Uzależnienia - Forum - internetowe grupy wsparcia dla zmagających się z nałogiem i ich bliskich
Bezchmurnie - Moj Bad trip, zapaliłem tylko parę razy...
spinecki - 20-07-2010 kurde, co tu duzo pisac. mam tak samo. to chyba derealizacja. pisze ci rzeczy, w ktore sam do konca nie wierze, bo czasem mam dziwne stany. siedze, patrze na ludzi, ale jakby mnie tam nie ma... jak w jakims teatrze... no i jeszcze jest jazda z tymi pytaniami egzystencjalnymi. kiedys wiedzialem swoje i czulem sie z tym w miare spoko... teraz jak zaczynam drazyc temat czuje sie samotny na tym swiecie. czuje sie taki bez zadnej nadziei... juz nie mowie o tym, ze wszystko jest jakies jednowymiarowe, takie plaskie i bez smaku. taka jakas niesmaczna ta rzeczywistosc - jakbym jadl papier. wlasnie z tym mam ostatnio problem - z brakiem sensu.
ale jestem w sumie typowym przykladem takich stanow, bo palilem w bardzo zlym dla mnie czasie, wlasnie po to, by uciec... bo zwiazek mi sie skonczyl, bo bylem poklocony z rodzicami (na wlasne zyczenie), bo w pracy bylem przemeczony i studia i wszystko... nie potrafilem sie odnalezc, wiec siegnalem po gowno... no i mam swoja ucieczke od rzeczywistosci ;)
u mnie jeszcze nalozylo sie to, ze od listopada chodze na psychoterapie (wlasnie przez zwiazki i problem z tym, ze nie potrafie sie do konca odnalezc)... wiec mialem psychoterapie caly czas w glowie... no i dodalem sobie do tego psychoaktywne zwiazki i to mi troche chyba zaplatalo caly moj swiat.
nie wiem - ufam ludziom, ktorzy przez to przeszli... ze bedzie lepiej, ze to minie i ze bedzie znowu normalnie tzn. bez paranoi i bez dziwnych urojonych mysli i natretnego rozwazania o swiecie... no i ze wroci nadzieja itp. :)
poza tym ja mialem chyba nerwice lekowa... i skonnosc do stanow depresyjnych. moze teraz mi sie ujawnila depresja pelna geba? dzialam tak jakby na autopilocie. wszystkie rzeczy maja tylko sens logiczny, racjonalny... ale jakos nie czuje radosci, spokoju itp.
niektorzy pisali wlasnie, ze po bad tripie poszli normalnie do lekarza psychiatry, opowiedzieli wszystko szczerze i dostali leki (zeby doprowadzic glowe do rownowagi, przynajmniej tej sprzed palenia)... i podobno po lekach wrocili "do siebie". ja tak zrobie w ostatecznosci... ale jedno jest pewne - zadne leki nie rozwiaza naszych problemow, z ktorymi musimy sobie poradzic na codzien i podczas calego zycia (!). glowa do gory!wssk - 21-07-2010 "kurde, co tu duzo pisac. mam tak samo. to chyba derealizacja. pisze ci rzeczy, w ktore sam do konca nie wierze, bo czasem mam dziwne stany. siedze, patrze na ludzi, ale jakby mnie tam nie ma... jak w jakims teatrze... no i jeszcze jest jazda z tymi pytaniami egzystencjalnymi. kiedys wiedzialem swoje i czulem sie z tym w miare spoko... teraz jak zaczynam drazyc temat czuje sie samotny na tym swiecie. czuje sie taki bez zadnej nadziei... juz nie mowie o tym, ze wszystko jest jakies jednowymiarowe, takie plaskie i bez smaku. taka jakas niesmaczna ta rzeczywistosc - jakbym jadl papier. wlasnie z tym mam ostatnio problem - z brakiem sensu. "
stary... widzę, że to jest generalnie jakaś przypadłość, nie wiem czy to tylko derealizacja, ale widzę, że nawet jeśli nie, to te stany towarzyszące są podobne. Ciekawe jak to zdiagnozować i leczyć? Teatr, film, bajka nie wiem jak to opisać, po prostu wszystko jest takie sztuczne, jakby kierowane... kolory jaskrawe choć sam nie wiem czy to dobre określenie, wyłapuje wszystko co się rusza w zasięgu mojego wzroku, każdy punkt zmieniający swoje położenie jest przeze mnie dostrzegany, w wyniku czego obraz który widzę wygląda jak wklejone tło w programie graficznym i marnie zrobiona animacja wielu szczegółów... czy coś heh. Pytania egzystencjalne owszem były, jednak były to tylko pytania, jakieś tam przemyślenia, a teraz? teraz to nawet sam nie wiem co to jest, to jest takie zagubienie się w wszechświecie połączone z głęboka refleksją duchową na temat tego czym i kim ja jestem, czym jest świat, co to jest świat, gdzie jest świat po co jest świat, czemu jest tak a nie inaczej. Utrata poczucia czasu i przestrzeni, własnego ja.
