To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzależnienia - Forum -
internetowe grupy wsparcia dla zmagających się z nałogiem i ich bliskich

Bezchmurnie - po prostu koniec

miodzio - 20-11-2010
Temat postu: :/
ech... mocno Ci sie juz pozmienialo myslenie od pierwszego postu... ale czy w dobra strone? nie wiem - sam sobie odpowiedz - i pamietaj prosze, jakie sa zalozenia forum, po co tu jestes
Zysky - 20-11-2010

mechanizmy obronne nałogu działaja bardzo dobrze :)
Sam jestes kowalem swojego losu i życia:)

Pozdrawiam

felka - 02-12-2010

Heh, ostatnio miałam tak z alkiem po trzech latach. I tez mi się wydawało, że przecież trzy lata nie piję to jak wypiję sobie lampkę wina od czasu do czasu to nic się nie stanie, bo przecież umiem nie pić ......:-) W praktyce to inaczej wygląda.
A wiesz, z ziołem też już tak miałam, że chciałam sprawdzić po 4 latach czy już mogę, bo ja przecież nie jestem uzależniona i....wcięło mnie na rok. Może Ciebie nie wciągnie na rok, ale nigdy nie wiadomo. Jak na moje obserwacje, zaczyna Ci wracać jarackie myślenie. Kliknij sobie w goglach czym jest nawrót w uzależnieniu i poczytaj trochę. Inne słowa kluczowe: mechanizmy obronne uzależnienia, mechanizm iluzji i zaprzeczeń, mechanizm rozpraszania ja, mechanizm nałogowego regulowania uczuć. Dowiedz się trochę o samym uzależnieniu jako zjawisku samym w sobie, to może łatwiej Ci będzie zrozumieć co się z Tobą dzieje.

mastik - 13-12-2010

no cóż jestem uzalezniony
pytań nie ma :)
oczywiscie próbóje to kontrolowac
ale cięzko
od jutra nie pale do sylwka
no taką przerwe musze na pewno zrobić...
z resztą mam pilną robote więc siłą rzeczy bedzie to luz

póki co nikt nie płacze przeze mnie

mastik - 30-12-2010
Temat postu: powrót :)
witam ponownie

mam takie wrażenie że wróciłem z powrotem z nałogu
nie jaram dopiero tylko ponad tydzień co prawda ale myślenie mi sie zmieniło na lepsze (przynajmniej odbiło sie od dna)

ostatni nawrót musi pozostać dla mnie nauczką ale też doświadczeniem
wtedy nie czułem się źle z tym że znowu jaram
sposób myślenia się zmienia diametralnie, co zresztą widac w moich postach...
to chyba tłumaczy dlaczego walka z nałogiem jest taka trudna bo jak walczyć gdy samemu się strzela do własnej bramki?

wszystkie patologiczne zachowania jakie miałem wczesniej i chciałem ich uniknąć przy powrocie do nałogu, wróciły i nie musiałem na nie długo czekać...

obecnie nie jaram i nie zamierzam

jak ostanio nie jarałem przez 4 miesiące to byłem wtedy bardziej zadowolony z życia i to mi dodaje wiary w abstynencje...

co mi pomogło wrócić z nałogu?
1. brak dostępu i brak opcji na dostęp w przyszłości
muszę przyznac ze głównie w powrocie do nałogu trzymał mnie pomysł jak skołować dużo zioła niskim kosztem - jednak pomysł jest już całkowicie spalony i bardzo dobrze
2. praca którą miałem zrobic przed swiętami została przez moje jaranie po prostu zawalona (miałem nie jarać ale ...)
3. obserwacja swojego zachowania, gadek i myślenia podczas ostatnich miesięcy...

w jaki sposób chce utrzymac abstynencje?
1. wziąść sie do roboty i nauki
2. nie siedzieć tyle na forach internetowych (w królestwie straconego czasu)
3. inwestować w przyszłość
4. czytać więcej książek
5. poprawić relacje z ludzmi
(być może to tylko postanowienia noworoczne ale co tam, time will tell, ja tam jestem dobrej myśli)

trzymajcie się dzielnie :)

mastik - 06-01-2011

witam znowu

tak sobie dziś robiłem porządki
i wywaliłem w cholerę wszystkie lufki, fajki które mi zostały i cały związany z tym majdan
po prostu nie będą mi juz potrzebne wiec nie ma potrzeby ich trzymać
mógłbym je komuś dać ale ...

