To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzależnienia - Forum -
internetowe grupy wsparcia dla zmagających się z nałogiem i ich bliskich

Jak mądrze być obok? - bezsilność

Sarnaa3 - 19-09-2011

cześć!

dawno nie pisałam ale nie dlatego że nie chciałam ale dlatego że za bardzo nie było o czym.
Mój jaśnie ksiąze pracuje popija od czasu do czasu,dzielnicowy zakończył prowadzenie niebieskiej karty i tyle.

od czasu do czasu pali mj ale nie robi tego w domu

zabroniłam mu tego i trwam dalej w tym postanowieniu.Nie skutkują na niego żadne prośby ani krzyki ani obojętność jest tak kurwa uparty ze ho ho

mam nadzieję że kiedyś zrozumie tylko czy nie będzie zapóźno

zrobił test wynik dodatni tylko thc

ulżyło mi

a ja męczę się z autobusami i szlak mnie trafia ale się zaciełam i muszę to zrobić trzymajcie kciuki

pozdrawiam

kasia12341a - 25-09-2011

witam. mam ten sam problem ze swoim mezem. jestesmy ze soba 7 lat. od poczatku wiedzialam ze on pali. zawsze mi to przeszkadzalo. przez jakies ostatnie 2 lata nie ruszyl tego ani razu, niedawno spowrotem do tego wrocil. no i sie zaczelo. ciagle klotnie. ostatnio zabralam mu to a on powiedzial mi ze to jest wazniejsze niz ja, ze dobrze ze nie mamy dzieci bo byly by tak popierdolone jak ja. powiedzial ze chce sie ze mna rozwiesc. on twierdzi tak jak wiekszosc palacych ze to nic zlego, ze woli zapalic niz wypic. mam juz dosyc tych ciaglych klotni, a potem on przychodzi, przeprasza, blaga i mowi ze sie zmieni. ale to tylko trwa do nastepnego razu. prosze pomozcie. ja nie wiem co mam robic. rozstac czy dalej tkwic w tym zwiazku
Sarnaa3 - 26-09-2011

kasiu nie wiem czy czytałaś całą moją historię walki z nałogiem męża

nikt za ciebie nie podejmie decyzji to ty musisz wiedzieć czego chcesz

ja zostałam i trwam przy mężu ale są dziewczyny które odeszły i są szczęśliwe

idż do terapeuty i pogadaj z nim i popytaj sama siebie czego naprawdę chcesz

pisz jak tego potrzebujesz w grupie zawsze raźniej

POZDRAWIAM

kasia12341a - 26-09-2011

wlasnie ja sama nie wiem czego do konca chcem.ciezko mi jest go zostawic, juz wiele razy probowalam a i tak mu wszystko wybaczalam. bardzo go kocham, on mnie tez. tylko ze on nie chce z tym nic zrobic. prosze go zeby zaczol sie leczyc, ale on mowi ze nie jest chory. jestem bezsilna. on gdy mu zabraniam palic wyzywa mnie od roznych, kaze wypie.....rdalac z domu. wiem ze on sie nie zmieni a ja jestem zbyt mloda zeby trwac w zwiazku w ktorym mnie tak ukochany poniza. ale i tak nie mam w sobie tyle sily zeby podjac jakas decyzje.
suzi84 - 27-09-2011

Witaj Kasiu

Nie walcz z nałogiem chłopaka bo i tak nie wygrasz. Ty jak i Twój partner jesteście bezsilni wobec niego. To jest choroba, ktorą nie da sie wyleczyc ale da się zatrzymac. Tego jest uzależniony musi sam chciec. Nie licz za bardzo na to, że coś z tym zrobi tylko dlatego, że go o to poprosisz. Osoba chora musi sama chciec zamienic swoje życie.

Warto pomyślec o samej sobie. Tak jak i Sarna tak i ja Ci proponuję zasięgnąc porady specjalisty. Jesteś osobą współuzależnioną. Pomyśl o pomocy dla samej siebie ponieważ jesteś dla siebie najważniejsza.

pozdrawiam
suzi

kasia12341a - 27-09-2011

witam was dziewczyny. tak jak piszecie mysle wlasnie zeby spotkac sie z terapeuta tylko narazie jest to niemozliwe, bo ja mieszkam w norwegii i ciezko znalesc polskiego specjaliste. suzi tak jak piszesz osoba chora sama powinna chciec zmienic swoje zycie, ale moj maz wlasnie nie chce tego zmieniac. mowi ze to normalne jak sobie zajara. woli zapalic niz wypic. w grudniu jak tylko pojade do polski odrazu zglaszam sie do specjalisty, zeby mi pomogl.

pozdrawiam was dziewczyny

Sarnaa3 - 06-10-2011

cześć

samopoczucie do bani

z księciuniem wojna-przerzucił się na alkohol- nie chodzi na żadne terapie-nie ma zamiaru się zmieniać i będzie palił mj i pił bo to lubi-

no i doszedł problem z teściową bo ma problemy zdrowotne poważne i mężuś mój zamiast wziąść się w garść to znowu ucieka i myśli że zapije problemy

mam już znowu tak ciężką głowę od tego wszystkiego że ho ho

staram się myśleć pozytywnie i nie nakręcać się ale jak go widzę i to pijanego i wiem że taki jeżdzi samochodem to się we mnie gotuje.

