To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzależnienia - Forum -
internetowe grupy wsparcia dla zmagających się z nałogiem i ich bliskich

Bezchmurnie - jak to robie

bery - 30-04-2010

Witam wszystkich.Nie byłem na tym forum już około 3 lat. Wtedy właśnie skończyła się moja intensywna przygoda z ziołem.Przez te trzy lata paliłem może jeszcze ze cztery moze pięć razy tak lekko tak jak nigdy nie lubiałem więc nawet tego nie zaliczam do palenia.To że wytrzymaliście bez zioła tydzień,miesiąc nawet pół roku nic nie znaczy,bo wtedy kiedy będzie wam się wydawało że jesteście już wolni od tego przychodzi moment ,kiedy nieoczekiwanie w głowie pojawia się jedna myśl może by tak jednak zapalić,i nie będziecie wtedy widzieć co straciliście przez mj i jakich debili z was zrobiła. Będziecie widzieć tylko to jak dobrze wam było z nią od tego nie da się uwolnić to juz zawsze będzie w nas. Z mojego" doświadczenia" odstawienie zioła jest średnio bolesne ale niestety skutki są dość długo trwałe,myśle że po okołu pół roku u większości ludzi będzie w miare ok ale dopiero tak koło roku będziecie już "normalni".No i nigdy już nie będziecie tacy jak dawniej przed paleniem,pozostaje jakiś dystans do świata,bywaliśmy tam gdzie większość ludzi nigdy nie była.Wolałbym że by było inaczej ale tak nie jest.Nie pale trzy lata ale wciąż o tym myślę,jak fajnie by było sobie zapalić ,posłuchać muzyki i "poczuć "smak jedzenia itp.Mimo wszystko można to kontrolować ale u każdego pewnie jest inaczej . Rozstałem się z laską i może to głupie na pewno głupie ale mam ochote czasami wielką ochote porządnie się naćpać i mieć wyjebane nareszcie na cały świat.Takie moje chore myśli. I coś dla pocieszenia jak skończy wam się dół po odstawieniu zioła świat nagle staje się taki zajebisty i piękny,będziecie szli ulicą w słoneczny dzień i będzie pięknie,piękni ludzie i piękny świat taki naturalny high a my w nim tacy normalni i po co tu ćpać. Ale długo to nie będzie trwać,bo rzeczywistość jest szara. Mimo wszystko lepiej żyć normalnie i zaakceptować że jest tak jak jest.Zwłaszcza osoby które mają ponad przeciętną skłonność do odurzania się powinny dać sobie spokój nawet z browarem na imprezie. Mj można czasami zapalić ale to powinno być okazjonalne,raz na jakis czas. Ale jesli macie aż tak duży problem z używkami to dajcie sobie z nimi spokój,bo to nie dla was. Ze snem nie miałem problemu wręcz przeciwnie bardzo dużo spałem byłem zajebiście zmarnowany jak ktoś wcześniej napisał czułem się jak stary dziad a miałem 25 lat.Pamiętam jedną noc podczas mojej "abstynencji" jak obudziłem się w środku nocy i zacząłem płakać to był ból jak po stracie kogoś bardzo bliskego,żal i i taka dziwna trwoga na duszy,dziwne doświadczenie.Tęsknota umysłu za tym stanem. I jeszcze jedna dziwna nocka podobna ale zamiast tęsknoty i łez czułem irracjonalny strach nigdy tak bardzo się nie bałem jak wtedy. Na szczęscie oprócz tych dwóch dziwnych stanów nie miałem więcej takich przygód.
Powodzenia dla wszystkich którzy walczą o normalność nikt tego stanu nie docenia tak jak my. Dacie rade ale co potem.... Bless Ya

gularz007 - 30-04-2010
Temat postu: Siemasz Bery
mamp ytanie, czy po dłuzszym czasie szukałeś czegoś co Cie zawsze interesowało, czegoś dającego frajde i kopa, aby to robić? jak juz nie myślałeś o MJ to czegos zastępczego, co dawałoby haj, cokolwiek...jak już nie miałeś doła to czy robiłeś cos ze soba na dłuuuuższą mete, np czytłeś ksiązki, cos tworzyłeś, albo robiłeś ze znajomymi jakieś twórcze rzeczy, cokolwiek wybudowanie domki nad jeziorem, albo wypady na miasto w góry...

