To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzależnienia - Forum -
internetowe grupy wsparcia dla zmagających się z nałogiem i ich bliskich

Bezchmurnie - co zrobić, jak już nie daje się rady ??

wssk - 28-10-2009

to możemy podać sobie dłonie, ja też miałem nieźle porytą głowę, tylko, że w miare dobrze mi z tym było :P Chciałem być zawsze kimś innym, a teraz chce znów być sobą, nie wiem, może takie rzeczy które nas spotykają nie są przypadkiem? może mają nam dać coś do zrozumienia ? Chciałbym to powiedzieć z uśmiechem na ustach kiedyś, że to co przeżywam teraz, wyszło mi na dobre hehe. Czasem też mam takie myśli, że chciałbym żeby mnie w ogóle nie było, jednak wtedy przypominam sobie te wszystkie fajne chwile które przeżyłem i chce ich więcej, to też motywuje do walki, Ty też na pewno masz masę fajnych wspomnień :), także wracaj do nich jak najczęściej a całą resztę pomijaj :) i pomyśl jeszcze, jeżeli tyle już za Tobą, to warto starać się dalej.
btw. jestem Michał ;p

jak - 28-10-2009

no wlasnie a ja jestem grazka hehhehe :) z reszta juz to wczesniej wyjasnialam :)
Lukaszu! i Michale tez! jestesmy jeszcze mlodzi :) mysle ,ze z czasem te doly wszystkie mina!! ten stan beznadziejnosci i pustki w glowie jest chwilowy! nie chce sie madrzyc ale chyba juz tak jest w zyciu ,ze niestety kazdy jest kowalem swojego losu!jak se poscielesz tak sie wyspisz! ;)
nikt za nas nie zmieni naszego zycia..sami sie w to wkopalismy i musimy sami z tego wyjsc..oczywiscie czasem jest potrzebna pomoc psychologa badz psychiatry ale nie dlatego ,ze jestesmy slabi ,tylko dlatego aby pomogl nam siebie samych lepiej zrozumiec..
szkoda tez,ze czlowiek nie docenia tego co ma..
wiecie co?na prawde duzo juz w zyciu przezylam i widzialam i pewnie Wy tez.kazdy z nas ma inne dno...kiedy odkrywamy ,ze cos nam pomaga w naszych smutkach,troskach,niesmialosciach itp itd bo moznaby tak wymieniac bez konca ,gdyz kazdy z nas jest inny (ile twarzy -tyle charakterow),to brniemy w to ,bo wydaje nam sie ,ze to jedyne wyjscie i jedyna droga ,zeby sobie ulzyc...tylko ,ze potem sie orietujemy (wlasnie tak jak my),ze to jednak nie jest droga...i tak na prawde tego nie chcemy -prawda?
wiec skoro i Wy (i ja tez)juz to skumaliscie ,to juz jest dobrze!!:)
trzeba walczyc o siebie i nie ogladac sie na innych ,bo nikt za nas zycia nie przezyje!!!
dzis mam lepszy dzien ,ale tez jest mi mega ciezko!jak tylko sie zdenerwuje jakas pierdola to odrazu mysle o jaraniu ale wiem,ze to wszystko bez sensu!
chce naprawic ta dziure w glowie,ktora sama sobie zrobilam........no wlasniesie zawiesilam sie na chwilke heheh
chyba lepiej juz skoncze bo jakies bzdury i w dodatku bez skladnie wypisuje....;)

ps;jak nie moge sobie poradzic z czyms to puszczam sobie mega glosno (jak nie moge to na sluchawkach) muze ,ktora lubie :)) baaardzo mi pomaga-polecam ale wybierajcie wesole kawalki :)
pozdrawiam cieplutko!!

lukasz - 29-10-2009

Grażka, Michał, miło mi !
czytam wasze posty i macie dużo racji. to, że każdy z Was szuka jakichś własnych sposobów na poprawę nastroju, to na maxa dobra rzecz. ja osobiście nażarłem się antydepresantów,lęki trochę mniejsze, ale ciągle pustka w głowie, więc nie napiszę wiele. w każdym razie piszcie często co u Was. nawet jeśli nie napiszę wiele (moje odmóżdżenie osiąga szczyty), to zawsze z chęcią czytam wasze posty.
pozdrowienia z trójmiasta

lukasz - 30-10-2009

mój poprzedni post nie został jeszcze zaakceptowany (chyba dlatego, że napisałem, że "nażarłem się antydepresantów" - ale chodziło mi o dawkę terapeutyczną, nawet nie maksymalną dozwoloną, jednak podejrzewam, że zostało to odebrane jako narkotyzowanie się). W każdym razie chciałem podziękować Wam - Grażka i Michał- za posty. chociaż sam ostatnio mało piszę, to z chęcią czytam, co u Was. bo u mnie raczej nieciekawie. piszcie dalej.
pozdrawiam :)

rahimologia - 01-11-2009

moim zdaniem powinieneś spróbowac iść do psychiatry ...