Taka sytuacja z Wrocławia, opisywałem to wcześniej, że poschizowała mnie taka klientka(coś jej tam dolegało w każdym razie), jednak po tym został mi straszny ślad na psychice. Długo bałem się, idąc że ktoś nagle podejdzie do mnie i będzie się we mnie wlepiał gałami, prześwietlał moje myśli a w końcu strącę grunt pod nogami... nie zdziwiłbym się, a raczej to złe słowo, bo bardzo bym się zdziwił a jeszcze bardziej przestraszył jakbym tą klientkę z wrocławia spotkał w innym mieście i znów akurat mnie by zaczepiła... nawet sobie tego nie wyobrażam(swoją drogą miałem niedawno koszmar z nią w roli głównej i czułem jak umierałem, ale dosłownie gdzieś mnie przeniosło w inny wymiar jak się we mnie wlepiła, a najlepsze było to że byłem w tedy poł świadomy, śniłem ale widziałem własny pokój...)Generalnie przez nią mam jakieś lęki do grubych babek w okularach... dziś taka szła jak siedziałem na ławce z kumplem, zauważyłem ją z daleka, myślę będzie pewnie jakiś przypał, podchodzi patrzy na mnie na kumpla i mówi, że się zmęczyła, mi od razu świat z pod nóg zleciał, jakbym tracił kontrole nad wszystkim, jakbym się rozpływał w inny wymiar, silny stres, od razu chciałem wstać i uciec stamtąd ale resztką silnej woli zostałem, klientka poszła i jakoś przeżyłem...
Prawie dziś czułem tą przewaloną, sztuczność świata, to uczucie którego najbardziej się boję i głupie jest to, że oglądam filmy, zdjęcia swoje nie swoje byle co i jak przyjdzie co do czego to przychodzi panika, jakiś psychotyczny stan i "wiara" w to że jestem Bóg wie gdzie, a najgorsze jest w tym to, że wtedy czuje się tam kompletnie sam, bo cała reszta jest nie prawdziwa, sam jak palec na całym "świecie" czy gdzie kolwiek się wtedy znajduje, od razu przychodzi myśl samobójcza, nawet nie da się tego kontrolować, żeby się nie pojawiła, trzeba tylko sobie wmawiać, że jest luuz.... i że tak do końca życia nie będzie, że może kiedyś minie ta jebana otoczka, że wróci trzeźwość umysłu... że to nie był błąd za który będę płacił całym życiem, bo generalnie jest tak, że to wszystko mi tak w głowie popierdoliło, że nie wiem gdzie jest otwór gębowy a gdzie wylotowy... tylko się domyślam jak być powinno...wssk - 21-07-2010 ps. ja nie mam ani logicznego myślenia, ani radości, spokoju, jedynie lęk, strach, nie pewność coś z tych rzeczy ; p brakuje mi tego... odczuwania świata tymi wszystkimi uczuciami na zmianę, najbardziej śmiechu, szczęścia, dobrego nastroju i spokoju wewnętrznego przede wszystkim(brak schiz)!
