To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzależnienia - Forum -
internetowe grupy wsparcia dla zmagających się z nałogiem i ich bliskich

Bezchmurnie - Myślałam że jestem sama..

Agatka - 20-06-2008
Temat postu: Jestem DUPA!...
Trzy i pół tygodnia dawałam sobie dość nieźle radę. Fakt, siedziałam w domu, i w sumie tylko to najbardziej mnie przytłaczalo. Niepalący w sumie mieli mnie trochę gdzieś bo trzymałam tyle czasu z inna ekipa. Wakacje, chodź na imprezę, nie będzie skuna.. Jasne. W sumie chyba sama wiedziałam że będzie. Byłam pełna wiary że dam radę. Ale alkohol zrobił swoje. Rano poczułam się jak totalna dupa. Myślenie cpuna zadziałało, i tak już dałam ciała więc.. Paliłam trzy dni. Drugi dzień nie pale, co dalej nie wiem. Pękło mi coś tam w środku. Malutka się czuje wobec tego co mnie otacza. Odbije? Jeśli odbije to tu wrócę.. Szacunek dla wytrwałych.
Agatka - 20-06-2008
Temat postu: I jeszcze..
To jest masakra. Siedzę i nie wiem co ze sobą zrobić. Ta cholerna miejscowość wiocha w której mieszkam i żyje i tak już wyludmiona, to moja klatka. Wyjścia dwa. Nie wychodzić z domu, a drugie wyjście to wiadome. Nie dam rady być z ludźmi i nie zapalić. Trochę beznadziejne to położenie. Jak te trzy dni ostatnio jaralam to centralnie miałam świadomość że zamykam sobie drogę do przyszłości.. Ale jak paliłam trzeci dzień to już o tym nie myślałam.. To już jakoś po prostu przestało być ważne. I od tamtego dnia znowu siedzę w domu. Nie wiem, może mi siły brak, może odwagi żeby zerwać wszystko i zostać tak naprawę solo, tak na dobra sprawę to te ostatnie dni robią mi konkretne pranie mózgu.
arleta - 21-06-2008

Ojej Agatka, to nie Ty jesteś dupa tylko Twój nałóg, ja też byłąm dupa bo tyle lat przejarałam. Skoro nie masz w pobliżu żadnej terapii to może warto pomyśleć o fajnym ośrodku albo zdecydować się na terapię gdzieś dalej i dojeżdżać np. raz w tygodniu. Warto poszukać pomocy bo bez tego człowiek po prostu nie wie jak ma się zachować, co robić w trudnych chwilach. I nie załamuj się tylko działaj!!! Nie Ty pierwsza i nie ostatnia złamałaś abstynencję. Powodzenia!!!
MLODY - 21-07-2008
Temat postu: Nie Jestes Sama;-)))
Siemasz Agatko:-) Mam nadzieje ze sie trzymasz , i dajesz rade
;-) , chociaz , moim zdaniem wybralas jedna z najbardziej ryzykownej drogi odbicia od tematu. Zamykajac sie w 4 scianach , z myslami ze jestes z tym sama , nic zdrowego z tego nie zbudujesz . Jak siegam wstecz pamiecia to tez mialem takie epizoty i niestety efekty byly tylko na minus . Jesli u Ciebie jest jak w moim rodzinnym miasteczku (zadupie jakich wiele) i ludzie w okolicy jada po bandzie to daj sobie szanse i ZAWIJAJ SIE , gdziekolwiek ;-) Najlepiej na terapie , bo jesli masz swiadomosc ze PROBLEM JEST , i juz wymieklas gdzies po drodze , to nie ma chu..., niestety nie bedzie latwo. A terapia moze Ci tylko pomoc , i to moim zdaniem
nie jest tylko najlepsza , ale jedna droga ;-)))
Pozdrawiam i 3mam kciuki

