To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzależnienia - Forum -
internetowe grupy wsparcia dla zmagających się z nałogiem i ich bliskich

Bezchmurnie - Psychika siada ...

newlife - 26-02-2014

tak u mnie podobnie,ale sama terapia też za nas nie rzuca :) pamiętaj ze jointy ci nie pomagaja z ta sytuacja w domu,stajesz sie coraz bardziej wraziliwy na to,iluzja pieprzona,rzuc poki jeszcze jest czas ;)
Dark_Irony - 03-03-2014
Temat postu: Wzajemne wsparcie
Witam,

Przeglądałem forum w poszukiwaniu rozwiązań moich problemów i zainteresował mnie ten temat. Może ktoś przeczyta moje wypociny.

Mam prawie 23 lata i od ponad trzech lat jaram różne rzeczy (zielsko, dopki), jednak niedawno tak naprawdę, zdałem sobie sprawę o swoim uzależnieniu. Bywało różnie, na początku fajnie, coś nowego, inne postrzeganie świata, itd. Każdy przez to przechodził. Słuchałem opowieści Bodka o narkotykach, choć te opowieści nie do końca wydają się realne, ma on wiele racji. Z dragami nikt nie wygrał i tak jak opowiadał myślałem, że nic mnie nie zaskoczy.

Któregoś razu kumpel przyniósł coś co było zielone sypkie, wyglądało jak herbata, ale pachniało inaczej. O tym, że to był dopek, dowiedziałem się dopiero po buchu... a raczej dwóch. Przez 40 minut postrzegałem świat jak grę komputerową. Wszystko tak dobrze brzmiało, pogłos przemykał po świecie trafiając do moich uszu, słyszałem wszystko, każdy szczegół. Halucynacji nie było. Obraz był jak FullHD, siedziałem pod pizzerią i miałem wrażenie jakby zaraz za budynkiem była plaża jak w Miami. Mimo, że powiedziałem, że więcej tego nie chcę, nie minęły dwa dni, a z powrotem się tym zjarałem, na szczęście mniej. Zdarzało, że siedząc w pracy, wpadł ziomek żeby zajarać, ale jeden raz utkwił mi w pamięci. Gdy już pojechał wróciłem do kanciapy, usiadłem i czekałem, klientów nie było i całe szczęście. Po wyostrzeniu słuchu, gdzie przez uchylone drzwi słuchałem trzeszczenia drzewa na wietrze, wiedziałem, że już było źle. Wstałem do drzwi, żeby złapać świeżego powietrza. To był błąd. Zacząłem tracić wzrok. Świat stał się mglisty, po chwili widziałem tylko szary kolor i kontury auta stojącego na parkingu, potem nic. Przez 20 minut widziałem szarość i tyle, potem wzrok odzyskałem może na 30 sekund i kolejne 20 minut bez wzroku. Miałem wielkie szczęście, że nikt do końca dnia nie przyszedł. Dzięki temu nauczyłem się, że cokolwiek nowego dostaję, trzeba zrobić próbę z małym buszkiem. To też raz zawiodło. Głównie przez chłód i brak picia.

Z dopkami jest wielki problem, im dłużej się jara tym gorzej. Było niby fajnie, ale serce dostaje speeda, zdarzało mi się mierzyć ciśnienie i po tym zwłaszcza, gdy kopało mocniej ciało, a nie mózg. Najwyższy zmierzony wynik to: 136/98 tętno: 171, siedziałem w fotelu, wcześniej zero wysiłku. Po prostu strach, że dostanie się zawału. To nie jest powód do dumy. Wszystkie organy cierpią, często bolą również po mj, płuca, nerki, wątroba, żołądek itd.

Odkąd jaram moje zainteresowania i pasje przestały być tak ważne, a ja przestałem się rozwijać. Wiem, że fajnie jest się zjarać i wyjść z domu, połazić po mieście, ale najgorsze jest jaranie w samotności. To najbardziej destrukcyjna rzecz dla psychiki. Pojawiają się myśli samobójcze, bo "jestem zjarany więc nie chce mi się (rozwijać pasji itd.), jestem sam, jaki sens ma to co robię, skoro i tak nikt tego nie zauważy, ani nie doceni". Człowiek po prostu głupieje.

