzednim epizodzie w poradni i tego forum i w za cudownej dziewczynie sie zakochalem, zeby to spieprzyc przez jointy, ktore co prawda ograniczylem bardzo, ale to tylko bardziej meczy jak zapale.
Zreszta na przelomie roku to mialem ciag z dwutygodniowy i on mi dal do zrozumienia, ze jest zle, bo wczesniej to juz dlugi czas jaralem zaledwie kilka ray w miesiacu, no nic nie rozpisuje sie bo to tylko takie pieprzenie.
donedone - 28-01-2011 Temat postu: umowilem sie na spotkanie grupowe i indywidualne Bylem dzisiaj rano na spotkaniu, zapisalem sie na grupowe spotkania w poradni uzaleznien, aczkolwiek wizyte indywidualna mam dopiero za 2 tyg to za tydzien w czwartek moge przyjsc na grupe i pojde.
Zastanawiam sie czy "pochwalic" sie tym mojej dziewczynie?
Aha, wracajac do glownego tematu tego tematu, tylko porozmawiac...czy zauwazyliscie ze kazdy z nas "caly czas" klamie? czy to prawda ze jaracze sa mistrzami klamstwa? Przedstawianiu faktow takimi jakimi sami by chcielizeby byly, lub jakimi ktos chce uslyszec?
Za wszelkie odpowiedzi i przemyslenia z gory dziekuje:_)
mastik - 28-01-2011
"nałogowiec zwykle kłamie na temat swojego nałogu" :)
ale ze KAŻDY kłamie to chyba przesada...
nie mozna krzywidzić stereotypem...
ale na pewno jest w tym oszukiwanie siebie, a jak siebie to i innych...
donedone - 31-01-2011 Temat postu: :) czuje sie coraz lepiej
przestalem myslec jarac/niejarac/jesli to jak czesto.
odpowiedz jest prosta - nie jarac, nigdy
pozdrawiam:-)
|
|
|