Uzależnienia - Forum - internetowe grupy wsparcia dla zmagających się z nałogiem i ich bliskich
Bezchmurnie - Przestaje palic...
megapower - 02-09-2009 Temat postu: Przestaje palic...2009.09.02
Witam,
Wczoraj byl moj pierwszy dzien bez ziola. Bylo troche ciezko. Nawet nie chodzi o cisnienie zeby zajarac, ale o to jak sie zachowywalem. Bylem pelen nerwow, wszystko mnie wkurzalo, nie moglem sie usmiechnac, przerabany stan. Nie czulem sie kompletnie soba. Mowilem rzeczy, ktore wiem, ze normalnie bym nie powiedzial, ale czulem taka potrzebe i mowilem te bzdury. Dzis sie czuje w miare spoko, choc cala noc nie przespalem. Przewracalem sie z boku na bok przez 8 godzin.
Szkoda, ze moja dziewczyna mi nie pomogla zbytnio wspierajac mnie tego pierwszego dnia. Palila przy mnie z kumplem. Prosilem ja o wsparcie i powiedzialem jej, ze jest mi to bardzo potrzebne - wsparcie z jej strony. Ona nie ma problemow z paleniem ziola, wiec mysle, ze wesprze mnie i tez nie bedzie palic. A palila bo chyba sama nie wie do konca jak wielki jest to dla mnie problem.
Mam duza motywacje. Chce pracowac nad swoja przyszloscia. Czytajac tutaj na forum opowiesci ludzi, ktorzy mieli duzo wiekszy problem, do tego nerwica itp i z tego wyszli. Ja chyba tego nie mam, choc jak sie zastanowie nad wczorajszym wieczorem to nie wiem sam. Jesli to sie bedzie powtarzac to zglosze sie do psychologa po pomoc. Na prawde wczoraj nie czulem sie zupelnie soba.
Ale zobaczymy jak bedzie dalej. Na pewno bede sie staral regularnie tutaj pisac. Dla samego siebie i moze tez ktos inny bedzie to czytac i mu jakos pomoge.
Moze teraz napisze cos o sobie. Pale jakies 8 lat (niecale). Moja najdluzsza przerwa od kad zaciagnalem sie pierwszy raz to 2 miesiace - i bylo to z przymusu, bo nie mialem skad zalatwic. Palilem roznie, ale od jakichs 3 lat palilem bardzo czesto, mozna powiedziec ze codziennie. Moje ograniczanie sie lub proby ograniczania sie konczyly sie paleniem tylko wieczorami przez jakis czas. A pozniej wracalo wszystko do schematu i chodzilem przejarany od kad tylko udalo mi sie zalatwic jaranie, czyli jak najwczesniej. Zawsze bralem tak zeby na nastepny dzien nic nie zostalo, bo mialem nadzieje ze jutro bedzie inaczej. Bawilem sie tez w handel, ale wtedy to byl dramat, bo byl lolek co pol godziny. Takze bardziej bylem w plecy w tym interesie niz do przodu. Obiecalem sobie ze juz nigdy nie bede handlowac. Nie wiem czy juz nigdy nie zapale, nie wiem czy chcialbym juz nigdy nie palic, czy np palic raz na kilka miesiecy przy bardzo fajnej okazji. Ale obawiam sie ze takie palenie raz na kilka miesiecy szybko by sie przerodzilo w codzienne jaranie i powrot do punktu wyjscia. Na razie po prostu nie chce palic, chce wziasc sie za siebie, za swoje zycie, chce zaczac pracowac nad soba poki nie jest za pozno. W ogole mam 22 lata. Wiec jeszcze duzo przede mna. Nie chce skonczyc jak niektorzy znajomi majacy po okolo 30 lat i wiecej i byc caly czas w jednym punkcie od wielu lat.
Po woli zaczynam dostrzegac ile mi samo jaranie zajelo czasu i ile moglem zrobic przez ten czas. Kasy tez sporo na to poszlo.
Tak w ogole to nie pale tez papierosow od 8 dni. Z alkoholem nigdy nie mialem problemow, ale jak mniej palilem to wiecej pilem. Teraz postanowilem nie zastepowac sobie jednej uzywki druga, tylko byc jak najdluzej na trzezwo.
Mam pytanie do forumowiczow. Tak jak napisalem wczoraj nie przespalem cala noc. Czy ktos moglby polecic jakies srodki nasenne z apteki - bez recepty, najlepiej ziolowe. Nie chce chemii zeby sie nie uzaleznic od srodkow nasennych. Dzieki wielkie za podpowiedz.
