To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzależnienia - Forum -
internetowe grupy wsparcia dla zmagających się z nałogiem i ich bliskich

Bezchmurnie - po prostu koniec

Sarnaa3 - 22-06-2011

dumna jestem ze tyle wytrzymałeś

czekam na kolejne pól

jestem z tobą cały czas nawet gdy nie piszę na forum

pozdrawiam

brod - 22-06-2011

dzisiaj z ciekawości zajrzałem tutaj . .
i fajnie że sobie radzisz MAN :).
Oby tak dalej do przodu na czysto .
POZDRO .

vogel - 25-06-2011
Temat postu: jol Mistyk
To ja tez dodam cos od siebie i sory za ort. qwerty mam norweska. Jakos z tym Mj to odkad pamietam mam do czynienia. Kietys byla tzw feta i to ostro. Za czasow Amphetaminy przyszedl czas refleksji, dosyc tego gowna czas stanac na nogi i zadbac o swoje zdrowie ( czeste wypadki :)) postanowilem nigdy bialego nie tknac. Otoz tak sie stalo do dzis a nawet niepamietam od kiedy ale za to pamietam kiedy pierwszy raz ( r. 2000). Alkoholu nie za bardzo akceptowalem ( lekka patologia w rodzinie od strony ojca, tez dostalem padaczke powypadkowa) wiec nie pilem w zasadzie sporadycznie piwko. Kiedy po tych pierwszych miesiacach abstynencji od Amfy pomyslalem ze zaczne jarac Mj ( co tam trawa) poniewaz bylo mi strasznie ciezko wrucic na ziemie po tych latach zazywania Amp. I tak sie zaczela przygoda z Mj, bylo super w dupie mialem wtedy Amp, i pare innych rzeczy ( kobieta, praca, dalsza duza rodzina, i .t.p), jaralem strasznie, dzien w dzien giet czy tam gram, czasem pekla z bracholem piatka jarania, jaralem tak przez lat kilka. Z rana kaszel jak dziadek jarajacy popularne, momenty depresyjne i te wszystkie podobne stany ktore opisujesz i opisywales rowniez posiadalem i odczuwalem.

Czytalem nie od wczoraj "Ciebie", rozne tematy na tym forum ale dzisiejszy dzien i ta chwila wlasnie nakrecila mnie dostatecznie ku temu by sie tez wypowiedziec cus na ten temat:
Mistyk ja jedno wiem jesli jest sie wjebanym w cos co nas uzaleznilo aczkolwiek po czasie przestalo sie nam to podobac i chcielibysmy wylaczyc w swoim zyciu te uzaleznienie aczkolwiek nie wiemy jak to ja zrobilem tak:

--- zostawilem Mj i zapoznalem sie doslownie z nowym tematem nowa dziedzina w moim zyciu z ktora jeszcze nigdy niemialem do czynienia
---- kobieta z ktora mam obecnie cudowna kilku miesieczna coreczke nie jest w stanie za bardzo mi pomoc ( oczywiscie jestem uzalezniony od Mj) i postanowilem ze ten etap w zyciu tez zmienie w jakis sposob ( w mojej sytuacji tak akurat postanowilem )
---- nigdy w zyciu nie powiedzialem sobie nigdy po prostu nie zamierzam tracic czasu na motanie szukanie czy tez wydawanie kasy a co w parze idzie nakretka znajomych ciag dalszy nalogu.

--- mistyk olej harde postanowienia nie wglebiaj sie w teorie abstynencji, badz soba a po wypowiedziach twoich oznajmilem iz w gruncie rzeczy jestes normalnym czlowiekiem a jedno wiem ze normalnych szary czlowiek nie jest uzalezniony od niczego tylko sobie wmawia pewne wizje sztucznej realnosci

