Uzależnienia - Forum - internetowe grupy wsparcia dla zmagających się z nałogiem i ich bliskich
Bezchmurnie - Czas na moją historie
lukasz - 19-10-2009 Temat postu: Killer, inni też tak mająKiller rozumiem cię w 100 %, też cały czas myślę, że przegrałem swoje życie i że nigdy już nie będę szczęśliwym, normalnie funkcjonującym człowiekiem. Mam podobny staż palenia (10 lat), a jeśli chodzi o abstynencję, to zacząłem ją na 2 miechy przed tobą. Tak jak ty, też załamałem się w podobnym czasie od rozpoczęcia abstynencji. Mnie dobiła myśl, że nawet jeśli ten parszywy stan częściowo przeminie, to do końca życia będę miał już zoraną psychikę, a zwłaszcza koncentrację i pamięć. gdybym wiedział, że mam szansę na odzyskanie choćby w 95% zdolności do jasnego myślenia, miałbym siłę walki. jednak myśl, że jedyne, co mogę zrobić to tylko trochę zmniejszyć skutki wieloletniego palenia i picia, tylko trochę cofnąć zmiany, których całkowicie już nie cofnę (tak powiedziała mi psycholog), to mam szczerą ochotę umrzeć. świadomość, że już zawsze będę upośledzony na przemian powoduje, że chcę ryczeć albo, że chcę zasnąć, umrzeć, znieczulić się, zwinąć w kłębek i nie myśleć. a słowa, które słyszę, że sam sobie jestem winny i że to normalne, gdy ćpa się tyle lat, jakoś nie przynoszą mi ulgi. małą ulgę przynosi mi tylko myśl, że kiedyś umrę i wszystko się skończy.Korek - 19-10-2009 10 lat palenia to bardzo duzo, ja palilem krocej bo 6, a w ciagu najdluzej bylem 3 miesiace, wiec to nie to samo co Ty...ale..walcze i mi sie udaje, wiec sadze ze gdybys chcial to tez dalbys rade. Poza tym, pomysl, wolisz miec taka pamiec jaka masz, nawet w takim zlym stanie w jakim sie znajduje teraz, czy nadal palic i w ogole jej nie miec i zyc jakas uluda? Trzeba wziasc sie w garsc i pogodzic z tym w jakim sie jest obecnie miejscu. Co do wypowiedzi Pani psycholog to moze ma racje, w konuc jest lekarzem, ale nie zalamuj sie! Mozg, pamiec, koncentracje, to tez mozna trenowac i polepszac(miodzio nawet niedawno gdzies tutaj o tym pisal). Wiec nie wierze w to ze nie da sie poprawic stanu Twojego umyslu w ogole. Moze pewne zmiany sa nieodwracalne, ale to nie znaczy ze nie ruszysz do przodu z miejsca w ktorym jestes :) Wedlug mnie martwo sprobowac, bo lepsze zycie ze slaba pamiecia, koncentracja, ale zycie swiadome, powiedzialbym ze to stokroc lepsze niz zycie gdy jestes non stop spalony, poza tym palac tylko mozna sie cofnac, a napewno nie pojsc do przodu. To trudna droga, ale warto sprobowac! 3maj sie, powodzenia!lukasz - 19-10-2009 dzięki Korek za próbę pocieszenia. może mam nasrane w głowie, ale nie potrafię zaakceptować, że jedyne, co mogę zrobić, to tylko częściowo zregenerować pamięć, koncentrację, mózg. tak samo jak niektórzy nie mogą zaakceptować po wypadku, że tylko częściowo będą mogli poruszać nogami. brzmi to, jakbym żądał od życia zbyt wiele, ale tak po prostu mam, nie mogę pogodzić się z myślą, że jedyną rzeczą, jaką mogę osiągnąć to "tylko" częściowe upośledzenie zamiast całkowitego. chciałbym po prostu być całkowicie normalnym człowiekiem, nawet jeśli musiałbym czekać parę lat i ciężko na to pracować. to mnie zżera od środka. nie zamierzam już robić ciągów z paleniem i piciem, ale nie potrafię też żyć. nie mam planów, nie wiem, co będzie, na razie uciekam od jakiejkolwiek aktywności, siedzę w domu, nie mam krzty motywacji do czegokolwiek, po prostu przegrałem tą walkę. mam nadzieję, że Ty wytrwasz, naprawdę Ci tego życzę. mnie pociesza tylko myśl, że nikt nie żyje wiecznie i kiedyś każde piekło się kończy.killer - 20-10-2009 Dziękuje wam bardzo za słowa otuchy. Odkąd odstawiłem MJ minął już ponad miesiąc. Powiem wam tak z pamięcią i koncentracją troche lepiej ale ogólne samopoczucie spadło... Niestety wydaje mi się że powoli wydalam to z siebie a mózg jest tym bardzo rozdrażniony. Po prostu wariuje. Jak przez pierwszy miesiąc nie miałem ciśnienia żeby zapalić tak teraz nie wytrzymuje. W pierwszym miesiącu pisałem że jest super, bardziej żywy i wogóle a we mnie dalej było dużo stężenie thc po prostu. Teraz to wychodzi powoli i dopiero zaczyna się ciężko. Wiem, że gdybym przypalił chodzby 2 hity to problemy szybko by ustąpiły - czuje to. Od 3 dni zaczołem jeść deprim. Nie wiem czy to dobrze bo nie konsultowałem tego z nikim ale czytałem, że to tabletki ziołowe i raczej bezpieczne także w kryzysowym momencie się skusiłem. On podobno zaczyna działać dopiero po 2 tygodniach także będe pisał na bieżąco jak jest. Wiem że chemiczna regulacja uczuć to nie jest idealna forma radzenia z problemami ale postanowiłem wspomóc się w tym najcięższym okresie żeby po prostu nie zwariować.