a no właśnie kupił se samochód i zachowuje się jak kawaler do domu wraca tylko na noc

masakra

jednak nie zamierzam go zostawiać po tym wszystkim co przeszłam nie poddam się i będę szukać możliwości dotarcia do niego

NIE MUSZĘ TEGO ROBIĆ ALE CHCĘ --to jest najważniejsze

felka - 20-10-2011

Cześć

Też długo nie pisałam, bo jakby problem mi zniknął z oczu. Nie odzywałam się i on też się nie odzywał. Nie wiem czy pali czy nie bo już od dawna nie mam nad tym kontroli. Wróciłam w międzyczasie do kraju. Byłam u niego po kilka moich rzeczy, ale nie wytrzymałam z nim gadać, bo jedyne co miał mi do powiedzenia po pół roku to przydługawy monolog polityczny. Więc jak powiedziałam, że może mi to kiedy indziej powiedzieć, bo przez pół roku mu jakoś nie zależało na rozmowie i że chcę moje rzeczy to się obraził że z nim nie chcę gadać(a raczej jego słuchać) i stwierdził że go "okradam" albo coś w tym stylu, chociaż to moje rzeczy. Ogólnie zero dialogu. Nadal uważa że to jest ok., że mnie wyrzucił z domu, że się zamykał od wewnątrz i mnie nie wpuszczał, że mnie wielokrotnie zostawiał na pół roku, że się nie odzywa, nie odpisuje na smsy i nie odbiera telefonów. I w dodatku twierdzi, że to ja go zostawiłam(tak wypisywał w ostatnich smsach pół roku temu) i na moje zapytanie czy nadal uważa że był w porządku, zaczął jechać na mnie, że o niego nie dbałam i ogólnie byłam potworem. A jak byłam ostatnio po rzeczy i nie chciało mi się słuchać jego wywodów to od razu zaczął mnie wypędzać i twierdzić, że go dręczę(dopóki tego słuchałam było ok. i dopóki sama nie chciałam czegoś powiedzieć). Nie jestem w stanie zaakceptować takiej wersji rzeczywistości jaką mi przedstawia, takiej wersji mnie jaką on mi przedstawia- nie byłabym w stanie spojrzeć na siebie w lustro. Boli mnie to, że on nie chce ze mną gadać, albo jak gada to w ogóle nie słucha co ja mówię, tak jakbym gadała ze ścianą. Nie obchodzi go co czuję i co myślę, ale uważa, że mnie powinno obchodzić co on myśli.
Poza tym przespałam się kilka razy z kimś innym, ale to nie pomogło. Myślę o nim nadal. Najbardziej mnie boli, że tego nie rozumiem, nie rozumiem jego motywacji wejścia w ten związek, nie rozumiem dlaczego tak naprawdę nagle mu się odwidziało, nie rozumiem jego sprzecznych reakcji(twierdzi np.że się cieszy że mnie widzi, a za chwilę potrafi ubliżać i wymyślać niestworzone rzeczy). Ogólnie wróciłam skończyć studia. Ale rozwala mnie momentami moja sytuacja. To, że nie mam normalnego domu. Że spędziłam 4 lata z kimś kto ma mnie totalnie w dupie i kto mnie poniża(w zasadzie on wszystkich uważa za idiotów). To, że mam 27 lat i nie mam dzieci. To, że mogę właściwie przespać się z kim chcę, ale nie chcę z nikim zostać, bo kocham M. i to z nim chciałam mieć dzieci, ale on mnie nie chce i stał się kompletnie niekomunikatywnym zarozumiałym popaprańcem, który uważa, że zawsze ma rację. Minął już przeszło rok jak ze sobą nie mieszkamy, ale mnie to ciągle boli.

suzi84 - 21-10-2011

Witaj Felko
Myślę, że to że odeszłas było dobrym krokiem.
Warto skupic się na sobie i skorzystac z terapii dla współuzależnionych. Myślę też, że kiedyś stwierdzisz, że dobrze że nie masz z nim dzieci i nie układasz z nim życia.
Terapia bardzo dużo pomaga. Jesteś żywym przykładem na to, że nawet po odejściu warto na nią iśc, ponieważ schematy same nie znikają.

pozdrawiam Cię
Suzi

felka - 23-10-2011

Byłam u niego, zobaczyć co po pół roku niewidzenia się, no i nic. Hoduje sobie roślinę i twierdzi, że mu to daje wolność. Ogólnie gadanie jak z 15 latkiem mimo, że ma przeszło 50.

