Uzależnienia - Forum - internetowe grupy wsparcia dla zmagających się z nałogiem i ich bliskich
Bezchmurnie - Uzależniony w 99%:-)
donedone - 15-10-2008 Temat postu: choroby zdrowieNapiszę coś bo tak długo nie pisałem, że ktoś pomyśli, że wróciłem do jarania - a tak nie jest, zgubiłem rachunek, nie wiem ile dni już nie palę - około miesiąc:-)
Od kilku dni siedzę w domu i nie pracuję, złapałem jakąś grypę czy zapalenie oskrzeli, może tylko przeziębienie...i zastanawiam się nad swoim zdrowiem. MOz e powinienem isc do jakiegos lekarza bo przeciez nie bylem u zadnego ho ho i jeszcze dluzej. mam nos zatkany i trudnosci ze smarkaniem, wieczorem czuje taka zamulke jakby zmeczenie a przeciez zmeczony byc nie powinienem, caly czas psikam, hehe czy to oznaki hiupohondrii?::)
Bo to zabrzmi głupio, ale cudownie jest czuć bół głowy, cudownie się źle czuć, byc osłabionym i chorym.
Przez wiele lat palenia hurtowych ilości marihuany, nie odczuwałem bólu głowy, nie czułem kiedy jestem chory kiedy nie, nie wierzę, że nie byłem. Nigdy nie biorę żadnych lekarstw, tak samo przechodzi to kaszlenie i osłabienie, jeszcze kiedyś jak tylko ktoś z towarzystwa pochorowywał to się robiło "terapie ziolowa" - nie bede tu opisywal jak to wyglada...
No ale mimo, że nadal czuję się dosyć kiepsko(jak cudownie jest CZUĆ, że czuje sie kiepsko) w piatek juz ruszam do pracy. W ponieziałek powinienem być zdrów jak ryba?.
Dzisiaj idę na 3 spotkanie grupy na mojej terapii.
w Sobotę organizuję turniej mojej ulubionej gry, będzie około 30 osób, już kupilismy ksiazki na nagrody, fajnie będzie, i może coś wygram nie ukrywam, że forma mi wzrosła przez ten miesiąc drastycznie, tu nawet nie chodzi o umiejetnosci, a o koncentracje, wole walki, zaangazowanie, determinacje, motywacje, checi itd...
pozdrawiamdonedone - 23-10-2008 Temat postu: co by tu napisac...staram sie, co mi wychodzi? wychodzi mi to ze nie jaram.
Jezdze do pracy i zaczynam widziec, albo sie zastanawiac, ze to jest praca, ktorej dlugo jeszcze nie pociagne, to jest praca z ktorej nie jestem zadowolony, chociaz zarobki sa calkiem calkiem.
Potrzebna mi jakas umiejetnosc, zebym te nowa prace mogl zaczac, zebym byl zadowolony z tego co robie, potrzebne mi jest jakies wyksztalcenie, tylko kompletnie nie mam pomyslu jakie?!
Jakos to wszystko musze ogarnac. Jak?!
Meczy mnie mysl ze sie zmarnowalem, ze juz za pozno zeby zaczac jakies studia, skonczyc je i cos potrafic i dostac dobra prace. i znowu...nawet nie wiem jak chce pracowac?!
Przerazajace ze najlatwiej byloby zaczac znowu jarac caly czas i miec wszystko w dupie.
Moj dzien to pobudka rano, do pracy, po pracy siedze przy komputerze, gram w go, rozwijam swoje zdolnosci w tej dziedzinie, z tego jestem zadowolony, i tylko z tego, ale te dni wszystkie takie same, nic sie nie posuwa do przodu, musze miec jakis cel!? Jaki?!
Nie mialobyc tak pesymistycznie, tak wyszlo, zupelnie nie wiem co ze soba mam zrobic, taki stan, ze nie wiem, nie wiem, niby cos mi po glowie chodzi ze niby studia jakies, ale jakie? i tak w kolko, tragedia. Pomocy!majkaa - 24-10-2008 Nie zmarnowałeś się! jeszcze wiele przed Toba. i wszystko w Twoich rękach. zauważyłeś istote sprawy. Lepiej późno niż później ,albo wcale.