u psychiatry byłem, opowiedziałem wszystko i jakoś nic to nie dało... 11 sierpnia kolejna wizyta tym razem u innego lekarza o 2 specjalnościach, zobaczymy... już nie wierzę, że samo przejdzie, bez wspomagania lekami, próbowałem ponownie bez leków dobre 3 msc czy jakoś tak i nie widzę poprawy
btw. jest tu ktoś kto przeczytał wszystkie strony ? :Dcarigen - 22-07-2010 Temat postu: =]Moze jako iż sie nie udzielam przeczytałem wszystkie, zaciekawiłeś mnie nieziemsko pierwszym postem. Kiedys tez sie tak zjarałem, że jak dla mnie nie wiedziałem co sie dzieje... a ty w tym pierwszym poście opisałeś to tak realnie jak ja nie mogłem tego nigdy opowiedzieć a czułem sie niemal identycznie. Na pewno nie mogę zrozumieć, wyobrazić sobie tego co czujesz oraz inni użytkownicy, którzy tu pisali ale bardzo ciekawie czyta sie twoje posty i 3mam za ciebie, za was! Oba kciuki! Oraz czekam na kolejne wpisyyy!
btw. forum odkryłem 3 dni
pozdrawia BabasH!wssk - 22-07-2010 a miał ktoś coś takiego, że np. będąc w sklepie i przemieszczając się po nim napotykając rożnych ludzi i sytuacje wydawało mu się, że to wszystko jakoś jest odgórnie ustalone, jakby zaplanowane, grane, że jedna rzecz się kończy np. ktoś grzebie w lodówce, odwracamy głowę a tu jakiś dzieciak wybiega zza rogu itd. itp : Pspinecki - 30-07-2010 to o czym piszesz z ta lodowka to jest wlasnie derealizacja... poczucie filmu, odgrywania roli itp. takie male spiecie w mozgu.
sluchaj, mam dla ciebie takie rady:
1/ staraj sie zachowywac tak jak poprzednio (w sensie przed tym felernym paleniem)
2/ nie boj sie swoich mysli - zdaj sobie sprawe, ze to tylko mysli i niech sobie beda, ale wiedz ze sa "dziwne", natomiast dodatkowo sie nie nakrecaj - to nic nie daje
3/ uprawiaj sport, zmecz sie (!) bardzo wazne jest rozladowywanie napiecia wewnetrznego, moze byc nawet spacer dlugi
4/ staraj sie nie forsowac sie na maksa, jesli chodzi o psychike. nie stresuj sie za mocno, nie szalej.
5/ nie wchodz za czesto na forum, nie doszukuj sie nowych objawow (jestesmy teraz mocno podatni na sugestie i autosugestie)
6/ staraj sie otworzyc na ludzi, opowiedziec o tym komus... zaufanemu... zobaczysz,ze wcale nie jestes taki dziwny jak ci sie wydaje ;)
generalnie spokojnie i powolutku.
doprowadzenie swojego organizmu do takiego stanu po spaleniu zawsze skutkuje potem podobnymi objawami... po prostu organizm nie wytrzymuje takie stresu i przechodzi w tryb awaryjny.
mamy to szczescie,ze nasz tryb awaryjny jest swiadomy tzn. doskonale sobie zdajemy sprawe z tego, ze nas pogielo...