w moim przypadku paliłem 6 lat codzinie oprócz tego ćpałem i tez mi sie pokeciło w głowie tak ze masakra ..tez sie tak dołowałem jak ty ale to przechodzi ....fakt nie w miesiąc czy jeden dzien tu potrzeba więcej czasu ... idz do psychiatry koniecznie on ci pomorze tylko musisz powiedziec mu prawde .... czekam na odzew łukaszu...

lukasz - 01-11-2009

witam, chodzę do psychiatry regularnie, żeby mieć receptę na lek, który zażywam. psychiatra zaleca mi zmniejszanie dawki, ale za każdym razem, gdy próbuję zmniejszać, zaczynam mieć takie doły i lęki, jakbym miał bad tripa po zjedzeniu grzybów. zwała do kwadratu.

mam pytanie : ile już jesteś czysty i kiedy poczułeś wyraźną poprawę ? czy dziś odczuwasz jeszcze jakieś skutki 6 lat odurzania ?

rahimologia - 01-11-2009

pooczułem wyrażna poprawe gdzies po około roku

ale juz po pol roku było zemna lepiej ale teraz mineło gdzies dwa lata i czuje sie o niebo lpeiej
pale zielsko raz na jakis czas biore neuroleptyk poniewaz przez to wszystko nabawiłem sie zaburzen psychicznych i llekarz mi kaze brac ...powiedz mi czy miałes jakichs kolegów kolezanki czy nadal masz kogos znajmego z kim mieszkasz czy wychodzisz na dwór jakie masz zajecie na codzien co lubisz robic ... odp

lukasz - 01-11-2009

mówiąc szczerze mam tylko jednego znajomego, którego widuję raz na tydzień, poza tym brata i matkę. dziewczyny nie mam. obecnie siedzę w domu, nie mam jeszcze siły, żeby podjąć jakąś aktywność, chociaż mam dużo rzeczy do ogarnięcia. ale nie widzę sensu, nie potrafię siebie przekonać, że sobie poradzę w życiu i wszystko wydaje mi się bezcelowe. widzisz, 99,9 % planów, jakie miałem, poszło się chrzanić. i nie jest to biadolenie bez podstaw, naprawdę jestem wybitnie nieporadny życiowo. jedyne, w czym byłem dobry to palenie i picie. i kiedyś byłem dobry z matmy, zanim zniszczyłem sobie mózg.
pozdrawiam

Crystal Clear - 01-11-2009

Witaj Łukaszu,
widzę że ty również masz problemy ze sobą, kurde jak ta MJ jest destrukcyjna :/ siedzę po uszy w tym samym gównie co ty. Od kilku dni nie pale i jest OK. Nie mam myśli samobójczych, kiedyś o tym myślałem ale że jestem wierzący to takie rozwiązanie nie wchodzi w grę! Wolę nie ryzykować wiecznego potępienia... nie wiem jak u ciebie z wiarą? ale mi ona pomaga. Nadaje sens w tym całym bezsensie. Najgorsze w tym całym nie paleniu jest chyba nie to że się przestanie palić ale to jak sobie zorganizować czas żeby wypełnić tę pustkę jaka zostanie po rzuceniu palenia.Jestem przekonany że jest to do ogarnięcia!
Tak czy inaczej 3maj się człowieku i powodzenia w dalszym nie paleniu. Jak ja ci zazdroszczę tych wszystkich dni na trzeźwo. Ja też teraz wytrwam choćby się waliło i paliło!!!
pozdrawiam

wssk - 04-11-2009

co u Ciebie Łukasz? dawaj chociaż znak życia :D
lukasz - 04-11-2009

u mnie kicha, chociaż nie dawałem znaku życia, to czytałem forum. nic nie pisałem, bo miałem doooła (ale niespodzianka) i pustkę w głowie. ale pojutrze kończę 25 lat i z tej okazji postanowiłem,że zamiast nic nie robić, dam szansę swojemu mózgowi na regenerację (aktywność umysłowa i fizyczna, dobre odżywianie, odpowiedni sen, odstawiam antydepresanty i wszystko, co psychoaktywne). postanowiłem też nie użalać się nad sobą, skoro nie wiem, jak będę się czuł za pół roku, za rok. może wtedy będzie ok. poza tym dobrze by było, żebym miał większy dystans do siebie i zaakceptował swoje niedomagania. i znalazł inne poza odurzaniem źródła przyjemności. jedno wiem na pewno- nie będzie łatwo, będzie cholernie ciężko, ale spróbuję wyjść z marazmu.