Fakt -po tej stronie nie jest łatwo, kazdy zmaga sie z codziennością i problemami.ale dobrze stawić czoła życiu i CZUĆ! czuć ,przeżywać, odczuwać miliony chwil dobrych i złych ,a nie ciągle uciekać przed tym co prawdziwe i chować głowę w piasek.
Tak jak mówisz ,najłatwiej jest mieć wszystko gdzieś ,schować pod dywan ,zasłonić chmurą dymu tylko jakoś mi się wydaje ,że wtedy oprócz problemów "znikają" również fajne i ważne momenty.
Rozpływają się problemy ,ale przy okazji rozpływają sie tez inne rzeczy i ludzie..taki pakiet -jak znika ,to wszystko razem.
Może ja sie mylę ale myśle ,że trzeba poprostu walczyc i wierzyć. I mieć odwagę...
jaaaak to patetycznie zabrzmiało!:) no ale tak.
Więc miej odwage walczyć i wierzyć Donedone ..bo jak już sie zacząłeś ogarniać to sie ogarnij do końca.
i kurcze wiesz co? widze ,że naprawde się zawziąłeś..
dasz rade... a ja trzymam mocno kciuki za Ciebie!
pozdrawiam:)donedone - 27-10-2008 Temat postu: :-)Dziękuję Majkaa, bo takie posty bardzo mi pomagają.
Ostatnio mam trudne dni, śnią mi się straszne koszmary, że morduję człowieka, że palę marihuanę, że ma raka mózgu...takie realistyczne są te sny, że kiedy się budzę jakiś czas mija, że jestem dopiero pewny, że to tylko mi się śniło.
Bardzo przyjemnie spędziłem weekend, w Łodzi, całymi dniami zajęty graniem, i rozmowami z bardzo miłymi i mądrymi ludźmi, z daleka od mieszkania i komputera.
Są takie momenty, że się martwię, o studiach, o bliskiej osobie, której nie mam, o matkę, której sprawiłem tyle zmartwień...
Z tym wszystkim będę musiał się w końcu zmierzyć.
Na razie za bardzo się tym nie przejmuję, znaczy sie przejmuję, ale dochodzę do wniosku, że zamartwianie się i rozmyślanie tutaj nic nie da, na razie nie stać mnie na żadne kroki i nie mam za bardzo pomysłu jakie, ok, powoli... na razie minął dopiero miesiąc mojego noiwego życia i uważam, że skoro tyle tysięcy dni zmarnowałem to jeszcze trochę nic tutaj nie zniszczy, a czasu potrzebuję, może na terapii wskażą mi jakieś kroki, może coś sie samo posunie, na razie pracuję nad abstynencją i zaprzestaniem mysłenia o marihuanie, jest coraz lepiej.
Już było kilka takich dni, że ani przez chwilę o tym nie myślałem!!!
pozdrawiam.donedone - 03-11-2008 Temat postu: który to ju dzień wolności...?:)Coraz rzadziej zagladam na to forum, i to mnie bardzo cieszy. Juz sie tlumacze: W niejednym tu poscie pisalem ze marze o dniu w ktorym ani przez chwile nie pomysle o marihuanie, i takie dni bywaja coraz czesciej!!!
Mam dalej duze problemy z organizacja czasu, wstawaniem, motywacja w pracy, pamiecia, koncentracja itp itd ale nie o tym dzisiaj chce napisac.
Dzisiaj po prostu chcialem Was wszystkich gorąco pozdrowić, i pogratulować tej walki jaką toczymy z samym sobą, soie też gratuluję:) WARTO! Widzę pierwsze efekty, a przeciez dopiero troche ponad miesiac odkad nie jaram.
Więc pozdrawiam:-) Trzymajcie się!donedone - 10-11-2008 Temat postu: Prawie 60dniTak, prawie 60, policzyłem.
Pierwsza poważna próbę podjąłem 11.05.2008, ale po około 10 dniach wróciłem do codziennego jarania. 02.07.2008 tuz tuz przed tym jak zaczynałem pracę miałem wrócić do walki o niejaranie. Nie udało się.
Przez ten czas jednak zrobiłem duży krok do przodu, a mianowicie, zacząłem pracować, zarabiać, utrzymywać się samemu.