śmiać mi się chciało jak czytałem tu o gościach co wrzucają resztki zioła do kibla ale takie nastawienie musi być. (oczywoście pod warunkiem ze na drugi dzień sie nie leci do dila)
nie ma tej opcji, nie ma furtki
po prostu koniec

a jeszcze a propo postanowień noworocznych to 2011 zacząlem bez kawy, bez zioła i wracam do ścisłej abstynecji od alkoholu. :)

Sarnaa3 - 11-01-2011

gratulacje!!!!!!!!!!!!!
mądre postanowienia

mastik - 23-01-2011

pierwszy miesiąc bez zioła stuknął jak z płatka :)
generalnie pełen relax

donedone - 27-01-2011
Temat postu: czesc, maly prezencik od forumowicza:-)
Postanowilem przeczytac dokladnie caly twoj temat i zacytowalem ci fragmenty ktore uwazam powienienes sobie przeczytac, to wszystko ty jestes autorem tych wypowiedzi, Popatrz ile w nich pikna, dziekuje ci za to i powodzenia!



"jak kupiłem sobie na studiach kilka gramów to nie potrafiłem przeżyć dnia na trzeźwo dopóki nie wyjarałem wszystkiego.."

Tez tak mam. Ile kupie tyle wyjaram, najczesciej jednej nocy. Po prostu jak juz sie zlamie to sie zalatwiam, i potem znowu probuje, i tak w kolko, przerwy tygodniowe dwu, czsem kilkudniowe tylko. Meczarnia.

"o czytaniu nie wspomne, bo to chyba każdy wie że jaranie i czytanie się wykluczają,"

Ja bardzo polubilem ksiazki odkad walcze ze swoim problemem jarania, Czytanie i rozrywka intelektualna bardzo mi pomaga w otrzezwianiu sie, chociaz bardzo wolno czytam, sprawia mi to zawsze frajde, to tez w lozeczku tak sobie polezec spokojnie, bez dymu, nawet caly dzien, fajnie tak. Polecam.

"ale zauważyłem inny problemik
sporo czasu spędzam na necie, "

To duzy problem, uwazam ze osoby takie jak my z zilonym problemem maja powazny problem z organizacja dnia, wyznaczania sobie zajec, znowu polecam literature piekna, sport, chocby joga, joging czy jakis nowy jak np tenis z niejarajacym nigdy kolega kolezanka, raz na tydzien?:)

"po co ciągle wchodzę na forum narkotykowe? "

Ja tez zauwazylem podczas mojej najdluzszej przerwy od jarania, podczas ktorej bardzo duzo udalo mi sie zrozumiec i naprawic i wprowadzic w zycie, ze forum uzaleznia, ale to dobry oznak, jesli czerpiesz tu motywacje, mozesz sie wypisac, czemu nie? Zreszta prowadzilem tu takiego rodzaju pamietnik, i mi bardzo pomogl, chocby w ten sposob ze dzisiaj moge jeszcze raz poczytac co kiedy myslalem, jaki problem zauwazylem, jak go rozwiac itd..

"jestem głęboko przekonany że każdy powód dla którego sięga się po lufę jest fałszywy
o tym się przekonywałem przez ostatni rok..."

Zgadzam sie w 100%, co najsmieszniejsze, ja na przyklad od dlugiego czasu zawsze zdaje sobie z tego sprawe, nie lubie sie ujarac, zaluje tego i zle sie po tym czuje.

"po prostu muszę te problemy rozwiązać i tyle."

powodzenia przyjacielu:) trzymam kciuki, ja tez walcze.

"i zauwazyłem że zaczynam zapominac powody dla których chciałem rzucić"

A moze zrobmy se taka liste tych powodow kazdy zeby czytac codziennie i sie tym motywac?

"musze po prostu zająć sie czym innym..."

Jasne ze tak, przeciez tego chcesz:)!


"jedna rzecz jaka mi została z cpania to gadanie o tym
spędzać czas na forach internetowych na ten temat mogę całkiem sporo...taka zabawa w domorosłego terapeutę.."

Moim zdaniem uswiadomienie sobie ze nawet z takiego gowna jak jaranie, czlowiek wyciaga pozytywne doswiadczenia to wazna i pomocna rzecz w zerwaniu z nalogiem, co wiecej, BARDZO DZIEKUJE ZE SIE BAWISZ W DOMOROSLEGO TERAPETE, MI OSOBISCIE BARDZO POMAGASZ, DZIEKUJE!