Agatka - 18-09-2008
Temat postu: Dawno mnie nie było.
Różnie się przez ten czas ze mną działo, jak się pewnie większość domyśla paliłam. Raz mniej raz więcej, to tydzień albo dwa nie paliłam, ale potem paliłam znowu.. Dostałam się na studia, jeszcze parę dni i się zaczną. I zaczęłam się bać. Bać się że znowu spieprze. Głupie liceum zajęło mi 4 lata zamiast 3. Kiedy jestem trzeźwa to marzy mi się mieć świetne wyniki w indeksie, dobrze zdane egzaminy, a jak jestem nie trzeźwa to myślę sobie tylko ile kompanów do lufy poznam na uczelni.. I zaczęłam się zastanawiać, czy ja jestem normalna. Nobo jaki normalny człowiek tak robi. Z jednej strony chce spełnić swoje marzenia, a z drugiej oddaje je za takie głupstwo, no bo to przecież tylko roślinka. I tak sobie myślę, jak to się dzieje, że człowiek, jedyne tak rozwinięte stworzenie, które potrafi myśleć, czuć, rozumieć, itp, daje sobą rządzić, i to czym! Rośliną! No porażka.. I nie rozumiem też dlaczego tak lubię ten stan zawieszenia, nie wiem naprawdę, no bo co w tym jest fajnego? Po prostu siedzi człowiek głupio się śmieje i tak naprawdę to nie bardzo wie o co chodzi wszystkim w około. Więc Kurde czemu człowiek na własne życzenie sprowadza swoje życie do takiej wegetacji. Szkoda że nigdzie nie można sobie kupić trochę silnej woli. Szczerze mówiąc nie wiem jak się to moje życie dalej potoczy. Wydaje mi się że dostanę w końcu jakiegoś mocnego kopa w dupe na opamiętanie. Narazie motywują mnie studia i mam nadzieję że ta motywacja wystarczy. Powodzenia dla nas wszystkich ;) ciekawa sprawa, mimo chęci na palenie, bo tak parę dni już walczę, humor mam całkiem przyzwoity :)
donedone - 19-09-2008
Temat postu: Część Agatka
pozdrawiam i wszystkiego najlepszego!
Agatka - 08-10-2009
Temat postu: Co by się nie działo chce się tu wracać..
Hej wszystkim. Po jakimś czasie jak człowiek tu nie zagładą to zapomina o tym wszystkim co tu jest. Tam gdzieś wcześniej chwaliłam się że studia. Aha... Dotrwałam do pierwszej sesji. Trzeba było wybierać - nauka albo wszystko inne. Głupia durna idiotka wybrała wszystko inne. No a po drodze nawiną się wyjazd do pracy, wszystko by było spoko gdyby nie to że ta praca była w Holandii... Chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć jaki to efekt mogło mieć na taka "chorą" głowę. To było jak jakiś trans, zero czegokolwiek, głównie myślenia. Dzień w dzień non stop przez cały ten czas tam tylko jaranie. Dużo, różne, ekskluzywne porcje skuna.. Boże, co tam się z człowiekiem dzieje.. Zatracenie. Uciekłam z tamtąd, przeraziło mnie to, po powrocie przez jakiś czas jeszcze byłam jak w jakimś transie. Nie wiem ale mam wrażenie że jaranie tak mocnego sprzętu przez dość długi okres z mojego nałogu zrobiło WIELKI NAŁÓG! Teraz trochę już otrzeźwiałam, palę mniej i chce przestać całkiem. Żałuję okrutnie kilku decyzji które tak głupio i lekkomyślnie podjęłam. Splot wydarzeń sprawił że jestem w tym miejscu w którym stoję i osobiście nie podoba mi się to moje położenie. Wogóle to poszło tak daleko że ja nawet jak myślę co ze mną będzie jak będę stara to się zastanawiam jak ja będę skuna łatwic bo przecież dziadkom nikt nie sprzedaje. Paranoja. Próbuje po raz kolejny. Dla tych którzy spać nie mogą, polecam ziołowe tabletki, valerin sen, uspokajają, pomagają zasnąć. Ja mam zazwyczaj duże z tym problemy i po jednej już spokojnie i dość szybko zasypiam. Pozdrawiam wszystkich i życzę wytrwałości!
camdy - 12-10-2009
Temat postu: do Agatka
Wiesz Agatka,ja przechodzilam przez to samo ,wlasciwie od kilku lat.Mianowicie wtedy kiedy mam dosc i czuje ,ze mnie to przerasta wtedy biore sie sama za siebie.Ile by to nie wspominac,przyzeczen,ze to juz ostatni rat.Ale teraz wiem,ze to ostatnia szansa na to by zyc normalnie.Zycze tego i tobie,abys wytrwala w swoim zamierzeniu.Jak bardzo chcialabym tu zajrzec za 2 lata i napisac ,ze udalo mi sie,tak bardzo o tym marze.Nienawidze dnia kiedy po raz pierwszy sprobowalam czym jest MJ.
Trzymaj sie
Pozdrawiam
tylko...:-) Camdy