14.09.2008 rozpocząłem drugą poważną walkę o moje życie, tak mówię, bo już dawno doszedłem do tego, że w moim przypadku tylko 100% abstynencja może dać mi szanse na to, że coś w życiu osiągnę, że będę szczęśliwy.
jest 10.11.2008. ze względu na długi weekend mam wolne w pracy. Siedzę w domu, i mi jest bardzo smutno. Tyle możliwości, tyle sposobów żeby zająć sobie czas, w biurku około 1500zł, mam pieniądzę, mam wolny czas, ale siędzę sam.
Samotność mnie przeraża, tak samo jak Miodzio, tak samo na mojej terapii na którą chodzę od końca września, padło stwierdzenie, że ważne żebym się zastanowił co jest przyczyną, że tak łatwo popadłem w jaranie, i to jakie jaranie...
To jest właśnie samotność. Potrzebuję miłości.
Boję się, że w którymś momencie się złamie, że nie uda mi się przełamać tych myśli typu: "Jerst do dupy, idź se zajaraj, pamiętasz ja to jest fajnie..." i co? ciekawe na jaki czas zniknął bym tym razem. Dzisiaj stałem w oknie przez jakieś pół godziny, zamyśliłem się co robić, po głowie myśli, żeby się umowc z przyjaciółmi z którymi spędziłem w swoim życiu wszystkie najpiękniejsze chwile, którzy mnie wspierali całe życie, myślałem, żeby załatwić jaranie i się zjarać...i to by mi wystarczyło, nie myślał bym co dalej, ba, samo by się potoczyło.
Wypisuję na tym forum to wszystko, nie wiedząc po co...kto mi pomoże? NIKT! sam musze sobie poradzić, gdyby nie terapia na której spotykam się z ludźmi walczącymi ze sobą tak jak ja, chyba bym dzisiaj już się naćpał, i to tak za wszystkie czasy, 60 dni...
Jestem sam i to jest bardzo smutne. Zawsze byłem, co z tego, że w około tylu przyjaciół z zielonego kręgu, oni wszyscy tak samo byli sami i są. Sami siebie tyle lat oszukiwaliśmy, że spotykamy się ze sobą żeby się spotkać, spotykaliśmy się po to żeby się wspólnie naćpać i tyle.
Coś pozytywnego - w ten weekend byłem na turnieju go i bardzo dobrze mi poszło, tak jak w karate są stopnie tak i w tej grze, zdobyłem stopień 1dan!
Tak bardzo chciałem to osiągnąc, tak duzó jeszcze prze de mną, ale wciąż, cały czas po głowie chodzi mi myśl, że jestem sam.
Nie chcę znależć kogoś na chwilę, jeszce bardziej będzie mi przykro kiedy ją stracę, czy to co piszę ma sens?
Tak cholernie mi przykro dzisiaj, całe szczęście, że o 18 jest spotkanie w klubie go właśnie, który prowadzę, oddam się w wir gry i zapomnę o wszystkim.
Wieczorem sobie zajrzę na to forum znowu, bo na pewno będę znowu czuł się potwornie samotny.
Całymi dniami gram, czytam książki, słucham muzyki...jestem sam, kurewsko samotny.breaker - 11-11-2008 czujesz sie samotny ? stań temu naprzeciw ! wiem dobrze, ze trawa pozwala sie uwolnic z wielu problemow. co by sie ze mna nie dzialo, i jakbym sie nie czuł - zaraz po zajaraniu bylem w stanie wszystko sobie wytlumaczyc i puscic problemy w niepamiec.
ale co z tego ? jaki to ma sens jak to jest tylko iluzja ?
trawa nie zmieni tego ze jestes samotny. co najwyzej, po wyjaraniu jointa mozesz sobie na chwile wmowic i uwierzyc w to ze jest inaczej.
a chyba nie tedy droga, co ?niewolnik - 17-11-2008 Temat postu: Dziekuje!Dopiero teraz znalazłem te cudowne forum miejsce ktore najpewniej pochlonie duza czesc mojego czasu.Przeczytalem wszystko i musze przyznac ze czytajac twoja historie,w wielu momentach zdawalo mi sie ze czytam o sobie... z tym ze ja dalej pale chociaz zdaje sobie z tego sprawe ze wkrotce czeka mnie podobna walka do twojej i naprawde chcialem ci podziekowac za to ze piszesz jak sobie z tym radzisz i co czujesz... jeszcze niedawno myslalem ze to ja jestem Panem sytuacji... wszyscy tak mysleli...