a totalna prawda jest taka, ze narkotyki sie po to bierze lub pali, zeby sobie zmienic swiadomosc.. (choc wiele osob sobie z tego nie zdaje sprawy, kiedy to robi). jedni ta zmieniona swiadomosc akceptuja i potrafia sie tym bawic, innych ona przeraza i mozg im sie lasuje. ja jestem w drugiej grupie... ty pewnie tez. troche czasu musi minac zanim mozg znowu zacznie pracowac na starych warunkach... i trzeba mu ten czas dac.wssk - 01-08-2010 1/ staram się staram, z zewnątrz w sumie może tego nie widać co się ze mną działo/dzieje, jedynie mi Ci co najpierw nie wiedzieli, mówili mi że wyglądałem jak wrak człowieka i fizycznie i "psychicznie", dałem w cudzysłów bo chodzi mi że po prostu widać czy ktoś jest przybity czy radosny itd. jednak psychiki nie poznamy kogos :)
2/głównie przeraża mnie to, że można w tak odmienny sposób postrzegać świat... i być tego świadomym, i skłamałbym jeśli powiedział bym, że czasem mnie to tak po prostu na prawdę nie przaraża, w sumie nie myśli, ale uczucie/uczucia które czasem przychodzą... choć te "złe" coraz mniej a to "najgorsze" ostatnio z niecałe 2 msc temu... jednak to burzy wszystko totalnie, w ogóle wtedy nie wiem co zrobić, totalna pustka, brak jakiejkolwiek wiary, że jest z tego wyjście i takie tam różne :)
3/tak jak pisałem, przed tym wszystkim byłem bardzo aktywny, siłka i bieganie na zmianę do tego praktycznie wszystkie sporty drużynowe, także co dziennie było duuuużo ruchu, jak się wszystko po psuło to dochodziłem w ogóle do siebie po pracy, fizycznie byłem wrakiem na maxa i to bardzo długo, zresztą nowe miasto, studia, nie było czasu dużo, także siłka sporadycznie, potem czasem bieganie, jednak jak wziąłem dziekanke wszystko odstawiłem, 3 miesiące przewegetowałem przed TV, tylko spałem i oglądałem TV nic więcej, byłem totalnie zawieszony w swojej rzeczywistości... jak wychodziłęm na dwór strasznie się czułem, naprawdę nie umiem tego opisać, ale tylko marzyłem, żeby wrócić do domu. Dlatego też specjalnie wychodziłem, jednak w moim odczuciu przyniosło to skutek odwrotny... znów siedziałem w domu, lecz po jakimś czasie zacząłem na siłke chodzić, znów wychodzić i tym razem wyszło na dobre, nie jest wspaniale, ale jest dużo lepiej :) teraz ćwicze regualnie, wychodzę na rower, ze sportów głownie plażówka. Także w tym aspekcie jest git myślę :) nie tak jak być powinno ale zdecydowanie lepiej!:D
4/zbytnio stresów nie mam :P oprócz tego co mi dolega, nawet do pracy nie poszedłem, bo nie wiem jakby to było, w sumie szukam ale coś naprawdę lajtowego, bez dużego wysiłku... a szkoda bo wolę coś cały czas robić i ta praca na budowie mi się nawet podobała :(
5/he he na początku cały czas w internecie szukałem co mi dolega itd. potem przestałem , potem znów jakiś nawrót miałem wszystkiego to znów, a teraz sporadycznie wchodzę tylko sprawdzić czy ktoś tu coś napisał :)
6/bardzo mi to pomagało wcześniej, miałem taką osobę, no niby dalej mam, ale nie czuję, żeby mi to w jakimkolwiek stopniu jeszcze pomagało, na tyle to ogarniam, że to że się komuś wyżalę, nic mi nie daje, tylko się głupio czuje, że coś takiego mam. W ogóle to to jest dziwnie, bo jakoś coś odczuwam, ale zdaje sobie sprawę z tego że tak nie powinno być i naprawdę mi głupio czasem powiedzieć komuś jak ja to czuje, więc do wariatkowa jeszcze nie pojadę :P
Rok za mną, dałem tyle radę, dam i więcej, tylko szkoda mi tego czasu co go tracę... studia, początek młodości, strasznie się cieszyłem na to że będę mieszkał i studiował we Wrocławiu... a był to najgorszy okres w moim życiu. Studia to takie przedłużenie młodości, z dala od domu bardziej samodzielnie, miało być tak fajnie... :( a teraz zmieniam miasto(totalnie nie chce tam iść, ale patrzę na kierunek, bo pracy nie dostanę za to że studiowałem we Wrocławiu...) a ani tutaj, ani tam nie po imprezuję przez najbliższy czas, więc bez różnicy... ogólnie głupio tak, wszyscy z grupy chcą iść na imprezę czy coś, z integrować się, a ja nie mam ochoty, albo nie mogę... wiadomo jak to na studiach alkoholu dużo jest, oczywiście mogę chodzić na trzeźwo totalnie(chodzi o tabletki i picie :P) no ale każdy wie jak to jest :D ale nawet nie o to chodzi, bo bez alkoholu można sobie poradzić, tylko po prostu nie jestem sobą, nie jestem takim sobą jakim byłem i chciałbym być, zamiast myśleć o tym jak tu dobrze wypaść przed nowymi ludźmi, zapoznać się to po głowie co innego chodzi... i tak naprawdę reszta jest nie ważna.