Agatka - 13-10-2009
Temat postu: I have determination!
Thx camdy ;) i jak Ci idzie? Ja dziś kończę drugi dzień.. Wiem że to tylko drugi dzień, ale po takich maratonach to może jednak aż.. Wiesz i nie przejmuj się, ja też nie mam przyjaciółek.. Kilku kolegów, głowie wszystko od lufy więc i tak nie wróże z tym żadnej przyszłości. No i jednego przyjaciela, ale też pali i nie wiem co z tym zrobić. A też mnie mają za towarzyską i znajomych wszędzie posiadającą. Ostatnio zmarł ktoś z mojej rodziny, i takiego trochę kopa dało mi to że ledwo, naprawdę ledwo powstrzymałam się przed zajarem przed pogrzebem. Zgroza. I wogóle jakoś tak mi się źle zrobiło że oni tam wszyscy z góry na mnie patrzą i pewnie te deszcze to ich zły przez to że widzą jak się staczam.. Poprosiłam po cichu żeby mi pomogli.. I jakoś tak.. Spokojnie jest, ja jestem spokojna :) nawet, przynajmniej narazie, żadnego ciśnienia ani innych atrakcji. Ale znając swój przypadek kryzys przychodzi na drugi tydzień trzeźwości. Więc to wszystko zapewne jeszcze przede mną.. Może byś chciała ze mną na gadu pogadać? Może byśmy sobie nawzajem wsparcie dały:) pozdrawiam. And don't give up :)
Korek - 14-10-2009

Agatka, drugi dzien, ale to juz cos jak sie palilo bez przerwy dlugo dlugo :) wiec trzymam kciuki mocno! Tylko dam Ci taka rade co do przyjaciol (ja tez jej nie sluchalem tylko przezylem na wlasnej skorze i dopiero do mnie dotarlo) jesli Twoj przyjaciel jara to zastanow sie czy to prawdziwy przyjaciel czy przyjaciel od lufki..bo ja tez mialem przyjaciel i jaralismy zawsze razem i sadzilem ze jestesmy naprawde przyjaciolmi (mialem wielu innych kumpli do palenia o ktorych tak nie myslalem) a jednak okazalo sie inaczej...taki z niego kumpel ze jak w koncu przestalem sie odzywac, nawet bez podania powodu, po prostu przestalem odpisywac, odwiedzac itd. to nawet do mnie nie zadzwonil, nie zapytal dlaczego, chociaz mysle ze sam dobrze wie dlaczego :/ i jak teraz patrze to nasza "przyjazn" ograniczala sie do palenia, a reszta to bylo wmawianie sobie ze to przyjaciel, znam go 7 lat, przezylem z nim tyle ze ho ho ho, wiec jak go zostawic? Jednak jak sie chce zaczac nowe zycie naprawde to trzeba zostawic to towarzystwo..ja obstawalem przy tym moim przyjacielu bardzo dlugo, juz nie palilem, bylem na terapii kilka miesiecy, a jednak nadal utrzymywalem kontakt i tyle co z tego mialem to to ze siedzialem w starych schematach i znowu zapalilem w wakacje :/

Wiec jesli rzucasz ziolo to niestety tez kolegow i "przyjaciol" od ziola, to trudne ale jesli chcesz zostawic to raz na zawsze to uwazam ze warto! PS. oczywiscie nie znam dokladnie Twojej sytuacji i Twojego przyjaciela, waszych relacji, bo kazdy przypadek jest indywidualny..ale warto sie nad tym zastanowic :)

