Uzależnienia - Forum - internetowe grupy wsparcia dla zmagających się z nałogiem i ich bliskich
Bezchmurnie - Odstawienie po silnych przeżyciach
maciek1992 - 20-04-2012 No chyba gorszy okres, dzisiaj też nie dobrze, rano to myślałem żeby do szkoły nie iść, ale pospacerowałem rano i przeżyłem w miarę ok. Popołudniu obiadek, rowerek, no i przyszedłem nie dawno do domu, trochę lepiej. Jednak wczoraj mi przyszło do głowy, że jednak jestem trochę w innej sytuacji niż większość tutaj, bo do rzucenia MJ sam się zmotywować nie umiałem chociaż próbowałem od grudnia zeszłego roku, zmusił mnie dopiero ten badtrip, który opisałem w pierwszym poście. Przypomniałem też sobie, że w styczniu miałem takiego samego badtripa tylko w mniejszym natężeniu i ok. 30 sekund trwał, byłem na świeżym powietrzu więc przeszło, zignorowałem to totalnie, a to było ostrzeżenie. Dziwi mnie to też, że w ogóle nie myślę o jaraniu, jakby to w moim życiu nie istniało. Dzisiaj sobie czytałem forum takie o MJ (pewnie znacie), historyjki jakie tam ludzie banie, przypały mają itd. itp. i w ogóle na mnie to wrażenia nie robiło, nie kusiło aby zapalić. I gdyby były tylko te wahania nastrojów to jeszcze rozumiem, ale to ciśnienie w głowie mnie niepokoi (może ta chemia się tam reguluje). Przedwczoraj jak ten gorszy stan się zaczynał miałem też mroczki przed oczami przez chwilę.maciek1992 - 13-05-2012 No witam. Od ostatniego posta jest coraz lepiej, choć miałem nie miłe przygody ale o tym zaraz. Nie czuję już odrealnienia, sen jest znośny, śnie co noc, ale nie jestem już bardziej zmęczony nad ranem niż gdy się kładę. Mogę w miarę myśleć normalnie chociaż czasem się gubię i nie wiem co mam robić, mam kłopoty z pamięcią. Niedługo po ostatnim poście miałem taki schiz, patrzyłem jak siostra gra w Guitar Hero- ekran tam porusza się cały czas pionowo. Pomiędzy monitorem a mną była drukarka i obok kilka książek. Wydawało mi się, że drukarka i te książki wydłużają się w pionie i skracają i tak kilka razy. Zamknąłem oczy, przeszło, nie wróciło. Ostanie tygodnie minęły spoko, zacząłem chodzić na siłownię i chodzę na praktyki w ramach szkoły od 9:00 do 16:00, potem obiad, i na siłkę, jestem o 18:40 około w domu. Cały dzień jest zagospodarowany także jest fajnie. Niestety wczoraj spotkała mnie nie miła przygoda- wieczorem położyłem się spać trochę później, i nie mogłem zasnąć w ogóle, czułem że nie dam rady. Patrzę na ściany i widzę tak samo jak ten badtrip był, rozmazane takie wszystko, czułem jakbym miał zemdleć, lęk. Jednak że nie był to pierwszy raz zachowałem się w miarę spokojnie na ile się dało, podszedłem do okna, pooddychałem. Działo się to około 23, zasnąłem myślę godzinę później, taki głupi stan się utrzymywał i dzisiaj też nie jest ciekawie. Mam nadzieję, że to efekt wyjścia thc z mojego organizmu i mózg nie umie sobie poradzić z rzeczywistością. Obym wracał szybko do zdrowia i życzę tego wszystkim. Trzymajcie się!maciek1992 - 02-09-2012 Siema! 16 sierpnia minęło pół roku, postępy w zdrowieniu są ogromne, pokusy czasami występują, ale słabe. Życie toczy się normalnie, ale 100% jeszcze nie ma. Przede wszystkim humory zmienne np. dzisiaj. Wczoraj zapatrzyłem się na takie drzewa wieczorem, ciemno, ale te drzewa był oświetlone, czułem się jak na bani trochę. Potem gdy już się kładłem spać miałem nieprzyjemne uczucie, zły nastrój, w jednym słowie to mogę nazwać to lękiem po prostu. Czytałem na forum, że to może do roku trwać więc trudno, trzeba żyć dalej, na pewno się unormuje wszystko, pozdrawiam wszystkich, powodzenia!maciek1992 - 11-12-2013 Za 5 dni mija 1 rok i 10 miesięcy nie