Uzależnienia - Forum - internetowe grupy wsparcia dla zmagających się z nałogiem i ich bliskich
Bezchmurnie - co zrobić, jak już nie daje się rady ??
lukasz - 02-12-2009 mi też nie : )lukasz - 02-12-2009 tak sobie myślę, co spowodowało, że zrobiłem sobie w głowę to, co zrobiłem. i myślę, że miałem za lekko, gdy zaczynałem dojrzewać. nie dostałem w porę kopa w dupę od życia. nie dojrzałem, bo rodzice zapewniali mi byt i kasę. teraz jestem dużym dzieckiem. w psychologii to się nazywa syndrom Piotrusia Pana.jednak nie dołuje mnie tyle to, że jestem emocjonalnie jeszcze dzieckiem, ale że mam uszkodzony mózg. nad niedojrzałością można pracować, ale mózgu nie da się wymienić na nowy.
jeśli kiedyś będziecie mieć dzieci, zmuszajcie je jak najwcześniej do samodzielności. bo skończą tak, jak ja.lukasz - 02-12-2009 a jak zobaczycie, że jarają, NIE DAWAJCIE ŻADNEJ KASY, ŻADNEJwssk - 02-12-2009 hmm, a uzasadniła chociaż ten psychiatryk jakoś? ja bym chyba w życiu tam nie poszedł pewnie czujesz to samo, póki trzymasz/trzymamy świadomość, że coś jest nie tak to nie jest najgorszej. Jakieś leki Ci sugerowała czy coś? może spróbuj u innego nie możesz się od razu zrazić do wszystkich. Na pewno Ci ciężko matkę tym obarczać, właśnie to jest też moje najgorsze zmartwienie, że będę tylko ją dobijać, ale czy nie mówienie jej lub udawanie jej pomoże? wątpie bo może pomyśleć, że nie masz już do niej zaufania, a udawać to w takim wypadku się nie da niestety... wiem bo się starałem tak robić. Czasem to tak w życiu jest, nie zależnie ile mamy lat kim jesteśmy, że potrzebujemy pomocy i opieki bo sami sobie nie damy rady, ale ja dalej wierzę mocno że będzie coraz lepiej, Ty z pewnością wierzysz nawet bardziej mimo tego, że piszesz co innego, ale to na tym polega, najważniejsze jest nastawienie ! :)
DASZ RADĘ!lukasz - 03-12-2009 dzięki za wsparcie. ale u mnie już za późno. jestem chory psychicznie. nie wiem, co będzie dalej. widzę tylko samobójstwo. ale ile można o tym pisać ? powtarzam się, oj powtarzam.
w każdym razie dzięki za dotychczasowe wsparcie, Tobie Michał i Wam wszystkim. mam nadzieję, że wygracie swoją walkę. dzielenie się moim bólem pomagało mi odrobinkę, za to jestem Wam wdzięczny. ale czuję, że temat wyczerpał się.
nie wiem, co będzie dalej. uważam, że najlepszym rozwiązaniem byłoby samobójstwo. ale za każdym razem, gdy idę na tory to zrobić, nie jestem w stanie rzucić się pod pociąg. nie mogę się przemóc. normalnie żyć też nie będę. prawdopodobnie będę mieszkał u mamy, pracował gdzieś za jakieś grosze, czekając do śmierci. za parędziesiąt lat, któregoś pięknego dnia wszystko się wyłączy. w sumie parędziesiąt lat męczarni to nie tak wiele, jeśli uświadomię sobie, że potem nastanie już wieczność w ciszy. miliardy miliardów miliardów lat bez czucia, nicość, cisza, zero. wierzę w to głęboko i daje mi to malutka ulgę. że wszystko kiedyś przeminie. jak kaszel po flegaminieCrystal Clear - 03-12-2009 Łukaszu, nie zrozum mnie źle, ale ciągle piszesz że masz uszkodzony mózg... wiesz to bo robiłeś jakieś badania? Czy tylko tak sobie zakładasz? Jeśli byłeś u lekarza to u jakiego specjalisty, jeśli można wiedzieć? Ludzka psychika ma to do siebie że lubi płatać figle i może masz jedynie silną depresje po blantach? Jak będziesz zażywał regularnie leki, zdrowo się odżywiał, jak zacznie ci na czymś zależeć to w końcu się otrząśniesz i ona przejdzie, a wtedy zobaczysz że nie miałeś "uszkodzonego mózgu" tylko chorobę psychiczną. Sorry, pewnie już to gdzieś pisałeś ale czym objawia się to uszkodzenie? Bo jak czytam twoje posty to na niedorozwoja mi nie wyglądasz... więc w czym problem? Masz problemy z pamięcią i wydaje ci się że jesteś na tym forum wyjątkiem? :Dwssk - 03-12-2009 Łukasz nie załamuj się:( najgorsze to samemu zwątpić, nie powinno być tak, że idziesz do lekarza po pomoc, a wracasz z gorszym samopoczuciem, próbuj dalej, inny lekarz inne leki/rzeczy, nie możesz się poddać, bo co Ci to da? nic przecież na tracisz próbując, a możesz tylko zyskać, nie można przestać się starać... wstawaj i leć dalejlukasz - 03-12-2009 Ivaldir: o tym, że trwale zryłem sobie blachy wnioskuję po tym, co mam w głowie, mimo że nie palę/piję już 4,5 miecha. to, że naprawdę niewiele kleję i pamiętam to jedno, ale bardziej chodzi o derealizację. permanentnie od wielu miesięcy czuję się jak po jakichś ostrych dragach, czuję się, jakbym śnił. to ciężko wytłumaczyć, ale chodzi o taki stan, w którym wszystko wydaje się strasznie dziwne, nienaturalne, przedmioty czy twarze ludzi. takie dziwne zamglenie umysłu, naprawdę ciężko to opisać, ale gdybyś to poczuł, wiedziałbyś, że normalnie nie odbiera tak się rzeczywistości. a poza tym oczywiście nie kleję, co do mnie mówią itp., nawet proste sprawy, nie wiem, czego chcę, chaos w głowie, jakby wokół działo się milion spraw, których nie ogarniam. naprawdę ciężko to opisać. a deprecha to jeszcze inna kwestia.
minęło już tyle czasu abstynencji, a ja czuję się cały czas podobnie. jakieś 2 tyg. temu objawy minimalnie się zmniejszyły, teraz znowu jest to samo. jeżeli objawy utrzymują się z taką siłą po takim okresie od odstawienia, to szczerze wątpię, żeby mi to przeszło. nie widzę postępu. zresztą poczytałem sobie o skutkach picia i palenia i nic nie wskazuje, że się ładnie zregeneruję. ciężko mi było się skoncentrować i znaleźć informacje na ten temat, ale małymi kroczkami poszukałem co nieco informacji w necie.
od 15 roku życia dużo piłem i paliłem, nie pamiętam dokładnie, ale tak od 16 roku życia naparzałem alkohol i bakę już codziennie + co jakiś czas inne dragi, nie jakoś mega często, ale było trochę szuwaksu, dropsów, czasem jakieś grzyby, tramadol lub inne wynalazki. byłem kretynem, miałem własną ideologię, że dragi nie są takie straszne, poza tym na początku jakoś ogarniałem szkołę itp. parę lat temu stałem się już wybitnie nieporadny, pamięć zerowa, podobnie koncentracja, praktycznie cały czas siedziałem w domu odurzony. cały czas miałem w głowie film, że jak przestanę, to po jakimś czasie się ogarnę. no i w końcu przestałem, mija 4,5 miecha, a ja nadal tkwię w punkcie wyjścia. poza tym konsultowałem się z psychologiem w poradni uzależnień i powiedziała mi babka, że po takim wieloletnim ciągu nie mogę liczyć, że się zregeneruję.
pocieszam się, że może jednak 4,5 miecha to za krótko po 10 latach ciągu, nawet na małą poprawę. może muszę jeszcze poczekać. podobno wyraźną poprawę widać po 0,5-1 roku. może za parę lat będę odczuwał tylko bardzo delikatne skutki tego, co robiłem przez tyle lat ze swoim mózgiem. ale jak głębiej się nad tym zastanowię, to wydaje mi się to na maxa mało prawdopodobne. nie muszę zostać naukowcem itp., ale chciałbym przynajmniej normalnie odbierać rzeczywistość, a nie żyć w tym dziwnym stanie podobnym do snu. a cały czas śnię, a nie żyję, nie czuję się sobą, nie wiem, kim jestem.
