Uzależnienia - Forum - internetowe grupy wsparcia dla zmagających się z nałogiem i ich bliskich
Bezchmurnie - co zrobić, jak już nie daje się rady ??
wssk - 24-10-2009 Psycholog powiedziala Ci ze jestes upośledzony, ze juz nie ma ratunku ? Cos mi sie wierzyć nie chce:p. Ja bardzo balem sie tego ze w ogole straciłem pamiec, bo mialem takie dni ze zapomnialem gdzie cos położyłem przed chwilą, a w dodatku nasłuchałem sie wkładu bodka o narkotykach:p. Okazało sie to nie prawda, pamiec posiadam ale krótkotrwała jeszcze nie wróciła to konca.
Co prawda za zapaliłem tylko hm 6-7 razy w życiu. Jednak widać po Tobie i Twoich wypowiedziach ze jestes naprawde inteligentym i wartościowym człowiekiem, który chce cos zmienic w swoim życiu i byc szczęśliwy, tylko brak Ci wiary w siebie. Nawet jesli nie wróciłbys w 100% do tego co bylo, to nie znaczy ze nie mógłbyś byc zaakceptować tego i byc szczęśliwy, choć teraz to wydaje sie nie realne. W moim przypadku 1 raz zaczął sie przez pewną dziewczynę... Mialem juz dosc chcialem sobie ulżyć. Wczesniej namawiali mnie dlugo dopalenia ale nie chcialem, az w koncu mialem juz dosc zycia no i spróbowałem. Byla to chyba najgorzsza decyzja w moim życiu strasznie żałuję no ale czasu nie cofnę. Co do badań mysle ze musisz udać sie do lekarza ogólnego i wziac skier. do neurologa on moze zlecić rezonans, ja mam wizyte za 2 tyg. także poproszę go o jakieś badanie. Trzymam kciuki ;)lukasz - 24-10-2009 nie, no nie powiedziała, że jestem upośledzony, ale że mogę tylko nieznacznie naprawić to, co zniszczyłem. chyba też spróbuję najpierw u lekarza 1-szego kontaktu, żeby dał skierowanie i żebym nie musiał bulić.
chciałbym mieć taką wolę jak Ty stary. też masz prze-ciężko, ale walczysz, masz cel.
ja nadal rozważam rozwalenie swojej czaszki o pędzący pociąg, chociaż wtedy nie mógłbym czytać już twoich postów, hehewssk - 24-10-2009 He he jeżeli Ci moje wypowiedzi cos pomagają to bardzo miło:D, dzis po całym dniu dołka, teraz wieczorem czuje sie fajnie, juz zapomnialem jak to jest:p. Co do pociągów nie jest u dobre wyjście, ten kumpel wlasnie takie wybral, lepsze sa tradycyjne pogrzeby, ale po co o nich myslec skoro jeszcze tyle piękniego zycia przed nami:D dzialal chłopie napewno w koncu pokonasz siebie i staniesz na nogi, no i pisz jak Ci idzie:Dwssk - 24-10-2009 Co do celu aktualnie go mi brak, ale poprostu nie lubie przegrywać, tak juz mam :plukasz - 25-10-2009 działanie to dobra rzecz, masz rację, ale póki co za cholerę nie mogę się do niego zmusić. przelej mi stary trochę Twojej motywacji, zapłacę !wssk - 25-10-2009 gdybym tylko mógł ;)
Nie wiem jak w Twoim wypadku, ale ja np. po dniach ciągłego myślenia, stresowania, użalania, męczenia się już po prostu nie miałem siły tego robić i zapominałem o wszystkim, po prostu wyłączałem się - dosyć dziwne co ? Prawdą jednak jest, że trzeba się trochę przemęczyć, przemyśleć wszystko, po katować się - bo jak już pisaliśmy wcześniej sprawa to dziwną radość, ale w końcu przyjdzie moment kiedy to się nudzi, kiedy już się chce żeby było lepiej i wtedy człowiek ma przebłyski i chęci do działania, działaj wtedy jak najwięcej, bo ja popełniałem ten błąd, że po chwili mówiłem sobie, ale i tak wróci nie ma co sobie robić nadzieje, dlatego też to wszystko się rozwleka w czasie. Ja wiem, że to nie jest łatwe, ale trzeba, i to jest to wyjście z sytuacji, a nie myśl i poczucie bezradności ;)
