Uzależnienia - Forum - internetowe grupy wsparcia dla zmagających się z nałogiem i ich bliskich
Jak mądrze być obok? - Czy są tu rodzice?
izabel - 02-10-2008 najlepsze jest to,ze jego matka szczyci sie wszem i wobec ze ma takich kochanych synow, co nigdy nie brali zadnych dragow. jak ja to slysze to plakac mi sie chce, nie wiem co robic, on jest kochanyym facetem,ale nie wiem czy dluzej tak dam rade, jestem taka mloda a placze sie juz w takich problemach:(becia - 02-10-2008 Temat postu: jestem matką...Czy powiedzieć? Jasne, ale tak naprawdę panuje jakaś dziwna moda na "ukrywanie" prawdy o palących przez osoby bliskie. W poniedziałek dowiedziałam się ,że mój 17-o letni syn pali. Nie wiem jak długo, jak dużo... Ale za to dokładnie wie to moja 18-o letnia córka, która nie powiedziała mi słowa na ten temat. Jestem w podwójnym szoku: raz, że syn pali, dwa, że córka milczała....izabel - 03-10-2008 becia pomoz synowi, nie przymykaj na to oka, chociaz by klamal ze juz nigdy tego nie zrobi, oni tak potrafia manipulowac czlowiekiem,ze nawet sobie tego nie wyobrazasz,ja juz sie przekonalam, zbieram sily do rozmowy z jego matka,mam nadzieje szybko ja zdobede.trzymaj się cieplo i musimy byc silne.miodzio - 04-10-2008 Temat postu: :(przez nieuwage usunalem posta, chcac go zaakceptowac - przepraszam autorke wpisu :(elpal - 07-10-2008 Temat postu: :-)Szczerość w każdej sytuacji jest bardzo ważna. Ja jednak o wszystkim dowiedziałam się przez przypadek, a nie od syna, czy też kogoś innego. Wiem jednak, że chciałabym to wiedzieć od najbliższych. W końcu sama wiadomość o tym czasem zwala z nóg i trzeba mieć bliskich wokół żeby sobie z tym poradzić.becia - 09-10-2008 Temat postu: bliscyBliscy Ci pomogą? Jak Ci mogą pomóc? Co powiedzą?:Trzymaj się! Będzie dobrze, zadzwoń, możesz na nas liczyć... Powiedz synowi to i tamto.... Bliscy podadzą Ci nr telefonów do dobrych ośrodków: " słyszeliśmy, że Pani taka i taka jest dobrym terapeutą"...
Tak naprawdę to jestem ja, mój syn - narkoman i marihuana.
I bezsilność.
I to wszystko.miodzio - 10-10-2008 Temat postu: wsparcienawet jak jest tak, ze nie mozna liczyc na pomoc bliskich - to nie warto zapadac sie w poczuciu, ze jestem sam i nikt mnie nie rozumie
wiem, ze to czeste poczucie u bliskich osob, ktore uzywaja narkotykow - ale warto isc troche pod prad temu mysleniu i jak najbardziej korzystac z dostepnej pomocy - zaufac poradni, terapeutom, programowi leczenia itd.
poddanie sie mysli, ze jestem ja i syn i nikt nas nie rozumie moze sprawic, ze sie czlowiek zamknie na pomoc z zewnatrz - a tu bez tej pomocy niewiele sie da - wtedy pozostaje bezsilnosc faktycznie tylko
to tak ku zachecie, by cierpliwie szukac profesjonalnego wsparcia :)elpal - 12-10-2008 Ja mam jeszcze męża i drugiego syna oraz ich wsparcie. Myślę,że wszyscy najbliżsi w takim przypadku muszą o tym wiedzieć i wspierać się wzajemnie. Walka z nałogiem to trudna sprawa nie tylko dla palacza, ale i dla rodziny. A z drugiej strony to skoro pali to musi ponosić konsekwencje tego palenia... A nie musimy udawać, że nic się nie stało.uzi - 15-10-2008 Moi rodzice nie zauwazali problemu, bylem ich oczkiem w glowie, najlepszy uczen z wielkimi perspektywami, trzymany krotko od ktorego sie wiele oczekiwalo ... zaczalem palic w wieku 16 lat sporadycznie z czystej ciekawosci ... na studiach kiedy jak ja to mowielem zerwalem sie ze smyczy, bez kontroli z ciagla dostawa gotowki poznalem kolegow ktorzy pokazali mi jak "zyc" ... cpalem (cpam nadal?) ziolo, fete, kokaine, ekstaze ... w momencie kiedy zerwalem z prochami wpadlem w lekomanie, musialem miec jakis zamiennik, potrafilem tak manipulowac mama, ze sama kupowala mi w aptece efedryne czy accodin, ze niby na kaszel. Pewnego razu wpadlem na przemycie, siedzialem w areszcie, ale i wtedy potrafilem tak zakrecic rodzicami ze przyznalem sie tylko do posiadania trawki, ze niby mialbyc pierwszy raz. Okazalo sie ze mama nie raz mi znajdowala ziolo w portfelu i nic z tym nie robila DLACZEGO? Do tej pory nie wiedza o cpaniu, jedynie o sporadycznym paleniu "niewinnej" trawki. A ja potrafilem palic w lazience podczas kapieli, czy przed snem kiedy w pokoju obok spali moi rodzice. Straszne to jak sie teraz to czyta, czlowiek musi sobie w pewnym momencie sam uswiadomic ze to wszystko to jeden wielki shit. My jak to nazywacie "palacze" potrafimy w okrutny sposob manipulowac i wykorzystywac Wasza ufnosc, przykre to ale tak jest, w momencie kiedy czlowiek zaczyna palic, nic innego sie nei liczy, rodzice tylko przeszkadzaja, zrywa sie kontakty z przyjaciolmi, ktorym jaranie przeszkadza. Nawet nie zdajecie sobie sprawe jak Wasze dzieci potrafia klamac Wam prosto w oczy, manipulowac Wami. Sam sie boje tego ze kiedys zobacze moje dziecko nacpane, nie wiem co ja wtedy zrobie, jak mu poradze, bo prawda jest taka ze slowa rodzicow w ogole nic dla takiej osoby nie znacza, a sila nic sie nei zdziala. Ja mam to szczescie ze mam na prawde kochajacych rodzicow i sam wstret do siebie samego, jak moglem ich tak oklamywac, tak zwodzic sprawil ze chce z tym zerwac, przestac, skonczyc to palic.