Jak już pisałem kiedyś, zastanawiam się czy,jeśli mi to przejdzie w ogóle, jeśli będzie jakiś nawrót, będę na tyle umocniony w tym wszystkim, że przejdzie mi to koło nosa.
Całkiem inaczej jest, jak się jest na haju i wszystko mija w ciągu 1-2 dni, a całkiem inaczej jak się tego totalnie nie spodziewa, przychodzi, i nie mija szybko lecz ciągnie się miesiącami, wtedy ciężko jest ocenić naprawdę jak wygląda trzeźwy świat bo granice się zacierają ...
z tą świadomością i maryską to wyglądało u mnie tak, że tak powiem 1 stopień był fajny jednak przez ilość którą spaliłem wszedłem na totalnie nowy level doznań, co już było dla mnie makabrycznie przerażające a nie fajne, jeśli z takich doznań ktoś by się cieszył, to chyba naprawdę z nim źle o.0
jak powiedziałem tym z którymi wtedy paliłem, że jestem cały czas jakby na haju, to usłyszałem, że też by tak chcieli, tak samo ta faza w dzień palenia... ciekaw jestem jakby to ich spotkało czy by dalej tacy chętni byli...
pzdr. :)spinecki - 03-08-2010 Odnosnie punktu 2 - mam dokladnie tak samo! Czasem po prostu wpadam w totalnego dola, ze nic nie ma sensu i jestem przerazony tym punktem widzenia... najchetniej bym pobiegl na jakas gore i krzyknal z calych sil "RATUNKU!". Wydaje mi sie,ze to ma podloze lekowe, ze to jakis lek nas ogarnia i wszystko sie przez to kielbasi.
Ja teraz mam 27 lat (prawie 28)... pierwszy raz taki numer po marihuanie mialem jak mialem lat 14... wtedy nie moglem sie skupic po zapaleniu a mialem sie uczyc (wielki odkrywca odkryl,ze po mj nie ma mozliwosci skupienia sie... i sie przestraszylem). Potem pamietam,ze nastepnego dnia w autobusie nie moglem sie nadziwic jakie to wszystko jest dziwne i jak dziwnie jest trzymac porecz... Oczywiscie dzis wiem,ze byla to derealizacja.
Po kilku dniach zaczelo sie o wiele mocniej - tj. doskwieralo mi poczucie maksymalnego smutku i bezsensu totalnego. Wytrzymalem moze z tydzien i powiedzialem o wszystkim mojej Mamie,ktora mnie bardzo wtedy wsparla. Przez nastepne 3-4 miesiace mialem nadal problemy ze skupieniem a Mama dzielnie mnie przekonywala,ze wszystko jest ok i zebym sie uspokoil i na spokojnie pouczyl...
W koncu mi jakos przeszlo... mimo,ze np. potem nie wiedzialem jakie studia wybrac,co robic w zyciu itp.