palenia, praktycznie już w ogóle o tym nie pamiętam, nie myślę, znikło z mojego życia. Czuję się świetnie i patrzę trochę z góry na tych co wychwalają pod niebiosa tę roślinkę niewinna, myślę sobie "oni jeszcze nie wiedzą"- i może nigdy się nie dowiedzą, ale nabrałem trochę dystansu. Na początku znienawidziłem MJ totalnie odkąd mnie okrutnie potraktowała, ale po czasie, chyba ponad roku od rzucenia pogodziłem się z tym co się stało, z częścią życia która mnie czegoś nauczyła. Potrafię nawet śmiać się czasem jak wspominamy ze śmiechem stare czasy z kumplem. Tak samo z papierosami, jak zobaczyłem ostatnio ładną dziewczynę z jakimś chłopakiem, palili idąc do szkoły, pomyślałem "ale to palenie stare" tzn jakie to gówniarskie, jestem za stary żeby palić. Mam plany, marzenia, studiuję i idzie wszystko do przodu, problemy życiowe są i jest ich na tyle że nie trzeba dokładać do pieca używkami. Pozdrawiam wszystkich walczących, jeśli nie przestaniecie już jesteście zwycięzcami ;)Paweł100 - 12-12-2013 Cześć
Widzę że podobny staż mamy w abstynencji :) Mnie też już nie rusza,wogóle o tym nie myślę.
Czasem jak się natknę na kogoś kto pali (to nie uniknione) to strasznie mi to śmierdzi hehe.
I nie lubie gadać z kompletnie zbakaną osobą,jest to dla mnie bełkot.
Maciek a jak u Ciebie ze sprawami emocjonalnymi ? Po takim okresie czujesz się całkowicie szczęśliwy czy coś Cię dręczy ?
Ja cenie trzeźwość ale dużo pracuje na terapii nad złym samopoczuciem prawdopodobnie nie związanym z paleniem czy głodem.Pracuje prawdopodobnie nad przyczyną wpadnięcia w ten nałóg :)
Pozdrawiammaciek1992 - 12-12-2013 Tak do końca tych wakacji raz/dwa razy w miesiącu jak byłem sam w piwnicy najczęściej i majstrowałem to mnie łapał taki dołek na 5 minut, myśli o przyszłości jak to będzie, ale wiedziałem, że to bez sensowny lęk i przechodziło,można to uznać za ostatni objaw odstawienia który już zniknął. Nic mnie nie dręczy związanego z MJ, tylko sprawy przyziemne jak każdego człowieka. Ja tylko raz u psychologa byłem o czym już chyba pisałem co mi bardzo pomogło, ale sam sobie poradziłem ze wszystkim, bo nikt nie zna tak mojego umysłu jak ja sam. Swoją przyczynę już odkryłem, Tobie na pewno też się uda, pozdro :)Paweł100 - 13-12-2013 A ja Ci powiem że myślę że do końca sam siebie nie znam i poznaje właśnie na terapii :)
Ale mimo wszystko świetnie że sobie radzisz,tak trzymaj i napisz tam czasem jak dalsze postępy.
PozdroJarek - 11-03-2014 Cześć maciek
Zarejestrowałem się dopiero dzisiaj ale całe forum bezchmurnie śledzę już od 3 miesięcy.
Sory że pisze w twoim temacie ale nie chce mi się zakładać nowego, a jednak takiego samego :) Przechodzę dokładnie to co ty przechodziłeś 2 lata temu. Na wstępie przedstawie się Cześć nazywam sie Jarek mam 30 lat i paliłem marichuane dobre 14 lat. ostatni rok paliłem codziennie az do 25 grudnia 2013r. wtedy po raz pierwszy złapał mnie ten słynny bad trip z którym się borykam do dzisiaj. Tak jak ty rzuciłem marichuane dopiero po tym wszystkim co mnie spotkało :(
Piszę dzisiaj bo chyba mam gorszy okres i muszę to z siebie wywalić, się komuś wyżalić bo już mam dosyć tego wszystkiego. Z jednej strony dziękuje Bogu za tego Bad Tripa bo od dawna chciałem rzucić palenie a gdyby nie on paliłbym do dzisiaj, ale z drógiej strony jestem przerażony tym co mnie spotkało. Mnie najgorzej przeszkadza ten szum w uszach bo mam go do dzisiaj i przypomina mi on cały czas że jest zemną coś nie tak. Mam nadzieje że najgorsze już za mną i że da się z tego wszystkiego wyjść w 100% Zbliża się wieczór a to u mnie najgorszy okres, wtedy szum się nasila i mam problemy z zasypianiem.