PS:trzymasz sie...? jak dni mijaja?donedone - 17-11-2008 Temat postu: Dla wszystkich niewolnikow wlasnej nienawisci!temat jest cytatem z koncertu, jakiego, ktoś wie?:)
cześć niewolniku!
To ja dziękuję za odpowiedź.
Tak, trzymam się, chociaż stwierdzenie "trzymam się" sugerowałoby ciągłą walkę z samym sobą żeby nie zapalić - tak nie jest. Po dłuższym czasie, bo przecież nie jaram już około 70 dni, zadziwiająco latwo jest nie jarac marihuany.
Ale uwaga! Jak to kiedyś ktoś mi tu bardzo mądrze napisał:"brak pokory wobec sily uzaleznienia zgubil niejednego"
Zaczynam jednak dostrzegać coś niesamowitego,może nie niesamowitego ale jeszcze niedawno myślałem zupełnie inaczej. To nie jest tak, że wszystkie moje problemy brały sie z tego ze caly czas jaralem marihuane. Byc może jarałem, bo właśnie miałem te problemy? Jakie? Trudnosc polega nie tylko na ich ujawnieniu, ale rowniez zlokalizowaniu. Trudnosc polega na nauczeniu sie życia, takiego żeby być szczęśliwym.
Napisałes ze to wspaniale ze opisuje tutaj swoje uczucia i jak sobie radze...dziekuje. Czuje sie z jednej strony swietnie - udalo mi sie nie jarac! nie jaram, i moze nigdy nie bede? Dzieki temu zajmuje sie rzeczami ktore mnie interesuja, intelektualnie czuje sie duzo lepiej.
Nie wszystko jednak jest takie kolorowe. "Intelektualnie" jak to brzmi:-)
Jak wiadomo, przez te prawie 10 lat mojego zycia kiedy wszystko krecilo sie wokol zielonego poznawalem mnostwo ludzi, wszyscy jarajacy. Teraz, kiedy przestalem, to jest bardzo przykre - nie znam nikogo. Jak zadzwonie umowic sie z kims na spotkanie? Po co? Z tymi ludzmi wiaze mnie jedynie milosc do narkotykow - to smutne.
Ale to nie tylko prolem z ludzmi,znam przeciez duzo osob(cale szczescie!), ktore nie jaraly nie jaraja i moze nawet nie wiedza ze ja tak bardzo w narkotykach tkwilem. Ale to jest problem ze spedzaniem wspolnie czasu - ja sie nauczylem ze na dzien dobry kreci sie po joincie.
Nigdy nie mialem dziewczyny, ukochanej osoby z ktora bym przezywal kazdy dzien. Marihuana swietnie zastepuje dziewczyne, prawda? A teraz siedze i czuje sie potwornie samotny.
Druga sprawa to wyksztalcenie, umiejetnosci, ktore sa potrzebne zeby jakos w tym swiecie zyc, czyli zarabiac. Od poczatkow liceum calkowicie rzucilem nauke, co z tego ze pozdawalem z klasy do klasy, co z tego ze dostalem sie nawet na bardzo dobre studia, wszystko porzucilem i NIGDY, uwierzcie, nigdy niczego sie nie uczylem. I jak tu teraz wrocic na studia? Moze jakis kurs, studium , cholera wie co....To musze powaznie rozwiazac, bo mnie to strasznie meczy. Kiedy sie palilo marihuane wiedzialem lepiej - "po co sie uczyc?"...
Na szczescie poki co mam prace i jakos zarabiam ze moge zyc za swoje. TA praca jednak nie jest na stale...kiedys bedzie trzeba robic co innego i nie moze to byc marihuana - ja juz nie chce!.
Bardzo trudno w ogole tak usiasc i sie zastanowic w glowie mam taki metlik potworny, z jednej strony wiem czego chce, mam plany, a drugiej jest realizacja tych planow, ktora kompletnie jak na razie tylko- mam nadzieje- nie wypala.
