Uzależnienia - Forum - internetowe grupy wsparcia dla zmagających się z nałogiem i ich bliskich
Bezchmurnie - Dno...
jeleń - 16-09-2015 @Radku dzięki na wsparcie, jeśli poczuję potrzebę rozmowy na pewno się do Ciebie zgłoszę:)
A tak co u mnie, oprócz tego co muszę zrobić, to robię, na nic innego nie mam ochoty. Zabijam czas ślepym przeglądaniem neta, czyli wniosek z tego taki że mnie dopadło. Amotywacja o której my 'Zawodowi Palacze' wiemy wszystko a i tak ciężko jest nam ją przezwyciężyć. Nie liczę ile nie palę dokładnie pewnie zbliża się drugi miesiąc powoli, liczyłem się z tym że w końcu mnie dopadnie po tym pierwszym euforycznym okresie spowodowanym samym niepaleniem. Niby wiem że trzeba się zmuszać żeby nie stać w miejscu, ale sami wiecie że to gdzieś kurde siedzi w człowieku. Z racji tego mam pytanie do osób który te stany mają za sobą, może podzielicie się jakąś wskazówką by ten ciężki czas jakoś produktywnie spożytkować a nie zabijać po prostu tych płynących dni... Pozdrawiam wszystkich walczących z Bogiem :)Richie - 17-09-2015 Czytam twojego posta, leze jak zoombie bo nic mi sie nie chce, tylko praca dom leżenie ( na treningi sie zmuszam ) i patrzę - amotywacja ! Tak przyjacielu, tez przez to przechodzę ;) ale sie uśmiecham bo to jest przejściowe ;) jesteś o miesiąc dluzej w tej kolejnej próbie. Ja mam miesiąc i euforia trwala może 2 tyg.. Teraz mi ciężko. Aaaale. Będę tu zagladal bo mamy zbliżony okres bez dyma ;) pozdrojeleń - 18-09-2015 No ciężko, ale powiem Ci że samo napisanie posta od razu mnie zmotywowało, pomyślałem sobie chłopie przestań się mazać tylko działaj, założyłem buty dresy i pobiegłem przed siebie, niby takie kiepski stan ale duża większa motywacja żeby podczas się nie podawać, i biec nawet gdy już nie masz sił, po takich parunastu kilometrach od razu się lepiej funkcjonuje :)jeleń - 28-09-2015 Czuję jakiś wewnętrzny niepokój, rano na samą myśl o pracy żyć mi się odechciewa, zaniedbałem sport bo nie mam na Niego siły, jednym słowem ciężka depresja po odstawieniu. Próbuję zagryźć zęby i to przetrwać bez żadnych wspomagaczy typu antydepresanty. Jakieś rady od ludzi mądrzejszych w tym temacie? Znacie może jakieś triki żeby to przetrwać i nie zostać z siwą głową przed trzydziechą ;)miodzio - 28-09-2015 Temat postu: trikMoja gorąca zachęta dla Ciebie:
TERAPIA
Indywidualna. Grupowa. Jakakolwiek.
To nie prosty trik, ale proces wspierający zdrowienie. Konkretny krok.
p.s. Wiesz gdzie szukać sensownej poradni?jeleń - 28-09-2015 Chodziłem już do Częstochowskiego Monaru parę lat temu, pierwsze podejście trwało nawet parę tygodniu ale bez skutku. W później latach bywałem raczej tylko po poradę, ogólnie to miejsce nie kojarzy mi się dobrze, sama ta otoczka jakoś słabo na mnie działa. Zastanawiam się głęboko na prywatne regularne wizyty u psychologa.miodzio - 28-09-2015 Temat postu: CzęstochowaOprócz Monaru masz jeszcze POWRÓT Z U. I podobnie jak w Monarze jest tam również terapia indywidualna. Jeśli koniecznie chcesz psychologa, to wg mnie najlepiej szukać takiego, który jest jednocześnie terapeutą uzależnień.mastik - 02-10-2015 ale jak zaniedbałeś sport?
może za dużo go uprawiałeś? początkujący mają tendencje do przeginania i potem się zniechęcają... do tego trzeba podchodzić z głową.
z resztą szybko Ci to przeszło bo po 10 dniach piszesz zupełnie odmiennie (skąd ja to znam? :) )
zabijanie czasu przeglądaniem neta - kurde - tak nie wolno, bo to nikomu nic dobrego nie przyniosło, to się robi jak się naćpa, a ty to robisz na sucho... karmisz potwora głodem. (oczywiście teraz się wymądrzam ale i mnie to się zdarza robić...)