Mam jeszcze problem z zimnymi dłońmi i stopami i nieregularnym biciem serca. Od czasu do czasu mnie tam zakuje co też mnie niepokoi chociaż miałem już 3x EKG i Echo serca które nic nie wykazało. Zacząłem się zdrowo odżywiać, schudłem od tego czasu 13 kg ( połowe z tego to z nerwów) jem codziennie owoce, magnez, potas, witamine C i Tran z kwasami omega 3, jeżdżę na rowerze i chodze z pieskiem na spacerki.
Tak jak ty wierze w Boga i proszę go codziennie o jakąś poprawę która nie zawsze nadchodzi. Nie pale już 76 dni i raczej już nigdy nie zapale.
Proszę cię napisz czy wszystko u ciebie wróciło do normy i po jakim czasie mniej więcej ten szum w głowie ci przeszedł i czy przeszedł tak od razu czy stopniowo coraz ciszej go słyszałeś? bo u mnie niekiedy słabnie ale od 2 dni znowu go wyraźnie słyszę :(
Przeraził mnie jeden post kolesia który walczy z tym szumem już 6lat... tragedia
Za błędy trzeba płacić ale żeby aż tak!!!
Dodam że po wizycie u psychiatry tylko mi się pogorszyło, a tabletki które mi przepisał odstawiłem po 4 dniach bo fatalnie się po nich czułem.
Boję się że nabawiłem się jakiejś nerwicy i będzie ciężko się pozbierać:(
Da się z tego wyjść???
Póki co walczę i czekam na leprze jutro.
Trzyma kciuki za wszystkich zranionych przez tę (nie)groźną roślinkę.
PozdrawiamPaweł100 - 11-03-2014 Witaj ja też miałem bad tripa,co do leków to jeżeli rzeczywiście ich potrzebujesz to może warto spróbować z innymi zaleconymi przez psychiatre ? Chodzisz na terapie ?
Ja nie palę już 2,5 roku i też dolega mi szum w uszach.Myślisz że to może mieć związek z marihuaną ? Szczerze powiedziawszy to nigdy się nad tym nie zastanawiałem...Jarek - 12-03-2014 Cześć Paweł
Powiem ci szczerze że leków się trochę boję i wolałbym przez to przejść bez ich zażywania, jak to ktoś gdzieś tutaj napisał "gównem stołu się nie myje".
Na terapie nie chodzę bo nie chce o tym rozmawiać a do palenia na pewno nie wrócę, nawet mnie nie ciągnie ani nie myślę po tym jak brutalnie mnie potraktowała ta roślinka.
Po prostu chcę wyzdrowieć i zapomnieć o tym wszystkim jak najszybciej się da o ile to możliwe. W tym roku nawet piwka jeszcze nie wypiłem tak bardzo cenie sobie trzeźwość umysłu.
Szumy w uszach ma 90% Ludzi na świecie ale są to szumy które nie przeszkadzają w normalnym codziennym funkcjonowaniu człowieka, których się nie słyszy dopóki się o nich nie pomyśli albo na nich nie skupi. Mój szum w uszach jest wyraźny przez większość dnia chociaż ostatnio potrafi na tyle się zmniejszyć że naprawdę niekiedy zapomnę o nim, tylko wieczory są najgorsze i zasypianie wtedy mi towarzyszy przez cały czas. Czasami jest on stały a czasami pulsacyjny i gdy przykładam rękę do gardła to pulsuję w rytm mojego tętna.
Tak jak u Macka tak i u mnie jest jakieś ciśnienie w głowie i gdy leżę na kanapie na plecach i podłożę sobie rękę pod tył głowy dla wygody to czuję jak mi cały kark z tyłu pulsuje, wtedy szybko zabieram rękę żeby o tym nie myśleć.
Mam też chore myśli o życiu i śmierci, nie samobójcze ale zastanawiam się jak to jest umrzeć, ta chwila ten moment... paranoja.
Napisz mi proszę Paweł czy po twoim Bad tripie też tak długo się męczyłeś i czy miałeś podobne schizy ze swoim organizmem no i oczywiście czy wszystko ustąpiło z czasem?
Myślę że ta dzisiejsza marycha jest bardziej zanieczyszczona i przez to to wszystko się dzieje.
