To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzależnienia - Forum -
internetowe grupy wsparcia dla zmagających się z nałogiem i ich bliskich

Bezchmurnie - Lek,strach,ataki paniki

madame* - 02-02-2011
Temat postu: Lek,strach,ataki paniki
Witam,wiem,ze wiele problemow podobnych do mojego jednak mimo wszystko zalozylam nowy temat. Zaczne od tego ,ze mam 19 lat ,jestem dziewczyna,z moim chlopakiem jestem 1.5 roku i tutaj wlasnie zaczyna sie problem. Moj chlopak to chlopak ktory wychowal sie wokol narkotykow,byla to jego codziennosc,no w kazdym badz razie z cala pewnoscia marihuana.Mozna powiedziec,ze zaczyna dzien od skreta i tym samym konczy ten dzien. Przez ten caly czas od kad jestesmy razem,czyli juz jakies 19 miesiecy popalalam razem z nim ziolo,nie duzo,2-4 razy na miesiac,nic mi sie nie dzialo,poprsotu sie zjaralam zawsze i tyle. W grudniu 2010r. gdy zapalilam w pierwszej kolejnosci zaczelam sie smiac strasznie jak nigdy po ziole,potem poczulam straszny atak paniki,chodzilam jak nakrecona,myslalam ze umieram,to bylo takie dziwne,jakbym sie znalazla w innym swiecie, zaczelam strasznie duzo mowic jak wariatka.Potem sie polozylam ,ale w nocy wogole nie spalam ,caly czas mnie cos martwilo.Na drugi dzien nie czulam takiej rzeczywistosci ,chodzilam jak robot,mowilam mechanicznie.Taki stan sie utrzymywal dosc dlugo,az wrocilam do domu,potem o tym zapomnialam i jakos funkcjonowalam. Po jakis 3 tygodniach od tamtego zdarzenia mialam caly czas nerwowy dzien,klocilam sie z chlopakiem ,ktoy porobiony znow byl od amfy,znow wrocily jakies leki,martwilam sie tak naprawde nie wiadomo o co,pojechalam do domu i rozmawialam z mama(dosc dlugo,a nie mam zbytnio dobrego kontaktu z mama),pytalam ja gdzie by chciala jechac na wakacje,taka dziwna ta rozmowa byla i nagle znow wrocil ten atak paniki co po paleniu marihuany,dostalam drgawek,znow nie wiedzialam co sie dzieje ,mowilam jak najeta ,polozylam sie do lozka ,ale tej nocy takze nie usnelam ani minuty.
Mama sie tym sposobem dowiedziala,ze palilam,poszlam do psychiatry,ona znow stwierdzila,ze to wspoluzaleznienie,przepisala mi pernazinum,biore juz go jakies 1.5 tygodnia,niby jest ok,ale oje sie ze znow wroci ten atak paniki, gdy bede miala slowotok,boje sie tego strasznie.Dzis sprzatalam w domu i sie znow czulam tak dziwne,tak jak bym tego nie robila,a jednak robilam ,nie umiem sobie tej rzeczywistosci wyznaczyc.
No i mam pytanie czy ktos z Was mial juz tak? Jak sobie z tym poradziliscie? Przepraszam,ze ta wypowiedz jest tak chaotycznie napisana.

sodan - 10-02-2011

Tak kochana mam to juz od roku z tym ze mialem przerwe tz poprostu dobrze sie czulem ale ten stan dobrego samopoczucia spowodowal ze znow sobie pozwolilem na palenie i co za trym szlo pogorszenie czyli wszytkie objawy powrocily fakt ze nie mam juz atakow paniki ale jakies leki mi pomaga praca siedzialem bezczynnie 4 miesiace w domu nie spalem caly czas sie czegos balem gdy poszedlem do pracy jak reka odjpol zaczalem spac.Ostatno nawet czulem sie 3 dni zajebiscie i moze te przeblyski swiadcza o tym ze bedzie dobrze.Napewno nie pal to nie dla ciebie tym bardziej ze nie robilas tego dlugo w przeciwienstwie do mnie 5 lat. kup sobie magnez i bierz go raz dziennie duzo sie ruszaj wykonuj cos caly czas moze pomoc jeszcze melisa. Mysl optymistycznie wiem ze to ciezkie ale powoli powoli bedzie dobrze.I namow chlopaka by nie bral nic bo zniszczy sobie i tobie najpiekniejsze lata zycia.3maj sie goraco pozdrawiam
madame* - 12-02-2011