Pozdrawiam,
Niech Moc bedzie z Wami.inquisitor - 03-09-2009 Witaj!
Na sen mozesz wypic melise (np. kilka torebek do kubka) lub wspomoc sie Nervosolem.
Na poprawe chemii w mozgu najlepszy jest wysilek fizyczny. Naprawde super sprawa! Po 2 dniach niepalenia czulem sie naprawde beznadziejnie, ogolnie rozbity, wkurwiony itd. Teraz codziennie rano, chodze na basen, wypruwam z siebie żyły i widze znacząca poprawe samopoczucia.
Powodzenia, trzymam kciuki!megapower - 07-09-2009 Dzis jest moj siodmy dzien bez MJ. Idzie mi "jak po masle". Mam dosc czesto mega cisnienie, glownie jak pala przy mnie najblizsze mi osoby. Prosze zawsze, zeby palili gdzies indziej. Na szczescie kazdy szanuje moj wybor i akceptuja taki stan rzeczy. Czesto w takich chwilach przychodzi mi zdenerwowanie, ktorego nie jestem w stanie opanowac. Zazwyczaj wyzywam sie na najblizszych mi osobach, a pozniej przepraszam jak juz napad zdenerwowania minie. Kiedy mam takie mega cisnienie, to biore tabletki uspokajajace ziolowe - pomagaja, chociaz wtedy odchodza mi checi do robienia wszystkiego - siedze zmulony i nic mi sie nie chce. Zeby pomogly, czy w ogole zadzialaly (w moim przypadku), to musze wziasc dawke 3-4 razy wieksza, niz jest to napisane na ulotce.
Ale ogolnie daje rade. Napisalem, ze idzie "jak po masle" - moze to za mocno powiedziane/napisane, ale ogolnie nie palenie, nie ma jakiegos duzego wplywu na moje dotychczasowe zycie i prywatne i towarzyskie. Zajmuje sie tym samym co wczesniej, jedynie mam duzo wiecej czasu dzieki temu, ze nie pale.
Nie chce mowic "hop", ale chyba rzucilem papierosy. Wiem, ze wszystko siedzi w glowie. Zmiana nastawienia, przestawienie sobie tego w glowie, wyjasnienie tego samemu sobie - swojej psychice, bardzo ulatwia sprawe. Chodzi o to, czy chcesz rzucic - czy musisz... Jak chcesz tego na prawde, sam z siebie, bez przymusu, to jest duzo latwiej. Wazne by byc tego swiadomym - ja jestem.
Ostatnio rozmawialem z osoba, ktora pomogla, a bardziej wyjasnila kilka rzeczy osobie, ktora ma ksywke Maleo. Maleo jest to gitarzysta "regowy", bardzo swietny muzyk i nie pali spory kawal czasu. Dziwnym trafem, w dzien postanowienia nie palenia (jak bylem zjarany) przez przypadek trafilem na ten wywiad:
http://www.zielonemity.re...maleo_o_thc.mp3
Okazalo sie, ze to co mowi Maleo, tego samego dnia sam do tego doszedlem. Bardzo mnie to zmotywowalo.
Wiec - poznalem kilka dni temu osobe, ktora pomogla mu sie nawrocic oraz wyjasnila na czym polega, jak on sam uwazal, jego problem - ziolo.
Rozmawiajac z ta osoba, opowiadajac o swoich przemysleniach i wnioskach, ta osoba powiedziala mi, ze dokladnie to samo, kilkanascie lat temu, mowil mu Maleo. Oszalalem jak to uslyszalem. Az taki zbieg okolicznosci? Pozniej ta osoba powiedziala mi: "A teraz Ci powiem, to co powiedzialem Maleo kilkanascie lat temu, jak powiedzial mi to samo, co Ty mi mowisz...". Po raz drugi oszalalem - myslalem, ze sie posikam z podekscytowania. Ten czlowiek, uswiadomil mi, ze moj problem, nie polega na paleniu MJ. Moje problemy nie skoncza sie jak przestane palic MJ. Uswiadomil mi, ze chodzi o relacje: JA-MJ. To zmiana relacji, miedzy mna a mj, ulatwi mi droge do osiagniecia sukcesu. Ciezko mi przelozyc reszte rozmowy, bo ciagle o tym mysle i to analizuje. Jednak dalo mi to tyle do myslenia i sam fakt tego, ze to niewyobrazalny zbieg okolicznosci - motywuje mnie to aby nie palic jak najdluzej. Na prawde polecam przesluchanie tego wywiadu. Nie chodzi juz o zdrowie itd. Tyle czasu zmarnowane, tyle zycia, tyle okazji przepalone. Chce byc kims, chce do czegos dojsc - ciagle to sobie powtarzam. MJ mi w tym nie pomaga, wiec MJ nie jest moim sprzymierzencem. Nie napisze, ze jest wrogiem, bo tak nie uwazam, ale na pewno MJ nie pomoze mi w spelnieniu marzen, w zrealizowaniu siebie, w byciu lepszym... Utrudnianie tych postawionych sobie celow, to nie pomoc, wiec?
