Uzależnienia - Forum - internetowe grupy wsparcia dla zmagających się z nałogiem i ich bliskich
Jak mądrze być obok? - bezsilna zona
Gonia - 04-12-2007 Temat postu: natkka, dasz rade!Witam i wiem ,co czujesz. Mojego meza poznalam 8 lat temu, cpal ale jak sie poznalismy-rzucil . Niestety 3 lata temu zaczal znowu, ale nie tylko marihuana, w gre wchodza tez inne dragi. Oczywiscie to tylko moje przypuszczenie, bo moze nigdy nie przestal cpac...Przezylam koszmar,podswiadomie wiedzialam, ze jest problem, ale sama sie oszukiwalam:udowadnialam sobie ze to nie mozliwe ,ze on niemoglby mi tego zrobic, nie chcialam wierzyc w realna sytuacje, szukalam 1000 wykretow, zeby go usprawiedliwic; potem jak juz konczylo sie to tragicznymi skutkami dla mnie :z 50 razy sie wyprowadzalam, chcialam sie zabic, czulam sie winna, myslalam , ze to ze mna jest cos nie tak, na wszelkie znnane mi sposoby probowalam pomoc, itd, itd... tylko , ze on jak nie zacpal, to nie chodzil do pracy, kasa znikala z domu razem z nim,do tego agresja i przemoc. Nie potrafilam pomoc , nie potrafilam odejsc i sama doprowadzilam sie do krytycznego stanu , moze nie sama, ale pozwolilam na to czlowiekowi , ktory mnie kocha. Rok temu wyprowadzilam sie i wcale nie jest mi lzej, moze z wyjatkiem komfortu , ze mnie nie skrzywdzi fizycznie. Oczywiscie caly czas mamy staly kontakt, ale kazdy telefon i kazde spotkanie to wielka rozpacz..... Poszukuje pilnie jakies poradni i Tobie radze to samo. W Polsce jest z tym latwiej, wiec nie zwlekaj, bo bez tego sie nie obejdzie. Ja niestety mieszkam w Southampton i nie moge nic na tym necie znalezc. Ja potrzebowalam trzech lat zeby zaczac myslec o sobie i "wszczac poszukiwania " terapeuty :) ... Badz silna i odwiedz poradnie jak najszybciej! Bedzie ci latwiej! Powodzenia !natkka - 05-12-2007 Dziękuję Ci za słowa wsparcia.
Wiesz, może tak trudno nam ich zostawić, bo nie umiemy myśleć wyłącznie o sobie? O tym, że my też mamy tylko jedno życie...
Kobiety nie potrafią być egoistkami. Najpierw są Ci których kochamy a dopiero na samym końcu my. Niestety to chyba nie jest dobre dla nikogo. My jesteśmy zmęczone, sfrustrowane, rozgoryczone... ale czy uda nam się cokolwiek zmienić, jeżeli ta druga osoba naprawdę tego nie chce?
Może czas nauczyć się myśleć o sobie. Ja zaczęłam się uczyć. Dlatego też szukam poradni, bo po co udawać, że jestem jakaś superwoman, która ze wszystkim da sobie rade?
Pozdrawiam Cię serdecznie i trzymaj się dzielnie!Gonia - 05-12-2007 Temat postu: PomocySzukam, szukam i nic, nie moge znalezc polskiej poradni( angielski troche znam, ale to za malo na rozmowy z psychologiem), jestem zdruzgotana, nie wiem co robic, nie wiem jak dalej zyc, potrzebuje wsparcia!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
A Tobie natkka dzieki!poziomka - 25-12-2007 Temat postu: poziomka o smaku marihuany...Witajcie!!! Dawno mnie nie było tutaj...oj bardzo dawno. Cóż...moja sytuacja nie zmieniła się za bardzo. Moj mąż pali od ...nie pamiętam kiedy..??Jest alkoholikiem - nie pije od ponad trzech lat, jednak pali marihuanę a wczesniej brał jeszcze narkotyki twarde, w dosć dużych ilościach m.in. amfetaminę. Teraz od roku pali tylko marihuanę - zresztą od ponad pół roku jestesmy w Holandii więc...hulaj dusza piekła nie ma!!! Trawsko mozna kupic na każdym rogu i do tego nie kosztuje za wiele:(:(:(Ponownie zagubiłam się w jego naołogu, tak jak pisałyście...jak nie zapali to nie da sie z nim rozmawiać:(:( jest nerwowy i wybuchowy. Temat uzaleznienia przerabiałam już w czasie jego pierwszego leczenia z uzaleznienia alkoholowego, później amfetmina a teraz marihuana:((( uzaleznienie od trawy - to te same mechanizmy ale powiem szczerze....trace siły i wiarę w jego zmianę. Jak zawsze twierdzi, że gdybym tyle nie gadała to by mniej palił...stara bajka...mamy córeczke, która teraz jest w Polsce - Holandia to tylko podreperowanie budżetu. Ale jak wrócimy do Polski to sobie tego nie wyobrazam????????? Nie bedzie dało sie z nim zapewne wytrzymać!!!!Staram się nie myslec o tym bo bym chyba zwariowała...:(
Czytałam Wasze posty - Żonka nie martw się!!!! Musisz być slina!!! ja mam tą samą sytuację - byłam uzalezniona od męża materialnie i mieszkaniowo przez wiele lat!!! Wiem doskonale przez co przechodzisz, poszukaj grup wsparcia na internecie, jest duzo czatów dla współuzaleznionych, gdzie możesz znaleźć pomoc i informacje jak postępować. Ja staram się żyć własnym życiem i nie brać udziału w jego uzaleznieniu. Czasem mi nie wychodzi i awantura gotowa - to wtedy jak cos pęknie i mówie mu prosto w oczy o jego uzaleznienu, syndromie amotywacyjnym. Staram sie stac obok tego wszystkiego, próbuję ułożyć sobie plan powrotu do Polski i próby życia samej z dzieckiem - a nie bedzie łatwo, bo nie mam mieszkania, więc czeka mnie wynajem, a to droga sprawa:(:( staram się myślec w kategoriach - ja i córeczka jestesmy najwazniejsze, to dla niej tu jestem - a facet??? Szkoda życia...mnie jego uzalezniena doprowadziły do upadku mojej psychiki, byłam na dnie depresji, nie wstawałam z łózka, nie jadłam po prostu lezałam i patrzyłam w sufit - to było jakies trzy lata temu. Teraz czasem czuje jak wraca...ale nie daje się!!! I się nie dam..depresji, marihuanie i mezowi!!!!Pomimo tego, że bardzo go kocham...ale sposób "twardej miłości" - to jedyne rozwiązanie w uzaleznieniu - musimy ratować najpierw siebie - bo tylko wtedy możemy uratować nasze "drugie połówki" Wiec głowy do góry!!!
I podaję stronę z psychologami w UK http://www.polskipsycholog.pl/ może tutaj coś się znajdzie:):):):):) Pozdrawiam Was mocno!!!!!!