To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzależnienia - Forum -
internetowe grupy wsparcia dla zmagających się z nałogiem i ich bliskich

Jak mądrze być obok? - bezsilność

Sarnaa3 - 25-10-2010

mam pytanko do ciebie MIODZIO czy któryś z panów którzy piszą jak to im ciężko wychodzić z palenia chociaż raz wyraził współczucie nam KOBIETOM ich życia?
Spokojnie dół juz mi minął i nie jestem w podłym nastroju.

miodzio - 25-10-2010
Temat postu: odpowiadam za siebie :)
Jesli chodzi o moja historie to nie mialem przy boku kobiety kiedy odstawialem palenie - a za innych odpowiadac mi trudno - po za tym zgodnie z zasadami forum dzielimy sie wlasnym doswiadczeniem

Rozumiem ze pytanie jest nieco retoryczne i wynika z tego, ze Ci fest ciezko... :(

Korzystasz nadal z pomocy terapeutycznej? Mam nadzieje, ze tak - a jesli nie, to zachecam!

felka - 25-10-2010

Sarna. Byłam teraz w weekend na seminarium grupy samopomocy, na którą uczęszczam. W piątek facet puścił film-prezentację terapii w jednym z ośrodków gdzieś w Niemczech. Jak ludzie uzależnieni i z różnego rodzaju nerwicami uczą się na nowo podczas terapii funkcjonować, odczuwać, wyrażać swoje emocje. Oglądając to dotarło do mnie, że bez sensu jest oczekiwać od kogoś czegoś czego ten ktoś nie może dać(ciepła, miłości, normalnego związku). Po prostu ten ktoś jest chory, emocjonalnie niedostępny i niezdolny do tego, żeby dać Tobie to wszystko czego od niego oczekujesz. I to nie chodzi o Ciebie, ani o dzieci. On nie jest tego w stanie dać nikomu na świecie. To choroba i konieczne jest leczenie.
Sarnaa3 - 25-10-2010

Tak jestem w stałym kontakcie z terapeutą,jeśli mam ciężki dzień to dzwonię i narzekam i narzekam i narzekam a potem słyszę na konie -mala pokaż mi żonę która zrobiła to co ty dla swego męża.-no i trochę obsiadam .
często też słyszę że będzię jeszcze gorzej i w ogóle ale mój terapeuta mówi że wierzy w nas i że sobie poradzimy.Nie wiem czy jest to profesjonalne podejście ale ważne jest to że na mnie działa.
Tak MIODZIO było to retoryczne pytanie ale często mnie ono nurtuje,czy chociaz raz ktoś pomyślał o innych,chodzi mi o tych którzy nie raz robili z nas wariatki i że niby to było wszystko przez nas bo jesteśmy upierdliwe i pojebane jak często słyszałam od swego mężusia..Co do adama to dalej jest na leczeniu,możemy porozmawiac juz przez 15 min i jest jakoś lżej na duszy.Powtarza mi ciągle że zrozumiał co wyrabiał i ile krzywdy uczynił nam wszystkim(to chyba dobrze ze ma takie myśli).No i zaczynam mu powoli wierzyć chociaż on o tym nie wie.

A co do tego że sa to ludzie chorzy ja to bardzo dobrze wiem i wiem z własnego doświadczenia że ludzie ktorzy sa na samym dnie potrafia w chwili przeblysku i przez moment pomyslec o kimś kto w nich wierzy i jest przy nich w ciężkich chwilach.Mam cichą nadzieję że takie przeblyski jednak mają.
poczytalam kilka historii i jestem w szoku,Chłopaki naprawdę walczą i jestem z nimi całym sercem ,jednak czasami milo usłyszec że te cholerne baby nie są źródłem tylko ich problemów ale i czasami bez nich bylo by ciężko przez to wszystko przejść.

Sarnaa3 - 06-11-2010

to już 80 dni jak mój mąz nie pali ani nie bierze ani nie pije
dużo? czy mało? nie wiem ?
ja przez te 80 dni miałam euforię że mam świety spokój i dół że nie poradzę sobie z tym.
Teraz zas wpadam w obojetność,zaczyna mi to jak to się mówi wisiec
na koniec listopada mamy się spotkac może to coś pomoże-nie wiem
poprostu nic już nie wiem
czytam posty chłopaków którzy walczą z tym gównem sami męczą się jak cholera ale walczą jestem z nimi całym sercem ale najbardziej jest mi szkoda gdy po miesiącu czystości palą i znowu potem zaczynają od początku.zadaję sobie potem pytanie i po co to robia po jaką cholerę wracają z powrotem po ten beznadziejny sposob na zapominanie o problemach kuźwa po co?
no ale to sa ich decyzje
mam bratanka ktory ma 17 lat i pali od podobno pół roku ,mamusia mu wierzy w każde jego słowo i myśli że go upilnuje i poradzi sobie bez pomocy terapeuty nie wierze w to ale ona nie slucha wiec niech próbuje może jej się uda
POZDRAWIAM wszystkich co walczą