Caly czas trzeba nad soba prawcowac. Chcialbym aby mnie nie ciagnelo do zaciagniecia sie buszkiem z jointa, ale ciagnie. W sumie ciezko sie spodziewac czegos innego po 8 latach palenia i kilku latach jarania (nie palenia) praktycznie dzien w dzien, czesto od rana do wieczora. Podjalem walke i mam nadzieje, wierze, ze ta walka nie pojdzie na marne, ze nie pekne, ze to wszystko sie oplaci. A wiem, ze sie oplaci - bo po tygodniu widze, ze moje zycie zmienia sie na lepsze, na takie jakie chce, widze, czuje, ze zblizam sie do celu, choc przede mna jeszcze dluga droga - ktora nie bedzie latwa... Ale kto mowil, ze bedzie latwo?
Chcac cos osiagnac - musimy o to walczyc. Bez tej walki, nie byloby to takie cenne (to sa tez slowa osoby, o ktorej pisalem wyzej - ktora mi pomogla zrozumiec). To trudnosci w osiagnieciu celu, pokazuja nam, jak nasz cel jest na prawde wazny - ile jest wart. Czy gdyby bylo mi bardzo latwo, nie wrocilbym do palenia? Czy gdyby bylo mi bardzo latwo, docenilbym? Trud, wytrwalosc, upartosc...
Cos co jest cenne - jest ciezkie do zdobycia - dlatego jest cenne!
Pozdrawiam wszystkich wytrwalych,
Niech Moc bedzie z Wami...okimen - 07-09-2009 ''Chce byc kims, chce do czegos dojsc - ciagle to sobie powtarzam. MJ mi w tym nie pomaga, wiec MJ nie jest moim sprzymierzencem''
To co napisałeś to jest bardzo lekko nazwane , ona nie pomaga, ona upośledza w tym aspekcie niewyobrażalnie . Odkąd nie palę staję się człowiekiem o 180 stopni innym niż byłem jak jarałem . Zawsze chciałem coś w życiu osiągnąć , mój piorytet życiowy - być kimś , i wiem że mam charakter człowieka którego stać na sukces . W swoim życiu trafiłem na jaranie , zaczołem wszystko olewać , wszystko stało się błache , nie potrzebne , liczyło się tylko to żeby dobrze spalić morde . Zauważyłem że tak żyjac nic nie osiągne chciałem przestać , ale moja psycha stała się na tyle słaba że każda porażka kończyła się powrotem w stare przyzwyczajenie . Dopiero musiałem sięgnąć dna żeby się z niego odbić . Jak już bedziesz miał moment wielkiego załamania , a uwierz że dopiero po paru tygodniach przychodzi prawdziwy kryzys , przypomnij sobie te słowa , że ten moment ta głupia chwila spieprzy ci na co tyle czasu pracujesz , pamiętaj nigdy nic nie osiągniesz palac , osiągniesz ciężką pracą . Pisze ci to dlatego że dostrzegam kilka podbnych cech charakteru jakie posiadam ja . Mam nadzieję że odbijesz na dobre . Trzymaj się ziomek !!!misia_yee - 07-09-2009 megapower po pierwsze chcialam ci bardzo podziekowac ze poswieciles czas na przeczytanie mojej ogromnie dlugiej histori :] i tak to co tam napisalam to jest 1/100 z tego co chcialabym napisac ale chyba pamieci by nie wystarczylo :] nie sadzilam ze zostane tak milo odebrana ale ciesze sie bardzo bo to mi jeszcze bardziej dodaje sil do walki :P
jesli chodzi o pomoc z mojej strony ... moge polecic pare sprawdzonych sposobow jak ja sobie z tym radze :P:P:P
po pierwsze tak jak radzil kolega wyzej ... melisa na uspokojenie a jesli ktos nie lub smaku tej bajurki to mozna kupic ja w tabletkach :P
po drugie jesli nie moge zasnac ... pije LEN, ktory obniza cisnienie i tez moze dzialac jako srodek uspokajajacy a jednoczesnie ma ogromne wlasciwosci lecznicze. i regeneruje to co popsulo sie po paleniu ... np mi przestaly wypadac wlosy ... paznokcie sie wzmocnily ... cera mi pojasniala i nabralam krzepy (nie zalecam pic go rano bo obniza cisnienie do tego stopnia ze czasem zasypialam po 15 minutach na siedziaco :P )