To kiedys ruszy. kiedys sie uda. OBY JAK NAJSZYBCIEJ!, to jest duzo trudniejsze niz rzucic palenie marihuany
uczyc sie zarabiac znalezc kobiete swoich marzen zalozyc dom... a do tego byc z tego wszystkiego zadowolonym - TAK! to jest duzo trudniejsze niz rzucic palenie marihuany
pozdrawiam nucac sobie piosenke Devendra Banhart....
I'm gonna die of loneliness, I know
I'm gonna die of loneliness, for sure
I'm gonna die of loneliness, I know
I'm gonna die of loneliness, for sure
( i teraz pojawia sie refren:-)
My dearest friend
You'll soon begin to love again
To love again
ona jest tak naprawde bardzo pozytywna!
ale podsumuwywujac; jestem duzo bardziej szczesliwy niz powiedzmy 100 dni temu, lub 500, lub 1000, 2000, tak. bardzo duzo dni spedzilem na upalaniu sie, potrzeba czasu! potrzebuje czasu! i to sobie powtrzam! bedzie bardzo dobrze na pewno, a nawet jesli nie bedzie bardzo dobrze to na pewno bedzie lepiej bo juz jest.
Jeszcze raz pozdrawiam i dziekuje wszystkim ktorzy marnuja swoj czas na czytane moich postow ktore ukazuja sie tutaj tylko dzieki temu ze sobie kiedys obiecalem - co napisze musze wyslac, nie ma kasowania ani poprawiania, to jest taka zasada ktora sprawia ze to forum ma dodatkowa zalete dla mnie - skupisko mysli
rozpisalem sie potwornie - do uslyszenia
Walczmy niewolnicy wlasnych nienawisci!donedone - 24-11-2008 Temat postu: im bardziej pada snieg bim bom:-)Spadł śnieg!
Nie lubię kiedy jest zimno, więc jak już musi byc, to bardzo mnie cieszy jak jest śnieg, i spadło bardzo dużo śniegu! hurra:-)
Bylem u kolezanki. Bardzo milo spedzilem czas na graniu w rozne gry, kiedy skonczyly mi sie papierosy, dala mi skrecic sobie takiego z tytoniu, wzialem bibulke do reki, zrobilem filter, nasypalem tam tytoniu, skrecilem, zapalilem, czulem sie bardzo dziwnie przy tym, bardzo tak jakos dziwnie.
W sobote spotkala mnie bardzo przykra zrzecz. Brat zaprosil do domu kilku znajomych - ja ich wszystkim znam z czasow kiedy jaralem calymi dniami, ba ja z nimi spedzilem ostatnie 8 lat, umowe z bratem mam, pisalem w ktoryms poscie, ze NIE JARA SIE MARIHUANY W DOMU!, no ale kiedy mnie nie bylo nie dochowali tego, kiedy wszedlem do domu zatkalo mnie, powiedzialem wszystkim co o tym mysle i ze przeciez wszystkim mowilem ze tu sie nie pali!, skwitowali to zdziwieniem "twoj brat pozwolil", usmiechem i oburzeniem. Otworzylem okna zaczalem wietrzyc, krzyczeli ze zimno!, ucieklem do swojego pokoju, gdzie sie zamknalem i spedzilem reszte dnia.
Tak, bardzo duzo sie zmienia...
Mam nadzieje ze to sie juz nie powtorzy, mysle ze mam prawo zeby u mnie w domu sie nie jaralo marihuany i ze nie jest to jakas objawa "faszystowkich zachowan" czy " psychozy", jak mi mowi brat, zreszta nawet jeslli - tak chce!.
Mam powazne problemy z mobilizacja sie zeby isc do pracy. NIe idzie mi w niej - inna sprawa firma przezywa kryzys, brakuje juz terenow w malopolsce... jeszce jakis czas na perwno tej pracy nie strace, na pewno? ale juz teraz musze szukac jakiejs. Uswiadomilem sobie w jakiej jestem swietnej sytuacji, bez pracy bedzie dopiero cholernie ciezko. No ale ten problem sie wiaze z jakims takim niechceniem, czy niemoznoscia zrealizowania celow, po prostu tak jak teraz jest niedziela i ja siedze slucham muzyki, dlaczego?, bo jutro rano trzeba wstac. Kiepsko.