I jeszcze musze wam powiedzieć, że równolegle jak odstawiłem MJ odstawił też kumpel i jego w podobnym czasie dopadają podobne akcje jak mnie. Rzycie na trzeźwo rzeczywiści staje się nie do zniesienia.
Dalej staram się żyć w nadziei żyć, że to co przezywam to nie choroba psychczna tylko skutek odstawienia. Czasem jednak brakuje sił na tą nadzieje. Do tego jeszcze psycholog na urlopie, eehhhh
Jak z tego wyjde zakładam własną poradnie i pracownicy będą mieli zakaz brania urlopów;)
"koncze z tym" pamiętaj co jest napisane w zielonych mitach:
"Po odstawieniu marihuany po długotrwałym paleniu pojawia się specyficzny zespół abstynencyjny: ciągłe rozdrażnienie, senność lub bezsenność, bóle głowy, utrata chęci życia, spadek aktywności życiowej, obniżenie nastroju, zaburzone odczuwanie przyjemności (seks jest mniej atrakcyjny, muzyka mniej fascynuje, filmy są nudniejsze). Trzeźwość staje się nie do zniesienia. W ten sposób uzależniony mózg woła o następną porcję THC"
Mi ten cytat bardzo pomaga w ciężkiej chwili. Czytaj go za każdym razem kiedy jest ciężko.
Trzymajcie się mocno przyjaciele.
Damy rade!!!Korek - 20-10-2009 Tak jest na poczatku, dokladnie :) ale nie mozna dac sie zwariowac bo to kiedys przechodzi, ale jest zwiazana z calym rzucaniem palenia jedna bardzo wazna rzecz..mianowicie. Sama abstynencja to dopiero poczatek..dla mnie w sumie nie byla ona najwazniejszym celem gdy na poczatku terapii je sobie nakreslilem z moim terapeuta. Tak jak wiele razy mowil mi miodzio, ze na terapie przychodzi sie nie tylko po to zeby rzucic palenie, przychodzi sie po to zeby zmienic swoje zycie na lepsze!
Pomyslcie sobie, skoro 10lat palisz, 10 lat no organizm przyzwyczaja sie nie tylko do dawek thc, ale do calego rytualu, calego stylu zycia, to pewnych schematow rozwiazywania problemow, do ucieczkowych zachowan, nie tylko jak sie okazalo do palenia ale np. do pornografii, grania na kompie i innego uciekania od problemow lub zapelniania pewnych luk w naszym zyciu takimi destrukcyjnymi zachowaniami.
O co chodzi? Chodzi o to ze abstynencja to nie wszystko, to ze nie palisz to nie zmienia od razu Twojego zycia, bo musisz sie przystosowac do zycia na trzezwo ktorego nie miales przez te 10 lat. Wiec dlatego polecam wszystkim terapie, naprawde. Bo z tego co piszecie to wlasnie macie problem wiekszy z przystosowaniem sie do rzeczywistosci, z praca nad soba, ze zmiana stylu zycia, niz z samym paleniem. To nie wydaje sie takie oczywiste, ale uzaleznienie to ten styl zycia, te przyzwyczajenia, te zachowania. Oczywiscie bez abstynencji nie ma mowy o pracy nad soba, bo mimo ze zmienisz sporo, to potem znow wrocisz do starych schematow poprzez palenie.