Melise pijam bardzo czesto,staram sie caly czas cos robic ,niby jest dobrze ,jakos sie narazie ustatkowalo.Najgorzej jest wtedy ,gdy z kims sie kloce,ale slysze klotnie w domu czy gdzies to zaczynam sie denerwowac. Wiem,ze ja sobie to wkrecam i caly czas to powtarzam ,ze to tylko moj wymysl. Mam nadzieje,ze jak znajde prace,jak wyjde do ludzi to bedzie jakos lepiej,jak narazie to siedze w domu od czerwca (wtedy gdy zdalam mature) i na tym etapie sie zatrzymalam i bardzo tego zaluje,moglam chociaz isc do szkoly policealnej,albo na jakis kurs pojsc,byle by wyjsc do ludzi. Moj chłopak... hmm w tym czlowieku to ja oparcia nie mam,on wie lepiej co jest dla niego lepsze,nie da sobie powiedziec,mimo tego iz bylismy u terapety od uzaleznien ,moj chlopak potraktowal to jak kumpelska rozmowe i chcial za wszelka cene udowodnic tej Pani,ze alkohol jest gorszy niz narkotyki,tylko ze on i to i to zazywa notorycznie. Mysle,ze najwyzszy czas skonczyc ten zwiazek,toksyczny zwiazek dla mnie,przez te 1.5 roku zmienilam sie nie do poznania,nie ciesze sie z niczego,wszystko mnie juz drazni,a najgorsze jest to,ze moj chlopak,dla ktorego powinnam byc w tej chwili najwazniejsza (tym vardziej ,ze to z jego powodu tej caly chaos w moim zyciu(tak wiem,mam swoj rozum wiem co robie ale gdyby nie on w zyciu bym po to nie siegnela)) odwrocil sie odemnie,sensem jego zycia stali sie kumple (mimo tego iz maja rodziny,dzieci,zony sa tacy sami) narkotyki i chlanie od rana do wieczora (ma 24 lata a jest w stanie wypic dziennie 5-8 piw )
sodan - 12-02-2011

Moja siostra wlasnie rozstala sie z chlopakiem po 8 latach!.Poniewaz wpedzal ja tylko w lata ona zerwala ze wszytkimi zanjomymi kontakty przez niego.Kiedys byl wspanialym czlowiekiem teraz jest dla mnie dnem pije wciaga i pali i nie zamierza przestac.W twoim przypadku prawdopodobnie bedzie tak samo.Chodz do niczego nie namawiam.Z mojej ekipy jeden kolega ma juz schizofrenie paranoidalna nigdy juz nie bedzie normalny jeden wskoczyl pod pociag a jeszcze jednego wywiezli gdzies i niema juz go dwa lata z tego co slyszalem wyszedl na prosto i jest teraz opiekunem w monarze i pomaga innym wyjsc z narkotykow.Tak czy smiak nie oplaca cie brac narkotykow jakich kolwiek.Ale wrocmy do sedna sprawy/Ja zastanawiam sie czy isc do psyhiatry.Wiem ze by mi pomogl ale jedyna obawa jaka mam jest to ze przepisane mi przez nmiego leki zmienia moja osobowsc na zawsze a ja tylko chcialbym zebym byl taki jak przed tym wszytkim.A jak na ciebie dzialaja leki ktore dal ci twoj psyhiatra???
sodan - 12-02-2011