po trzecie ... od 3 miesiecy uprawiam aerobik codziennie rano, do tego stopnia az sie porzadnie spoce :P:P
po czwarte i najwazniejsze !! odpowiednia dieta!! nie mowie o diecie dla odchudzania, tylko diete bogata w witaminy, weglowodany, magnez itd ... to co wypalila nam marichuana w mozgu witaminy uzupelnia ... a dobre tego strony... jak sie dobrze najem to juz nawet nie przechodzi mi przez mysl zeby lapac sie za palenie :]
po piate nie zamykac sie w sobie , tylko spotykac sie ze znajomymi...jesli ktos sie wstydzi swojego palenia to np.jak ja ... nie mowie o tym nikomu ale ze znajomymi tak poprostu wychodze zeby chumor poprawic :P a ci co pala niech spadaja :]
po szoste ... czytam duzo ksiazek ...chocby 20 stron na wieczor , (w okularach) bo wzrok mi sie popsul... to cwiczenie na koncentracje ... jesli nie moge sie skupic to cwicze do skutku :P
po siodme ... od tygodnia wieczorami wychodze na rower i jade poprostu przed siebie ... mowie np. dzisiaj jade w ta strone ... i codziennie obieram inny kurs :P mozg zmusza sie do myslenia pozniej ... jak tu wrocic hehe :] dobre cwiczenie na pamiec :P a przy tym i nogi pocwicza :P
nie wiem co jeszcze napisac ... tyle moglabym opowiadac :P ale jestem baaaardzo szczesliwa ze jestescie ze mna :] i ja rowniez jestem z wami :P na dzisiaj wystarczy :Pmisia_yee - 07-09-2009 MEGAPOWER ... ..... ...... LEN ... LEN ... i jeszcze raz ... Len ... KOSZTUJE TYLKO 3 ... CZY 5 ZL ... nie pamietam juz bo len starcza mi na dluuuugo ... bierzesz 1 do 1.5 lyzeczki na 3/4 szklanki wody ,... zreszta pisze na opakowaniu jak robic :] fakt len ma troche dziwaczny smak ... ja sie przyzwyczailam i lubie go pic ... ale jesli ci nie posmakuje ... mozesz go pic z dodatkiem cukru , lub mozesz wlac jakis soczek malinowy ... ja nawet len do zupy uzywam jako zaprawe :P hihi sprobuj a zobaczysz efekty :P mozna go tez poprostu zjesc z lyzeczki na sucho, ale wtedy dluzej sie rozpuszcza i nie daje takiego szybkiego efektu :P hihi jak fajnie ze moge pomoc :Pmegapower - 08-09-2009 "Dopiero musiałem sięgnąć dna żeby się z niego odbić"
Dobrze napisane. Gorzej by bylo gdyby ktos juz siegnal dna i zaczal kopac dol - wtedy juz nie ma ratunku dla takich osob, bo same nie chca pomocy. Ale jak sie dosiegnie dna, to dobrze - bo mozna sie odbic...
misia - dzieki, na pewno zastosuje.
Pozdrawiam wszystkich,
Niech Moc bedzie z Wami...okimen - 15-09-2009 I jak tam ziomek trzymasz się?? , napisz coś jak zajrzysz :)misia_yee - 19-09-2009 Temat postu: idzie dobrze :Phihih witam witam :P:P dlugo mnie nie bylo :] ale chcialam sie pochwalic ze idzie mi swietnie :] za 5 dni minie miesiac jak nie pale :] od tygodnia mam prace hehe moje samopoczucie jest zaskakujaco dobre :] ale to dzieki temu ze wreszcie mam przy sobie rodzine :] nawet moja koncentracja i pamiec poprawila sie o ok 70% ... to zaskakujaco duzo jak na tak krotki okres :P ale nie zapeszam :P:P w pracy koncentracja bardzo mi sie przydaje bo jestem fakturzystka i magazynierem w hurtowni ... a towaru do zapamietania jest masa :D
hihi tylko jedno mnie gryzie ... ciagle mam cienie pod oczami :( no i cera niezabardzo chce wrocic do normy :( boje sie ze to juz nieodwracalne ... a
le trzymam sie dobrej mysli i pozdrawiam megapowera :P:P:Pmegapower - 20-09-2009 Witam,
Dawno nie pisalem, ale bylem zdeczka zajety przez ten okres.
Zaznaczam w kalendarzu dni bez papierosa i dni bez ziola.