Tego wszystkiego sie wlasnie dowiedzialem od miodzia :) i serio gdy szedlem na terapie to nie myslalem o tym zeja ide tam zmienic swoje zycie, tylko ze ide tam zeby przestac palic(na poczatku to byl ten glowny cel) potem dopiero doszlismy do takich rzeczy jak: gospodarowanie wolnym czasem, jak sobie radzic z cisnieniami, gospodarowanie pieniedzmi, jak nie uciekac w zachowania destukcyjny (nie tylko palenie itd)
Podsumowujac naprawde polecam terpaie bo to takie przystosowanie do zycia na trzezwo do swiata o ktorym czlowiek zapomina po takim czasie jaranie. I jak wiele razy na terapii slyszalem od miodzia, ze ja tu przyszedlem zeby moje zycie stalo sie fajne i zebym sie nic cieszyl. O to wlasnie chodzi w tym wszystkim, to cel bardziej odlegly i nie widac go na poczatku pracy nad soba, ale bez tego rzucanie w ogole nie ma sensu..
Trzymajcie sie i walczcie i nie tylko zmieniajcie to ze palicie lub nie ale cale wasze zycie i przyzwyczajenia zwiazane z nalogiem. I naprawde zachecam do terapii, bez niej nie bylbym w tym miejscu w ktorym jestem.killer - 21-10-2009 Korek przyjacielu dzięki wielkie!!! Dajesz mi dużo siły.
Chciałym znów coś zacytować tym razem słowa miodzia ( może się nie obrazi;) ) a mnie one bardzo motywują:
"wlasnie uswiadomilem sobie, ze forum dziala 3 lata :) marihuana zniknela z mojego zycia 9 lat temu - faktycznie jest tak, ze po ok. roku dochodzi sie zwykle do normy (o ile ktos nie wywolal sobie jakiegos powazniejszego problemu psychiatrycznego, bo i tak bywa, ale najczesniej klopoty z psychika sa przemijajace). U mnie najgorsze byly pierwsze 3 m-ce: hustwka nastroju, depresyjnosc, amotywacja... Potem pomalutku bylo coraz lepiej. Po roku zostaly niewielkie klopoty z pamiecia, ale z czasem i to sie cofnelo (pamiec mozna trenowac, wiec da rade nadrobic to, w czym sie czlowiek cofnal w czasie palenia). Jak jest dzis? Jedyna pozostalosc, to jak ja to nazywam "ucieczkowosc" - czyli jak jest w moim zyciu spietrzenie problemow, to pierwsza mysla jest zostawic to wszystko i zaszyc sie gdzies w spokojnym miejscu. Jednak nie poddaje sie tej mysli i po ochlonieciu staram sie "brac zycie za bary" i kolejno rozwiazywac problemy, zamiast przed nimi zwiewac i udawac ze ich nie ma. Pod tym i innymi wzgledami (jak np. poczucie wlasnej wartosci, asertywnosc) z roku na rok jest coraz lepiej. Ale nie dzieje sie to samo - wg mnie aby byc szczesliwym i jednoczesnie wolnym od "wspomagaczy" trzeba postawic na samorozwoj - co z reszta wielu forumowiczow pewnie odkrywa biorac udzial w roznych formach terapii..."
Dużo siły i wiary życze wam wszystkim.
Czuje się na tym forum jak wśród samych przyjaciół nobo w wkońcu przyjaźń polega na bezinteresowanej pomocy:)killer - 02-11-2009 Cześć wszystkim,
Pisze ponownie żeby dodać kilka słów jak tam u mnie. Wiece nie pale już 1.5 miesiąca. Niestety dalej jestem szargany przez potok różnych zmiennych emocji, dalej jestem outsiderem i mam spore problemy ze sobą. Ale wiecie co jest ciekawe w zeszłym tygodniu od pon-czw świetnie się czułem. W zasadzie przez 4 dni moje samopoczucie było dobre. Aż się zdziwiłem że może tak być, taki przebłysk dobrego samopoczucia i to 4-dniowy. A od piątku do dziś czuje się po prostu tragicznie i znów nie radze sobie z sobą. Nie mam charakteru, nie mam osobowości, nie ma nic. Depresja jakby wróciła.