Pozatym martwi mnie to ze wszytkie posty ktore znalazlem tu na tym forum upodabniajace sie do naszych sytuacji czyli leki ataki paniki odrealnienie zaczete przez ich zalozycieli nie sa przez nich skonczone.Czyli zaden z nich nie napisal ze juz z tego wyszedl i jest gitara a bardzo chcialbym to wiedziec. Bo ja zaraz sobie wkrecam ze juz nie dawali sobie rady i ze soba skonczyli.A masz wkrety ze zrobisz sobie albo komus krzywde???
Crystal Clear - 12-02-2011

ja tam przeczytałem parę pozytywnych postów na tym forum ;)
też miałem ataki paniki, ale jakoś przeszło, trzeba przestać brać jakiekolwiek dragi i przeważnie samo przechodzi. Piję yerba mate --->

naturalnie pobudza ciało i umysł,
likwiduje objawy zmęczenia, rozluźnia,
podnosi sprawność fizyczną, intelektualną, poprawia koncentrację,
zwiększa zdolność odpornościową organizmu,
zalecana jest do spożywania jako napój zawierający substancje odżywcze i zdrowotne, może sprawić, że chociaż jesteśmy głodni, to czujemy się nasyceni (zalecana przy odchudzaniu)
wykorzystywana jest w medycynie jako stymulator Centralnego Ośrodka Nerwowego,
reguluje przemianę materii, ułatwia trawienie pokarmów, odbudowuje zniszczone tkanki żołądka i jelit,
stymuluje osłabiony, zmęczony system nerwowy, likwiduje podenerwowanie

to nie jest jakaś reklama :) na mnie to działa, może wam też pomoże ? do tego biorę magnez z witaminą B6 ( dobre na układ nerwowy)

i jakoś idzie, dzień za dniem...
grunt to się nie poddawać i nie robić z siebie ofiary losu !
nie mówię że będzie łatwo, ale jest to osiągalne, ja sam nie palę dopiero ponad miesiąc. Żeby do tego dojść zbierałem się ponad rok, i nie zamierzam przestać ! Mam trochę problemów z ambicją i motywacją, no ale zaraz ! nie wszystko na raz ! ;P

będzie dobrze, wiem że będzie !

3mam za was kciuki ( nie wkręcajcie się krzywo ) i może spróbujcie to co mi pomaga na co dzień ? nie namawiam, ale warto zrobić mały eksperyment, nie ?

madame* - 12-02-2011

Ja mam problem i z moim chlopakiem ,ktory zazywa narkotyki jak i z moim ojcem,bo lubi zagladnac do kieliszka. jestem osoba strasznie wrazliwa,wszystko strasznie biore do siebie, potrafie plakac z byle powodu.Z błahego powodu potrafie martwić sie przez dlugi czas. Zauwazylam ,ze bardzo dobrze jesli cos robie,mimo tego iz robie mam wrazenie jak bym stala w miejscu,wszystko co sie dzieje jakos ulatuje i mam wrazenie ,ze to byl sen. Po pierwszym napadzie lekowym bałam sie zostac sama w mieszkaniu (7 pietro) ,bo bałam sie ,ze mi cos odbije i wyskocze,wtedy nie wiedzialam co sie dzieje myslalam ,ze zwariowalam doszczetnie ,ze zostanie tak na zawsze. gdy mialam drugi napad wiedzialam juz co sie dzieje,ale nie wiedzialam dlaczego znowu,polozylam sie do lozka i jakos przetrwalam. Tylko raz balam sie ,ze sobie cos zrobie. Od pierwszego napadu minalo 1,5 miesiaca,lekarstwa ktore przepisal mi psychiatra zazywam 3 tygodnie,trudno powiedziec ,czy jest lepiej,bo powinnam lekarstwa zazywac wraz z terapia u terapeuty od wspoluzaleznien (psychiatra stwierdzil u mnie wspoluzaleznienie od narkotykow i alkoholu) niestety nie bylam jeszcze u terapeuty,boje sie otworzyc,boje sie o tym mowic ,bo jak zaczynam o tym mowic to wszystko wraca,ten slowotok,nie wiem znow co sie dzieje,ale wiem,ze jedynie terapeuta i lekarstwa jednoczesnie mi pomoze.
Staram sie jak moge byle by cos robic,(dzis sprzatalam cala piwnice) ,co prawda nie potrafie sobie wyznaczyc tej rzeczywistosci, ale staram sie zyc tak jak przedtem. Strasznie przezywam kazda klotnie z chlopakiem i zle na mnie wplywa ojciec ktory pije (wiadomo jaki jest czlowiek po alkoholu) ale robie wszystko byle by bylo lepiej,probuje sie nie przejmowac ,ale tak sie nie da.

