Uzależnienia - Forum - internetowe grupy wsparcia dla zmagających się z nałogiem i ich bliskich
Bezchmurnie - Powikłania po THC
MiG - 17-06-2009 Natalios mam dokładnie to samo...
Może opiszę wam mojego tripa który zostanie w mojej głowie do końca życia... Czytajcie uważnie.
Wpadłem na pomysł żeby z kumplem po pracy (1 w nocy) zapalić trochę na mieście, dostał nam się strasznie mocny stuff więc ucieszeni skręciliśmy sporego lola i spaliliśmy go w bardzo szybkim tempie...
Idziemy dalej i nagle w oknie któregoś z domów zauważyłem wiszące do góry nogami nagie zwłoki... potem następne i następne. Po czym zaraz do mnie dotarło że, nie żyje i teraz Bóg pokaże mi jak umarłem i jak spędzę WIECZNOŚĆ.
No i po tej rozkminie już wiedziałem że nie umrę.. byłem tego pewien i tylko przyglądałem się jak to się stanie. Teraz patrzcie jak sam układałem całą sytuację i upewniałem się w tym.
Miałem jeszcze że jeżeli znajdę pomoc to może Bóg da mi jeszcze szanse, kazałem iść koledze do domu (ma dziecko w drodze nie chciałem żeby miał problemy z policją w razie czego) i poprosiłem ludzi na mieście aby zadzwonili po ambulans... prosiłem... nie chcieli uwierzyć że jest tak źle, kazali iść do domu. Błagałem na kolanach że nie ma czasu do stracenia.
Zadzwonili , w ambulansie słyszałem to bibanie z monitoringu mojego serca... bib bib potem wolniej i wolniej na końcu biiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii , pomyślałem więc to tak poprostu umrę w ambulansie?, i przez cały czas tego biiiiiiiiiiiiiiiiiiiii widziałem jak to będzie, leżeć w ziemi czując rozkładające się swoje zwłoki, i co najgorsze tak całą wieczność , leżeć i nic.... ( to było piekło) bo nie moglem pomyśleć o żadnych dobrych rzeczach tylko o tych złych, i chociaż nie wiem jak bym się starał nie mogłem pomyśleć o uśmiechu bliskich mi osób... o niczym tylko o śmierci bólu i tej zafajdanej wieczności. Nagle przebudziłem się , szybko zapytałem lekarki co jest grane dlaczego nie bije mi serce, ona mi mówi że moje serce bije za stanowczo za szybko..... pomyślałem sobie.... Boże robisz sobie ze mnie jaja. Dalej miałem ogromną fazę, cały czas czekałem kiedy w końcu będzie zgon, i że specjalnie dostaję tą nadzieję a na końcu i tak będę czuł tą zimną glebe.
Druga faza ze śmiercią była dużo poważniejsza...
W momencie jak wieźli mnie na łóżku szpitalnym, czułem że wjechali ze mną do tej szafki na zwłoki którą się zamyka... i czułem to jak tam leże. Nie czułem bicia serca nic.... cisza.... i widziałem śmierć ludzi, i wiedziałem że będę czuł każdą śmierć która miała miejsce na ziemi... i tak cały czas... całą wieczność. Myślałem ok zwariuje... ale nie... okazało się że nie da się zwariować i calą wieczność trzeba będzie odczuwać ból , myśleć o tym co się złego robiło. I tak cały czas.
Trwało to bardzo długo, byłem pewny że nie żyje, chciałem znaleźć jakieś dobre strony tego piekła... ale się nie dało...jak zacięta płyta.... wieczność...
Obudziłem się o 5 rano, otwieram oczy i zero fazy.... chwile temu byłem pewien że już nie żyje i tak dobre 3 godziny!.
Teraz jest 4 dzień po tym , mam jeszcze czasami zawroty głowy, i dziwne sny ale mam nadzieję że jak wyjdzie ze mnie całe THC (3 miesiące?) wszystko wróci do normy.
Nie wiem co to było, ale najgorszym wrogom tego nie życzę....
PozdrawiamNatalios_xd - 23-06-2009 Ja to w ogole sie prawie rzuciłam do rzeki... Nie wiedziałam co sie dzieje.. Takie jakieś otepienie.. I to dziwne uczucie wieczności ... Ja też nie życze tego nawet najgorszym wrogom, bo nawet oni na to nie zaslugują nikt na to nie zasługuje... Ja też myslalam że potrwa to 3 miesiace ale to jest o wiele dluższy okres niestety, póki wszystko znowu będzie stabilne.