Nie palę szósty dzień i mimo to, zdarza się, nawet dziś, że po wysiłku trzepało mnie w mózg, bo organizm spala tłuszcz, a wraz z nim to, co się w nim rozpuściło (może nie mocno, ale wyraźnie czuć otumanienie i rozkojarzenie). Wróciło myślenie logiczne, przyczynowo-skutkowe i kreatywność. Na odtrutkę stosuję zieloną herbatę z cytryną, owoce, trochę wysiłku i coś, co pozwala zapomnieć o jaraniu - kreatywność. Mogę się w końcu skupić na czymś. Wróciłem do gry na pianinie i do nauki. Moim zdaniem abstynencja nie jest celem, a drogą do rzucenia tego. Muszę być na freszu, żeby móc grać, uczyć się i rozwijać. Psychicznie chęć rozwoju jest silniejsza od chęci zajarania, ale bywają dni kiedy chcę się tylko spalić.

Richie, huśtawki nastrojów to norma, agresja też. Zwykle nie okazuję emocji, ale gdy złość przekroczy granicę idę się wykrzyczeć lub zamordować worek treningowy, wtedy nawet czasem uśmiech mi wraca. Jeśli chcesz zapomnieć o chęci spalenia się, znajdź coś, co zajmie Twój umysł i jest wymagające np. książki, rysowanie, gry logiczne, może coś co lubiłeś robić nawet zanim zacząłeś palić, sport również jest bardzo dobry. Zły humor wynika z kiepskich relacji między znajomymi, rodziną, przykrych zbiegów okoliczności oraz gdy umysł jest w stagnacji. Jeśli dopadnie Cię kryzys egzystencjalny, pomyśl co chciałbyś jeszcze zrobić w życiu i co przeżyć. Jeśli znasz taką osobę, która nie jara i się lubicie (płeć bez znaczenia), spróbuj się umówić, by chociaż pogadać. Wystarczy jedna taka osoba. Jeśli nie wie, że palisz i chcesz skończyć tym lepiej, bo nie będzie pytać "jak tam nałóg?".

Richie - 03-03-2014

Hej, i dobrze ze rzuciles to scierwo czyt. dopalacze, sama chemia. Nie wypowiem sie o nich bo nie mialem zbytnio z tym stycznosci, moze z 5 razy to zapalilem dla testu i mi nie podpasowalo, to nie Mj. Ja sie nie boje tego co bedzie w czasie abstynencji bo z autopsji znam ( przynajmniej poczatki ) kiedy sie przestaje palic. Na poczatku, pierwsze dni mialem euforie i duzo radosci, patrzylem z wielkim optymizmem na zycie na trzezwo, po prostu humor jak nigdy, sam nakrecalem ten dobry humor, z czasem humor sie pogarszal a w miedzy czasie towarzyszyla mi hustawka emocjonalna. Czulem sie jak wariat, pare postow wczesniej opisalem jak to z samego rana sprowokowalem awanture i polecialy mi lzy z domownikiem. Po prostu wstalem otworzylem oczy i pierwsze co zrobilem ( doslownie ! ) to pretensje do tego kogos, az sie zapowietrzalem hah, wyszedlem do kuchni usiadlem i zaczelem ryczec. Hustaweczka ... Po czasie normuje sie to, nie jest zle ani nie jest dobrze - jest nijak. Zycze sobie jak i Wam, abysmy doczekali do tego momentu az bedzie dobrze. Pozdrawiam :)
Richie - 16-03-2014

Siemano, proboje znowu, problemem nie jest nie palic - problemem jest co robic gdy sie nie pali.Jakos zajac ta pustke, podejme sie tego, moj temat juz ma troche stron, raz rzucalem raz znowu palilem, ale o to chodzi by sie nie poddawac, mimo porazek probowac znowu, tak samo jak z fajkami, probowalem rzucac ze 100 razy, raz nie palilem 7 dni, raz 15 dni, znajomi mi mowili co sie meczysz, ale mimo to za jakis czas znowu probowalem rzucac i tak leci drugi miesiac nie palenia !!! :) Zdarzylo sie zapalic fajka po alkoholu, ale tylko po alko mnie ciagnie do tego, dalej mi sie chce palic aleee minimalnie, nie zauwazalnie. Ziola nie pale juz z 5 dzien, taka umowna przerwa sie zaczela, ktora planowalem z wyprzedzeniem. Co widze u siebie z negatywnych rzeczy ? Malo co mnie cieszy, musialem sie pobawic z dzieciakami troche, to potrzebowalem szczerej rozmowy sam ze soba " daj im troche radosci zagryz zeby, to sa dzieci daj im od siebie troche zabawy ". Chodzi mi o to ze musialem tego smuta pokonac i sie usmiechac mimo woli, w sumie co mam sie smucic, korzystac z danej chwili trzeba, dzieciaki biegaja sie raduja, chociaz minimalnie sie wtracic do zabawy z nimi . Co z pozytywnych ? Ogarniecie bardziej i leki sie zmniejszyly, irracjonalne mysli minely, ja mam tak ze np. mijajac znajomych czulem sie jakbym byl im cos winny, wiecie, pierwszy sie witac , zabawiac itp. JESTEM ROWNY
!!! ANI GORSZY ANI LEPSZY !!! Nie kazdy tak ma ale ja tak mam i zal mi tylek sciska bo co bede klamal, kocham marihuane. Ciezko ciezko .. Aleee, łapmy nadzieje radosci ;) piszcie cos ludzie bo naprawde wasze posty mi pomagaja naprawde. Strzała ! :)