Marzę już o normalności i czekam z niecierpliwością na nią.
Na pewno widzę postępy w zdrowieniu bo jeszcze 2 miesiące temu leżałem całymi dniami na kanapie załamany przed tv nie mając chęci na nic, ale nie ma dnia ani godziny żebym o tym nie myślał że jest coś zemną nie tak:/
Mówią czas leczy rany, zobaczymy.
PozdrawiamPaweł100 - 12-03-2014 Hej
Nie dziwię się że się boisz leków to naturalne,sam nie wiem co o tym myśleć co napisałeś w cudzysłowiu... Czytałem kilka artykułów gdzie pisało że zaburzenia osobowe leczy się psychoterapia lub lekami antydepresyjnymi lub innymi (w zależności od zaburzeń)
Pisałeś że nie chodzisz na terapie bo nie chcesz rozmawiać o tym a własnie to robisz więc to jakby iluzja.
Ja też się bałem iść na terapię ale zrozumiałem że sama abstynencja nie leczy,jesteś trzeźwy nie masz głodu ale powodów z których czujesz się źle nie zmieniasz,nie rozumiesz.
Ja nie wiem czy bad trip miał wpływ na moje obecne dolegliwości czy ogólne przeżycia od dzieciństwa do rzucenia marihuany (w sumie to jest nieistotne) mam zaburzenia lękowe,kłopoty z przeżywaniem radości,wyrażaniem emocji itp.
Skupiam się na terapii na tym co powoduje takie kłopoty i wierzę że mi przejdzie.Gdyby terapia okazała się mało skuteczna wziąłbym pod uwagę leczenie tabletkami nawet.
Przecież każdy ma prawo do szczęścia,dlaczego mamy z niego nie korzystać z powodu strachu ?
Przecież nic nie tracisz a zyskać można dużo.
Co do szumów to ja mam dosyć głośne,i najbardziej przeszkadzają mi jak skupiam na nich uwagę.
Może jest ktoś na forum kto leczył się u psychiatry i wyleczył się ? Chętnie porozmawiam z takimi osobami :)
PozdrawiamJarek - 12-03-2014 Powiem ci Paweł że nie mam problemu z wyrażaniem uczuć i szczęścia i gdy tylko mam lepszy dzień to cieszę się z byle powodu. Z tego że świeci słońce, że jestem na spacerku z pieskiem,że jestem kochany i wspierany kiedy trzeba przez bliskie mi osoby, śmieje się z dowcipów i z tego że przeżyłem kolejny piękny dzień. Przecież jest milion innych ludzi którzy mają o wiele gorsze życie niż my przez choroby wrodzone, nowotwory itp. Tylko ja się z tym szumem nie urodziłem i nie mogę się pogodzić że go mam, ani z tym ciśnieniem w głowie i arytmią serca. To są powody przez które się martwie, powody typowo somatyczne i gdy tylko one znikną jestem pewien że pojawi się uśmiech i powróci szczęście do mojego życia.
Z natury jestem zimnolubny, potrafiłem w zimę 15-20 min na mrozie na krótkim rękawku stać a dzisiaj siedzę na kanapie w domu i mam dyskomfort bo zimno mi w stopy i dłonie chociaż skarpetki, bluza i +20c w pokoju. I tu jest u mnie problem, jest wiele rzeczy które mi przypominają o tym że jestem chory i że coś się zemną dzieje nie tak. A wszystkie objawy zaczęły się 25 grudnia kiedy zapaliłem skręta przy oknie, ciśnienie mi skoczyło w kosmos myślałem że za chwilę serce mi nie wytrzyma i będę miał zawał. Pogotowie raz wszystko ok, 2 dni później lęki dylerka całego ciała znowu pogotowie, wszystko ok. i tak już mi zostało. Lęków praktycznie już nie mam, niekiedy mam jeszcze drżenie ciała ale też już bardzo rzadko.