Michał:dzięki Ci stary za dobre słowo, ale pomogłoby mi tylko, jakby minęła mi derealizacja :(
pisałem o sobie na tym forum przez ostatnie 2 miechy. z czasem zacząłem się powtarzać. dziękuję wszystkim za cierpliwość. napiszę, jak coś się zmieni. bo nie ma sensu, żebym codziennie pisał, że znów nie czuję poprawy.dexter27 - 03-12-2009 Witaj Łukaszu. Ja też jarałem 11 lat, ćpałem piguły itp. Napisałeś, że czekasz aż Ci to przejdzie. Czekanie nic nie da, zacznij działać. Bardzo polecam bieganie, na pewno masz sportowe buty, jakiś dres, nie potrzebujesz żadnego towarzystwa. Dzisiaj byłem godzinke pobiegać, tylko ja, dobra muza, lekka mgiełka, mrozik i prosta droga przed tobą. Po godzinie czujesz się jak młody bóg:) Nie myślisz o niczym, błogi spokój w głowie, wszystkie lęki, złe myśli znikają. Kompletny reset. Nie zaczynaj od długich dystansów, tyle ile dasz radę. Ja na początku po przebiegnięciu 1,5 km, na kolanach wracałem do domu:) Jeśli chodzi o przeszłość to nie skupiaj się na tym co straciłeś, tego już nie naprawisz. Pomyśl co masz dzisiaj, na starcie. Pisałeś, że prawie skończyłeś studia , dokończ je. Masz pracę, to już coś, skup się na niej. Od dzisiaj zmieniasz swoje życie, małymi kroczkami. No i najważniejsze, nie palisz już 4 miechy a to znaczy, że masz w sobie ogromne pokłady siły. Ja też nie mam laski i wiem, że w stanie w jakim jestem (choć od paru dni jest naprawdę super) żadnej nie znajdę. Laski wyczuwają po 5 sekundach, że jesteś słaby. Żeby znaleźć wartościową kobietę musisz o to walczyć. Ja walczę dla siebie i mojej mamy która wiele dla mnie poświęciła i chcę żeby była ze mnie dumna i mogła w przyszłości cieszyć się wnukami:). Wiem, że to wszystko łatwo brzmi, ale naprawdę musisz walczyć bo to łatwe nie jest. Tak więc na koniec życzę Ci abyś jutro napisał na forum: udało się dzisiaj przebiegłem 1500 m, jest dobrze. Powodzenia i rusz dupę:D Dasz radę.Crystal Clear - 03-12-2009 Wiesz, ja też mam tak jak bym śnił na jawie i wszystko jest parodią rzeczywistości... normalność jest dla mnie jak na razie nieosiągalna, ale mam nadzieję że z moją małą pomocą wszystko potoczy się w dobrym kierunku. Swoje w życiu przećpałem i odczuwam tego konsekwencje, ale na pewno nie poddam się żadnym troskom związanym ze skutkami mego zażywania ponieważ nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem.Nasze życie jest za krótkie byśmy mogli pozwolić sobie na roztrząsanie przeszłości... może to i dobrze? sam nie wiem dla niektórych życie jest za krótkie i doba powinna mieć co najmniej 32 godziny, inne osoby widzą to inaczej.
Wydaje mi się że skoro pisanie na tym forum do tej pory ci pomagało to może powinieneś czynić to nadal? Tak czy inaczej powodzenia stary, jesteśmy z Tobą !wssk - 04-12-2009 Łukasz wiesz ze przechodziłem dokladnie to samo co Ty różnimy sie jednak stażem także mi idzie to szybciej ale Tobie tez w koncu przejdzie do tego stopnia ze bedziesz funkcjonował normalnie, w sensie dereala minie i lęki i jestem tego pewien, musisz tylko chcieć, bo jak narazie zabardzo sie skupiasz na czytaniu bzdur, wiem ze nie jest latwo tego nie robic, i wziac sie za co kolwiek, ja robilem ten sam błąd, pewnie bym juz mial to za soba gdyby nie to, co jednak większość głupot wyczytalem i potem sobie wkrećiłem. O Ile na dolegliwości fizycznie musisz czekac az mina same(oczywiscie mozesz przyspieszyc, dobre żarcie, wit. , sport, mi szczególnie bieganie pomaga) to z Derealizacja musisz poradzić sobie sam, sama nie minie, ja Ci tylko moge dac wskazówki co robic jednak sposób musisz znaleźć sam, musisz przestać sie bac, jest tyle przeczy wokół ktore potwierdzaja rzeczywistosc, mozesz nosić ze soba np stary zeszyt z gim czy tam dalszej szkoły:p. Dereala powodowana jest lękiem, to jest bariera ochronna, paradoks w tym ze sie boimy dereali przez co staje sie ona mocniejsza, także tak jak pisałem musisz stawia jej czoła a zniknie a ciociaz bedzie b. Mala jak u mnie, przynajmniej nie ma tego uczucia ze sie zaraz obudze, i jak sam napisałeś ze poczułbys sie wtedy lepiej, jak widzisz wszystko w Twoich rękach, ale mógłbyś dac sobie tez pomoc lekami naprawdę. Nadal trzymam kciuki, 3maj sie :)lukasz - 05-12-2009 dzięki Wam za porady, jesteście dobrymi ludźmi, koleś ciągle smuci, a Wam się chce mimo to ciągle go pocieszać i dopingować. naprawdę imponuje mi to, zwłaszcza że ja widziałem przez całe swoje życie czubek własnego nosa. miałem za lekko w młodości, $ od starych itp.