Ogolnie trzymam sie dobrze, ale im dluzej nie pale, tym ciezej. Nie chodzi o jakies cisnienie, ktore sie objawia nawet fizycznie (poddenerwowanie, wkurzenie na caly swiat, niechec, itp.), tylko mam w niektore dni, najczesciej miedzy 17.00-21.00, taka chec zajarac, ze...
To nie jest cisnienie, to ochota/chec zapalenia. W takie dni ta chec zapalenia przycmiewa po czesci moj "sukces" nie palenia od 1 wrzesnia. Przycmiewa to na czym tak na prawde mi zalezy... Mysle, ze to sie odzywa taki maly cpunek w glowie, ktorego nie moge sie pozbyc ;-)
Dlaczego "sukces" a nie sukces? O tym za chwile.
Ostatni raz jaki palilem nie sam, palilem z osoba, ktorej nie biore na powaznie. Przez bardzo dlugi okres jaralem z kumplem, ktory chyba ma jeszcze wiekszy problem niz ja. Ale jaralismy razem, zajebiscie nam sie palilo, nigdy w zyciu nie palilo mi sie z nikim tak fajnie. Rozumielismy sie jesli chodzi o palenie w 100% i obydwoje podzielalismy swoja "pasje". On wrocil zza granicy juz po okresie kiedy postanowilem ze przestaje palic.
12.09.2009
Tego dnia nie mialem cisnienia, ale caly czas meczyla mnie mysl, ze ostatnie palenie chce miec wlasnie z nim. Troche moze jest to naciagane i moze tak sobie wytlumaczylem chec zajarania, ale na serio, chcialem, zeby ostatnie jaranie bylo wlasnie z nim a nie kims innym. Chcialem, zeby byo to symboliczne, zeby mialo to swoja moc i bylo to uwienczenie konczenia z jaraniem. Wiem, glupie - palic na zakonczenie palenia, heh... No coz.
Kupilem tego dnia 2 gramy, powiedzialem mu o calej fazie, zrozumial, a ze pali dalej codziennie, to nie mial powodow zeby odmowic. Wiec poszlismy w plener, zapalilismy. Spodziewalem sie czegosc mega mocnego, czegos bardzo symbolicznego - nie wiem czemu. Tym czasem byla to ta sama zwykla faza, ktora mi sie juz nie podobala tak jak kiedys. Jaranie dla mnie juz stracilo swoja moc, majac swiadomosc tego wszystkiego. Ale mimo wszystko zapalilem. Zjaralismy te 2 gramy, on poszedl do siebie, ja poszedlem spac.
13.09.2009
Mialem dosc spore wyrzuty sumienia. Czulem sie jakbym przegral, ale utwierdzilo mnie to tylko w tym, ze nie chce palic i dodalo mi mocy. Przypomnialem sobie dzien poprzedni i zobaczylem jakie to jaranie jest zludne. Jak rozmawialismy, wydawalo mi sie, ze mowie o takich madrych rzeczach, ze to co mowie jest nadzwyczaj inteligentne i jakby ktos uslyszal nasza rozmowe, to dalby nam Nobla. Doslownie mialem takie wrazenie 12.09. na tej fazie. Ale przypomnialem sobie co mowilem, o czym gadalismy - to byly zwykle rzeczy, opowiadalem co sie wydarzylo, nie plynely z tych slow zadne madrosci, Nie bylo w tym nic inteligentnego. Po prostu zwykla faza, zwykla rozmowa, wszystko takie zwykle. A wydawalo sie, ale to sie tylko wydawalo...
Utwierdzilem sie tylko, ze nie chce palic, ze jest to nie warte i ze mam to w du*ie.
Nastepne dni przebiegaly normalnie. Czasami mialem duze cisnienie. Juz nie jem zadnych tabletek, ale chyba zaczne pic wiecej ziolek. Tylko tak jak pisalem, nie koniecznie one pomagaja, bo nie mam znanego wszystkim cisnienia, tylko maksymalna ochote poczuc faze. Dla mnie te dwie rzeczy sie roznia.
Zastanawialem sie skad taka ochota? Czemu nie ma cisnienia, a jest ochota, ktora czasem wydaje sie duzo gorsza niz cisnienie.
Doszedlem do wniosku, ze wszystko co robilem wczesniej, bylo powiazane z jaraniem. To byl taki rytual. We wszystkim towarzyszylo mi jaranie. Mialem posprzatac - to z jointem, mialem sie uczyc - to z jointem, mialem poswiecic czas na swoje pasje i zajawki - to joint. Wszedzie byl joint.