Wiesz...

wczoraj ze znajomym rozawiałem, jego przyjaciel palił 10 lat, od 3 lat nie pali...mówił że jak ajrał było ok, potem miał okres że chciał popalić z przyzwyczajenia, a potem kocentrował sie na innych rzeczach, on tańczy breakdance, wyjeżdzał z kraju itd i mówi że żyje intensywniej jak nie pali, ze dopiero teraz widzi jaki świat jest ciekawy...ciekawszy.

I jeszcze dalej rozmawiałe, bo mój kolega ma bardzo duzo kontkatów, akurat taka branża, i mówi że ma w chuj znajomych co alą io daja sobie rade...i zastanawiam sie czy to nie jest efekt tego ż ejednak człowiek szuka sobie czegoś ciekawego do roboty, czegos co mu sie zawsze wkręcało i po porstu to robi...nawet gra na gitarze, uczy sie śpiewu, jeździ na rowerze, rolkach, skacze z bungy..coś robi, o czymś marzy...

bo nie wiem cyz to przez palenie czy nie ,czy typ osobowości ludzie czesto rezygnują z marzeń bo "nie dam rady " "bo inni mówią że jestetem słaby " " bo nie wierze w siebie " "bo nie ma sensu" a jak sie wróci do tego żeby po porstu To robić, coś robić to okazuje sie że frajda w tym nadal może być, no nie wiem co o tym sądzicie?

krzyssssiek - 01-05-2010
Temat postu: zle sie stalo
znowu spapralem i sie spalilem.

Niewiem dlaczego tak sie stalo wszystko bylo dobrze wszystko naprawde i nagle przyszlo niewiem co to bylo ale stalo sie tak ze nagle zapomnialem otym co zabralo mi jaranie i musialem sie spalic wszystko przestalo byc wazne tylko jedno mialem w glowie by sie zjarac. Wiedzialem ze bedzie zle i nie jest mi to potrzebne i ze bede sie czul zle i wogule wrzystko przestalo byc wazne tylko jak wziasc jaranie.

Maskra czuje sie strasznie nie powiem otym mojemu terapelcie bo znowu bedzie trzeba wszystko od poczatku zaczac. On nie oglada tej strony naszczescie.
Ale obiecuje ze jeszcze raz i sie pakuje na odwyk.

Niewiem czy mnie zrozumiecie ja poprostu nie moglem.

Sam tego nie rozumiem, najgozej ma moja glowa bo znowu jest przestawiona i odrazu amotywacja na max i deprecha.
Znowu czuje sie jak wrak i nadodatek tone

miodzio - 01-05-2010
Temat postu: szczerosc a trzezwosc
upadki sie zdarzaja, ale jak wyciagniesz wnioski i powstaniesz, to bedziesz wygrany - jednak powiedz o paleniu terapeucie - szerosc wazniejsza od trzezwosci w takich sytuacjach - ukrywanie palenia przed terapeuta to jak pochowanie zdechlego psa pod dywanem - terapia ktora nie jest oparta na szczerosci to fikcja - 3maj sie!
krzyssssiek - 01-05-2010
Temat postu: ja niewiem
nie wiem nic mam taki cieszki stan jakbym cpal z miesiac.
Niechce terapelcie tego muwic bo znowu sie cofne w tym wszystkim juz raz sie cofnolem tym raze...........
Zresztom moze masz racje jak raz go oszukam to juz bede go oszukiwal zawsze.
A to nie jemu robie krzywde tylko sobie.
Chyba zaczne plakac to wszystko gdzie wtym sens