dobra spróbujmy, przesyłam Ci w tym poście motywację, aż emanuje musisz tylko chwycić :D
http://www.arpegio.pl/behappy.htmlukasz - 26-10-2009 Temat postu: co się dzieje ??? czemu teraz ?coś mi dzisiaj odwaliło, mam takie lęki, derealizację i taką zwałę od rana, ja pi...olę, chciałem zasnąć, ale nie mogę, wziąłem więcej antydepresantów, ale niewiele pomogło. wiem, że ciągle marudzę, ale muszę o tym napisać, odbija mi, każda zasrana sekunda mnie boli, CHCĘ, ŻEBY TO GÓWNO SIĘ SKOŃCZYŁO. to już 3,5 m-ca abstynencji i za cholerę się nie poprawia. jestem już tak tym zmęczony i przeklinam dzień, w którym się urodziłem. ktoś spyta: to czemu nie skończysz ze sobą? otóż gdy już mam to zrobić, gdy jestem na tych pieprzonych torach, zaczynam się tak bać tego, co ma się stać, że nie mogę wskoczyć pod pociąg. zazdroszczę tym, co mieli na to odwagę, boję się i łaknę przerwy, śmierci, czegokolwiek tylko nie tego pieprzonego koszmaru !!!!!!!!!!!!!!!!
może ktoś się obrazi: ale życie to gówno, najgorsze gówno z możliwych, a przynajmniej moje. jak dobrze, że kiedyś i tak umrę, nawet jeśli ciągle będę tchórzem i nie dokonam jedynej słusznej decyzji, to za ileś lat będzie koniec, na miliardy miliardów lat tylko cisza, bez żadnego czucia, chciałbym już tam być.miodzio - 26-10-2009 Temat postu: zycie i smiercLukasz - bardzo sie martwie Twoimi stanami, bo szkoda byloby Twojego zycia - rozumiem, ze musisz teraz potwornie cierpiec, skoro myslisz o takim "rozwiazaniu" - ale tym usilniej szukalbym na Twoim miejscu pomocy - przy myslach samobojczych konieczna jest SZYBKA wizyta u psychiatry, bo takie stany moga sie wiazac z zaburzona chemia mozgu i po zastosowaniu lekow moga ustapic - szkoda byloby skonczyc zycie, ktore moze jeszcze byc udane i piekne, choc na dzien dzisiejszy na pewno trudno Ci w to uwierzyc - ale znam osoby, ktore wyszly z ciezkiej depresji i prowadza dzis szczesliwe zycie - nie mialyby tego, gdyby poszly za impulsem i odebraly sobie je w chwili kryzysu - jesli te antydepresanty bierzesz z zalecenia psychiatry, to lec do niego i niech zmieni leczenie, bo widac ze nie dziala jak trzeba.miodzio - 26-10-2009 Temat postu: modlitwaDruga moja rada obok psychiatry to modlitwa :) Pamietam, ze jeste osoba niewierzaca, ale moje (i nie tylko moje) doswiadczenie pokazuje, ze w chwilach naprawde trudnych to pomaga, nawet jesli jest to modlitwa niewierzacego (u mnie kiedy bylem na bakier z Panem Bogiem taka modlitwa zaczynala sie od slow: "Boze, jezeli jestes, to pomoz mi..."). Zatem polecam to nie jako terapeuta, ale jako czlowiek (dzis) wierzacy w Boga - na zasadzie: co ryzykujesz? :)