ale_X - 12-02-2011

Witajcie.
Ja miałam napady leku po kilkukrotnym zażyciu amfetaminy. Po mary nigdy, natomiast moja przyjaciółka tak. Nie ma co ukrywać, leki to wkręty naszej podświadomości...
Jednakże powtarzanie sobie "to wkręt" niewiele pomoże, ponieważ nie zmieni tego stanu.
Nasza podświadomość ma wielką moc, należy jednak uważać CO się do niej mówi.
Nie powinno się mówić "nie boję się", ponieważ podświadomość nie słyszy słowa "nie".
Należy starannie formować myśli karmiące podświadomość, np "jestem odważna", "jestem bezpieczna" "wszystko jest dobrze"
Nawet jeśli te zdania uważamy świadomie za nieprawdziwe - (np "jestem radosna i spokojna " ;) ) to podświadomość o tym nie wie ! Dlatego trzeba je jak najczęściej powtarzać a z czasem w nie uwierzyć. To metoda, która szybko przyniesie efekty, jednak nawet wtedy należy ją kontynuować, ok 3m-cy.

Kiedy miałam napady leku przeplatane stanami depresyjnymi poszłam do psychiatry. Byłam pewna, ze jestem chora psychicznie - on natomiast powiedział mi, że to tylko zaburzenia emocjonalne. To mnie uspokoiło. Przepisał mi niewielką dawke leku i skierował na psychoterapię.
Mniej więcej w tym samym czasie wpadła mi w ręce książka "Moc pozytywnego myślenia" Normana Peale'a. Po jej przeczytaniu i stosowaniu sie do zasad (mimo iż nie jestem katoliczką, a co drugie zdanie w książce nawiązuje do Biblii :) ) poczułam się jak nowo-narodzona.
Książka plus świadomość, ze biorę leki (bo przecież jeszcze nie zaczęły one jeszcze działać) pozwoliły mi pokonać lęki i zwątpienie :)
Na psychoterapię czekałam półtora roku, a byłam w stanie wymagającym jej natychmiast.
Dlatego postanowiłam pomóc sobie sama. Lektura pozytywnych książek i zmiana nawyków myślowych to pierwszy krok do szczęśliwego życia :)

Leki otrzymują samopoczucie mniej więcej na tym samym poziomie, nie ma ciągłej huśtawki nastrojów. Pomagają, ale nie leczą :) Są one tylko czasowym wsparciem słabej psychiki :) nie zmieniają one osobowości - przynajmniej nie te "delikatne", a tylko takie przepisuje psychiatra na pierwszy raz :)

a'propo TOKSYCZNYCH związków i problemów z mężczyznami - jestem w tej kwestii mistrzem :)
Polecam lekturę książki "Czy znasz sekrety mężczyzn" Barbary de Angelis - To książka o błędach, które najczęściej popełniają kobiety w relacjach z mężczyznami.
mnie ta książka bardzo pomogła wyzwolić się z błędnego postrzegania mężczyzn i wpadania w toksyczne związki. Pomogła mi także dowiedzieć się, czego tak naprawdę potrzebuję i jak to osiągnąć. No i oczywiście również lepszego rozumienia płci przeciwnej :)
Obecnie mam wspaniałego mężczyznę, dokładnie takiego, jakiego potrzebuję :)