Ale musze wam wszystkim powiedzieć, że przez te 4 dni dobrego samopoczucia wogóle nie miałem ochoty tu wchodzić i nie wchodziłem. Człowiek zagląda tu dopiero wtedy kiedy łapie doła. Wydaje mi się, że to dlatego na forum jest tak mało pozytywnych wpisów o poprawie po odstawieniu MJ. Ja przez te 4 dni mogłem napisać wiele dobrego o zmianach ale tego nie zrobiłem - czułem się dobrze i nie chciałem przypominać sobie o moim zielonym problemie. Powiem wam że strasznie jestem podatny na różne bodźce emocjonalne, np. gdy z laska jest ok to chodze cały happy a jak coś się troche popsuje to odrazu łapie doła... :( tak jak teraz. Nie potrafie sobie z tym poradzić. Pewnie niedługo mnie zostawi i tyle z tego będzie:( Kolejna rzecz to to że ja cały czas jestem zmęczony, non stop mam zakwasy, nie wysypiam się i nie wiele jem. Nie potrafie się odnaleźć wśród normalnych czynności. A co do osobowości, np. nie pamiętam kiedy w towarzystwie zdarzyło mi się rzucić swój własny temat do rozmowy.. chetnie podłączam się pod czyiś ale nic sam nie wymyśle. Gdyby wszyscy tak mieli to wogóle by nie rozmawiali. Tragedia po prostu tragedia. Ja nie mam własnej osobowości. Jak myślicie czy to wszystko jest do ogarnięcia..?? Z góry dzięki za odpowiedź, bardzo mi one pomagają.
Trzymajcie sie mocno przyjaciele:)wssk - 02-11-2009 he he normalne, że jak czujesz się lepiej nie chcesz wracać do tego wszystkiego, ale tylko zapomnieć to też nie sposób wg. mnie, trzeba zwalczyć nie zapomnieć. Widzisz 4 dni dobrego samopoczucia już po 1,5 msc abstynencji, to pomyśl co będzie w przyszłości jak wytrzymasz ?:) co do osobowości.. mam podobnie, nie umiem sam nic powiedzieć nie czuję się sobą, mam nadzieję, że jest to przejściowe...
wytrwałości życzę :)Crystal Clear - 04-11-2009 Cześć killer,
nie łam się ja też czuję się wypalony z wszelkiej kreatywności :/ to chyba normalne u wszystkich długoletnich jaraczy. Czasem się zastanawiam czy to kiedyś minie? Musimy chyba dłuuugo nie palić żeby nasze mózgi rozpoczęły twórczą krucjatę :) ale damy rade!killer - 15-11-2009 Temat postu: 2 miesiące abstynencjiWitam ponownie:)
Wpadłem zeby sie pochwalić że za mną 2 miesiące abstynencji:))))) Dalej mam depresje, dalej jestem outsiderem, dalej nie mam swojej osobowości i generalnie jest do kitu, heh. Wydaje mi się zaczynam bardzo powoli uczyć się wszystkiego na nowo, poznawać świat itd. Niestety dalej jestem bardzo podatny na różne bodzce, np. z dziewczyna uklada się ok to chodze happy a jak już nie (najczęsciej z mojej winy) to tragedia jest nie moge sie odnalezc. Nie umiem radzić sobie z problemami, dalej nie jestem zbyt towarzyski. Wiecie z natury jest cichy a teraz to juz wogole mam wrazanie ze nic soba nie reprezentuje. Poziom samooceny równa się mniej więcej zeru. Generalnie jak to mówimy zwała;) Odstawiłęm wszystkie leki bo to nie ma sensu. od tygodnia nie pije wogole alkoholu, terapeutka mi powiedziała ze alko to moze byc czynnik spustowy moch złych nastrojow a ja się z nia zgadzam. Wiece zawsze zasada była taka ze co weekend piłem a później gdzies do srody miałem doły. Teraz jest pierwsza niedziela od dawna kiedy nie jestem na kacu i chyba jest lepiej. Dlatego apeluje;) wczasie abstynencji nie pijcie!!! jest ciezko bo juz chyba przywyklem do picia co tydzien i w zasadzie to nie wiem czy nie jestem przyczajonym alkoholikiem. Znajomi bardzo dziwnie na mnie patrzą kiedy odmawiam alko i mysla ze mi sie cos pomieszało no ale coz zdrowie wazniejsze chyba.
Trzymajcie się i badzcie silni.