Zauwazylem ze na abstynencji zycie jest kolorowe i pelne przygod ( nikt niemowi ze same dobrocie cie spotkaja czasem dostaniesz w pizde) poznaje sie ludzi ktorzy nie maja problemow z MJ czy alko. Zauwazylem tez, ze potrzebny jest przyjaciel, koles ktory zna cie nawet lepiej niz ty sam siebie, duzo pomaga i czas strasznie zapierdala z nowymi pomyslami przyjacielskimi bo gdzie to sie najlepiej bajerzy jak nie z przyjacielem.
Takze wez wskocz w luzne ciuchy i wbijaj do nowych ludzi poznac kogos kto napewno pomoze ci w szybkim tempie zuzyc czas zyciowy a i fajnie jak pisales na forum co kilka tygodni, wtedy czulem ze dajesz rade, a jak zaczoles wypisywac sie (od tego to jest ) to odczulem powroty twojej choroby bo to tylko tak mozna nazwac, zaostaw kompa w spokoju nie katuj klawiatury ( nieczytaj ksiazek w pdf!!!!!!! ) wskocz w pociag jak czas pozwala i pofrun w zycie nowe, daje reke sobie uciac ze bedziesz zadowolony bardziej z tego nawet iz by cie okradli w tym pociagu :), i trzym sie czlowieku do zycia normalego stworzony

mastik - 26-06-2011

haha "mistyk" lol
jest zajebiście
a świat jest piękny
:)

mastik - 27-06-2011

najlepsze jest to że to co mnie wkurzało czyli rutyna - kończy się
mastik - 03-07-2011

muszę Ci podziekować Vogel
uświadomiłeś mi pewnę pułapką w jaką wpadają uzaleznieni po wyleczeniu:
taką że uzależniają się od terapii
lub jak ja - o smęceniu o tym... :)

zastanawiam się jaką drogę wybrać na przyszłość
nie można przejśc przez zycie z dumą że sie nie ćpa
trzeba popracować nad innym rodzajem sukcesu

co do czytania książek w pdf to się nie zgadzam
trzeba czytać
nie powinno sie gapic na TV czy głupoty z youtuba
ważne co się czyta czy ogląda
ważne by miało to wartość a nie było kupą szitu

to co teraz napisałem juz chyba pisałem wczesniej...

męczy mnie to że jak siadam do kompa to odruchowo wpisuje intus...
to taki impuls, rutyna,
albo jak nie to wpisuje wp lub onet...
miał ktoś podobny problem i rozwiązanie jego?

ja cie ale problem normalnie
bym wskoczył do tego pociągu co mówił Vogel to bym nie marudził jak te dziecko
może to pogoda a może nie wiem co z czasem lub sobą juz robic

byłem na grillu ostatnio
walnąłem pare piwek i na drugi dzień miałem kaca...
dobrze mi tak
to sie musiało tak skończyć
nie zamierzam jednak tego powtarzać
picie mnie nie bawi
w ogóle cała bania straciła dla mnie urok
i dobrze
na tej imprezie
jak widziałem tych najebanych ludzi
których nie znałem
ale i tak nie chciałem ich poznać
chciałem nawiązać jakiś kontakt ale wszystko się urywało jakoś nie wiem jak
(nie, film mi sie nie urwał)
po prostu mam chyba jakiś problem z komunikacją międzyludzką...

w ogóle to bym pogadał i się wygadał
ale nie mogę wymagać zeby ktoś tego słuchał...
sory miodzio że musiałeś to czytać...

sport?
można uprawiać ale z drugiej strony to męczy
muzyka?
jakoś nie moge znależć nic godnego uwagi
...?
nudy
gry?
jakie gry za stary jestem na takie pierdoły
robota?
nie chce mi się...

czasem myśle że fight club by się przydał...

no i oczywiscie jakby nie było nie zamierzam tego stanu leczyć prochami
bo nie czyści się stołu gównem...
bye

jeleń - 07-07-2011

To proste , dopadła Cie bardzo ciężka derealizacja . Mój ojciec nigdy nie jarał a pół życia spędził w fotelu , dlaczego ? - po prostu jest leniem . Ja nie mówię że Ty też nim jesteś ale marudzenia i smęcenia jeszcze nic nikomu dobrego w życiu nie przyszło . Nie masz ochoty na prace , sport to się po prostu do tego zmuszaj , wiem że tera toCi sie wydaje dziwne ale z czasem to zaprocentuje . Sam widzisz że samo nie palenie to tylko mały kroczek , żeby w życiu być szczęśliwym trzeba sobie na to zapracować ciężką pracą . Jak to mówia bez pracy nie ma kołaczy , pozdrawiam :)
mastik - 08-07-2011

nie wiem czemu uważasz że dopadła mnie derealizacja.
po prostu miałem zły dzień...