Czasami to już nie mam do tego siły i nerwów( Bo jestem nerwową osóbka ;p)
Ale zawsze staram sie co do tego podchodzić optymistycznie ;) Na początku byłam bardzo roztrzęsiona.. bałam się wszystkiego.. Ale teraz staram się do tego podchodzić na loozie :)
Nie można przecież wiecznie życ w tym strachu ;]]]
I nie przejmuj się napewno będzie dobrze;*borek1987 - 25-08-2009 Temat postu: .Witam.Mam na imie Michał , mam 22 lata i cierpie na podobne stany nerwicowe jak wy.
U mnie również wszystko zaczęło sie od bad tripa w kórego szczegóły nie chce wchodzic ale uwieżcie mi ze cierpienie przekraczało wtedy ludzki granice.Do tego byłem wtedy w wojsku.trafiłem do wojskowego ,,psychiatryka'' i stamtąd zwolnili mnie do domu.Chyba nie musze wam opowiadać że wczesniej(przed zapaleniem) byłem kochającym życie w pełni szczęśliwym młodzieńcem.Od tego incydentu wszystko sie zmieniło.Minęło juz 2,5 roku...ciagle mam nerwicowo-depresyjne zaburzenia..brałem juz mase leków,byłem na długiej psychoterapii grupowej.Obecnie przyjmuje Sertraline i wellbutrin oraz risset.
Jestem ciekawy jak jest z wami??poradziliscie sobie ze swoimi zaburzeniami??nadal cierpicie??
moze znalezliscie na to jakis złoty srodek..
Nawiązuje do tego ze powinnismy wymieniac sie swoimi doswiadczeniami.W grupie jest zawsze lepiej:)mozemy sobie duzo pomóc nawzajem.
pozdrawiam.norbi - 03-09-2009 i mnie dopadła nerwica po thc....pierwsze 3-4 miesiące po odstawieniu były fatalne. Teraz (nie pale 7miechów) jakoś tam jest , lepiej ale nadal bez rewelacji. Mi bardzo pomaga metoda ralaksacji schultza. Ważne żeby nauczyć się rozluzniać niepotrzebne napięcia w ciele gdyż jest to osiowy objaw nerwicy. poza tym chodzę na psychoterapię indywidualną, więc i Tobie polecam....ten problem siedzi gdzieś w nas samych, są to jakieś nieodreagowane urazy i emocje z przeszłości. Nie jest łatwo wyjść z nerwicy , wymaga to dużo pracy nad sobą ale wierze ,że się uda :) czego i Tobie życzę!borek1987 - 04-09-2009 Temat postu: .dzieki norbi za mądre rady.Własnie najbardziej mnie to ciekawy czy jest tak że to nasza psychika nie potrafi sobie do tej pory poradzic z tym przezyciem którym był bad trip czy te zaburzenia wynikają z naszego wewnętrznego problemu który był w nas...a przy dużej dawce thc ,,uaktywnił sie''i wywołuje stany nerwicy czy depresji.
Każdy z lekarzy mówi co innego...Najgorsze jest to że na psychoterapii przewertowałem już moje wszystkie możliwe urazy, konflikty wewnętrzne które mogły spowodowac u mnie takie zaburzenia i nic...nadal to samo.Podobno może być tak,że doznalismy jakiegos dużego urazu emocjonalnego w dziecinstwie i tgo nie pamiętamy....zamierzam zapisac sie na terapie hipnozą i wydobyć największe brudy z mojej podświadomości;) pozdrawiam i życzę zdrowiahellpik - 04-09-2009 Borek na jaka terapie uczęsczałes cięzko było na początku z otworzeniem sie przed obcymi ludzmi czy trwało to stopniowo.
Ja odkładam ten krok w nieskonczoność a problemy emocjonalne zagłuszam marycha
Też czytałem teraz o hipnozie to napisz co twoja podswiadomość powiedziała na seansie.