felka - 02-05-2010

Gulasz....jeśli chodzi o Twoje pytania...dla mnie nie ma czegoś takiego jak rekreacyjne palenie w dawkach homeopatycznych. U mnie te dawki homeopatyczne za każdym razem wywoływały nieprzyjemne objawy natury kardiologicznej i psychozy. I jak mówię, za każdym razem ta chęć zapalenia pojawiała się jako reakcja na jakieś wydarzenie, objaw bezsilności, był to przejaw autoagresji, bo chyba tak należy na to patrzeć. I u wielu tak to wygląda, i czym jest palenie non stop dzień w dzień i wpadanie w ciągi jak nie autoagresją??? Co do tego rekreacyjnego palenia......no dobra, ale po co???Jeśli masz świadomość że tego nie chcesz i że to Ci szkodzi to po co Ci to?Środowisko i osoby palące w otoczeniu....żyję z facetem uzależnionym, który jara non stop i cały czas twierdzi że to rekreacyjnie, tylko dlaczego musi zacząć od tego dzień????Poza tym pali jeszcze sąsiad i niektóre osoby z otoczenia. U nas nie ma problemu z imprezami i czynnikiem środowiskowym itp. bo mój domownik jara sam i to od razu po wstaniu z łóżka i nie potrzebuje do tego żadnego towarzystwa. Za pierwszym razem jak przestałam palić to piłam dużo wódki i prawie wpadłam w alkoholizm, potem przestałam pić, teraz praktycznie żyje całkowicie na trzeźwo, piwo jak piję to tylko bezalkoholowe. Chodzi o to, że przy rzucaniu palenia może przyjść ochota, żeby zażyć jakąś inną substancje i złagodzić sobie przykre objawy, albo po prostu człowiek uzależniony szuka sobie jakiegoś mózgotrzepa. Ale to nie jest wyjście i chyba po to większość z nas zdecydowała się skończyć z paleniem bo mieliśmy dosyć stanu wiecznego bycia w stanie wskazującym i tęsknota za tym, żeby w końcu było normalnie. Więc wydaje mi się, że kluczowe w skutecznej terapii jest odstawienie jakichkolwiek środków działających na świadomość bo przecież chcemy się nauczyć życia na trzeźwo, cieszenia się światem na trzeźwo. Odkrywanie na nowo swoich emocji, potrzeb, wewnętrznych ustawień i praca nad nimi przy zastosowaniu jakiegokolwiek innego mózgotrzepa będzie mocno zniekształcona i myślę że nie będzie prawdziwego wglądu w to co się z nami dzieje podczas terapii. Na dzisiaj podchodzę do tego tak, że chcę się dobrze ze sobą poznać i zaprzyjaźnić i ta nauka odkrywania co lubię, co sprawia mi przyjemność co mnie cieszy może być największą przygodą mojego życia.
krzyssssiek - 03-05-2010
Temat postu: koniec
Niewiem kim jestem nieznam sam siebie czas sie poznac tak konkretnie raz a dobrze i nie odwucic sie do tylu. Moge byc kim zechce nawet narkusem ale tego akurat niechce mysle ze nikt nie chcial a jednak konczl tak, wsumie to rozumiem bo to najprostrza droba.

Calkiem niedawno jak ktos by mi tak powiedzial to bym go wysmial ale prawda jest talka ze wszystkie scenarisze som otwarte.

Postaram sie jeszcze raz a jak nie pomoze to jeszcze raz az w koncu sie uda.

A przy nastepnej wpadce jesli bedzie w jakim nie dlugim odstepie to pakuje sie na detox.
Nie moge przegrac wojny bo to tak cieszko zrozumiec ale tu chodzi o moje zycie wiem ze jest parszywe i wogule do dupy i ze nie zasluguje na ten dar ale chcialbym to zmienic. By kiedys muc powiedziec ze zyje a nie wegetuje i ze zrobilem cos dobrego w nim a nie tylko glupoty i zle zeczy.