jeleń - 11-07-2011

wywnioskowałem to z Twojej wypowiedzi ;) niech tak zostanie ze byl to gorszy dzien :)
kogut - 17-07-2011

troche tu nie zagladałem, a tu prosze Awansy:)
mastik - 17-07-2011

znowu pijam piwo...
na koncercie kilka poszło i znowu miałem kaca (ale bardzo lekkiego)
teraz siedzę wieczorem i kusi mnie by jedno walnąć
ale postanowiłem że mogę się kontrolnie napić tylko jak jest jakaś impreza
ew jedno w towarzystwie
takie zasady sobie wprowadzam ale jakieś małe ciągotki pozostają...

byłem tez na basenie i sobie wspominałem jak chodziłem 2 lata temu też na basen jarając do tego... ale tak właściwie to nie wiem po co jarałem przecież i bez tego na basenie też jest zajebiście. słońce, woda, bikini... :) aż trudno uwierzyć że żeby się tym cieszyć kiedyś musiałem czaić się po kiblach czy innych haszczach...

mastik - 26-07-2011
Temat postu: opowieść z dreszczykiem na faktach ;)
ale cisza ostatnio :) ...

u mnie było dość ciekawie
7 miesięcy stuknęło :)
pojechałem z żoną na wakacje (żona nie pali)
w jeden dzień zahaczyliśmy o miasteczko gdzie jest sporo imprez
między innymi jest bar z muzyką reagge i nie tylko...
załatwienie tam palenia jest śmiesznie proste
wiem bo już kilka razy wcześniej byłem tam w tym celu
tym razem mieliśmy tam wejść tylko na piwko i posłuchać muzyki
nie ja ciągnąłem do tego baru ale też i nie buntowałem się by iśc gdzie indziej
był pomysł by się biernie zbakać, który mi się nawet spodobał

już dzień wcześniej śniło mi się że palę
(nie pamiętam czy we śnie żałowałem potem tego czy nie)
nie mogłem przez część nocy spać bijąc się z myślami
biłem się też przez cały ranek i popołudnie
i nawet na drugi dzień też się biłem
dopiero później się uspokoiłem

na szczęście w owym barze bylismy tylko chwilę
czułem zapach ale starałem się wstrzymywać oddech ze strachu :)

przez cały wieczór bylismy niedaleko
mogłem kilka razy wymknąć się na stronę, załatwić, ale nie zrobiłem tego
musiałbym znowu się czaić, ukrywać i oszukiwać...

byłbym sam lub z kumplem to bym pewnie popłynął
było to stąpanie po krawędzi,
nie radzę tego nikomu
nie czuję się też silniejszy
może nawet to trochę podkopało mi wiarę
ale nie na tyle bym przerwał abstynencje

obecnie czytam mądre ksiązki, czasem myślę na ten temat ale staram się na inny

z ciekawszych myśli jakie miałem: "teraz pęknąć to porażka będzie, muszę przynajmniej do sylwestra wytrzymać by był okrągły rok"
wiem że to może być błąd ale mam takie przekonanie że rok czystości da siłę by pokonać nałóg. W końcu juz kiedyś po roku abstynnecji od alkoholu nauczyłem się pić z umiarem - a może tylko mi się udało. (mam piwo w lodówce i czekam tylko na okazję kiedy się go napić... - trudno mówić tu o kontroli nałogu niestety...)
Na pewno mam jeszcze czas by to przemyśleć. Tylko że ja nie chcę myśleć na ten temat. Nie idę w ten sposób do przodu tylko kręcę się w kółko - tak mi się wydaję.
Oczywiście palić też nie chcę bo wiem że się cofnę...