Pozdrawiam i 3mam kciuki!

sodan - 13-02-2011

Ojej jak dobrze wymienic sie problemami.Madame szkoda mie cie bardzo pod wzgledem tym ze nie masz wsparcia w chlopaku ja mam dziewczyne od 6 lat ktora jest mi przyjaciolka i partnerka na raz pomaga mi wyjsc z tego gowna.Naprawde bliska osoba jest potrzebna do walki z tym scierwem.Mowisz do tego ze masz klopty z ojcem moj tez pije od kad pamietam. Musisz sie jakos trzymac poczatek jest najtrudniejszy trzeba oczyscic cialo z thc do zera a to troche potrwa ale trwajmy przy tym ze bedzie dobrze zreszta a jak ma byc?:) Z pewnoscia sprawdze to yerba mate bo slyszalem to juz od nie jednej osoby ze pomaga.
madame* - 13-02-2011

Juz dzialo sie u mnie lepiej,duzo lepiej,jedna awantura w domu wystarczyla by leki znow wrocily,moj ojciec nic nie wie o tym co sie dzieje ze mna,watpie zeby sie tym wogole zainteresowal gdyby wiedzial.
Obie ksiazki oczywiscie sprobuje zdobyc ,bo jesli sa takie swietne jak piszesz to warto przeczytac.
Ja jestem katoliczka,niestety majac chlopaka od 1.5 roku w kosciele bylam tylko z przymusu.Wiem,ze wiara w Boga pomaga ,jeszcze tak z 2 lata temu bylam praktykujaca katoliczka,wira i coniedzielne msze i moglitwy mi pomagaly ,a teraz? Wstyd sie przyznac jak odwrocilam sie od kosciola,jak patrze na swiat,calkiem innymi oczami niz kiedys.
W nadchodzacym tygodniu chce isc do terapeuty ,moze to cos pomoze... moze sie otworze ,moze naucze sie z czasem myslec pozytywnie

sodan - 13-02-2011

Dzis od rana totalne odrealnienie w chuj.Ledwo co sobie z tym radze.Czuje sie tak jakby nic nie bylo prawdziwe i rzeczywiste.Nie pale od sylwestra i niemam zamiaru nie pije 3 tygodnie a pilem duzo.Caly czas zyje nadzieja ze to sie skonczy i bede zyl normalnie jak kiedys.Tylko o tym marze.Jutro Walentynki a ja z taka pizda w glowie ze niewiem jak to bedzie wygladac wszystko.
madame* - 13-02-2011

Ja wiem,ze to nie jest forum gdzie moge sie wygadac,ale czasami mam ochote to wszystko pierdo**** w cholere. Nic mnie juz nie cieszy tak jak kiedys, wszystko mnie denerwuje.Mieszkam w malej miejscowosci gdzie wszyscy sie znaja i nawzajem obgaduja. Mam wrazenie ,ze wszyscy rozmawiaja o mnie,ze sie na mnie patrza i ze mnie smieja. Nawet sasiedzi sie odwrocili nie wiadomo z jakich przyczyn i nawet juz ,,dzien dobry,, nie odpowiedza.Wiem,ze to glupoty,ale od zawsze bylam wrazliwa i przeczulona na swoim punkcie i wszystko biore do siebie. Nie mam tak naprawde nikogo z kim moglabym pogadac, znajomych stracilam juz dawno. Mialam zerwac z moim chlopakiem,ale przez te awantury w domu ,ktore urzadza ojciec jak sie schleje nie mialam gdzie szukac ratunku,oparcia i znalazlam je u mojego chlopaka,a co z tego? skoro siedzi w drugim pokoju teraz z kumplem i kreca skrety znow. Ja przepraszam,ze tutaj tam pisze o tym... ale z tym wszystkim sama jestem bezradna
madame* - 13-02-2011

