Uzależnienia - Forum - internetowe grupy wsparcia dla zmagających się z nałogiem i ich bliskich
Bezchmurnie - po prostu koniec
mastik - 31-01-2011 oczywiście nie twierdzę ze każdy dzień ma byc cudowny...
ale mniejsza z tym
choć ciekawi mnie dlaczego piszesz że tamto zdanie jest objawem głodu?
w sumie napisze jeszcze tyle ze dzis sie przełamałem i poszedłem do poradni chwile pogadałem z jedną panią a potem posiedziałem 2h na moim pierwszym spotkaniu grupy zapobiegającej nawrotem
i w ogóle mam pustke w głowie albo klops pełen myśli, muszę to przetrawić...Artbez - 31-01-2011 Dobry wybór z szukaniem pomocy w poradni. Osobiście nie znam nikogo komu udało się samemu zwalczyć uzależnienie, mało też słyszałem o takich osobach.
"choć ciekawi mnie dlaczego piszesz że tamto zdanie jest objawem głodu?"
Opiszę na podstawie swojego przykładu. Leczyłem się wtedy po raz pierwszy. Najpierw zauważyłem u innych współpacjentów, że abstynencja wcale nie jest taka kolorowa. Potem zacząłem przeglądać fora dla uzależnionych, trafiłem na wątki gdzie u ludzi po kilku miesiącach lub nawet latach abstynencji nadal zdarzają się mega dołki, nic ich nie cieszy, narastają problemy i dalej pojawiają się konsekwencje ćpania i picia. Następnie zaczęły się u mnie pojawiać myśli - Jeżeli, nawet będąc abstynentem, mam się nie czuć dobrze, to po co walczyć? Jak ćpałem i piłem to przynajmniej czasami byłem zadowolony, a tu się okazuje, że to walka do końca życia. Że zawsze będzie do niczego. Pytałem się więc siebie coraz częściej - po co walczyć? Przecież celem abstynencji i zdrowienia, między innymi, miałoby być polepszenie sobie samopoczucia, pogodzenia się ze sobą. Wpadałem w coraz większy umysłowy mętlik, dołowało mnie to wszystko. W końcu nadeszła chwila w której głód osiągnął ostateczną postać - chciało mi się ćpać. Wtedy jeszcze nie złamałem abstynencji, ale mało brakowało. Zdawało mi się wtedy, że głód minął. Wątpliwości jednak nie zniknęły. Abstynencję złamałem jakiś czas później, między innymi z tego powodu. Dopiero będąc drugi raz na terapii, w innym mieście, zacząłem rozumieć co to głód. To właśnie wtedy przeanalizowałem sobie moje pierwsze leczenie i doszedłem do tego wniosku. To oczywiście był mój przypadek, u Ciebie może być inaczej (jednak z tego co zauważyłem, to u uzależnionych dość często pojawiają się podobne problemy podczas zdrowienia). Lepiej jednak się tym nie zadręczać, to nie ma najmniejszego sensu. Jeszcze nie raz, i nie dwa, przekonamy się na własnej skórze jak to jest w rzeczywistości. Lepiej skupić się na tym co jest teraz.mastik - 01-02-2011 uff! juz sie wystraszyłem że mam jakiś nawrót,
ja pytałem z tą myślą że uważam że to jest błąd, że nawet jeśli nadejdą jakieś doły to trzeba krzyknąć: "HURRA! JUŻ NIE MUSZĘ!"
sam z siebie sobie nie poradziłem z wszystkimi powodami do ćpania dewastacji (taka nazwa jest jeszcze lepsza bo oddaje prawdzie oblicze), pomogła mi lektura o czym już pisałem wczesniej.
wracająć do wizyty w poradni to na pewno nie żałuję - już sobie przetarłem tam szlak, więc jeśli nadejdą kłopoty to napewno tam wpadnę, a w ogóle jak znajdę czas to nawet i bez nich. :)
nie wiem czy nie wolałbym pogadać z terapeutą osobiście niż na grupie...
prześladowała mnie scena z jednego głupiego filmu gdzie gościu chce rzucić trawe i idzie na spotkanie NA i zostaje zjechany i wypędzony przez grupę - ze z takimi głupotami przychodzi... - to jeden przykład prania mózgu jakiemu jesteśmy poddawani z TV - do świadomości nie dotarło ale w podświadomości zostało...donedone - 02-02-2011 Temat postu: :)glupi film.mastik - 02-02-2011 http://books.google.com/b...epage&q&f=false
tu jeszcze jedną książkę znalazłem (udostępnione tylko pierwsze ponad 40 stron) ale zapowiada się ciekawie, ma ktoś całośc?mastik - 16-02-2011 na początku tego tematu pisałem o książce która mi pomogła rozstać się z ziołem...
tak sobie pomyślałem że po co ma mi leżeć na półce?
przecież mogę ją pożyczać :) (niech i innym słuzy)
zainteresowanych proszę o PM z danymi które pomogą mi całą akcję zaplanować:
1. poziom znajomości angielskiego (książka jest po angielsku)
2. Ile dni będzie potrzebne na przeczytanie (niecałe 100stron)
3. Miasto zamieszkania
4. adres email
5. czy jest w posiadaniu konto na allegro? (konto z minimum 20 komentarzami i 99% pozytywów)
6. liczba tych komentarzy - w akcji będą mogły brać tylko osoby godne zaufania a tego miernikiem mogą być tylko komenty na allegro - mam nadzieje że nikt nie zatrzyma sobie tej książki dla siebie :)
oto sposób w jaki będzie cała akcja przeprowadzona:
zostanie ustalona kolejność wg której zainteresowani przekażą sobie tą książkę.