na taką depresję polecam:
- zrobić porządki - w domu, na kompie, w planach na przyszłość, w życiu
- wziąć się do roboty
- poćwiczyć (bieganie fajna sprawa ale są inne sporty)
- wyszukiwanie problemów które można rozwiązać (np naprawić cieknący kran, pogodzić się z kimś, wyleczyć nadwagę, znaleźć pomysł na inwestycję)
- poszukać znajomych którzy nie mają takich problemów i ich naśladować
- poszukać wyzwań jakie można podjąć - na początek coś łatwiejszego (50 pompek, odwiedzić kogoś w szpitalu)
oczywiście zastosowanie tych rad w stanie w którym jesteś może być ciężkie ale coś trza robić bo od bezczynności ta depresja się potęguje...
i z tym braniem się do roboty pamiętać by nie przesadzać tylko małymi krokami - wtedy łatwiej wytworzyć nawyk który pozwoli nam robić dobre rzeczy odruchowo i bez wysiłku, bo jak zaczniesz na hurra i przez 10 będziesz zasuwał w pocie to już jutro zmęczysz się i zniechęcisz.
tak przy okazji to ostatnio to podjąłem wyzwanie zrzucenia swojej nadwagi z którą się borykam całe życie, nie jest duża ale stwierdziłem że zyskam sporo rozwiązując ten problem - przede wszystkim to że on mnie męczy prawie całe życie. co stało głownie na przeszkodzie? piwko i trawa która powodowała gastro. nie rzucałem ostatnio wcale używek ale jak sobie pomyślę że mam znowu przytyć po tym to mi się odechciewa (a po niedawnych miesiącach palenia to waga mi podskoczyła dość ostro) dodam jeszcze że to również mnie mobilizuje do wzmożonych ćwiczeń...
trzeba szukać też własnych rozwiązań, natchnień - eksperymentować.jeleń - 04-10-2015 Zaniedbałem w ten sposób że nawet paląc dużo więcej się ruszałem. Wiem że proces zdrowienia nie jest taki prosty, a ja chyba jestem w takim momencie że wszystko co robię jest poprzedzone zajebistą katorgą umysłową. Ten tydzień w pracy to jakiś koszmar wstałem o 4 wracałem do domu w okolicach 19, nawet nie mam czasu sobie tego wszystkiego poukładać,ani zmusić się do czegokolwiek co sprawi że poczuję się trochę lepiej. Jedeny pozytyw z ostatniego okresu jest taki że nie mam najmniejszego zamiaru wracać w to bagno w którym tkwiłem, nie ma myśli żeby zajarać, szczerze to nie pamiętam żebym w całym swoim ćpuńskim życiu byłbym tak bardzo nastawiony na to że jaranie to już przeszłość, że mnie to już nie dotyczy. Lecz niestety konsekwencje tych lat z chmurką są bardzo ciężkie do obejścia czego sami jesteście świadkami czytają moje wypociny. Mimo wszystko i tak zawsze uważałem się za człowieka bystrego i całe moje otoczenia też tak uważa, tylko aktualnie strasznie zagubionego, wydaję mi się że pomoc psychologa będzie najlepsza receptą na te chore stany które mnie dopadają ...jeleń - 26-03-2018 Mija 2,5 pół roku od ostatniego posta... Co się zmieniło ? Niewiele, z tym że bliżej mi do hadesu niż trzeźwości. Jestem zakompleksionym ulepkiem nerwów, z długami bez pracy i perspektyw na życie. Rok temu skończyłem program Candis i po samym zakończeniu wpadłem w ciąg który doprowadził mnie do całkowitego upadku. Po co to pisze ? Nie wiem może jeszcze jakieś instynkty samozachowawcze zostały. Gdyby nie kochające osoby obok nie wiem do czego by doszło. Kocham moją kobietę bardzo, dlatego nie chce ją w to więcej wciągać, walczę sam i z samym sobą, tylko powoli brakuje mi sił. Marihuana nie jest tylko problem, podczas Candisu piłem jak głupi, teraz nie pije prawie wcale. Świadczy to tylko o tym że nie potrafię całkowicie żyć na trzeźwo, nie wiem czego się chwytać, tylko ludzi mi bliscy trzymają mnie przy życiu bo nie potrafiłbym ich zranić...