"inna rzecz jaką zauważyłem u siebie to jak pisałem wcześniej, ze boję się smaków na fazę - one dość szybko się po tym pojawiły - sam się na to nakręciłem - w ten sposób ze dopuściłem takie mysli do siebie. "

Tak. Ale mi np to forum i wypisywanie sie tu pomaga. W powtorce. Zebym nie zapomnial ze budowanie zycia jest duzo przyjemniejsze niz jego niszczenie.

"rezygnacja z MJ nie oznacza rezygnacji z imprez... "

Oczywiscie ze tak! Ucieczka to nie jest rozwiazanie! CO wiecej ja najlepeij wspominam te imprezy bez jarania, one zawsze byly wyjatkowe i z wyjatkowymi ludzmi. Imprezy z jaraniem to bardziej depresyjne spotkania niewolnikow wlasnej nienawisci, nie polecam nikomu tak zyc.

"

Wysłany: 2010-09-19, 12:31 [ !!! ]
bez przesady z tym głodem :)
głód jeśli można to tak nazywac to sie pojawi jeśli zapale - to bede chciał zapalić poraz kolejny i generalnie 4 miesiące absynencji trafi szlag - trza bedzie zaczynac od nowa,
a może i się juz nie bedzie chciało - bo zacznie sie popalać na imprezach, potem coraz częściej... każdy zna ten scenariusz, ja też.

jak przestałem palić szlugi i pić alkohol to jakoś chodzenie na imprezy nie wywoływało u mnie chęci zapalenia peta czy picia - po prostu nie chciałem kopcić i pić i dalej nie chce
do teraz może i jedno piwo zdarza mi się wypić na imprezie ale nie chcę się już upijać i jakoś daję radę

choć do tej dyscypliny z jednym piwkiem to przyznam sie potrzebowałem roku całkowitej abstynencji od alku żeby do tego dojrzeć, i też przyznam że lepiej mi było gdy w ogóle nie piłem - nie miałem problemów z zastanawianiem sie czy sie czy sie napic piwa czy nie, niestety w wielu barach nie ma sensowanej alternatywy do piwa niestety...
jak mam płacić za colę 0,2 tyle co za piwo, a bezalkoholowych nie mają...
albo mam do wyboru piwo bezalkoholowe 0.3 droższe niż zwykłe lane 0.5
w czechach z piwem bezalk. jest juz normalna sytuacja ale dla Polaka to piwo bezalkoholowe to profanacja... ech wrócmy do tematu.

zdaję też sobie sprawę że jednak jedno piwo a buch to spora różnica bo bania jest znacznie większa po tym drugim a jak bania większa to i wpływ na mózg też
a gorsza sprawa - mj zawsze mi sie bardziej podobała niż alkohol więc z tym nałogiem musze bardziej uważać.

moim celem w abstynencji jest stan w którym cieszę się z tego że juz nie muszę palić czy pić. nie chce sie bić z myślami, nie chce tęsknić za banią, nie chcę rozważać czy zajarać cz nie - chce żeby odpowiedz z takiego rozważania była taka: "a po jaką cholerę miałbym palić?!"

Tez tak czuje:-)

"120 dni..."

to bylby moj rekord od 10 lat... to moje marzenie

"ciekawe czy moj podwyższony apetyt to objaw tego głodu czy jakaś wkrętka... "

Podwyzszony apetyt to w 99% przypadkach objaw zdrowego organizmu.

"od kawy też jestem uzalezniony - piję ją codziennie"

Mi sie nalogowe picie kawy udalo zwalczyc roznymi pysznymi herbatkami, teraz kupisz niesamowite smaki rozne, i kakao rano bardzo mi pomaga w rozpoczeciu dnia, z goracego mleka.