Mysle, ze nie mam czym tego zastapic. Jak palilem papierosy, a nie palilem ziola, to spalalem ponad paczke dziennie. Wiec tak jakby zastepowalem szlugami. Kupilem sobie ostatnio shishe i nawet dzialala. Ale nie mozna tego wypalic wiecej niz 2-3 na dzien, a jakby tak czesto to juz sie nie podoba i meczy. W kazdym razie polecam wszystkim shishe, bo jest na prawde fajna. Nie chodzi nawet o zastepowanie czegos czyms, tylko o samo to, ze shisha jest fajna. Na domowkach, imprezach shisha powoduje chociazby to, ze czesc ludzi bedzie palic mniej papierosow. Jest to na prawde fajna sprawa i smakuje swietnie. Ale na pewno tez w jakims stopniu uzaleznia psychicznie, jednak mysle, ze w minimlanym.
Tak wiec, nie mam czym zastapic jointa. Szukam dalej ale ciezko. Ktos moze pomyslec, ze po co zastepowac, pozbadz sie tego, ale po prostu sie nie da. A na pewno nie teraz.
Fajne jest tez dla mnie, ze odkad nie pale, to czas mi wolniej leci. Zawsze myslalem, ze jaranie spowalnia czas, ale kilka miesiecy jaranie smignely jak burza. Od 1 wrzesnia, moj czas znacznie spowolnil. Moze dlatego, ze wiecej robie, wstaje wczesniej, itp.
Nie potrafie tez wygospodarowac sobie czasu na sport. Ale bede nad tym pracowac.
Dobra.
18.09.2009
Uleglem pokusie - typowo. Zapalilem z kumplem, nie ziolo - dopalacza. Jest to dla mnie jeszcze gorsze. Najgorsze jest to, ze nie mialem wyrzutow sumienia na dzien nastepny. Jednak wiem, ze nie chce palic. Mam nadzieje, ze sie nie zlamie w przyszlosci. Nie wiem co o tym wiecej pisac. Tego dnia mialem chyba najwieksza ochote 'ever' (nie cisnienie).
Wczoraj nie mialem nawet ochoty. Nawet jako dalej uzalezniony palacz, nie chcialem poczuc tej fazy, nie chcialem i tyle.
20.09.2009
Dzis... No wiec co... walcze dalej. Nie sadzilem po pierwszym tygodniu, ze bedzie ciezej w nastepnych. Mysle tez isc na grupe, gdzie sa ludzie z podobnymi problemami. Spotkania raz w tygodniu, nie ma nakazu nie palenia/brania, ale zachecaja do abstynencji. Wszystko jest na luzie i ponoc duzo ludzi nie pali po kilka lat ktorzy tam chodza. Cienko mam teraz z czasem, ale chcialbym tam chodzic. Ta gruba jest raczej od lekkich uzywek/dragow. Nie ma tam heroinistow, opiatowcow i innych zaawansowanych cpunow - sa tylko cpunki, takie jak ja.
No wiec tyle, trzymajcie za mnie kciuki. Obiecuje, ze postaram sie nie zlamac (samemu sobie). Nie moge powiedziec, ze sie nie zlamie, ale nie chce na prawde palic. Zobaczylem przez ten krotki okres, jak moje zycie sie zmienilo na lepsze i chce wiecej. Chce dalej.
Trzymam kciuki tez za Was. To forum duzo mi pomaga.
Pozdrawiam,
Niech Moc bedzie z Wami...megapower - 03-07-2010 Witam,
Dawno nie pisalem, z prostego powodu... powrot...
3.07.2010
Ostatnia moja wiadomosc byla napisana 20 wrzesnia 2009. Nie palilem do konca pazdziernika, pozniej zaczelo sie wszystko od nowa. Kolejne mocne postanowienie mialem w lutym, a w marcu i kwietniu nie palilem ani ziola, ani dopalaczy ani papierosow. Przez te 2 miesiace zrobilem wiecej niz przez ostatnie 2 lata. Przeczytalem wiecej niz przez ostatnie 4 lata. Osiagnalem duzo, mialem motywacje, samozaparcie. Po dwoch ciezkich miesiacach pracy, mialem ochote sie rozluznic. Pomyslalem, ze skoro tyle juz nie pale, to raz moge. Zapalilem sam. Nastepny raz byl tydzien pozniej, nastepnie palilem co kilka dni i od drugiej polowy maja, pale do dzis. Praktycznie codziennie... Juz jestem tym przemeczony, ale pale dalej. Zadne moje postanowienia, od kad znowu pale, nie sa realizowane. W marcu i kwietniu wszystko poszlo tak do gory... dostalem nowa prace, platna 2 razy lepiej niz ostatnia, wysypialem sie, dobrze sie odzywialem, bylem pelen energii i mialem pelno sily do dzialania, pelno ciekawych pomyslow. Teraz wiaze nadzieje, ze po przeprowadzce znowu wroce do swojego "systemu". Ale to tak jak mowic sobie "od jutra".