Słyszłes może o regresingu podczas sesji też wychodzą z podswiadomości jakies wyparte doświadczenia i zostaja uleczonenorbi - 04-09-2009 wiesz ...dużo prawdy w tym co piszesz...według mnie to siedziało w nas, a thc pomogło tylko temu wyjść. Jeśli nie znajduje się przyczyny , trzeba zmienić sposób myślenia, sposób postrzegania własnego ja i innych. Jeśli chcesz to prześle Ci na maila pewną wypowiedź z forum jednego gościa który nie znalazł przyczyny a zmieniając siebie pozbył się nerwicy. Pozostaje jeszcze zawsze terapia behawioralno-poznawcza która ponoć daje b.dobre efekty!norbi - 04-09-2009 acha...jeszcze jedno! Jesli miewasz stany depresyjne to polecam Ci olej rybi omega 3 :)
Ja juz drugi miesiac wcinam i powiem ze jest lepiej, nie jestem juz taki nerwowy, mam lepsze samopoczucie i co wazne depresyjne nastroje zniknely. W zasadzie omege 3 mozna polecic kazdemu kto odstawia ziolo, gdyz odpowiada za produkcje m in dopaminy, jest swietnym neuroprzekaznikiem a wiadomo jak mozg pracuje po odstawieniu thc :) .. poczytaj sobie troche o omega 3, lecza tym nawet klinicznie niewyleczalne depresje...3m sie!borek1987 - 05-09-2009 Temat postu: .hellpik ja otworzyłem sie stosunkowo wczesnie ale to zalęży jedynie od Twojego nastawienia(pomagało mi jesli myslałem ze to moja szansa..reszta to obcy ludzie których moge juz nawet nie spotkac ,po za tym tez mają swoje problemy)jeśli sie zdecydujesz , to staraj sie wykorzystac ten czas do maksimum.Mi nie pomogła za wiele z tego powodu, że że wcześniej w zyciu ani ze sobą nigdy nie miałem jakis większych problemó.Nie zastanawiaj sie długo czy isc na terapie bo jak bedziesz jeszcze ,,przepalał'' problem to może sie pogorszyć...a wierz mi że pogorszenia nie chcesz:)
co do hipnoterapii to chce najpierw skorzystac z porady mejego psychiatry na ten temat więc podziele sie wrażeniami za jakieś 2 tyg.
o regresingu nie słyszałem ale zaraz poczytam.
norbi jesli możesz to przeslij tą wypowiedź albo zacytuj tutaj to wszyscy poczytają
vitorbelford@autograf.pl - to mój mail
terapia behawioralno-poznawcza pomogła mi , ale tylko troche;/ mysle ze uczy jak radzic sobie z objawami..a nie trafia do sedna sprawy..chociaż tak jak mówie..przydała sie:)
Mój sposób myslenia jest teraz tak zawiły że sam tego nie ogarniam...chociaż bywają dni ze wszystko wydaje sie troche prostsze(1 na 10) reszte 9 ciągle walcze z myslami...
co do oleju omega to cos słyszałem ale jak tak polecasz to spróbuje:)
dzieki za odpowiedzi..pzdr.norbi - 08-09-2009 zamieszczam wypowiedź jednego gościa na temat zaburzeń nerwicowych...mam nadzieje ,ze Miodzio się nie pogniewa jeśli zmienię nieco formę (bo w końcu jest to forum wsparcia palaczy THC) , ale może komuś ta wypowiedź się przyda w walce o swoje zdrowie!
"Nie wiem czemu to pisze, rzadko pomagam innym - widocznie teraz to taki odruch dobrej woli :D.
Świadomy jestem tego, że nazwa tematu brzmi banalnie, ale trudno było znaleźć coś lepszego, liczy się treść.
Postanowiłem napisać bo przerażają mnie informacje jakie tu znajduję. To, że niektórzy z was walczą z nerwicą kilka lat i nadal nie są zdrowi.
Nie piszę tego jako doktor, psycholog etc.; mogę jedynie powiedzieć, że mam szeroką wiedzę teoretyczną z psychologii i związanych dziedzin gdyż kiedyś byłem pojętnym samoukiem. Dla was może głównie mieć znaczenie fakt, że miałem nerwicę i pokonałem ją w dodatku poznając wiele metod leczenia i znajdując te skuteczne.
Krótko o mnie, niewielka nieśmiałość w obliczu ciągłego stresu pogłębiła się do poważnej fobii społecznej i nerwicy lękowej. Rzeczy, które wcześniej stresowały mnie - robiły to nadal, ale z większą intensywnością zaś cała otoczka i nawet pobyty w domu bez większych przerw samoizolacji tworzyły stres, niepokój, stopniowo osłabiając moje ciało i umysł. Pokonanie samych objawów to nie wszystko, wiele mych przekonań, nędzna przeszłość i różne ograniczenia utrudniały uzdrowienie. Oczywiście wliczały się w to różne fobie, depresja i inne nieprzyjemności. Próbowałem różnych praktyk, w końcu znalazłem zestaw tych właściwych i konsekwentnie pozbyłem się nerwicy. Moja droga do wyzdrowienia i moje ćwiczenia nie mają tutaj znaczenia - one były dobre dla mnie i trochę zbyt skomplikowane jednak przyniosły efekt.
Nie używałem nigdy leków gdyż uważałem to za ogłupianie organizmu, jednak nikogo do niczego nie namawiam, to wasza droga.