Tak, tak naprawde jest kiepsko, ale moglobybyc duzo gorzej!
Musze popracowac nad regularnoscia dnia i w ogole zacznie sie cacy, tak mysle,
W ogole znowu ten post wyszedl taki negatywny, a tak naprawde, gleboko we mnie jest radosc, radosc z zycia, z tego ze to ja decyduje co robie a nie martihuana - nawet jesli zle decyduje i zle robie - to ja decyduje.
Nie ma co sie chwalic ale tak jak 10 lat cpalem i chlalem(w ostatnim okresie) tak teraz nie uzywam zadnych uzywek oprocz papierosow.
No wlasnie czuje ogromne zadowolenie z malutkich rzeczy, jak snieg, jak spacer, jak koncert przypadkowego goscia na rynku, rozmowa z przyjaciolmi, ktorzy tylko po to sie ze mna spotykaja zeby spedzic wspolnie czas!, zeby pogadac, a nie zeby sie najarac- tak to potworna zmiana jak widze, co nie ze przecudowna?!
w koncu ureguluje sobie dzien, w koncu sie zakocham - na pewno! w koncu osiagne jakis sukces czy to z praca zwiazany czy z moim hobby.
Jesli chodzi o jaranie, bo zupelnie o tym nie pisze, dlaczego o tym nie pisze? bo o tym zupelnie nie mysle - czasami tylko, wtedy wchodze na to forum i sobie tu pisze.
Tak naprawde jest dobrzei z kazdym dniem bedzie coraz lepiej, wierze w to.
pozdrawiam:-)asik - 24-11-2008 hej,nie moge zrozumiec czemu brat Ci tak pod gore robi?!Nie mysle zeby Twoje poglady byly jakas psychoza.Masz swoje prawa ktore powinienes konsekwentnie egzekwowac.Podziwiam Twoja sile i odwage,rzucic jaranie jak wszyscy wokol jaraja...
Uda Ci sie,na pewno Ci sie uda!!!!!!Ja w Ciebie wierze i Ty tez musisz.
Ja jestem dopiero na poczatku drogi,jest mi ciezko,jest mi zle,ale moze juz nie jestem nikim..Nie wiem kim jestem,jeszcze nie wiem ale bede walczyc o siebie,tak jak Ty.
Te cholerne wieczory,one sa najgorsze,ciezko to znosze ale kiedys to chyba minie,nie?
Postanowilam sobie dzis ze zamiast palic wejde tutaj i pogadam z madrzejszymi od siebie,moze mi ulzy,zajme troche czas,potem wyjde z pieskiem.Strasznie mi sie dzis dluzy ten wieczor i zycie wydaje mi sie nudniejsze niz zazwyczaj,ale czytalam ze to normalne wiec staram sie wytrwac.
Pozdrawiam Cie.Buzkadonedone - 28-11-2008 Temat postu: ...Martwie sie o brata.
Od jakiegos miesiaca nie pali on marihuany, nie wiem czym jest to spowodowane, ale wlasnie o to sie martwie. Zamiast tego, znalazl sobie taki sklep z legalnymi narkotykami i co weekend, bierze piguly itp specyfiki. Czyli po prostu zastepuje to w ten sposob.
Jest mi przykro, bo czuje sie winny. Czuje sie winny bo go kocham, a teraz widze, ze on posunal sie o jeszcze jeden krok dalej, to juz nie jest niewinne palenie trawki, to juz nie jest totalne jaranie na maxa, to juz jest krok dalej. Co tydzien idzie na miasto, napigulony czy kto tam wie co zrobiony, napieprza sie totalne alkoholem, i tak spedza weekend za weekendem. W dodatku jest z siebie dumny bo uwaza ze to poprawa. Nie pali marihuany nie cpa w ciagu tygodnia. No ba, przeciez w ciagu tygodnia pracuje. No i przeciez te narkotyki kupuje w sklepie!
Czuje sie winny bo nie znam sposobu jak mu pomoc...moze ja nie moge mu pomoc?
on jest dorosly, nie mysle zeby mowienie o tym matce cokolwiek by dalo jesli tylko nie zmartwilo by totalnie jej, nie potrafilbym tego zrobic.