Wiesz co Suzi. Chodziłam na spotkania jak byłam w Niemczech, ale w pewnym momencie poczułam się zmęczona tematem. Jak go nie widzę to nie mam problemu marihuany. On mi gada, że ja mam narąbane bo wszędzie widzę marihuanę, ale takie są fakty, że on wszędzie wlecze ze sobą marihuanę, więc chcąc nie chcąc wszędzie ją znajduje. Jak nie mam z nim kontaktu to nie mam też problemu pt. marihuana. Chcę się skupić teraz na czymś bardziej konstruktywnym. A on jako facet nie ma mi chyba nic rozsądnego do zaoferowania i wszędzie wlecze ze sobą to gówno i funkcjonuje w taki sposób, że nawet najprostszych spraw nie chce mu się upilnować.
Ja z kolei nie chce więcej przeżywać tego co do tej pory i jestem tym zmęczona. Spytał jak wyjeżdżałam kiedy przyjadę, ale jak na razie to po dwóch dniach jestem dosyć zmęczona.

lamja28 - 23-10-2011
Temat postu: witam
to smutne co piszesz:(
zagladalam kilka razy na forum i sprawdzalam czy cos napisalas..czy cos zmienilo sie na lepsze...ale po tym co piszesz to widze ze twoj byly brnie w to bagno coraz glebiej i nie ma zamiaru nic w swoim zyciu zmienic:(
ja o moim eks nie slyszalam nic od ponad miesiaca...odezwal sie ponad miesiac temu,napisal ze snie mu sie codziennie,ze tylko to mu zostalo,ze bardzo mnie kocha,teskni i juz wiecej nie napisze...dodal tez ze zyczy mi zeby ktos pokochal mnie bardziej niz on...wiem ze to byla z jego strony prowokacja...byl pewien ze odpisze tak jak zawsze to robilam,ze nie chce nikogo i ze tylko on sie liczy...chcial sprawdzic czy drzwi do mojego domu sa dla niego nadal otwarte...
nie odpisalam.bylo ciezko,nie ukrywam,ale jestem z siebie dumna.gdybym odpisala to znowu nawiazalaby sie konwersacja,zapewne spotkanie..kilka cudownych chwil i kolejne bolesne rozczarowanie...
tak to z nimi juz jest
zycze ci abys wytrwala w postanowieniu,abys byla silna i nie dala mu sie zlamac.ON NIE JEST CIEBIE WART.
fakt nie znamy sie ale z twoich wpisow latwo moge wywnioskowac ze jestem dobrym czlowiekiem a on z pewnoscia nim nie jest...nawet jesli kiedys byl to ta wstretna maryska zabila w nim wszelkie uczucia:(
zycze ci abys poznala ktoregos dnia normalnego kochajacego faceta:)trzymaj sie cieplo.pozdrawiam

felka - 24-10-2011

No ogólnie to on coraz bardziej durnieje. A ja nie mam na to wpływu, że ma coraz większe siano we łbie.

W tym momencie jestem zmęczona facetami. Z nim chciałam mieć dzieci ale zidiociał do reszty.
Z kim innym teraz zaczynać coś nowego nie jestem gotowa. Bez sensu, bo straciłam 3 dni na myślenie o nim, co dalej itd. a mogłam je przeznaczyć na coś bardziej konstruktywnego. Jego nie obchodzę ja tylko jego głupia roślina w kiblu.

Sarnaa3 - 02-11-2011

felka ochłoń i żyj swoim życiem

daj na luz a wszystko powoli się ułoży
na wszystko trzeba czasu

powodzenia a ja wiem ze jak się człowiek zdystansuje do problemu to po jakimś czasie znajdziemy jakieś rozwiazanie ale naprawdę musisz spokojnie do tego podejść




a u mnie jakoś leci

mężuś sie buntuje albo odstawia tylko taką grę bo jeszcze mam czasami napady nerwów na jego postępowanie.Jednak to że dalej trwam na swoim i naprawdę jego problemy zostawiłam za sobą nie sa mu na rękę a ja spokojnie ide do przodu.Niedługo mam egzamin na autobusy więc ostro zakuwam no i doszedł problem dorastającego gówniarza który ma 13lat a myśli że pozjadał wszystkie rozumy.Adam wogóle nie pomaga mi w tej kwestii jest ciężko ale wytrwam i poradze sobie ze wszystkim.Jeśli uda mi sie zdać te prawko to będę zdawać papiery na kierowcę karetki do pogotowia i robić ratownika medycznego więc mój jaśnie pan nie będzie już taki pewny siebie i nie będzie mógł myśleć że ja sobie nie poradze
TO JUŻ PRZESZŁOŚĆ-ale abym mogła to napisac to musiałam stoczyć sama ze sobą trudną walkę o to aby nauczyć się dbać o siebie i o swoje potrzeby.

KOCHAM mego męża bardzo mocno i jestem gotowa zrobić dla niego dużo ale nie wszystko.

co do teściowej to kobieta jest ciężkim przypadkiem pomimo tego że mówi że nie pomaga mu dając pieniądze to tankuje mu paliwo lub płaci część jego długów -machnełam na to ręką jej się już nie zmieni

odezwę się jak będę wiedziała kiedy egzamin i wtedy poproszę aby wszyscy trzymali za mnie kciuki

mastik - 02-11-2011

ja już trzymam :) (na zapas)
smutna mama - 03-11-2011

Ja tez sarenko trzymam kciuki !!!!! Na zapas !!!!!

jestes dzielna i tak trzymaj!!!!!



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group