"no faktycznie nie trza zazywac - wystarczy przestawić się psychicznie by powrót do nałogu stał się faktem...myślę, że jakby kogos zmusić do palenia wbrew jego woli - to to nie spowodowało by powrotu - trzeba tego zachcieć... "

Zgoda znowu:)

"zioło nie wpływa pozytywnie na aktywność, człowiek ujarany myśli tylko o tym by znależć sobie cichy kąt gdzie może robic tak mało jak tylko to możliwe"

Eureka!!!!:)

A Moglbys odpowiedziec mi na pytanie co slychac u ciebie? co robisz? gdzie pracujesz? gdzie mieszakasz? sam? co lubisz robic? i nic przy tym, blagam nic nie mowic o jaraniu czy niejaraniu?:) bede wdzieczny:-) jesze raz pozdrawiam.

mastik - 27-01-2011

jakbym nie pisał o jaraniu czy niejaraniu to byłby offtop :)

ale dzięki że przeczytałeś mój temat, ciesze się że Ci się spodobało. :)

mastik - 29-01-2011

ostatnio czytam forum i zauważam że wielu ludzi nawet mimo abstynencji są przygnębieni, mają jakies zabużenia, problemy, a już nie mówię o tych których nałóg pokonuje...

sam też miałem podobne schizy jak rzucałem w zeszłym roku to było wtedy gdy jeszcze rzucałem w sposób: miesiąc przerwy na ogarnięcie czy dłużej ale czy na zawsze to pewny nie byłem - trzeba ograniczyć.
i miałem takie epizody że czułem wtedy taki dół w sobie że nie raz mi się chciało płakać,
nigdy wczesniej nie miałem takich akcji, ale też nigdy wcześniej (niż pół roku przed pierwszym takim dołem nie jarałem takich ilości) chyba wkręcałem sobie depresje a może i nawet ją miałem, myślałem sobie że to zimowa i próbowałem łapać słońce i jakoś sobie radzić - było to niepokojące,
co ciekawe - jak jarałem to wtedy tego doła nie miałem - zawsze występował tylko na trzeźwo
ale czy zioło pomagało na tą depresje? nie!
oczywiście ono ją POWODOWAŁO!
leczyło ją jak makijaż pryszcze :)

przypomniała mi się taka wizualizacja:

człowiek w nałogu jest jak dom bez dachówki, woda wcieka do środka i niszczy, dopóki bierzesz to tak jakbyś próbował naprawić ta awarię podstawiając wiadro, najpierw trzeba wymienic dachówkę wtedy posprzątanie strychu będzie łatwiejsze...

Artbez - 29-01-2011

"ostatnio czytam forum i zauważam że wielu ludzi nawet mimo abstynencji są przygnębieni, mają jakies zabużenia, problemy, a już nie mówię o tych których nałóg pokonuje... "

Nie wiem jak Tobie, ale mi nikt nie mówił - będzie super. Poza tym pozostawanie w abstynencji, a zdrowienie to dwie różne sprawy. Powiązane ze sobą, ale różne - można być abstynentem, ale nie zdrowieć, co najczęściej kończy się powrotem do choroby. Jednak, jak pewnie łatwo wywnioskować, nie da się zdrowieć bez zachowania abstynencji.


"sam też miałem podobne schizy jak rzucałem w zeszłym roku to było wtedy gdy jeszcze rzucałem w sposób: miesiąc przerwy na ogarnięcie czy dłużej ale czy na zawsze to pewny nie byłem - trzeba ograniczyć."

Dla mnie też to było nie do pomyślenia (zresztą cały czas tak jest). Że całe życie mam być trzeźwy? Bez alko, bez marihuany? Wiele słyszałem od innych (na oddziale dziennym, na mitingach NA), że najlepiej nie myśleć o tym długoterminowo. Lepiej skupić się na dniu dzisiejszym (Dzisiaj nic nie będę ćpał, ani pił), jeżeli jest naprawdę ciężko to jeszcze bardziej skrócić ten czas (Nie będę ćpał i pił przez pół godziny, przez 5 minut itp). Mi to pomaga, ponieważ jak się przekonałem, tak duży głód, że nie da się go wytrzymać nie trwa długo i ten czas wystarcza by się wyciszyć. Dodam tylko, że teraz po raz trzeci w przeciągu czterech lat rozpoczynam abstynencję. Kiedyś bardzo niwelowałem tą i inne sprawy, co zawsze kończyło się dla mnie powrotem do uzależnienia. Dziś trzeźwieję od trzech tygodni, po raz pierwszy udało mi się pozostać trzeźwym tak długo bez pomocy z zewnątrz (stosując właśnie między innymi tą metodę). Wiem jednak, że na dłuższą metę sam sobie nie poradzę i cały czas zastanawiam się nad wyjazdem do stacjonarnego ośrodka.

mastik - 30-01-2011

dajcie spokój może nie być lekko ale czemu by miało nie być?
wystarczy wyplenić powody dla których sie jarało...