Dobrze jesli masz przy sobie ukochana osobe,ktora Ci w tym wszystkim pomaga.Moj chlopak mnie nie rozumie,dzis znow jest zjarany,a jak on jest zjarany to mi sie wszystko przypomina i czuje sie zle ,ale nie potrafie sie z nim rozstac tak z dnia na dzien,tym ardziej ,ze ojciec wpadl w trans . Dzis czulam sie strasznie,przesiedzialam nad kompem z 5 godzin wiedzac ,ze obok w pokoju czeka na mnie chlopak i jego kumpel,ale tak balam sie tam isc,balam sie,ze zaczne mowic i nie przestane,ze znow nadejdzie atak. Chcialabym zyc tak jak wczesniej,strasznie zaluje ,ze zaczelam palic,ale jedno jest pewne ,ze nigdy ale to przenigdy nie wezme tego gowna do ust. Zapewne to siedzenie w domu od dobrych 10 miesiecy poteguje u mnie ten stan nierzeczywistosci. Dzis mam prawie 20 lat..czuje ,ze w zyciu nic nie osiagnelam,ze nic mnie juz w zyciu nie czeka pieknego... Ja doskonale wiem,ze powinnam wyjsc do ludzi,przebywac z kims,ale tak ciezko gdy sie prawie nikogo juz nie ma... Na poczatku atakow myslalam,ze jestem chora psychicznie,chociaz nadal czasami mam takie wrazenie. Najgorsze jest to ,ze ja wiem ze to jest nieprawda,ale za cholere nie da sie tego zrozumiec w takim stanie. Siedzialam dzis nad kompem i tak myslalam... a gdyby walnac to w wszystko w cholere,pozbyc sie tych wszystkich trosk,zapomniec o tym,tylko ze wtedy mi przychodzi na mysl zeby ze soba skonczyc.
Mysle tak sobie,ze jak przyjdzie wiosna.. wtedy jakos mi moze to przejdzie,moze przyjdzie do mnie jakas odwaga zeby zaczac zyc na nowo? Otworzyc sie na ludzi i znow patrzec na swiat ,na zycie z optymizmem ? Obiecuje sobie,ze jak tylko nadejda cieplejsze dni to wsiade na rower i pojade hen daleko,albo wskocze w dres i bd biegac caly dzien,by sie poczuc tak jak kiedys... Tak bardzo by sie chcialo wrocic do tego co bylo kiedys... do tego jak sie bylo dzieckiem i nie mialo zadnych problemow,swiat od razu stalby sie piekniejszy.
Oczywiscie jesli chcesz wybrobuj ten yerba mate,ja sama nie wiem... narazie zazywam te lekarstwa zapisane przez psychiatre,musze sie w koncu wziasc w garsc i isc do terapeuty,wrescie sobie pomoc,zaczac pozytywnie myslec.
A co do walentynek... jutro moj chlopak ma urodziny,kupilam wino..chcialam zrobic lasagne tak z okazji walentynek..ale i tak wina sie nie napije,bo biore lekarstwa. Impreza z okazji urodzin za tydzien,ale ja pic nie bede,bawic sie tez nie bede,bo jakos nie potrafie,sylwester to byla dla mnie mordega,wtedy nie bralam tabletek,wiec sie schlalam jakimis drinkami byle by nie siedziec przmulona i ciagle sie czegos bac ,ale za troche poszlam spac,ale w nocy mnie dreczyly koszmary..wiec nie pije i nie pale Tobie tez radze