mastik - 17-03-2014

kochasz?
ja rozumiem że ladacznice mogą być pociągające, ale żeby kochać... :)
toksyczna miłość... po co gonić i tęsknić za kimś kto poza chwilą przyjemności tylko unieszczęśliwia nas i robi z nas idiotów?

Richie - 18-03-2014

Przyjacielu masz całkowitą rację, ale jak to baby - czasem się traci dla nich głowę i nie panuje nad tym. Pozdrawiam :)
mastik - 18-03-2014

ale to nie baba :)
dubanesku - 19-03-2014
Temat postu: ziolo
Hej Michal 28 lat pale juz od 5 lat ciezko mi oszacowac jak duzo bo otoczenie wchlania wiecej przynajmniej tak mi sie wydawalo do niedawna. Duzo to pojecie wzgledne dla jednego duzo to literatka wodki dla drugiego flaszka. Problem sie pojawil calkiem niedawno wahania nastroju porostu brak ochoty na cokolwiek i umiejetnosc cieszenia sie rzeczami ktore sprawialy mi przyjemnosc. Wszystko to gdzies przepadlo a do tego pojawily sie problemy z plecami ktore uniemozliwiaja mi uprawianie sportu ktory byl swoista odskocznia. Nie pale 10 dni byl to ciezki okres bo wrocilem z wakacji a jak to na wakacjach sporo w te male plucka wciskalem blantow. Opowiedzialem o moim problemie siostrze i szwagrowi on nie widzi problemu. Pale raz w tygodniu powiedzmy grama. Duzo malo ? nie wiem . Wiem jedno chce przestac wogole zucic to badziewie nie chce nawrotu tych zlych mysli. Trawke podejrzewalbym na samym koncu ale poczytalem o obiawach po zazyciu w necie i pokrywaja z moimi. Jak dlugo to potrwa te wahania nastroju i czy wogole przepadna ?? Pozdrawiam i prosze o wsparcie
Richie - 20-03-2014
Temat postu: :)
Cześc załoga :)
Nie wiem który mija dzien nie palenia bo sie pogubiłem, a przydało by się wiedzieć zeby potem sprawdzać co i jak przychodzi z czasem. Czuje sie bardziej ogarnięty i hustawka emocjonalna jest o dziwo mniejsza, niż bywało to przedtem, zamiast palenia sport, z Mj mam mimo przeciwskazan kontakt, nie raz bede miał, i tak to sobie tlumacze ze jesli teraz sie nie zlamie to potem tez mimo jej obecnosci wytrzymam. Dla mnie sukces w abstynencji to pomimo obecnosci Mj powiedziec NIE. Jesli zdarzy mi sie zapalic - ok spoko, podniose sie i bede szedł dalej. Tak jak to zrobiłem z fajkami z czego jestem dumny bo zaczełem palić jak miałem moze hmm 12 - 13 lat, wiec jako tako troche latek było. Oj duzo duzo razy probwałem rzucać palenie, pamiętam ze miałem okres kiedy to przynajmniej raz w miesiacu rzucałem na 3 dni a potem upadałem, az wkoncu moge smiało powiedziec NIE PALE PAPIEROSOW ! :) Pozdro !

mastik - 20-03-2014

też miałem wahania nastroju i to całkiem niedawno jak paliłem grama miesięcznie
na to wpływ miał również alkohol...
teraz jak jestem czysty nastroje mam stabilne - choć idealnie nie jest ale jest dobrze, lepiej.