Sarnaa3 - 10-11-2010

mój mężus miał 3-tygodniowy kryzys ale wytrwał i jest dalej w ośrodku
przez caly ten czas zawsze uważałam na slowa gdy pisalam listy do niego lub też podczas rozmowy tel,staralam się nie dolowac go i nie sprawić mu przykrości.Dzisiaj jednak pękłam napisałam mu taki list że ho ho,napisałam że mam w sobie tyle złości i żalu i mam naprawdę bombę zegarowa w sobie-wcześniej skonsultowałam to z jego terapeutką i powiedziała że powinnam to zrobić jak najbardziej.nie wiem jak zareaguje na ten list ale mi jest jakos lepiej i lżej na sercu.
Pozdrawiam jeśli ktoś to jeszcze czyta;-)

suzi84 - 11-11-2010

Ja czytam codziennie :)
Gratuluję :) Fajnie, że skonsultgowałaś to z terapeutką. Taki list oczyszcza.

pozdrawiam

mastik - 11-11-2010

chyba lepiej pisac niż nie pisać...
zwłaszcza ze nie ma innego kontaktu...

Sarnaa3 - 12-11-2010

dzięki za czytanie i wspieranie.
pokłóciłam się wczoraj z teściową jak dowiedziała się o liście,
pretensja jak mogłam przecież jemu jest cieżko i powinnam wspierac a nie dobijać.
nie wytrzymalam wydarłam się na nią i powiedziałam że mam to w d....
i o dziwo po godzinie był telefon -słuchaj masz rację i wiem że ci cięzko,ale slowa przepraszam nie było i sie chyba nie szybko doczekam.
możecie mi wierzyć że jestem kłębkiem nerwów
problemy w domu
problemy z autem
problemy ze swoimi myślami
jak mam to ogarnąć
ale kurde jestem twarda baba i sobie poradzę tak musi być i koniec.
trzymajcie za mnie kciuki i wspierajcie a napewno wygram tą wojnę

POZDRAWIAM

Sarnaa3 - 19-11-2010

ZBLIŻA SIE TERMIN SPOTKANIA Z MOIM JAŚNIE PANEM MEŻEM
no i kurna zaczynam się tego bac -głupie co?
powinnam przecież lecieć do niego jak na skrzydlach a ja myślę sobie że nie dam rady,nie wiem jak mam z nim rozmawiać, o czym ?Wolałabym zobaczyć go dopiero po zakończeniu terapii bo teraz .to myślę że będzie bolalo. porabane te moje myślenie,no ale tak myśle.
Jade 28listopada dam znać jak było.

Crystal Clear - 27-11-2010

powodzenia na spotkaniu, pamiętaj że on nie ma lekko :/
fajnie że się stara, mógł dalej jarać i wszystko obsrać a jednak walczy...

3maj się !

iga - 28-11-2010
Temat postu: zazdroszczę!
cześć dziewczyny, to mój pierwszy post. Macie dużo szczęścia (o ile tu w ogóle o szczęściu można pisać ;) -mój mąż pali od 11 lat i nie widzi w tym najmniejszego problemu. Mówi że należy do tego 1% społeczeństwa co potrafi palić, panuje nad tym i pomaga mu to w życiu, bo z natury jest nerwowy.Jak mówię o uzależnieniu wybucha śmiechem, cały świat jest winny tylko nie zioło!

Ja sama przez 4 lata związku przechodziłam przez różne etapy -przyzwolenia, udawania, że problemu nie ma, oszukiwania samej siebie że może przesadzam, a nawet kilka razy paliłam z nim, żeby to zaakceptować (wtedy mi się wydawało że jak ja sama zacznę palić to wszystko między nami się ułoży...mamy dwójkę cudownych dzieci...dałam 3 m-ce temu ultimatum, albo przestanie, albo rozwód, poinformowałam o wszystkim jego rodziców...i jestem w punkcie wyjścia... dalej pali, a za wszystkie problemy obarcza mnie (teraz mówi że jestem chora psychicznie- zmieniłam się i są we mnie 2 osoby...)
A ja poprostu nabieram sił! -od 3 miesięcy chodzę na psychoterapię, rozmawiam o tym ze wszystkimi... byłam u prawniczki, która wyśle do męża propozycję ugody, a ja za tydzień się wyprowadzam... i ciągle wracają wątpliwości i cicha nadzieja że nagle coś w nim pęknie i zdecyduje się na leczenie... a z drugiej strony wiem że przez ostatnie 3 miesiące zrobiłam wszystko co było możliwe...i nic. Dlaczego On nic nie rozumie?????

suzi84 - 29-11-2010

Iga to jest uzależnienie.