leila - 13-02-2011

Witam,
Już od dawna obserwuję to forum. Miałam bardzo podobnie jak Ty madame,ale po zjedzeniu ciastka z ziołem. Rzadko paliłam i dziwię się sobie, że zgodziłam się na taki wybryk. Była sesja, było gorąco ja po 2 piwach i kumpela się mnie zapytała,czy chce spróbować. Już od dawna obracałam się w towarzystwie, które lubi eksperymentować, ale bałam się. Powiedziała, że to nie działa mocno, człowiek się śmieje itd. Zjedliśmy ciastka (jeszcze byłam na diecie:) więc może może dlatego się złamałam). Na początku zaczęłam się śmiać, dobrze się bawiłam, ale oprócz mnie tylko kolega był w humorze bo resztę zamuliło. Próbowałam moją znajomą pocieszyć, ale ona prawie nie kontaktowała i nagle poczułam się taka samotna, wkręcały mi się uczucia jak z moich snów, wystraszyłam się bo nie chciałam tego. Bałam się, że to nigdy się nie skończy, że już nigdy nie będzie jak dawniej. Droga wydała mi się strasznie długa i myślałam, że nie dam rady wrócić do domu. Lęk przychodził falami- jak mi się ładowała faza i kręciło mi się w głowie. Serce strasznie szybko biło jak nigdy, ale wiedziałam, że to efekt zioła. Kolega próbował jeszcze bardziej mnie nastraszyć i mówił walniętymi językami....ogólnie było nieprzyjemnie. Na drugi dzień jak się obudziłam nie czułam się lepiej, pociłam się strasznie i czułam smród zioła. Przez 3 dni nie wychodziłam z domu, złapałam doła i moralniaka. Po jakimś miesiącu poszłam do lekarza. Były dni, że było lepiej- na pewno dobrze działało kiedy miałam jakieś zajęcia, naukę itd. Lekarz powiedział, że to częste po maryśce, że trzeba to przeczekać. I czekałam- do tego doszła przerwa w terapii, przeprowadzka, nowa praca itd Mały atak paniki miałam miesiąc później po bieganiu...więc widocznie osłabiony organizm jest bardziej podatny i fakt sama sobie fazę wkręciłam- wystraszyłam się,że nie dam rady wrócić do domu i też kręciło mi się w głowie. To już spotęgowało moje lęki, znowu poszłam do lekarza i przepisał mi tabletki przeciwlękowe (mam je przy sobie, na wszelki wypadek, ale nie brałam ich- dają poczucie bezpieczeństwa). Minęło 7 miesięcy...żyję a na to forum zaglądam od czasu, do czasu z ciekawości. Najważniejsze to się czymś zająć, ja przez ten czas- odbyłam 2 praktyki, chodziłam na angielski, niemiecki, zapisałam się na jeździectwo konne:D, załatwiałam sprawę spadkową, zaliczyłam sesję, zrobiłam badania do magisterki itd. Ważne jest też wsparcie- spotykać się ze znajomymi, ja czasami wychodziłam wbrew sobie kiedy miałam doła. Po rozmowie jak ręką odjął. Pogodzić się z tym, że jest się człowiekiem- człowiek popełnia błędy, pogodzić się z lękiem. Cóż przegięłaś i organizm jakoś zareagował, po długim piciu alkoholu ludzie też mają lęki..no nie jesteśmy cyborgami. Co do tabletek to antydepresanty zaczynają działać po miesiącu, więc cierpliwości. I bardzo ważna jest terapia!!! Pewnie nie mówisz kiedy Cię coś boli,a to się kumuluje w człowieku- napięcia i "wewnętrzne konflikty" wywołują lęk. Terapia pozwoli też zobaczyć wyjście z trudnej sytuacji. Czas i praca nad sobą pomogą.
Pozdrawiam

leila - 13-02-2011

Aha a co do lekarstw to przepisano mi je na stany lękowe- więc miałam brać kiedy czułam, że jest źle. Mam je przy sobie jak apteczkę pierwszej pomocy:) i nie czułam potrzeby ich brania. Ale Ty bierz je tak jak przepisał Ci lekarz.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group