Teraz koncze studia na bardzo dobrej uczelni, sam nie wiem jak mi sie udalo tu wytrwac i tylko zaluje ze tyle lat stracilem, ze moglem wiecej sie przykladac, rozwijac jakos swoja kariere. Moi rodzice nigdy sie nie dowiedza o cpaniu prochow, dla mnie to juz temat zamkniety, ktorego zaluje
Zycze Wam drodzy rodzice wytrwalosci i cierpliwosci, ale dopoki Wasze pociechy same tego nie zrozumieja i nie beda chcialy sie zmienic to im nie pomozecie, na poczatku jest po prostu za pieknie, swiat jest cudowny, a na trzezwo okrutny i zly ... po czasie jednak czlowiek sie budzi i zaczyna rozumiec ile stracil i jak bardzo Was KOCHAelpal - 16-10-2008 Myślę,że ja wiedziałam dużo wcześniej... Ale chyba tak do końca nie chciałam wiedzieć, bo to oznaczało zburzenie jakiegoś "porządku", ale to odmienione dziecko obok mnie zauważałam już od jakiegoś czasu. No i sądzę,że Twoi rodzice też już wiedzą o wszystkim. Tylko czasem brakuje odwagi do walki, czasem trzeba jakiegoś "kopa", splotu wydarzeń i potem mimo wszystko robi się lżej, choć problemy nie maleją. To jest to dno czasem, o które trzeba zahaczyć...donedone - 17-10-2008 Temat postu: a jak to bylo u mnie z rodzicami?trudno o tym pisac, po miesiacu niejarania, a jaralem przeciez praiwe 10 lat dzien w dzien, bo u mnie to bylo tak ze jak juz zaczalem to mi sie spodobalo i jaralem jak najwiecej moglem, ile mialem pieniedzy tyle jaralem...przykre
Jakas matka kolegi z liceum zadzwonila do mojej mamy, i powiedziala. Mama zaprosila mnie i brata do stolu i zapytala dlaczego jaramy marihuane, spuscilem glowe i milczalem, brat opowiadal ze przeciez nie jaramy duzo, ze marihuana to jak piwo, kazdy od czas do czsu pije i nic mu sie nie dzieje...nie bylo jakis testow, przyrzekan ze nie bedziemy..temat zanikl.
Na spotkaniu z tata, bo rodzice moi sie rozwiedli sie dawno dawno, mialem 9 lat, tata powiedzial: "i co chlopaki podpalacie trawke?"
spuscilem glowe, brat cos tam mowil nie pamietam, pamietam tylko ze tata powiedzial, " no chlopaki nie tlumaczcie sie, i tak bedziecie robic co chcecie"
matka od czasu do czasu pytala co masz takie oczy? ale to tyle. co mial niby zrobic?
to takie potwornie smutne dla mnie teraz.
tyle pieniedzy matce ukradlem na to gowno, a ona od rana do wieczora pracowala zeby nas jakos utrzymac...
a wlasnie wiecie kiedy ostatni raz rozmawialem z ojcem? ze dwa lata temu.
wtedy tez go widzialem bylismy na kawie w warszawie...to takie potworne smutne.