Nie wiem jak mam sobie z tym gownem poradzic. Nie wiem po co to pale, przeciez marnuje swoje zycie. Palac, strasznie odcinam sie od ludzi. Ludzie mnie mecza, wrecz mnie denerwuja. Jak nie palilem, spotykalem sie ze znajomymi, ktorzy zazwyczaj pala, ale ja nie palilem. Nie bylo to dla mnie problemem (w marcu i kwietniu). Nie pilem nawet piwa. Po prostu czerpalem przyjemnosc ze spotkania na trzezwo. Bylem z siebie dumny, jeszcze bardziej mnie to motywowalo. Zobaczylem, ze dla kilku osob zaczalem byc jakby wzorem, pod pewnymi wzgledami. Teraz czuje sie jak przegrany, co powoduje jeszcze wieksza chec zapalenia i zapomnienia.
Czy ktos moglby mi napisac po jaka cholere ja to pale? Ktos moze napisac "to nie pal/przestan palic i masz po problemie"... tez moglbym tak komus pisac, a nie jedna osoba mi tak mowila. Co jest moim problemem, ze stale uciekam? Czegos sie boje? Boje podjac sie wyzwania? Przeciez jak realizowalem swoje cele, dazylem do swoich marzen, szlo mi jak po masle. Po mi to jaranie? Od miesiaca pale juz praktycznie same dopalacze i podobne (bo blizej i zawsze dostepne). Na moje oko, to mi nie chodzi o to, zeby sie nacpac/uprzyjemnic sobie czas, tylko zeby zapomniec/uciec. Ale to na moje oko, a ciezko dostrzec w lustrze co tak naprawde jest problemem. Wam tez pewnie ciezko byloby pisac w czym jest moj problem, bo mnie nie znacie, a informacje, ktore przekazuje sa wyrywkowe, nie znacie mojej historii.
Chce przestac palic. Pomozcie mi prosze w jakikolwiek sposob. Wiem, ze dzis i tak zapale. Powiedzialem sobie ze od jutra. Ale z taka motywacja jak mam teraz to sobie moge tak mowic do konca zycia.
Motywujace jest chocby to, ze ktos czyta moje wypociny. Dawno chcialem tu napisac, ale tez chyba jakos sie balem...
Pozdrawiam,
Niech Moc Bedzie z Wamibrod - 03-07-2010 hej :) Megapower jestem tu nowy , Ja też mam z tym kłopoty od 22.czerwca2010r nie jaram zioła ,Wiem jaki cholernie to problem dla nas ludzi , codziennie prowadzę walkę ze swoimi słabościami, uczę się samego siebie , mój organizm atakuje mnie lękiem bo woła o maryche .
Nie bój się pisać , Dobrze zrobiłeś) . Przegrałeś jedną bitwę, ale na pewno wygrasz tą Wojnę !
To że chcesz z tego wyjść jest wystarczającym powodem żeby mieć motywacje .
W dniu kiedy powiesz Wyjeb... nie pale ! Zaczynasz zmieniać swoja osobowość na lepszą .
na początek jakiś plan działąnia > http://www.intus.ehost.pl/forum/viewtopic.php?t=11
przygotuj się do tego etapu , może rozmowa z psychologiem ,
Dasz radę .
Moc będzie z tobą .megapower - 16-09-2010 16.09.2010
start 0:38
Witam,
Dawno tu nawet nie zagladalem. Przepalilem ostatnie kilka miesiecy. Bylem na dnie, a przynajmniej tak sie czulem (dno to subiektywne okreslenie). Czulem sie, ze grzebie we wlasnym go.wnie. Juz nie tyle dreptam po dnie i boje sie spojrzec w gore, bo jest daleko, ale czulem sie jakbym nasral pod siebie i na kolanach, na sile, staral sie dokopac jeszcze glebiej. Bledne kolo i ciagle bylo 'od jutra'...