Pozdrawiam, Korek

Agatka - 15-10-2009
Temat postu: Problem..
Słuchajcie dajcie rade. Chodzi o moja mamę. Ona wie tyle że zdaża mi się popalac, ale nie ma pojęcia jak daleko sięga problem. Dzisiaj jest czwarty dzień jak jestem na czysto. I jest mi z tym dobrze. Ale mama dzisiaj, nieświadomie przecież, doprowadziła mnie do stanu gdzie gdybym miała to nie wiem czy bym nie zajarala. Kłótnia tak naprawdę o byle co, po części o kasę, ale problem jest głębszy. Wiadomo, paląc potrzebujesz na to sary, no i ciągnęłam przy każdej możliwej okazji - czego tak naprawdę bardzo się teraz wstydzę. I w tej kwesti straciłam zupełnie u mamy zaufanie. I wcale się jej nie dziwię.. Chciała bym to wszystko jakoś odbudować, ale chyba jeśli z nią szczerze nie porozmawiam to jest to niemożliwe. Ale boję się że to się źle jakoś potoczy, że całkiem do mnie mama zaufanie straci.. A tak jest źle bo ona nie rozumie czemu ja jestem bardziej nerwowa, czemu potrzebuje nie siedzieć ciągle w domu, coś zmienić, coś robić.. A ona jeszcze mnie trochę dobija bo nie mogę znaleźć pracy żadnej ani stażu i mi to wypomina trochę. I to w tej sytuacji jest dla mnie naprawdę ciężkie. Zazwyczaj to po prostu wszystko zamieniałam w siwy dym i tak leciało.. Jak myślicie, co zrobić? Może ktoś miał podobnie? Poradzcie coś..
lukasz - 15-10-2009

miałem podobnie. bardzo prawdopodobne, że na początku będzie miała do ciebie pretensje i się pokłócicie, ale podejrzewam, że z czasem wyjdzie ci na korzyść, jeśli powiesz jej prawdę, bo możesz mieć w niej wsparcie. instynkt macierzyński jest bardzo silny i chociaż matki bywają czasem nie do zniesienia, to tak naprawdę mało jest ludzi (albo nie ma w ogóle), którzy tak cię kochają, jak matka.
camdy - 16-10-2009
Temat postu: powodzenia
Na twoim miejscu Agatka pokazalabym mamie wszystkie twoje posty,ktore tu zamiescilas.Wtedy twoja mama bedzie mogla przeczytac przez jak trudna droge przeszlas.Uprzez ja,ze to nie bedzie latwe dla niej ....ja bym tak zrobila.Mysle,ze to najllepsze wyjscie.Pozdrawiam cie.
ps.ja walcze dalej,jest dobrze:-)

Agatka - 16-10-2009
Temat postu: Dziękuję za odpowiedzi!
No wiesz camdy, to dobry pomysł. W sumie słowami lepiej jej tego nie powiem. Jeszcze przespie się z tym ze dwa razy, ale możliwe że tak zrobię. No a ja dzisiaj idę spać z myślą że już pięć dni jestem na czysto :) czuje już trochę takie parcie na klate, jak by się papierosa chciało, ale ogólnie nie jest najgorzej. No oczywiście standardowo myśli nachodza, że jak to już nigdy nie poczuje tego stanu.. itp.. . Ale jest jakoś tak inaczej niż jak rzucałam wcześniej, chyba wcześniej tak naprawdę nie chciałam rzucić. A teraz chce. Chce naprawdę :) .Wiem że to za wcześnie na jakieś radości ale.. ale w końcu czuje że robię coś dobrego dla siebie i swojego życia. Chciała bym jeszcze fajki rzucić. Ale najpierw się trochę lepiej chce uporać z zielonym tematem, a czuje że się robi coraz trudniej więc póki tego nie ogarnę to już wolę narazie ćmić te szlugi. No nic, uciekam spać. A jeszcze muszę się przyznać że po cichu zazdroszczę tym którzy mają chłopaka/dziewczynę, ale myślę że w końcu trafie też na kogoś wyjątkowego :) Trzymajcie się forumowicze twardo!
Agatka - 17-10-2009
Temat postu: ;(
Zaczynam od zera. Pierwszy raz się za przeproszeniem porzygalam po jednym buchu. Wogóle po jaraniu.. Koniec. To nie przyjaźń jak przez przyjaciół rujnuje to co już zyskałam. Miałeś rację Korek. Zostanę sama to trudno. Nikt nigdy nie mówił że będzie łatwo.. I czuje się jak dno.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group