dziś w nocy budziłem się co godzinę. rano przeszedłem piekło, lęki największe od paru tygodni. nie wytrzymałem, zjadłem 1 tabletkę antydepresantu,po niej włączyło mi się odrealnienie,chociaż napięcie takie specyficzne lękowe w klatce i brzuchu zmniejszyło mi się. potem zasnąłem. przed godziną znów napad lęku, a potem chwila względnego spokoju. derealizacja jakby na chwilę mniejsza. i przez chwilę nawet nutka jakby optymizmu. teraz takie zamulenie, ale nie takie bolesne. bo rano to autentycznie aż fizycznie bolało. huśtawka jak cholera. napiszę, jak coś się zmieni. póki co, nie będę ciągle pisał o tym samym, bo to już nudne się staje.
a Wy walczcie z nałogiem. nie warto za długo pieprzyć się z własnym mózgiem, bo potem on pieprzy się z nami.wssk - 06-12-2009 Łukasz wybierz się jeszcze raz do innego psychiatry, zapewne da Ci mocniejsze leki, ja się cieszę bardzo, że je biorę, bo czuje cholerną poprawę :), spróbuj chociażlukasz - 07-12-2009 chyba będę musiał wrócić do leków, masz rację. idę jutro do psychiatry, spróbuję jakichś innych leków od tych, które brałem.bo jest coraz gorzej. każda sekunda to kurewski ból, lęki jak ja pierdolę. mieszkam jakieś 50 m od ruchliwej ulicy, nigdy nie zwracałem na nią uwagi. teraz strasznie się jej boję, muszę siedzieć w pokoju po drugiej od ulicy stronie mieszkania, ale i tak przy zamkniętych żaluzjach i oknach, bo z tej strony świat też mnie przeraża. boję się wszystkiego: słów w radiu, tego, że muszę wstać się umyć, tego, że jestem w centrum miasta, że jest dzień.
w przeciągu ostatniej 1,5 doby 3 razy szedłem na tory,ale za każdym razem gdy nadjeżdżał odpowiedni rozpędzony pociąg, nie miałem odwagi skoczyć. nie mogę, po prostu k..wa nie mogę. coś mnie blokuje na parę sekund przed. modlę się, żeby to już się skończyło, żebym miał odwagę się zabić. wiem, że jestem egoistą, bo nie myślę w takich chwilach, co poczuje matka i nawet maszynista, ale to jest nie do zniesienia, włącza mi się wtedy taka myśl: wyłącz to gówno, wyłącz, wyłącz, wyłącz, wyłącz. to dziwne chaotyczne odrealnione kłębowisko lęków i gówna w mojej głowie.teraz jestem pewien, że jestem chory psychicznie. miałem już nie pisać i nie nudzić, ale muszę to jakoś wykrzyczeć. to nie boli, to dziko napierdala. ból jest aż fizyczny. nie wyobrażam sobie, że tak ma być do usranej śmierci za parędziesiąt lat. to MUSI się skończyć szybciej.miodzio - 07-12-2009 Temat postu: !Łukaszu jak sie da to nie odkładaj wizyty u psychiatry do jutra - chyba, ze to najwczesniejszy termin... 3maj sie, wierze ze jak lekarz ustawi trafnie leki, to Twoj koszmar sie skonczy!