wielu z nas nurtuje pytanie: czy, kiedy i na ile uda mi się wyzdrowieć? niepewność odpowiedzi budzi lęk. może warto skupić się wtedy na chwilach, kiedy jest lepiej. bo chociaż chwile te są rzadkie, to udowadniają, że jednak nasze mózgi są zdolne czasami do w miarę normalnego funkcjonowania i że nie wszystko się zchrzaniło, więc może z czasem wszystko się wyprostuje. poza tym dobrze jest umieć zaakceptować siebie takim, jakim się jest. mi nie bardzo to wychodzi, ale wierzę (podobnie jak buddyści), że głównym źródłem cierpienia u człowieka jest tworzenie pragnień, których nie można zrealizować. więc zamiast myśleć, że nigdy nie będziemy tacy, jacy byśmy chcieli, można pomyśleć, że nie jest tak źle (większość ludzi na świecie żyje w nędzy, nie wspominając o zwierzętach, a my mamy co jeść i mamy ciepło w tyłek). zamiast koncentrować się na przyszłości, "być tu i teraz".

(teraz tak piszę, bo 1h temu łyknąłem tabletkę antydepresyjną, ciekawe czy za tydzień też będę taki kozak hehe)

przeczytałem Twojego posta Michał o "przygodzie" w carrefourze i rozumiem, co miałeś na myśli

pozdrawiam wszystkich

lukasz - 04-11-2009

ivaldir - wytrwasz. bo masz motywację, a to połowa sukcesu
wssk - 04-11-2009

no widzisz, to już wielki krok do przodu zaakceptować sytuację :) na pewno nie w całości, bo to przyjdzie z czasem, ale chociaż w małym stopniu,bo bez tego to człowiek tkwi w martwym punkcie i zadaje sobie tylko pytanie czemu ja ? najtrudniej zacząć i przetrzymać pierwsze dni całej "motywacji" potem już trochę łatwiej idzie. Co do uciekania od rzeczywistości, czy nie jest to jak na złość? specjalnie uciekamy od tego świata używkami, aż tu nagle przychodzi coś takiego, no i powinniśmy się chyba cieszyć? osiągnęliśmy to co chcieliśmy i to na dłużej hehe, docenia się dopiero coś jak się to traci niestety... Chodzi mi po głowie ostatnio jeszcze taka kwestia: jest sobie powiedzonko "co mnie nie zabije to mnie wzmocni", zastanawiam się (zakładając, że już będę po tych przeżyciach) czy właśnie to co mnie spotkały w pewien sposób mnie wzmocni, tzn czy jeżeli kiedykolwiek by mi np. derealizacja wróciła ( tego się właśnie boje :/) to znów poczułbym się tak jak teraz? tj. że całe swoje życie dotychczasowe było fikcją, czy bogatszy o doświadczenia z przeszłości ogarnąłbym to wszystko i wiedział co robić? zastanawia mnie to bo wiem, że gdy człowiek się nakręci, to na prawdę żaden argument mu nie przemówi do rozsądku.
Chciałbym bardzo być tym kim byłem kiedyś, jednak wiem, że to się nie stanie. Mam jednak takie odczucia, że po tym wszystkim człowiek jest jakby zresetowany i kształtuje swoją osobowość na nowo, także nie wraca do tego samego ja, tylko do jeszcze lepszego ja :), mam nadzieję, że te słowa się sprawdzą.
Myśląc ostatnio sobie o tym jak to fajnie było by się zaangażować w codziennie sprawy, przejmować się np. urodzinami babci :P, stwierdziłem że derealizacja odbiera nam to wszystko bo jest to jedyny temat w głowie, idąc ulicą cały czas w głowie myśl "coś jest nie tak coś jest nie tak" pozatym wszystko jest takie wyostrzone jakby? widzisz świat tak samo? nie wiem czy widzę wszystko przez szybę nie potrafię tego określić, ale jest tak jakby to wszystko wklejone w paincie ;p (ograniczenie przestrzeni jak na mapie counter strikea chyba minelo :P).

ps. z przeszłości wyniosłem takie doświadczenie, że jeżeli chcemy coś zmienić, musimy zacząć od dziś ;)

Wpisuj jak Ci idzie i nie ma, że boli ! :D
zdrastwujtie ;)

wssk - 04-11-2009

btw. generalnie z tą derealizacją to mam też tak że patrząc na zdjęcia przestrzeni wydaje mi się ona dziwna...
lukasz - 04-11-2009

taa, ciężko to opisać, w każdym razie wszystko wygląda inaczej, niż normalnie. takie sztuczne.

ciekawe jak to się potoczy, co napiszemy np. za rok ??



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group