Moj kumpel wymyslil inna wersje takiej modlitwy: "„Boże, jeśli jesteś, daj mi cud”. Pomogla mu, kiedy jak opisuje: "Nie pomagali przyjaciele, nie pomagała miłość, choć byłem ciężko zakochany, nie wychodziłem z domu. Dziś wiem, że to kliniczne objawy depresji, ale wówczas to nie było takie oczywiste". To fragment wywiadu jaki Andrzej udzieli GW (http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,35769,6711515,Modlimy_sie_o_madrosc_dla_prezydenta_i_przeciw_korupcji.html). Nie poznalbym Andrzeja, gdyby wtedy sie zabil, tak jak rozwazal... A uwazam go za niezwyklego i bardzo wartosciowego czlowieka. Daj wiec Lukasz swoim przyszlym przyjaciolom szanse, by Cie poznali :)wssk - 26-10-2009 lukasz nie poddawaj się, naprawdę wiem co czujesz. O ile kiedyś myślałem, że rozmyślanie na temat egzystencji jest trudny, to rozmyślanie na temat egzystencji + realności świata jest naprawdę trudny. Mój dzień wygląda tak, że otwierając oczy po przebudzeniu, wyczekuje już nocy żeby pójść spać. Cały dzień pospinany, nie wiedząc kim jestem, gdzie jestem i po co jestem, aż w końcu sen . W snach czuję się dopiero jakbym żył, bo wszystko jest dość realne, tylko nie ma tych przewalonych uczuć, lęków, myśli. I właśnie zadaję sobie pytanie co to za życie? życie snem, po prostu super. Kiedyś nie dosypiałem, teraz prze sypiam cale dnie, ale nie ważne ile bym spał, po 1-2 h od wstania, nie mam juz siły na nic, jak bym cały dzien pracował naprawdę ciężko fizycznie, w głowie się kręci, caly czas boję się, że ten świat naprawdę nie jest prawdziwy a ja się obudzę w końcu z niego, że wróci mi to co przeżywałem wcześniej, że zaraz czas/ świat mi się zatnie. Boję się o tym zapomnieć i spróbować żyć normalnie, bo jak mi to wróci przynajmniej nie będę tak zawiedziony, zszokowany. Jednak co będzie jak się nie obudzę? a wiem, że sie nie obudzę, bo to jet prawdziwe życie i naprawdę daje w kość. Dzień bez myśli o zakończeniu tego wszystkiego jest dniem straconym heh... ale nie wiem że tego nie chcę dlatego będę się męczył nawet do usranej śmierci z tym. Czuje się jakbym się dopiero urodził, z tym że pominąłem beztroskie dzieciństwo, tak jakby to co przeżyłem przez 19 lat było nie prawdziwe, jakby tego nie było, jak dziecko we mgle. Boje się każdego dnia jednocześnie mając wrażenie że jutra nie będzie. Nie wiem kiedy będzie tego koniec i czy kiedykolwiek poczuję się jak kiedyś, ale wierzę w to, nie mam innego wyjścia.
Ty tez się nie poddawaj, wierzę w Ciebie i wiem, że masz dość, jednak kiedyś na pewno przyjdzie ta chwila kiedy będziemy się z tego wszystkiego śmiać :) Dasz radę na pewno !jak - 28-10-2009 Temat postu: haaaaaaloooooo Lukasz!! jestes tam????????wlasciwie to nie chcialam dzis nic pisac ,ale to co przeczytalam strasznie mnie zmartwilo!!!
dzieki Twojemu postowi do mnie-do teraz jeszcze nie zapalilam bo myslalam wlasnie o Tobie!!!!-ze masz tak samo jak ja!
zaczelam czytac wszystko od nowa bo juz mi sie wszystko i wszyscy w glowie pomieszalo i przeczytalam ostatnie Twoje posty!jestem w ciezkim szoku!!