Najgorszy ten szum w głowie :(
Mówią że sport leczy zawsze jakaś alternatywa:)
Pozdrawiammaciek1992 - 15-03-2014 Witam Jarku, na wstępie mogę Cię zapewnić, że wszystko z czasem minie, ok 80 dni to prawie 3 miesiące i jest to czas kiedy kończy się najgorsze piekło, więc należy teraz tylko wyczekiwać poprawy. Nie oznacza to jednak końca, objawy będą słabsze i rzadsze, ale mogą być pojedyncze dni mocnego przygnębienia, wahania nastroju na które trzeba być przygotowanym. Wróciłem z czasem do zaniedbanych zainteresowań, czytania książek, filmów, ale przede wszystkim pomagała mi muzyka i czytanie Pisma Świętego. Zacząłem chodzić na siłownie i stało się to moją pasją, bardzo mnie to umocniło i miało pozytywny wpływ nie tylko na sprawy związane z nałogiem ale i całym życiem. W pewnym sensie taki mocny bad trip jest pozytywny bo jak wiadomo wielu ludzi wraca do palenia po czasie abstynencji, a ja zrozumiałem w jakim piekielnym bagnie byłem, wprost powiedziałem sobie, że byłem ćpunem, słabym człowiekiem żyjącym w wyimaginowanym świecie i ani mi się śni powrócić do mj. Myślę, że musisz zabrać się za jakiś sport, znaleźć sobie cel i pasję, a na bank będzie wszystko tip top i jeszcze będziesz wspominał ze śmiechem jakie to jazdy były i jaki głupi kiedyś byłeś hehe, jak my tutaj wszyscy ;)Jarek - 17-03-2014 Witaj Maciek, bardzo się cieszę że odpisałeś na mój krzyk pomocy. Powoli dostrzegam światełko w tunelu. Może nie z dnia na dzień, ale z tygodnia na tydzień widzę lekką poprawę.
Trenować zacząłem 2 tygodnie temu i jest to rowerek. Jak jest piękna pogoda a ostatnio była to zaiwaniam na zewnątrz a w deszczową popylam na stacjonarnym w domku dzięki temu codziennie mam ruch. Lekarz właśnie mówił że sport leczy, nie na darmo mówią że sport to zdrowie :)
Obiecałem sobie, rodzinie i SIŁĄ WYŻSZYM że więcej nie zapale tego świństwa tylko żebym wyzdrowiał tylko to się liczy teraz dla mnie. Dziwi mnie to że kiedyś dzień bez mary to był dzień stracony a teraz nawet mnie nie ciągnie... no dobra dwa albo trzy razy śniło mi się że palę ale na szczęście to był tylko sen.
Proszę cię jak byś mógł sobie coś więcej przypomnieć i opisać na temat tego szumu w głowie tz. jak długo trwał +-, czy zniknął całkowicie i czy był ciągły czy pulsacyjny?(bo ja raz mam taki a raz tak)i o ile pamiętasz oczywiście. Wkurza mnie chociaż na początku był on nie do wytrzymania a teraz potrafię w ciągu dnia zapomnieć o nim(nie wiem czy zanika wtedy czy przyzwyczajam się do niego).
Jeszcze raz dzięki za słowa otuchy których potrzebowałem:) Proszę o więcej :D
Pozdrawiammaciek1992 - 18-03-2014 Rowerek super sprawa, też jeżdżę jak tylko jest pogoda. Sny o mj też miałem i w ogóle dużo snów, bo jak się pali to śpi się jak dziecko i nic się nie śni albo się nie pamięta (wszystko się normuje z czasem). Te szumy powinny się skończyć, tak do 4 miesięcy od przestania, więc w Twoim wypadku już za nie długo myślę. Pamiętam że strasznie to denerwowało, ale specjalnie chodziłem na spacery w miejsca gdzie jest cisza i słyszałem wyraźnie non stop ten pisk i próbowałem go ignorować, udawało się. Tak samo jak u Ciebie raz był ciągły, a czasem stopniowo się "pogłaśniał" i potem ściszał zaraz. Ogólnie mówiąc to trzeba się potrafić nie skupiać na tym i potem nawet nie zauważysz kiedy to odeszło, będziesz nasłuchiwał tego pisku a tu nic ;). Tak samo jak ludzie którzy mieszkają przy autostradzie czy kiedyś tam przy wodospadzie, z czasem nie dociera do nich ten dźwięk bo się przyzwyczajają. Mówię o tym, że warto się do niego przyzwyczaić/ignorować go dopóki nie zniknie, bo potem już nawet tego momentu kiedy całkowicie odejdzie nie zauważy się. Będzie taki czas, że będziesz ten pisk słyszał np. przez 5 minut w ciągu dnia, czyli tyle co nic a potem to już zapomnisz o tym i tyle :) Czyli to że potrafisz go nie słyszeć oznacza obydwie rzeczy które powiedziałeś: na pewno stopniowo zanika i również przyzwyczajasz się do niego bo jesteś już spokojniejszy- obydwie rzeczy świadczą, że zdrowiejesz :)