Uzależnienia - Forum - internetowe grupy wsparcia dla zmagających się z nałogiem i ich bliskich
Jak mądrze być obok? - mąż pali, myślę o rozwodzie
suzi84 - 10-03-2010 chyba zaczynam się łamac w swoich postanowieniach
FUCK!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Violeta - 11-03-2010 Jak to? Co się dzieje suzi84?
Ja już tu nie mogę się zbytnio uzewnętrzniać, bo pokazałam to forum mężowi i skumał, która to jego żonka ;-)suzi84 - 11-03-2010 pozdrowienia dla wścibskiego męża !
Wiola masakra! najgorzej że się odezwał, probuje tych swoich sztuczek a ja mam słabośc :/kkobialka - 12-03-2010 Suzi84
Witam i tak bardzo dziękuję Ci za słowa wsparcia. Są dla mnie bardzo ważne bo jestem okropnie osamotniona ze swoim problemem. Będę starała się COŚ z tym zrobić. Sama nie wiem od czego zacząć. Napiszę więcej jak podejmę konkretne kroki. Narazie nie mam siły podjąć jakiejkolwiek walki. Jestem słaba i zrezygnowana. Wszyscy, którzy z naszego otoczenia wiedzą o problemie mówią, że przecież nie jest tak źle. Przecież dba o dom i dzieci i w sumie nie widzą powodu do rozstania. To odbiera mi chęci do działania.
PozdrawiamVioleta - 15-03-2010 kkobiałka - skąd jesteś?? Trzymaj się kobitko, ja mam podobną sytuację, również dwójka dzieci...kkobialka - 19-03-2010 Z Gorzowa Wlkp. a Ty?Violeta - 20-03-2010 to daleko ode mnie, ja z Łodzi.suzi84 - 21-03-2010 kkobialka, Viola jak się czujecie? Kobietki mojeania777 - 09-04-2010 KKOBIAŁKA - u mnie też ci którzy wiedzą, tzn rodzice i siostra męża mówią że nie jest tak źle,bo maż pracuje,bo jak się widzimy na obiadkach u rodziców to jest miły i wszystko gra...nie wiem czy u wszystkich tak jest,ale mój mąż jest mistrzem świata w robieniu dobrej miny do złej gry,w sztuce kamuflażu,w stwarzaniu pozorów na zewnątrz itd.Stąd właśnie wszyscy mam wrażenie uważają że przesadzam,bo wg nich przecież NIE JEST TAK ŹLE...też jestem bezradna,pozdrawiam Was dziewczynyEwa - 10-04-2010 Temat postu: o kim myslecNagle zaczelo mi przeszkadzac palenie mojego partnera....i dlatego tu jestem. poznalam go jak nie mial nic - palil, tworzyl muzyke i ...czasem pracowal... Jeesmy za granica, mamy wspanialego 3-latka, on i ja mamy dobre prace - mamy nawet plany na przyszlosc...tylko nage zauwazylam, ze kiedy on pali ja sie tego i jego brzydze i nie chce miec z tym nic wspolnego - poczawszy od jakiejkolwiek fizycznosci skonczywszy na zostawiaiu z nim dziecka... Czemu mi to nie przeszkadzalo wczesniej...- moze dlatego,ze uzazm sie za niezalezna i silna osobe... Zaczelismy to niedawno dyskutowac - nie mowilismy jeszcze o zadnej terapii ... Maz rzucil z dnia na dzien alkohol 3 lata temu - moze dlatgo jest nam gdzies podswiadomie latwo myslec,ze i tu nie bedzie problemu... Jednak mysl o tym,ze nagle moge sie budzic i dbac o dziecko sama mnie doluje... Z drugiej strony na partnera coraz zadziej moge liczyc. Powiedzcie co ma byc dalej? gdzie to pociagnac? gdzie sa granice? czy dac mu szanse czy odrazu zniknac i wrocic jak sie z tym upora? chcilabym, zeby odpowiedzial mi ktos kto sam uwolnil sie od tego nalogu ratujac przy tym swoja rodzine - jak wy uzaleznieni patrzycie na swoich partnerow/rodziny kiedy bierzecie, kedy rezygnujecie i kazdego dnia potem w trzezwosci?flower - 23-06-2010 Ja bylam przy swoim caly czas,poza kilkudniowymi przerwamu,nawet gdy nie rozumial,ze jest uzalezniony>W koncu zrozumial i juz nie pali,a przynjamniej taka mam nadzieje.Ja uwazam,ze lepiej nie zoastawiav go samego.lool - 04-11-2010 Temat postu: za parę dni spotkanie w sądzieWitam serdecznie. Jestem osoba współuzależnioną, która podjeła decyzję o rozwodzie z ojcem mojej ukochanej córki. Przeżylismy razem 8 lat i rok rozłąki, która nic nie pomogła. Mój mąż palił już od około 18 lat, ma teraz 35. Pokochałam go bardzo, nie wiedząc o jego uzależnieniu, potem kochałam go jeszcze bardziej, a teraz..... Czekam na naszą pierwsza sprawe rozwodową. Jak do tego doszło? Wyprowadziłam sie z córka około roku temu, po awanturze i pobiciu. Mąż do tego że palił 7 razy dziennie to świństwo, pił 4 piwka, a potem jak szłam sopać pił wódkę. Cała wine przypisywałm sobie, a teraz wiem że zrobiłam co mogłam żeby mu pomóc, ale on pomocy nie chciał. Jemu było i jest dobrze jak mnie nie ma, nie ma jego jedynej przeszkody w paleniu. Mówił że świat bez tego jest bez sensu, że nic mu sie nie hce, że boli go głowa, brzuch. Dojrzałam po roku do decyzji o rozwodzie, złożyłam pozew bez orzekania o winie, ale on wniósł o uznanie mnie winnej rozpadu rodziny. Do tej poty nie rozumie że zniszczył siebie, mnie i córkę. Wyzywał mnie, popychał, poniżał, byłam nikim dla niego, ale z tym koniec. Zbieram siły na walke o dziecko, bo nie mam dowodów jego uzaleznienie, palenia, to tylko moje słowa przeciwko niemu. Ale dam rade choć łatwo nie będzie.
Pamietajcie, że oni się nie zmienią jesli sami tego nie będą chcieli, chociaż byście na głowie stawały. I robi sie coraz gorzej, nie coraz lepiejsuzi84 - 04-11-2010 Lol gratulacj!
Życzę wytrwałości. Teraz już nie ma miejsca na krok w tył. Tylko do przodu. Bądź konskwentna w działaniu.
Masz może niebieską karte?lool - 05-11-2010 suzi , dziękują za odpowiedź,
nie mam niebieskiej karty, nie mam nic na niego oprócz moich słów, wspomnień, doznań, ale trudno, może przekonam sąd do swoich racji, będę sie starać, dla córeczki i dla mnie, żeby nikt nas już nie poniewierał, z nikąd nie wyrzucał, żeby nasz los nie zależał od tego czy on jest upalony, upity, czy nie. Nawet jeśli sąd nie przyzna mi racji i tam kiedyś będę miała święty spokój. A tak nawiasem mówiąc szkoda że nie mam dowodów.
Pozdrawiam.suzi84 - 05-11-2010 Lol a może warto nawet teraz zgłosic się do dzielnicowego? O ile wiem to chyba właśnie dzielnicowy zakłada taką kartę. Nigdy nie wiesz co przyniesie życie taka karta może jakoś kiedyś Ci pomoże gdyby zaszła taka potrzeba.