Jakos w ostatnich dniach sierpnia dostalem olsnienia. Zobaczylem w jakiej jestem pozycji, co ja ze soba robie, przejrzalem na oczy... Stwierdzilem, ze nigdy wiecej. I nie bylo, ze od jutra ziolo, za tydzien szlugi... Albo teraz, albo siedze w tym do usranej smierci. Dostalem na prawde kopa. Poszedlem zgarnac caly ten syf i zatrzymalem sie na niedopalonym lolku... mialem go wyrzucic do smieci i przeszla mi mysl przez glowe: "a moze buszka? a moze by tak od jutra?". To bylo kuszenie... Wywalilem caly syf do smieci. Wygralem tamta bitwe, juz nie walke, bitwe. A wojna dalej trwa. Choc nie czuje sie jak na wojnie, bo czuje sie swietnie, a jeszcze bardziej swietnie mi z tym, ze ktos czyta te "wypociny".
Nie pale, nie pije, nie jaram, jestem czysty od dwoch tygodni (ponad). Czasem sie piwka napije, tak raz na 2 tygodnie. Z alkoholem nigdy nie mialem problemow, srednio lubie sie upic, a pic piwo zeby pic? Nigdy tego nie rozumialem. Mialem pokusy jeszcze kilka razy, ale teraz to jest takie proste... Oby tak dalej.
Pomaga mi bardzo sport. Mam cel - zbudowac sylwetke, byc rozciagnietym, wysportowanym, zdrowo sie odzywiac. A do tego rozwijac swoje pasje, szlifowac swoj diament (czyt. talent) i cwiczyc co sie da. Nie marnowac zycia na wciaganie dymu i wypuszczanie... To nudne jest. Od kad jestem czysty, coraz rzadziej sie widuje ze znajomymi. Po woli okazuje sie kto jest kto... Zostaja sami prawdziwi. Ale to nie jest zle, to bardzo dobrze. Sam sie zdziwilem, ze po rozstaniu z dziewczyna, a raczej po jej odejsciu, w brzydalski sposob, po 6 latach zrobic kogos w konia, po raz ktorys...? To tylko swiadczy o mojej slepocie i naiwnosci, ale najlatwiej oszukac samego siebie, czyz nie? Po rozstaniu nie zapalilem, jestem, napisze szczerze, nawet silniejszy po tych wydarzeniach. To mnie umocnilo, a raczej moj charakter. Nie zal mi zadnego "straconego" znajomego. Nie zal mi dziewczyny, ktora de facto na mnie nie zasluguje. Zal mi straconego czasu na jaraniu... ale nadrobie to.
Nie kazdy sie ze mna zgodzi, ale musze to napisac - Chwała Panu!!! Tak - jestem wierzacy. Jestem Chrzescijaninem. A ten syf odciagal mnie od Boga. Bez Jego pomocy, bym dalej grzebal sie w go'wnie. A moze to on mnie czasem chce podkusic? ;-)))
Przytocze pewna zlota mysl... cos podobnego, bardziej w rozmowie, zaslyszalem od pewnej osoby, ktora bardzo cenie. Ogolnie jest to znana mysl, ale przedstawiam Wam moja wersje. Napisalem juz tutaj w rozszerzonej wersji, ale tutaj macie moj przeklad, ktorym sie z Wami dziele:
Chcąc coś osiągnąć, musimy o to walczyć – bez tej walki, nie byłoby to takie cenne. To trudności w osiągnięciu celu, pokazują nam, jak nasz cel jest ważny – ile tak na prawdę jest wart. Coś co jest cenne, jest ciężkie do zdobycia - dlatego jest cenne!
...i na tym zakonczespinecki - 16-09-2010 Napisze krotko: brawo! :)hempshit - 21-09-2010 megapower , to miedzy innymi dzieki twojej historii, ktora czytalem w niedziele wieczorem zajarany jak kocioł węglowy:), przestalem palić!!!!! nie pale juz dwa dni bo nie chce, po h*j? i tak- po pracy w poniedzialek pojechalem po detkę do roweru żeby pojezdzic zeby nie myslec o jaraniu(a ta dętkę to kupywałem juz pół roku). pojezdzilem fajnie bylo. poszedlem spac, dziwnie sie zasypialo. ale pobudka o 6 do pracy to poprostu inna bajka:) wstalem swiezy i pelny energii do roboty. wtork po pracy jak nigdy wziąłem sie za sprzatanie auta i domu. co bedzie jutro? zobaczymy. ale juz widze ze jak nie pale to jestm inny! chodze normalnie do sklepu czy do banku gdzie wczesniej jak bylem zajarany to taki wypad był nie do przejscia i kojarzył mi sie z torturami, a stanie w kolejce to bylo dla mnie jak dyby w centrum miasta. ku*wa! jak fajnie jest nie palic! jaki fajny jest swiat na trzezwo!!!! i ludzie tacy inni, bardziej ludzcy...
pozdrawiam! trzymaj sie chlopie!