gularz007 - 03-05-2010
Temat postu: felka mówisz prawde
Masz racje felka, to raczej uzaleznienie przeze mnie przemawia..."a moze jeszcze złapie bucha i spoko..raz na tydzień raz na miesiąc"
nie wiem czy jestem uzalezniony, robie sobie dłuzsze przerwy, ale jak mówilem wczesniej przez ten czas amotywacja jest wręcz graniczna....dzisiaj spałem do 22...a wczoraj połozyłem sie o 2 w nocy - 20 godzin niemal...bo miałem okresy pobudki i lezałem w łóżku i myslałem w łóżku...uruchamiałem jakieś wizje w stylu "że jest ze mna coraz lepiej ,ze moc światła mnie uzdrawia".
widziałem siebie jak z tego wychodze i świat mnie cieszy, z przyjemnoscia robie to co dla mnie jest przyjemne gdy to robie....
pewnie słyszeliscie że pobudzanie wyobraźni - myslenie o czymś jakby to juz wyszło, robienie sobie planu jak sie wychodzi z czegoś "w samej głowie" daj rezultaty...
ja własnie to zaczałem robić w łóżku i usprawiedliwiać sobie tym kolejne godziny przespane...nie wiem czy to działa...na pewno nie bez ruszenia sie z domu, daniu szansy "swiatu" na pokazanie Ci lepszej przyszłości...
w kazdym razie dwa dni pod rżad paliłem to gówno z dopalaczy, czy jakiegos smile shopu i oczywiscie po tym miło, ciepło, rozmowa sie klei, myśli chodzą i ta łudząca motywacja że wsztko bedzie dobrze...
gdy majówkowa niedziela przespana i juz sie nic nie chce...
ale w niedziele był gril i była druga lufka dopalaczy....i jakoś poszło, nawet przyjemnie...
za to majówkowy poniedziałek...od tej 2 rano do 22 przespany...
mam juz mniej myśli w stylu "chce umrzeć" i płakania w kołdre....
ale to nie jest to...
musze zast ąpić ten nałóg na inny, wyrobić w sobie nałóg wstawania, nałóg otwierania tej książki...
po prostu z paleniem tego czy innego gówna jest tyle łatwiej...że to od razu daje kopa jakiegoś, a w realnym życiu ,trzeźwym, najlepsze rzezy przychhodzą kiedy sie pracuje...
tzw odroczona gratyfikacja...
i ja za bardzo jade na tej szybkiej przyjemności w tym momencie- alkohol, spanie, palenie, i jak juz mnie przyprze to ide biegać aż nie moge złapać oddechu - jako że jestem w słabej kondycji to 20 minut wystarcza :d i jak juz nie moge oddychać i usiąde na trawie to świat wydaje sie lepszy....bez kitu, bieganie i sport ogolny pomaga...
tylko tu trzeba sie pomeczyć...
Przy dragach nie trzeba sie meczyć, meczy potem tylko np dług, stanie w miejscu z rozwojem, kiedy świat idzie na przód, trudność porozumienia z ludźmi, ciężki dobór słów,sklejenia zdań, poczucie odrealnienia, poczucie (pewnie przez to co pisałem wczesniej) bycia gorszym-
NIE DZIWNE KURWA SKORO ŚWIADOMIE SIE NIE WYBIERA ROZWOJU! TYLKO POSTÓJ! BO WSZYSTKEI TE UZYWKI TO TYLKO POSTÓJ!
a co z dalsza drogą?
a co wy odczuwacie przy "konfrontacji" z ludźmi trzexwymi, ogólnie na codzień w grupie, itd?

krzyssssiek - 04-05-2010
Temat postu: gularz007
Ty chyba nadal myslisz ze jaranie jest super i nie szkodzi i ze niemam problemu z nim bo se czasem jaram.
Rozumiem twoja sytuacje bo tez myslalem ze wszytko jest ok i niejestem uzalezniony bo sobie czasem jaram. Teraz wiem jak bardzo sie mylilem czlowiek to rozumie dopiero gdy juz nie daje rady.