Myślę, że on sobie i tak z Twojego strasznie nic nie robi bo brak Ci konsekwencji.

:/

Sarnaa3 - 29-11-2010
Temat postu: odnalazłam swego męża
BYŁAM-ZOBACZYŁAM -UWIERZYŁAM
pomimo strachu który towarzyszył mi przez cały tydzień przed wyjazdem do LIPIANKI dotarlam tam.Uwierzcie że serce miałam w gardle a pomimo zimna mialam pot na czole.Zobaczylam innego człowieka-CZYSTY,ZADBANY,PACHNĄCY,-bez podpuchniętych oczu i te oczy patrzyly na mnie a nie gdzieś w przestrzeń i uśmiechaly sie do mnie i widzialam w nich ten błysk chęci bycia trzeźwym.Serce mi zamarło i nie wiedzialam co mam zrobić ale gdy mnie przytulił i pocałował rozpłakałam sie jak dziecko na oczach calej społeczności i powiem wam że nie obchodziło mnie w ogóle to czy ktoś patrzy i co o tym pomyślą,ja po prostu zobaczyłam męża za którym tęskniłam przez ten cały czas,faceta którego szukałam przez wiele lat .Zrozumiałam jak ciężko jest tym chlopakom dojść do normalności,jak muszą walczyć o każdy dzień trzeźwości i wytrwać w tym to jest naprawdę ciężka praca.A pobyt w takim ośrodku daje nadzieje że przetrwają kryzys i będą jeszcze mogli normalnie żyć.
A co do mego samopoczucia to jestem i smutna i szczęśliwa bo wiem że jest przed nami jeszcze tyle walki i tyle ciężkich chwil że ho ho.Wiem jednak że jeśli ktoś chce to potrafi.
Mam siłę wytrwać w tym wszystkim i chcę jeszcze bardziej wyrwać się z tego bialegostoku i zacząć inne życie w innym mieście i z moim TRZEŹWYM mężem i szczęśliwymi dzieciakami.
ODZYSKAŁAM WIARĘ W LUDZI DZIEKI MONAROWI

Sarnaa3 - 30-11-2010
Temat postu: c.d
teraz zostalo mi już tylko przetłumaczyć mojej teściowej że terapia dla niej jest bardzo potrzebna ale jak to zrobić ?
adam przy każdej rozmowie z nią ciągle jej to powtarza ale ona dalej uważa że wystarczy że będziemy we dwoje szczęśliwi i ona da nam święty spokój i nie będzie popełniać błędow które do tej pory robiła.
jak cieszę się z tego ze u adama jest trochę lepiej to rozmowa z nią dobija mnie psychicznie,nie umiem jednak odepchnąć jej i kazać jej spadać mam do niej dużo szacunku i kurde nie potrafie,chociaż czasami wydzieram się na nią jak na jakiegoś gówniarza ale i tak za chwilę dzwonię i rozmawiam o wszystkim.
tylko jakich argumentów mam użyć żeby jej wytłumaczyć że musi poznać problem uzależnienia od fachowca a nie z programów telewizyjnych,nie wiem na dzień dzisiejszy ale pewnie coś wymyślę.

a co do mnie to jest dzisiaj ciężej niż myślałam że będzie po spotkaniu z adamem,czuję jego dotyk i jak zamykam oczy to widzę jego spojrzenie i ten uśmiech i zapach no poprostu masakra
mam ochotę jechać tam z powrotem i tak odpocząć od problemów moich domowych,zapomnieć choćby na chwilę o tym wszystkim
no ale dalej jestem tu i walczę ze swoim dorastającym synkiem i reszta bandy,jest kurewsko cieżko ale trwam na posterunku.
czasami zastanawiam się skąd ja mam tyle siły i w ogóle po jaką cholerę tak się męczę
i szczerze nie wiem
chyba boziulka dalej nade mną czuwa i chyba ma zapisane dla mnie jeszcze szczęście
tak se myślę a czy tak jest ?zobaczymy

POZDRAWIAM WSZYSTKICH KTÓRZY TO CZYTAJĄ



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group