W ten sposób czuję się osłabiony że moją abstynencje weszła drzazga wizji przerwania jej... tak tak furteczka...
ale z drugiej strony jak widzę siebie ile myśli, czasu tracę na dumanie na ten temat to czuję że to nie ma sensu.

najgorsza sztuczka szatana to przekonanie ludzkości że on nie istnieje,
najgorsza sztuczka nałogu to przekonanie ofiary że go nie posiada lub że moze go kontrolować...

ale czy tkwienie w walce z nałogiem nie jest podobnym więzieniem co nałóg?
oczywiscie lepsze to pierwsze ale poza walką trzeba też żyć...
(żyć a nie ćpać)
i iść do przodu

felka - 27-07-2011

Mastik...coś mi się wydaje, że właśnie budujesz sobie nawrót. Idź stary lepiej na słońce...pomyśl ile Cię kosztowało doprowadzić się do względnej normalności-szkoda by tego było chyba, nie ? Można mieć gorszy dzień...ale z Twoich ostatnich postów mam wrażenie, że dopada Cię ogólne życiowe znudzenie. Pomyśl może o jakiejś odmianie, albo nowym ukierunkowaniu się - może jakiś kurs językowy, dokształcenie się w jakiejś swojej dziedzinie, jakieś dodatkowe studia, albo kursy, albo pisanie książki, pracy doktorskiej ;-) albo jakaś podróż do Tajlandii w celu napisania książki o pająkach ;-) ....coś co wniesie jakiś świeży powiew do Twojego życia i sprawi że poczujesz sens tego co robisz i da poczucie, że idziesz we właściwym kierunku. Może spytaj siebie, czy robisz to co zawsze chciałeś robić i czego tak naprawdę chcesz, co jeszcze chcesz zrobić i w jakim obszarze widziałbyś siebie szczęśliwym? I zastanów się jak mógłbyś kreatywnie zmienić swoją sytuację i w jaką stronę. Kartka, długopis i do roboty :-) ...a nie myśleć o biernym upizganiu się w regebarze! :-)
mastik - 27-07-2011

no pewnie żeby było szkoda :) dlatego olewam tą opcję.

kartka z celami życiowymi to jakoś mi nie wyszła
cele krótkoterminowe to ok ale z długoterminowymi mam problem
próbowałem takie zabawy jak "randka z przeznaczeniem"
i też nic
jak tylko zaczynam wypisywać to mam pustkę w głowie
tak na prawdę to wiem że wystarczy sobie wyznaczyć jakieś cele
ale nie potrafię ich wypisać
mogę nawet wypisać jakies domy w górach, firmy czy inne bajery ale to tylko pozostaje notatką
szukam inspiracji juz długi czas
tak na prawdę to nie mam marzeń
kiedyś wpadłem na taką myśl - że sensem zycia jest szukanie sensu zycia
i to się chyba przykleiło
oczywiście o studiach myśle, o kursach też, ale nie wiem czy to na pewno to...
nie wiem czy są tego warte - sam się mogę uczyć przecież...
ale dzięki Felka za radę może się skupię na tym bardziej to coś wymyślę...

jakieś pomysły mam, ale od pomysłu do wcielenia w życie to troche drogi jest...
zmiany w zyciu też mi się szykują, więc na nudę nie narzekam
jestem na lekkim zakręcie i jakbym do tego zaczął palić to bym sobie przekomplikował sytuację

lost - 03-08-2011

hejka
mastik jesli jestes na lekkim zakrecie to tym bardziej sygnał ostrzegawczy dla Ciebie, nie widzisz sensu zycia i czujesz znudzenie to kolejny sygnal ostrzegawczy dla twojej trzezwosci , a jesli chodzi o cele to one nie musza byc wcale jakies wielkie i dlugotrwale, do tego mozesz ich miec kilka

np. 1.mozesz tylko pojechac na ryby

2.a mozesz aż pojechac na ryby - bo to dla Ciebie moze byc duzy relaks, spokoj, odprezenie itp

ważne żeby miec te cele nawet jesli wszystkich sie nie zrealizuje

wazne zeby łamac schematy z czynnego brania, zachowania, przyzwyczajenia, bo to działa jak tunel w którym masz tylko jedno wyjście



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group