A jak sie czuje z ludzmi ktorzy nie palom jednym slowem ,,gorsz'' oni teyle zeczy wiedzom i majom takie przezycia. Kazdy z nas ma przezycia ale cpanie zabija emocje i na wszystko kladzie sie lache.

krzyssssiek - 04-05-2010
Temat postu: normalny dzionek
Dzis sobie caly dzien pracowalem i czulem ze jest fajnie nawet niewiecie jak moglem niewiedziec jaka to frajda cos robic konstruktywnego. Super sprawa najfajniejsze bylo to ze niemyslalem wogule jak cpun tylko konstruktywnie doprzodu i bylo elegancko urobilem sie po same pachy i jestem szczesliwy. Mam nadzieje ze nie wpadne z tym w monotonie bo naprawde mi sei podobalo.
gularz007 - 07-05-2010
Temat postu: !
miałem to samo stary, cokolwiek bedzie sie działo pamietajmy że jestesm panami ,to nie zioło jest nad nami a my nad nim - wystarczy powiedzieć NIE - ja nawet przyznam sie ze bardzo mnie pociaga, ale to ostateczna decyzja! Nie!
krzyssssiek - 09-05-2010
Temat postu: wystarczy
Wystarczy mi juz rezygnuje w poniedzialek z terapi. To ma sens ale nie z tego punktu widzenia terapja to glupota choc dobry poczatek. Powiedzialem tacie o moim problemie z jaraniem. Jego zdanie bylo takie ze jestem glupi bo chodze do jakiegos terapelty i zebym sobie z nim dal spokuj bo kady cpal a jak niechcesz to niecpaj sam a nie z jakims tam terapeltom. I tak zrobie jak on muwi bo ja sobie to tylko wmuwilem ze musze a pocierpiec trzeba bo tak potym jest. Muj punkt widzenia jest teraz troche inny potej rozmowie i traktuje to jako doswiadczenie a nie glupote. Czas sie wziasc do roboty a nie uzalac sie nad sobom kazdemu jest trudno a dragi tylko trudnosc zwiekszajom. Ale kiedys trzeba przestac.

Pewnie usuniesz to panie operatoze ale taki jest w tej hwili moje zdanie moze sie zmieni a moze nie ale nie zaluje tych wszystkich glupot.

Pozdrawiam

miodzio - 09-05-2010
Temat postu: terapia
z calym szacunkiem dla Twojego Taty, bo pewnie jest wartosciowym czlowiekiem i zna sie swietnie na niejednym, ale o uzaleznieniach jak widze nie ma bladego pojecia - szkoda Krzysku, ze rezygnujesz z terapii, bo wg mnie znacznie zmniejszasz sobie szanse na poradzenie sobie z problemem - tak czy inaczej: powodzenia!
zavex - 14-05-2010

odsuniecie sie od terapii to kiepska sprawa, ja nie paliłem 5 miesięcy i od miesiąca nie chodziłem na żadne terapie i mityngi anonimowych narkomanów, po około 3 tygodniach pękłem i zapaliłem 3 razy, dziś jest 5 dzień ponownej abstynencji, ja wiem że każde palenie może wywołać kolejny nawrót ciągu ćpania, bo jestem uzależniony i nie potrafię tak sobie raz zapalić na jakiś czas, bo to jak dać głodnemu kilka ziaren słonecznika to będzie zawsze chciał więcej, bo trudno znaleźć w tym przesyt, ciężko się tym "najeść", bo uzależnienie polega na braku kontroli, albo się zrywa z tym na poważne, walcząc mocno, chodząc na terapie, chodząc na mityngi anonimowych narkomanów - które bardzo pomagają i dodatkowo brać leki psychotropowe m.in antydepresanty i anksjolityki - które wyraźnie zabijają chęć zapalenia a dodatkowo dają motywację - wiem to z doświadczenia.

potrzebujesz pomocy, nie odtrącaj jej bo ten nałóg jest potwornie podstępny i ciężko z nim wygrać, czasem wydaje się że się wygrało a nagle wpada się w błoto - trzeba uważać i ciągle pracować nad sobą, cały czas!

wiem co mówię bo ze swoimi uzależnieniami walczę od 10 lat.

pitor - 18-05-2010
Temat postu: .
jak tam Krzysiek? trzymasz się? coś nie piszesz ostatnio...


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group