Mama nie ma rodziny, jej mama umarla jak byla dzieckiem, ojca nienawidzila, tez juz umarl, a rodzina od strony taty...jakos sie tak zerwaly kontakty...na poczatku jezdzilismy do babci na wies...
takie to smutne, moze Wy rodzice mi powiecie co mam zrobic? czy przyznac sie mamie ze tyle jaralem dzien w dzien? ze teraz sie lecze ze chce zyc uczciwie, ze chce isc do przodu? a moze nie powinienem...a moze za malo czasu minelo, nie uwierzy mi, moze tylko bedzie jej przykro ze nie przeciwstawila sie ze popelnila gdzies blad?
i to samo z tata? nawet nie wiem co u niego slychac....i co mam opowiedziec mu swoja historie zycia? dotad rozmawialem z nim tyko o pilce noznej, moi rodzice to bardzo madrzy wyksztalceni ludzie, co ja mam zrobic w tych relacjach miedzy nami?!
wstyd mi, to moje zycie takie smutne, a wydawalo sie takie latwe, zaslepiony marihuana....
pozdrawiam wszystkichelpal - 21-10-2008 Kiedyś Miodzio mi tak fajnie napisał,że mimo ,iż przestał palić to jego stosunki z rodzicami nie uległy zmianie i ,ze ja nie muszę aż tak bardzo o to zabiegać. Zrozumiałam wówczas, że czas zrobi swoje, a liczy się to co mój syn robi teraz i jak sobie z tym radzi...
Może teraz nie ma co wracać do tego , co i dlaczego oraz jak długo, a po prostu przestać
i pokazać rodzicom,że masz to już za sobą. A reszta sama się ułoży?donedone - 27-10-2008 Temat postu: czasTak, spróbuje czasu.
Planuję pojechać do Warszawy i spotkać się z ojcem, porozmawiać po prostu o tak, albo nie rozmawiac wcale, tylko spędzić troche wolnego czasu razem. Chciałbym dać mu do zrozumienia, że zajmuję w moim sercu dużo miejsca, na razie nie będę mu mówił dlaczego tego nie okazywałem, dlaczego, powiem brutalnie, tak nasze relacje popierdoliłem.
Częsciej też dzwonię do matki, pytam co słychać, rozmawiam o pogodzie, o dniu, czuję, że jej to sprawia wile radości, czuję, że mi tez.
Dziękuję Elpal.
Niektóre posty na tym forum piszę pod wpływem chwili, sam nie wiem czy tak myślę co piszę, kiedy je czytam po raz drugi po jakimś czasie zupełnie nie rozumiem o co mi chodziło.
Jestem rozklekotany i rozregulowany, czas, potrzebuje czasu, zgadzam się.
pozdrawiamMaggie - 06-11-2008 Po raz pierwszy dziś przeczytałam treść Waszego pisania na tym forum.
Mam syna, który się leczy od trzech miesięcy w ośrodku Monaru. Rzadko się widujemy, bo na początku było to zabronione, a poza tym to kawał drogi od domu. Ale od chwili, kiedy się dowiedzieliśmy o jego chorobie, przeszliśmy z całą rodziną nieporównywalnie dłuższy dystans.
Kiedy dziś się oglądam za siebie, wydaje mi się, że minęły wieki. Chwała farbom do włosów, bo bez nich byłabym siwa jak gołąbek mimo przeżycia zaledwie 44 lat.:)
Ostatnie wątki Waszej rozmowy dotyczyły problemu: "Mówić, czy nie?". MÓWIĆ, MÓWIĆ, MÓWIĆ!!!
Gdyby mi o tym nie powiedział ojciec kolegi mojego syna, nie wiem, czy do dziś bym się o tym dowiedziała. A kiedy wspominam okres sprzed trzech lat widzę, że nie było trudno się domyślić, tylko, czy ja miałam ODWAGĘ ?! Teraz widzę wyraźnie sygnały bez wątpienia wskazujące na ćpanie, ale STRACH nie pozwalał ich odbierać. Wraca w środku nocy od kolegi? No przecież filmy oglądali. Czemu akurat w nocy? No bo wtedy jest to najprzyjemniejsze - nikt nie przeszkadza... Stał się agresywny wobec młodszego brata? Mały go prowokuje i zaczepia. Nie dotrzymuje słowa? Taki już widać jest... Bajzel w pokoju? To jego pokój, lepiej się czuje w nieładzie. Bardziej swojsko. Porządek jest nieprzytulny. Nie chce jeść? Boli go głowa. Nie cieszy się, że zdał maturę na same piątki, że dostał się na studia? Nie, no cieszy się przecież... Cieszy się... O co nam chodzi?!
Szkoda, że egzaminy zaliczał na amfie...
Tak jak juz pisała elapal - trzeba czasu. Na gojenie się ran, na odnawianie relacji, na odbudowanie poczucia własnej wartości i zwalczenie poczucia winy, która jak królik z cylindra wyskakuje za każdym razem, jak się zaczynam zastanawiać, jak to się mogło stać. Dlaczego?!elpal - 07-11-2008 To poczucie winy wraca jednak coraz rzadziej, a teraz jest czas na budowanie poczucia własnej wartości i troski o samą siebie... Tak bym chciała w końcu pomartwić się o siebie, o to ,że czas upływa nieubłaganie, a ja jeszcze tylu rzeczy nie widziałam, nie przeżyłam...
Wiem,że macierzyństwo jest na całe życie, ale jak długo.... mamy myśleć tylko o dzieciach i ich problemach z taką siłą, że aż to boli?