na ten przykład byłem teraz na koncercie zero alko, zero trawy nic, trzeżwiutki, zajebiste pogo - po prostu czad!
ide na impreze nie po to by jarac czy pić ale po to by być z ludzmi i słuchać muzyki i tańczyć
teraz to widzę! uzywki tylko przeszkadzały w tym wszystkim
trza było stać przy barze tankować, walić przed bibą, chować sie w kiblu by jarać i tp po cholere to wszystko?
stale sie było MIĘDZY GŁODEM A ZGONEM!
o morning after nie wspomnę...
są ludzie którzy się bawią na trzeźwo oni są dowodem na to że się da! a jak sie da to po co sie katować myśluwami że może by przypalic?

przypomniało mi się jak byłem na bibie kiedyś dawno u znajomych i z kumplem poszlismy na balkon zajarać bo w domu nie można było palić petów i zapytalismy się czy ktoś chce zapalić z nami lufke, NIKT NIE CHCIAŁ. Pamiętam że nie mogłem wtedy tego zrozumiec, "czemu nikt nie chce?"

nie ma powodów by jarać - nie ma problemu, i trza sie wyrzec nałogu jak szatana hehe

Artbez - 30-01-2011

"dajcie spokój może nie być lekko ale czemu by miało nie być?"

Ponieważ wtedy zdrowienie nie ma szansy, to MUSI boleć, przynajmniej czasami. Na początku, dla mnie też to było nie do przyjęcia. Wiadomo, z czasem będzie lepiej, ale nie ma co oczekiwać rewelacji w tak krótkim czasie abstynencji jak Twój. Wszak, z tego co piszesz, uzależnienie rozwijało się u Ciebie latami.


"wystarczy wyplenić powody dla których sie jarało... "

Nie wiem czy zdajesz sobie dokładnie sprawę czym jest głód, to nie tylko chęć odurzenia się. Chęć ćpania, czy picia pojawia się już w ostatecznej fazie głodu (tuż przed bezpośrednim, ale niekoniecznie świadomym działaniem, które ma na celu właśnie odurzenie się). Zdanie jakie napisałeś, a które zacytowałem jako pierwsze w moim poprzednim poście w tym wątku, jak dla mnie jest właśnie objawem głodu. U mnie też tak się działo, gdy pierwszy raz podjąłem leczenie - zacząłem doszukiwać się negatywnych skutków abstynencji, czy leczenia. Niestety nie zdawałem sobie jeszcze wtedy sprawy czym jest głód. Zaprzeczałem istnieniu głodu jako czemuś, czym nie była sama chęć ćpania i picia - jak się później okazało, z marnymi dla mnie konsekwencjami, czyli powrotem do choroby jaką jest uzależnienie. A uwierz mi - uzależnienie to strasznie podstępna choroba, do tego nieuleczalna. Na szczęście dla nas, uzależnionych, można zatrzymać jej rozwój :) .
Poza tym nie zgadzam się w ze stwierdzeniem, że wystarczy pozbyć się powodów dla których się ćpało lub piło i już się do tego nie wróci. Bo nie zawsze można się tych powodów pozbyć - wtedy trzeba nauczyć się radzić sobie z nimi na trzeźwo. Jeżeli uważasz, że potrafisz się ich pozbyć to szczerze zazdroszczę.
Radziłbym Ci nie używać takich słów jak jaranie, zielsko itd. To jest samonakręcanie się. Marihuanę się ćpa.
Na koniec odradzam też chodzenie na koncerty i imprezy, gdzie się ćpa i pije. To wyzwala głód. Niekoniecznie od razu, możesz to odczuć nawet po kilku dniach.

Oczywiście możesz negować temu co napisałem. To naturalne. Jeżeli jednak uważasz się za uzależnionego od marihuany to radziłbym Tobie wszystko jeszcze raz przemyśleć, żebyś kiedyś nie "obudził się" z dymem w płucach. Ponieważ, jak dla mnie, rządzą Tobą potężne mechanizmy uzależnienia. Mówię Ci to ja - narkoman i alkoholik z niemałym bagażem w zdrowieniu, a popełniający niegdyś takie błędy jak i Ty.

donedone - 31-01-2011
Temat postu: zdrowienie jest przyjemne
A u mnie jest tak ze jak nie jaram i zdrowieje to jest bardzo przyjemnie.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group