Moze powinienem nic robic.
musialem to z siebie wyrzucic.asik - 29-11-2008 Temat postu: hejPrzykro mi ze Twoj brat sie tak wpieprzyl........Probowalam tych srodkow i faktycznie niektore dzalaja jak normalne narkotyki.Moze sprobuj z nim pogadac,zachecic zeby zapisal sie na forum?
Mysle ze nie uda Ci sie zrobic nic na sile,wiesz jak to jest,jesli ktos nie chce przestac to nic nie jest w stanie go do tego przekonac.Najlepszym sposobem jest przyjacielska rozmowa.Nie wiem jakie swinstwa on bierze ale jesli cos z "bzp"to moze poszperaj w necie i znajdz cos na temat szkodliwosci tego zwiazku i mu pokaz,moze to go przekona.Ciezko sie wypowiedziec bo nie wiem jaki on jest,jaki ma charakter....No i niedobrze ze tak pije,tyle sie ostatnio mowi o szkodliwosci alkoholu...Moj kuzyn jest wlasnie na terapii odwykowej ale zdazyl spaprac sobie zycie,zachorowal na padaczke.Duzo bylo z nim problemow i trzeba bylo na przymusowa go oddac.Teraz powoli dochodzi do siebie ale kilka dobrych lat sobie zmarnowal.
Ty natomiast nie mozesz winic siebie!!!Brat jest dorosly i ma swoj rozum.Nie mozesz sobie przypisywac jego lekkomyslnosci.Sam przechodzisz ciezki okres i musisz myslec przede wszystkim o sobie.
Mam nadzieje ze uda Ci sie z nim pogadac i ze troche przystopuje....
3maj sie,pozdrowionkadonedone - 18-12-2008 Temat postu: 3 miesiaceCzesc, dawno tutaj nic nie pisalem wiec melduje ze utzrymuje postanowienie.
Co do mojego zycia...myslalem ze tu napisze ale jest tyle nowych problemow z nie mam sily teraz tego wszystkiego tu opisac. Praca... Poznalem diwczyne!!!ale...
zostawie taki rabek niedopowiezenia i tajemnicy. Ogolnie czuje sie swietnie, jak nigdy w zyciu.
Te wsystkie problemy wynikaj z tego z ni jaram non stop nie jaram wcale! gdybym jarl to bym ich nawet nie zauwazyl.
Mam niejarajcych przyjaciol...znalezli sie!
Poznalem dziewczyne z ktora jestem od kilku dni ale tak blisko jak nigdy w zyciu z nikim nie bylem, i to tez jest jakis problem, trudna sytuacja nowa...
ale mowiac o problemach chcialbym tk naprawde z srcem na wierzchu wrzeszczec HURRA HURRA, wreszcie cos czuje, cos sie dzieje, obchodzi mnie, rusza, zalezy mi, staram sie, wychodzi mi i nie wychodzi popelniam zle decyzje i dobre! i mowie czasem czego potem zaluje ale zaluje, ale to wszystko najnamacalniej w swiecie odczuwam...ech mialem sie nie rozpisywac tak 5/10 napoczynam tylko co slychac...
JESTEM SZCESLIWY!!!!(z tyloma nowymi problemami jak nigdy):-) takie dziwne to zycie...
pozdrawiam wszystkich, wroce do domu (w swieta) to postaram sie dokladniej to opisac wszystko.
forumowicze - ni poddawajcie sie, gdyby bylo nudno i spokojnie byloby nudno - caly czas jaral bym to gowno, a jk sie nie jara to nie jest tk latwo, boli, czasem jest beznadziejnie smutno, ale sa piekne chwile, i takie mnie spotykaja i ja je odnotowywuje, ah mialem nie pisac!!!1hehehe
koncze:P
pozdrawiam wszystkich raz jeszcze.
Proces rozpoczety - 3 miesiace!!- i to dopiero poczatek! cokolwiek sie dzieje nie przjmujcie sie i nie lamcie - wiem ze warto:-)
aha no i naprawde mowie nie wszystko jest pieknie, ale czy to wazne?! - ja zyje naprawde!
przepraszam za pisownie na laptopie pisalem.hej!glowy do gory!!!majkaa - 19-12-2008 nie wyobrażasz sobie jak się cieszę kiedy czytam coś takiego :):)
Niech Moc będzie z Tobą! ;)