No i prosze - 14 lat pozniej zrobilem dokladnie to samo. Upalilem sie jak kot. Tym razem bylo o wiele wiele gorzej (chyba) niz kilkanascie lat temu. Od kwietnia (upalenie) minelo juz dobre 4 miesiace a mi sie pogarsza... nie wiem czy to depresja, stany lekowe, czy moze jakas bardziej zaawansowana choroba psychiczna (mimo,ze normalnie pracuje,na studiach zaliczylem sesje)... najbardziej oczywiscie boje sie porzadnej choroby psychicznej.
Chyba i tym razem skonczy sie to tak,ze opowiem o tym rodzicom i tyle. Wybieram sie tez do lekarza psychiatry, ktory specjalizuje sie w uzaleznieniach, wiec on z pewnoscia bedzie wiedzial, co sie dzieje z ludzmi po substancjach psychoaktywnych. Boje sie tego jak cholera,ale nic wiecej mi chyba nie zostalo. Mialem problemy w zyciu (z kobietami,z odnalezieniem swojego miejsca), rozkminki rozmaite... ale zeby az tak sie zle czuc psychicznie,to tego jeszcze nie bylo...wssk - 03-08-2010 stary... cieszę się, że trafiłeś na to forum :). Oczywiście nie chodzi mi o to, że cieszę się, że masz podobne stany do mnie, bo to tak jest(nawet kumpel ostatnio powiedział, że wolałby żebym ja miał też padaczkę jakby on miał bo przynajmniej by nie był sam o.0 - głupek...) że jakoś jest nam lepiej jak ktoś ma podobnie, wie o czym mowa. Tylko ciesze się z tego, że ktoś mnie rozumie, ale jeśli bym mógł o tym zdecydować, wolałbym żeby ta druga osoba, w tym wypadku Ty nie miała takich odczuć... rozumiesz co mam na myśli ?:D trochę zagmatwałem :P
Jak szedłeś do podstawówki to ja dopiero się urodziłem xD, w sumie to mam już też bliżej do 21 niż do 20, a marzec był tak nie dawno o.0
Ha ha, zaje****** sobie to wyobraziłem " jak dziwnie jest trzymać poręcz" xD, tak czytając to i biorąc na logikę to jest to śmieszne również dlatego, że mam/miałem takie same myśli "jak to dziwnie" np. jadąc rowerem i to chyba dziś nawet, patrzyłem na bloki i takie myśli " jak to dziwnie, że te bloki stoją i pną się w górę i mieszkają w nich ludzie i zbudowane są z betonu a tu kiedyś nic nie było, tyle pracy włożonej, czym jest beton czym jest blok" no dosłownie xD hahahah sam z siebie nie mogę.
Z tym wyborem studiów to chyba normalne, ja będąc jeszcze zdrowy nie miałem totalnie pomysłu na życie :), ale nie czułem bezsensu ! owszem miałem myśli po co to wszystko to życie i w ogóle, ale czułem w tym jakiś sens, po prostu żyć, zdobyć dobra prace, mieć rodzinę i takie tam, coś tam osiągnąć, teraz tego nie mam niestety...
Jedynie co znów nakręciłem się na siłownię i nie mogę z tego zrezygnować, bo postanowiłem sobie, że jak znów w to wejdę, to już na pewno nie popełnię tego błędu i nie zrezygnuję.
Strasznie nie mogę nadziwić się niebiem... mam wrażenie jakby kiedyś nieba nie było... i nagle się pojawiło... kiedyś po prostu w ogóle nie zwracałem na nie uwagi, a dziś jest dla mnie straszną zagadką...
Piszesz, że minęły 4 msc, ja tak po 8 msc poczułem pogorszenie w stosunku do np 6 miesięcy czy 4 mscy, dopiero od miesiąca czyli po ok 11 czuję że coś wychodzi na prostą! teraz a 1-2 miesiące temu jest naprawdę duża różnica nie wiem czemu tak nagle zaczęło się poprawiać. Na razie lecę bez żadnych leków, ale za tydzień mam wizytę u psychiatro-neurologa.