Zauważyłem, że nerwica niekoniecznie musi mieć powód, nie zawsze jest sygnałem od ciała czy podświadomości, nie zawsze musi mieć znaczenie jeśli wiecie co mam na myśli. Medytacje i negocjacje z samym sobą (NLP) dawały mi różne odpowiedzi ale nie dawały ulgi ani nie pomagały. Co z tego, że w przeszłości stało się coś tam, że teraz staram się być zbytnim perfekcjonistą, że to i tamto powoduje niespójność i konflikty wewnętrzne. Próby podążania za własnymi instynktami i odzyskania wewnętrznej harmonii nie przyniosły skutku. Zacząłem postrzegać nerwicę jako zespół przyczyn i reakcji, powtarzalnych wzorców myślowo-emocjonalno-somatycznych, odtwarzanie wciąż na nowo negatywnych i dobrze utrwalonych ścieżek neuronalnych budzących odpowiednie hormony itd. Już samo zrozumienie tego jest pomocą. Walka z nerwicą wzmacnia ją, w sensie - to czemu opierasz się, rośnie w siłę. Koncentrowanie się na pozbyciu nieprzyjemnych odczuć wzmacniało całe zjawisko, koncentracja na nerwicy karmiła ją energią. Trzeba było zastosować odwrócenie wzorca. Coraz częściej starałem się olewać objawy nerwicowe, ale nie w sensie tłumienia lub zaprzeczania, tylko zauważenia ich obecności i przyzwolenia na działanie. Dni poświęcałem na budowanie silnych stanów emocjonalnych, każdą wolną chwilę wykorzystywałem na przypominanie sobie momentów z przeszłości kiedy byłem wolny od tego wszystkiego. Nie ważne czy wprowadzałem się w odpowiedni nastrój muzyką czy ćwiczeniami oddechowymi, chodziło o to abym w czasie dnia większość czasu skupiał się na tym, że jestem zdrowy i czuję się dobrze, nie zaś na nerwicy i walce z nią, tworząc w ten sposób nowe strategie działania mego ciała (utrwalanie pozytywnych ścieżek nerwowych np. relax i osłabianie tych negatywnych poprzez brak zainteresowania; analogią jest tutaj wychowanie dzieci, wiadomo że zwracanie uwagi na pozytywne zachowania lepiej wychowuje niż ciągła krytyka zachowań negatywnych). Powyższe było jedynie pomocą w terapii własnej nie zaś całą terapią.
Poniżej opisuję metody i praktyki które wykonywane konsekwentnie i cierpliwie przez 1-2mies. z pewnością jeśli nie uzdrowią całkowicie, to przyniosą diametralne i pozytywne oczywiście zmiany (dużą poprawę) dla większości z was. Jeśli męczycie się przez lata to niewiele może stracić próbując czegoś nowego na parę miesięcy. Warto poniższe ćwiczenia stosować razem, mieszać ze sobą aby wzmocnić i przyspieszyć efekt.
1. Na początek coś przyziemnego - teatr :D. Może wydać się to wam dziwne ale znam wiele osób, które dzięki występowaniu w teatrze pozbyły się nieśmiałości. Ten punkt jest właśnie o nieśmiałości i wielu składnikach fobii społecznej. Ćwiczenia przed występami, nauka prezencji, przyzwyczajenie, że inni skupiają na tobie wzrok pomaga z ogromnym skutkiem pokonać nieśmiałość. Całe zaplecze jak ćwiczenia improwizacji, modulacja głosu itd. pomagają czuć się dużo pewniej w zatłoczonych miejscach jak i w innych sytuacjach. Pierwsze kilka występów może być straszne ale później idzie coraz łatwiej aż wreszcie sam nie możesz doczekać się wyjścia na scenę. Może to nie pomóc na nerwicę, ale pomoże na nieśmiałość i nauczy wiary w siebie.
2. Słuchanie regularne jakiegoś dobrego nagrania hipnotycznego np. tego dołączonego do książki "Zmień swoje życie w 7 dni" Paul McKenna. Możliwe że można je znaleźć gdzieś w necie, ale ja polecam kupno książki bo w samej książce także jest trochę cennych porad. Tak czy inaczej słuchanie nagrania każdego dnia przed snem przez okres wielu tygodni zmienia podświadome wzorce, osłabia niepotrzebne defensywne mechanizmy i naprawdę pomaga. Wiem to z doświadczenia, możecie zdziwić się po waszych reakcjach po odsłuchaniu nagrania i pozytywnych skutkach jakie to przynosi na różnych płaszczyznach życia.