Damy rade:)killer - 25-11-2009 Temat postu: Zły dzień:(No i tragedia, to co dziś przeżywam jest nie do zniesienia. Nic mnie nie cieszy, nie wiem co z sobą zrobić, gdzie się udać żeby było dobrze. Stan w mojej głowie jest naprawde tragiczny..... :(((( nie potrafie znaleźć swojego miejsca w życiu i to mnie przeraża. Czy to kiedyś przyjdzie? Czy będe się kiedyś znów potrafił cieszyć życiem?? Niby mam wszystko a tak naprawde nie mam nic!! W domu atmosfera do dupy tak już jest u mnie, poza domem życia znowu spędzić się nie da i jak tu żyć normalnie. Generalnie nie chce was martwić, mam taki schemat w głowie że jak robi się naprawde źle to dopiero wtedy tu wpadam a w ostatnim czasie zauważyłem poprawe i miewam dni że jest nie źle. Dodam że nie pale około 2.5 miecha. Czy miał ktoś z was takie fazy i czy one z czasem przeszły?? Sam zaczynam się zastanawiać czy nie powinienem iść do psychiatry po jakieś leki... Czy ten 3 pierwsze miesiące rzeczywiście są najtrudniejsze? Powiem wam tak że mam taką dziś burze w głowie że ciężko to znieść. Nie radze sobie z emocjami wogóle... :(( No i standartowa obawa czy to zespół po odstawieniu czy może choroba psychiczna?? Powiem wam że leków się boje bo mam kumpla który brał tylko on pił do tego a później stał się rośliną... Jakoś nie mam zaufania, że one mogą pomóc a wręcz przeciwnie.lukasz - 25-11-2009 na 90 % doły Ci miną. 2,5 miecha to akurat moment, żeby zaczęło się piekło. u mnie zaczęło się po 2 miechach i trwa do dzisiaj (4 m-ce od odstawienia), a objawia się ciągłą obawą, że nie zregeneruję się na tyle, żeby móc normalnie funkcjonować intelektualnie. tak więc filmy na temat tego, czy objawy zrycia głowy są trwałe to normalka. niestety niektórzy twierdzą, że człowiek nie regeneruje się w 100 %, a badania naukowe nie rozstrzygają, czy zmiany spowodowane paleniem są trwałe w dłuższej perspektywie, przynajmniej jeśli idzie o pamięć, koncentrację, wyższe czynności mózgu itp. ale doły podobno mijają, więc bądź dobrej myśli. to, co masz, to tzw. anhedonia, niezdolność do odczuwania przyjemności. musisz to przetrwać. pozdrawiamlukasz - 25-11-2009 a co do leków, też brałbym je na Twoim miejscu w ostateczności. ja żarłem je przez ostatnie 4 miechy, ale nie słuzyły mi w 100 %.niby uspokajały i pozwalały zasnąć, ale potęgowały otępienie i odrealnienie. teraz "ćpam" tylko herbatkę z szyszki chmielu i meliskę.killer - 27-11-2009 Dzięki Łukasz za odpowiedź, troche mnie uspokoiłeś bo jednak Ty to jesteś stary wyjadacz;) Od tamtego dnia czuje się już spoko miałem teraz 2 dni nawet dobre. Chyba wszystkom baardzo powoli idzie w dobrą strone chodziaż momentami bywa ostro naprawde.killer - 03-12-2009 Heja wszystkim. Wpadłem żeby pare słów napisać. Za mną ponad 2.5 miecha bez palenia i coś tam do przodu powoli ze mną. 3 miesiąc jak dla mnie jest troszkę łatwiejszy niż 2. Jeżeli chodzi o pamięć, inteligencje i takie tam to jest wielka poprawa naprawde. Ciężko nadal mi z poczuciem własnej wartości, osobowości, radzeniem z emocjami i samopoczuciem ( chyba mam jakiś stan depresyjny). Wiekowo jestem dorosły a emocjonalnie dzieciak - tragedia. I teraz jak tu pokonać tą droge na skróty od dzieciaka do mężczyzny i czy to wogóle możliwe? Czuje się jak gąbka która chłonie wszystko, bez swojego zdania, swojego charakteru... Jak naciśniesz tak się wgniecie. Pytanie do tych co im się udało, czy mieliście tak i czy to przechodzi, czy da sie pracować nad tym z jakimś efektem?? Do tego ego które w psychice stawia nie wiadomo jakie wymagania.
Troche mi szkoda, że kobiety nas na tym forum więcej na tej płaszczyźnie nie "dopieszczają" bo na te sprawy nic nie koi tak jak ciepłe słowo od kobiety...
Gdy paliłem nie widziałem tych wszystkich codziennych problemów, mój umysł był w miare spokojny a gandzia podpowiadała że jest dobrze. A tu nagle takie zdarzenie z rzeczywistością - szok!!!
Naprawde nie sądziłem że po odstawieniu może nic nie interesować, nic nie ciekawić,wszystko w momencie staje się szare.
A tak wogóle to siadałem do kompa z myślą że napisze wam coś pozytywnego ale chyba nie wyszło a jakąs tam poprawe mimo wszystko widać. Taki miał być kontekst ale jednak lubię się wam wyżalić;)