"brak ochoty na cokolwiek i umiejetnosc cieszenia sie rzeczami ktore sprawialy mi przyjemnosc." - to może występować długo jeśli się tęskni za lufą na dupościsku. Teraz jednak gdy jestem pogodzony z abstynencją i cieszę się z niej, nie mam takich objawów.

dubanesku - 24-03-2014
Temat postu: ziolo
Witam wszystkich czas mija z dnia na dzien jest coraz lepiej nie tesknie za trawka wrecz przeciwnie na sama mysl nie dobrze mi sie robi. Ta cala sytuacja mnie wystraszyla spadlo to na mnie jak grom z jasnego nieba. Te jazdy w glowie wahania nastroju to mnie dobija. Tyle lat palilem myslalem ze jestem niezniszczalny grubo sie mylilem. Abstynencja moj przyjaciel :) pozdro z fartem 3mam za was kciuki powodzenia :)
Richie - 24-03-2014

No i gitara tylko pamietaj by miec sie na bacznosci, bo niby wszystko fajnie nie chce sie jarac a tu boom, stalo sie. Pozdro ;)
Richie - 11-05-2014

Hej dawno nie pisalem tutaj, nie pale okolo 4-5 tygodni, palilem ale nie mialem zadnych maratonow, pojedyncza wpadka - wpadki. Demotywuje mnie mysl ze stan w ktorym jestem mi nie przejdzie, ze to ze mna jest cos nie tak i wcale to nie wina marihuany. Podobne mysli pomogly w tym ze wczesniej sie zlamalem. Zdaje sobie sprawy ze potrzeba duzo czasu trzezwosci zeby zmiany zaszly, ale po prostu nie wierze w siebie, czasem mysle sobie " stary i tak nic sie zbytnio nie zmieni to moze jednak z Toba jest cos nie tak " Biore leki ziolowe na uspokojenie ktore troche jednak pomagaja ale nie zalatwia calej roboty. Czuje sie przybity, brak motywacji do dzialan a niektore zadania wymagaja duzo czasu aby zostaly zrobione. Najchetniej unikal bym znajomych, czuje sie przy wiekszosci z nich niekomfortowo, ciagle napiecie i kontrola samego siebie, strach. Zaniedbalem pisanie tutaj ale postaram sie to nadrobic :)
Pozdro !

jeleń - 12-05-2014

Normalne, mam tak samo i myślę że wiele ludzi również. Organizm tak strasznie domaga się jarania że próbuje z Ciebie zrobić wariata. Przez to te nastroje itp. itd . Jak sobie pomyślę że tyle lat zmarnowałem by dojść do takich wniosków to mnie krew zalewa. Teraz już wiem że żeby się ogarnąć trzeba się przygotować na bardzo długą walkę, kosztem siwego łba i tym podobnych. Ale po każdej burzy wychodzi słońce i trzeba żyć nadzieją. Wiem z autopsji że czasem aż wyć się chce, ale sami sobie tego piwa naważyliśmy. ,,Niewiele osiągniesz w sekundę, w tyle gasną ci co sprzedają skórę'' mi ten prosty cytat daje dużo do myślenia. I już wiem że wychodzenie z tego nałogu to bardzo długa droga, ale po coś chcemy tego ogarnięcia, coś Nas do tego pcha. Powiem Ci tak szkoda czasu i lat ja już rzucam z dobrych 6 lat i teraz dopiero wiem że tylko pokora i zaciśnięte zęby mogą mnie uratować przed tą zgnilizną życiową !
Paweł100 - 14-05-2014

Takie samopoczucie jakie opisujecie może być spowodowane okresem odstawiennym i to raczej na początku abstynencji.U mnie czasem lepiej czasem też mam chwile w których czuje się źle.U mnie powodem złego samopoczucia jest złość,lęk,poczucie winy z powodu złych relacji z rodzicami oraz pewnie powodem takiego nastroju mogą być niezaspokojone potrzeby itp.Ja też dużo przepaliłem ale to już było a teraz buduje przyszłość i dbam o siebie.Wiele pozytywnych zmian u mnie nastąpiło które cieszą.Dla mnie nie palenie marihuany to wielki sukces i dar bo gdybym palił stał bym w miejscu albo nawet cofał się do tyłu.
W takich złych samopoczuciach które są zagadka przydatna jest terapia ale to już pewnie każdy wie :)
Pozdro



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group