U mnie to wygląda tak, że od gimnazjum coś mi, że tak powiem dolega... w takim sensie, że nie czuje się fajnie w życiu. W końcu właśnie wszystko zrobiło się tak jak miało, po prostu było zaje****** i zdążyłem nacieszyć się tym 2-3 msc ? jakoś tak i przyszło to, co do dziś mi przeszkadza. I to co doświadczałem wcześniej, też nie powodowało, że czułem się aż tak źle psychicznie... jak dla mnie kłopoty z dziewczynami są dużoooo lepsze od czegoś takiego. No bo czy to jest normalne, że nawet podczas oglądania TV czułem się tak źle jak nigdy przedtem niezależnie co to było? tak jakby mnie coś zjadało od środka, ciągły niepokój, strach, zawroty głowy i ciągłe cało dniowe myśli samobójcze, czasem, aż drgawki miałem.
Miałem taki motyw, że jak to się zaczęło czas zaczął mi strasznie szybko lecieć, potem strasznie wolno i tak na zmianę. Do tego stopnia, że zastanawiałem się czy czas płynie tak jak kiedyś... czy moja świadomość z kiedyś jest taka sama jak teraz, tak jakby życie było w ogóle czymś innym niż teraz. Ale rozkminiłęm to w ten sposób : kiedyś zegar tykał : teraz tyka no to chyba jest tak samo ? tylko na prawdę nie potrafię sobie przypomnieć tego, jak np. ćwiczyłem na siłowni... kurde nie wiem jak to opisać :( jak mi coś przyjdzie do głowy to napiszę :P. No ale rozkmina rozkminą a odczucia odczuciami, niby wiem, że jest ok ale tego nie czuje...
Z jakiego miasta w ogóle jesteś? mogł byś podać jakieś namiary na tego lekarza, jakąś stronke www jego jak ma czy coś?wssk - 03-08-2010 co do tego wołania "ratunku" też mam taką ochotę, ale towarzyszy temu takie odczucie, jakby i tak miał tego nikt nie usłyszeć...wssk - 03-08-2010 i nie umiem tego pojąć, jak ten świat dla innych przez ten cały czas może być taki sam jak kiedyś, jak dla mnie wywrócił się do góry nogami...
ale myślę że kiedyś minie, zdaje mi się że można to porównać do zmiany percepcji "pod wpływem", normalnie widzimy powyginaną rzeczywistość przez np. pare godzin wszystko wraca do normy i jest ok, ale co jak mamy zakrzywiony obraz świata przez pare - parenaście miesięcy? chyba musi to trochę potrwać aż wszystko się ustabilizuje... i właśnie mi się zdaję, że jestem teraz w punkcie stabilizacji tego wszystkiego, ciekawe jak długo to potrwa...spinecki - 04-08-2010 Aha - jeszcze jedno.
Nasze objawy tutaj przedstawiane to nic innego jak objaw ZATRUCIA MARIHUANA.
Tak jak przy zatruciu alkoholowym wystepuje kac (w lekkich przypadkach), a w ciezszych
delirka i stany lekowe, tak przy marihuanie wystepuje cos takiego:
"Ogromna większość innych, nieoczekiwanych odczuć, zgłaszanych po zażyciu marihuany, ma niewielkie znaczenie ze względu na ich krótkotrwałość. Niepokój, który czasem przekształca się w panikę, może pojawiać się w wyniku błędnej interpretacji przyśpieszonej pracy serca (normalnej podczas działania narkotyku), i uznania tego stanu za symptomy ataku serca lub szaleństwa. Zawroty głowy albo uczucie depersonalizacji również mogą zostać odczytane jako zapowiedź katastrofy. Objawy te są częstsze u mniej doświadczonych użytkowników, bardziej wrażliwych na przejściowe zmiany nastroju. Trzeba też wiedzieć, że marihuana ma zdolności potęgowania nastroju, który dominował przed jej zażyciem. Osoby pozostające w depresji lub mające lęki mogą po marihuanie poczuć się jeszcze gorzej."