wystawię aukcje na allegro dla wszystkich zainteresowanych. ponadto każda osoba w liście wystawi aukcję kolejnej osobie. - jak ktoś się wyłamie otrzyma 2 negatywy.
wyślę ksiązkę pierwszej osobie, pierwsza drugiej ... a ostatnia wysyła ją do mnie.
jedynym kosztem uczestnictwa będzie, to że trzeba będzie wysłać książkę kolejnej osobie.
nie robię tego dla kasy...mastik - 19-02-2011 Temat postu: ogłoszenienie wiem o co chodzi
być może nikt nie czyta tego co piszę
być może nikt nie zna angielskiego
ale po prostu jest książka która może pomóc rozstać się z nałogiem!
wystarczy ją przeczytać we łbie się poukłada
i już!
ci co czytali Carra to wiedzą o co chodzi,
być może skuteczność ksiązki nie jest absolutna
ale co innego macie do stracenia?
ale nie. po co czytać? lepiej płakać nad swoim losem...
dziś gadałem ze znajomym - mówi że chce rzucić palenie, to mu mówie: przeczytaj książkę - po co będę czytał? i tak mi nie pomoże - jakoś mi pomogła więc i jest szansa że i jemu ale nie dało się go przekonać
prawda jest taka że nałogowiec tak na 100% nie chce rzucić...
a co u mnie? za 2-3 dni stukną 2 miesiące :)mastik - 22-02-2011 2 miesiące :)
kiedyś napisałem że nałogu trzeba się wyrzec,
dziś przeczytałem jeden fragment De Mello:
"Jeśli pragniesz osiągnąć trwałe szczęście, musisz być gotów nienawidzić swego ojca, matki, a nawet własnego życia i utracić wszystko, co posiadasz. W jaki sposób? Nie wyrzekając się ani nie rezygnując, bo gdy wyrzekasz się czegoś na siłę, wiążesz się z tym na zawsze. Ale raczej patrząc na to jak na koszmar, bo tym w rzeczywistości jest. Wówczas, obojętnie czy jeszcze będziesz to miał czy nie, nie będzie cię to trzymało w swoim uścisku, nie będzie mogło cię zranić. Wreszcie wyzwolisz się ze swojego snu, ze swojej ciemności, lęku i swego braku szczęścia.
Dlatego poświęć trochę czasu na to, by zobaczyć każdą z tych osób lub rzeczy, których się tak kurczowo czepiasz, aby ją zobaczyć taką, jaka ona naprawdę jest — koszmarem, który z jednej strony porusza cię i sprawia przyjemność, ale z drugiej strony przynosi zmartwienie, brak pewności, napięcie, niepokój, lęk i powoduje, że jesteś nieszczęśliwy."Sarnaa3 - 22-02-2011 piękne słowa
no i takie prawdziwemastik - 07-03-2011 2,5 miesiąca :)
ale spokodotinka.d - 08-03-2011 GRATULUJĘ mam nadzieję , ze mój mąż też sobie z tym poradzi raz na zawsze! udawało mu się kilka razy po 2 miesiące nie palić, ale potem wracał do tego...
Mąż tez rozpoczął terapię. . . ale chciałabym wiedzieć jak ja mogę mu pomóc??? Bo jak zaczynam rozmowę na ten temat to on się denerwuje. Nie wiem, w ogóle nie pytać o to? Zakazywać / nie zakazywać?
pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów!mastik - 09-03-2011 mogę spróbować pokazać to co mi pomogło ale muszę znać maila...dotinka.d - 09-03-2011 dotinka.d@interia.pl
Dziękuję! Póki co mąż 3 dni nie pali, w piątek druga wizyta u terapeuty, specjalnie wcześniej nie wróci z trasy, żeby go nie ciągnęło po jaranie. Ustaliliśmy, że nie mam mu nic na temat jarania mówić, bo jego to wtedy bardziej denerwuje i myśli o tym jak wciąż wypytuje. No to tak zrobię, bo rzeczywiście jak gadałam , to tylko potem kłótnie były.
Skorzystam na pewno też z Twoich rad, żeby jakoś mu ułatwić ze swojej strony tą walkę.
Jeszcze raz dziękuję!!! pozdrawiam i 3mam za Ciebie kciuki!!!mastik - 21-03-2011 3 miesiące :)mastik - 23-03-2011 moze coś wiecej napisze niż tylko ile czasu mineło od ostatniego bucha
taka myśl mi łazi po głowie:
ludzie po to biorą prochy by się czuć lepiej
nie zauważają tego że przez prochy czują się gorzej
a branie łagodzi to tylko ten zły stan
inne:
przypomnina mi się rok temu jak rzucałem i po miesiącu trzeźwości jak wiosna przyszła próbowałem skołować zioło ale sie nie udało i poszedłem do smartszopu i po raz ostatni kupiłem woreczek gówna
przypominam sobie jak się wtedy nad sobą użalałem że tylko chce se zapalić...
- jak sobie to wspominam to cieszę się że już nie musze palić!
inna myśl:
rzucając wszelkie używki wpadłem w inną pułapkę
otóż polega ona na ciągłej dumie z tego że jestem abstynentem
jak juz to rzuciłem to powinienem po prostu zając się czymś innym
oczywiscie to robie ale jednam myślenie o nałogach (konkretnie zrozumieniu ich i walce z nimi) zajmuje mi ciągle sporo czasu
muszę to zmienić
wyść poza kontunuum - "bania - abstynencja"