3. Ćwiczenia oddechowe takie jak rebirthing/integracja oddechem. Tutaj dobrym wyjściem jest uzbierać trochę kasy i zapisać się co najmniej na kilkanaście sesji z dobrym terapeutą. Wszelkie informacje dostępne są w sieci. Te metody (sam próbowałem integracji oddechem) działają na głębokich poziomach psycho-cielesnych i potrafią integrować emocje przynosząc uwolnienie.
4. Konsekwentne stosowanie metody EFT. Dwie darmowe książki o tym możesz znaleźć jeśli dobrze pamiętam tutaj - http://www.eft.net.pl/podreczniki.php . Jakkolwiek zdaje się to głupie bądź niedorzeczne, potężnie pomaga w walce z lękami i nieprzyjemnymi emocjami. Więc warto spróbować.
Taki mój mały prezent na Wigilię, życzę wszystkim uzdrowienia, jeśli pomogłem choć jednej osobie, to było warto.
Żegnam, już nie wrócę na to forum i mam nadzieję, że kiedyś takie fora nie będą potrzebne ;)."miodzio - 09-09-2009 Temat postu: :)Gniewac sie nie mam o co :) W koncu to forum pomocowe ;) Ale zachecam jednak to klasycznej psychoterapii i psychiatrii, jako najbardziej pewnej formy szukania pomocy.
W terapii problemow psychicznych podobnie jak w całej medycynie są bardziej i mniej sprawdzone metody (patrz tzw. paramedycyna). Wg mnie najrozsadniej i najbezpieczniej dla siebie jest zaczac od tego, co potwierdzone w literaturze fachowej i w praktyce terapeutycznej.
Mysle tez, ze nie warto usilowac leczyc sie na wlasna reke - w takich sprawach lepiej dac sobie pomoc specjaliscie (choc warto sie upewnic ze nim jest - sprawdzic kwalifikacje, popytac o opinie itd.)borek1987 - 13-09-2009 Temat postu: .miodzio niby to prawda co piszesz ale jeżeli komus nie pomagają ,,klasyczne metody leczenia'' to zaczyna próbować wszystkiego.Poza tym myslę, że dzisiejsza ,,klasyczna''psychiatria jest mało skuteczna i należy sprawdzac wszystkie metody leczenia aby znaleźć coś dla siebie.pzdrmiodzio - 14-09-2009 Temat postu: hm... niby-prawda? :)ok, rozumiem intencje, aby jak najskuteczniej pomoc - wprawdzie chetnie bym sie poupieral przy swoim zdaniu, ze szukanie pomocy w egzotycznych terapiach moze przyniesc wiecej szkody niz pozytku - ale nie chce tu robić forum dyskusyjnego - wiec tylko zakoncze, ze moja osobista wiedza i doswiadczenie mowia cos przeciwnego zarowno na temat skutecznosci nowoczesnej psychoterapii, jak i na temat skutecznosci metod "niekonwencjonalnych" - i tyle w mysl regulaminu mowiacego, ze na forum nie teoretyzujemy, ale dzielimy sie wlasnym doswiadczeniem :) pzdr! - 04-01-2010 Temat postu: Oczekuje na akceptacjęmiodzio - 04-01-2010 Temat postu: hm...doceniam, ze dzielisz sie wlasnym doswiadczeniem - jednak zachecam Cie, bys nie wyciagal zbyt ogolnych wnioskow na podstawie jedynie wlasnego doswiadczenia
jasniej piszac: to, ze Tobie palenie nie zaszkodzilo - nie oznacza, ze jest ono bezpieczne i ze mozna zawsze kontrolowac jego wplyw na psychike
kazdy jest inny - to forum gromadzi osoby, ktore jednak przez palenie maja problemy, czasem powazne - wg mnie trudno z tym dyskutowac, to fakt - zreszta nie dla dyskusji to forum powstalo
mysle, ze nie warto zaczynac dyskusji w stylu czy lepsze jest alko czy ziolo - forum ma charakter pomocowy, a nie dyskusyjny - dlatego namawiam do uszanowania tego - niech to miejsce pozostanie MIEJSCEM WZAJEMNEGO WSPARCIA
przepuszczam mimo to Twego posta przez moderacje - moze ktos z forumowiczow trafniej niz ja napisze cos, co da Cie do myslenia?
prosze wszystkich jednak, by nie wchodzic w niepotrzebne przepychanki - moje doswiadczenie pokazuje, ze nie da sie przekonac kogos przekonanego do swoich racji - przy narkotykach niestety czlowiek uczy sie glownie na WLASNYCH bledach...