mysle,ze jestes MEGA WARTOSCIOWYM CZLOWIEKIEM!!tak samo jak Ty nie mam przyjaciol!!tez myslalam o smierci ale to nie jest wyjscie stary!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
nie wiem czy wierzysz w Boga ale ja wiem ,ze jest!!moze to glupie ale ja bardzo wierze!i wiem ,ze jak sie go prosi to przychodzi i pomaga tylko czasem tego nie widzimy!
nie jestem swieta ale o takich sprawach moglabym chyba ksiazke napisac..;)
Pan Bog daje nam tak wielki krzyz jaki jestesmy w stanie udzwignac!ale nie po to,zeby nas dobic ale po to ,abysmy stali sie lepszymi wewnetrznie a samobojstwo jest jednym z najciezszych grzechow i czesto konczy sie ciezkim kalectwem do konca zycia!! a nawet jesli sie uda to nie musze chyba mowic czym to grozi??
wierzysz czy nie ,ale znam prawdziwe historie opetania itp itd
i mimo ,ze sama mialam takie mysli to w zyciu bym tego nie zrobila!!bo jesli nawet w to nie wiezysz to jesli juz Cie nie bedzie to nie masz wplywu na to co sie z Toba stanie ,wiec ja bym nie ryzykowala!!!wiem co mowie i mam to gdzies czy ktos bedzie sie z tego smial...jak - 28-10-2009 nie chce sie rozwodzic juz na ten temat...nie jestem chora dewotka i tez ma watpliwosci co do tego tematu ,ale jak bedziesz chcial na ten temat pogadac to polecam sie! znam wiele prawdziwych historii z tym zwiazanych..
w kazdym razie Miodzio ma racje!czym predzej odpalaj wrotki i do lekarza bo samemu to ciezko z tym sobie poradzic!
pomysl ilu ludzi Ci zazdrosci takiej abstynencji po tylu latach palenia!!!jaki musisz byc silny ,ze tyle czasu dajesz rade!!! ja jestem pikus przy Tobie ;) a nie palic tyle czasu to na chwile obecna ,to moje marzenie!
ZYCIE JEST PIEKNE!! tylko nam -narkusom ciezej to dojrzec!!
kiedys na 100% poznasz kobiete!zalozysz rodzine!bedziesz mial dzieci i bedziesz sie smial z tego jaki byles durny myslac ,ze taki stan Cie nie opusci!!!
OPUSCI OPUSCI!!!USZY DO GORY!!!
napisz jak sie czujesz!!!???wssk - 28-10-2009 W 100 procentach sie zgadzam z Toba jak. Łukasz pisz co u Ciebielukasz - 28-10-2009 dziękuję za Wasze wsparcie i przepraszam, że się nie odzywałem. na maxa szanuję Wasze poglądy, ale ja szczerze uważam, że lepiej by było, gdybym nie żył. nawet gdy bywało, że czułem się lepiej, też tak uważałem. tak już mam, chciałbym nie istnieć, bo wiem, że czeka mnie prawie samo cierpienie. byłem już mocno zaburzony psychicznie, zanim zacząłem pić i palić.
mimo to na 95 % nie popełnię samobójstwa, bo za bardzo się boję w momencie, gdy mam to zrobić. odsuwam wtedy samobójstwo "na jutro", dokładnie tak samo jak przez lata odsuwałem "na jutro" rozpoczęcie abstynencji. tak czy siak wątpię, żebym się w końcu na to odważył, jestem za słaby psychicznie.
jak- dzięki za to, co napisałaś, cieszę się, że mój post też troszkę Ci pomógł
miodzio - byłem u psychiatry i zacząłem brać więcej antydepresantów, nadal czuję się fatalnie, ale już mnie tak nie nosi i mogę zasnąć, dzięki za porady, znasz się na rzeczy
wssk- również dzięki, imponuje mi Twoja wytrzymałość
wssk & jak - trzymam za Was kciuki !!lukasz - 28-10-2009 świadomość, że nie jest się samemu w tej walce, pomaga. bo jest ciężko, przecholernie ciężko i chce się uciec.