Ja zrobilem dokladnie to, co powyzej - najpierw skupilem sie na sercu i stwierdzilem, ze umieram a potem myslalem, ze postradalem zmysly i zaraz strace kompletnie kontrole. Zreszta moj stan depresyjny, w ktorym bylem (rozstanie) zostal spotegowany... ogolnie bylem w dolku, wiec nie dziwie sie, ze sie poglebil... dopiero wczoraj wpadlem na to, by poszukac w googlach "zatrucie marihuaną"... wypisz wymaluj.spinecki - 04-08-2010 Dopiero teraz przeczytalem Twojego posta, gdzie piszesz... "stary jak sie ciesze, ze trafiles na to forum"... I wszystko co pozniej opisujesz ponizej to dokladnie to co mam! Przemyslenia na temat czasu, przemyslenia na temat blokow... dokladnie Cie rozumiem! Albo przemyslenia na temat - czy wszystko jest takie jak bylo wczoraj, tydzien temu, miesiac temu, przed paleniem? Powiem Ci, ze nikt nie ma pewnosci co do tego czy wczoraj w ogole istnialo, tylko tez nikt sie w to nie zaglebia... Pomeczy nas, pomeczy i w koncu przejdzie ;)
Czasem wlasnie mam tak, ze moja swiadomosc leci wysoko wysoko i patrze na cale zycie z gory i stwierdzam - kurde, jestem tylko pionkiem wrzuconym gdzies posrod historii ludzkosci i zdaje sobie z tego wszystkiego sprawe i to mnie napawa przerazeniem. Kiedys w sumie tez podobnie myslalem, ale nie odczuwalem leku!!! Na pewno nie takiego jak teraz!
Zarowno u Ciebie jak u mnie wyglada mi to na zaburzenie lekowo-depresyjne... cos gdzies w ten desen. Oczywiscie derealizacja rowniez... no i troche depersonalizacji. Naprawde teraz wierze, ze bedzie dobrze i troche dodaje mi otuchy to, ze ktos ma podobnie jak ja, ze nie jestem z tym problemem sam. Nigdy wiecej tego gowna! :)wssk - 04-08-2010 No właśnie tak jak piszesz, kiedyś może i takie myśli jak teraz były, ale nie budziły one przerażenia, teraz to się miesza z "psychotycznimi" (jak dla mnie) odczuciami na temat rzeczywistości no i taki mix nie jest za fajny :P
Dziś rano byłem u dziadka na działce i tak spojrzałem gdzieś w dal i taki totalny zawias typu gdzie ja w ogóle jestem czy to co ja widzę jest naprawdę? w sumie to nie nowość ale dziś znów tak miałem :P czasem jak patrze na zdjęcia z gazet to mam dziwne uczucie " o to miejsce naprawdę istnieje nie tylko ja je widzę" ...
Dziś byłem na tym rezonansie, zapomniałem w ogóle ściągnąć paska ale mam nadzieje ze to wyniku to nie zmieni :P. Strasznie głośne to badanie... nie dali mi żadnych zatyczek(mama jak miała to zawsze dostawała) w dodatku od 8.30 rano do 17.30 gdzieś nic nie jadłem... po podaniu kontrastu i wyjściu z tego szpitala w ogóle nie wiedziałem co się ze mną dzieje...
A wczoraj istnieć musi bo gdybyśmy nie palili "wczoraj" to by" dzisiaj" nie było problemu ! ;)wssk - 04-08-2010 kurde zawsze coś zapomnę napisać xD, siedziawszy sobie właśnie w aucie po tym rezonansie ogarnąłem nowy opis sytuacji :D , czuję się tak jakbym był tylko obserwatorem świata i patrzył jak sobie ludzie żyją, ale sam w tym nie uczestniczył o.