"chcesz zmienić świat to zacznij od siebie" :)
no chyba że Ci chodziło po prostu o to, żeby się wziąśc do roboty i nie tkwić w marazmie, to jak najbardziej popieram
heee widzę że w chuj ambitnie do tego zacząłeś podchodzić, studia ok, ale z otwieraniem firmy to się trochę wstrzymaj, bo jeszcze przyjdą te gorsze dni... wiem jak wyglada samomotywacja u osoby takiej jak Ja, gdy ktos cie zmusi do czegoś, każe ci w pracy coś zrobić to zrobisz to bo muisz, ale maac własny biznes nikt do niczego cie nie zmusi, nikt niczego ci nie każe i nigdy niczego nie zrobisz, bedziesz to odkładał na jutro, tylko kiedy to właściwe jutro przyjdzie?? a głupi aneks do umowy wysyłam juz 6 miesiąc... nie że mi się nie chce go wysłać... co dziennie o tym myślalem i mysle, najpierw nie chcialo mi sie go sciagnac z neta i wydrukowac, ale 2 mniesiace temu firma do ktorej mam go wysłac, sama mi przysłała ten aneks, teraz mi sie nie chce go wypełnic, moze jutro to zrobie ;p zobaczymy :D jesli chodzi o kumpli z podworka od cpania...hmmm tak samo jak byli tak samo znikaja w momecie, gdy przestajesz jarac... to nie jest tak ze musisz sie odciac od znajomych ktorzy jaraja, aby przestac palic, przestan palic na tydzien a oni sami sie od ciebie odetną... gwarantuje ci to... o mnie moi znajomi zapomnieli juz dawno, niektorzy sobie czasem przypominają o mnie jak potrzebują podwózke pozno w nocy, albo cos innego, czego sami nie potrafia załatwic, ogarnac... tutaj troche brzmi jak pretensje, ale powiem ci ze jak spojze w pzeszlosc, to widze, ze sam tak samo mialem- zapominałem o osobach z ktorymi jaralem a osoby te z jakis pwodow przestawaly palic... to jest chyba automatyczne, osoby ktore jaraja obracaja sie w scislym gronie cponow, łączy je ta sama przyjemnosc, to samo zajecie, ustawki na lolka i co z tego ze widujesz te osoby kazdego dnia, nieraz po 2-3 rzy, ze spedzasz z nimi po kilka h dziennie, traktujesz ich jak druga rodzine - rodzine skunrano hahaha w momecie kiedy przestajesz jarac stajesz sie dla innych inny, wyautowany, odstawiony na bocznice- no bo przeciez juz nie jarasz, to co z nimi bedziesz robil? siedzial i patrzyl jak jaraja? chlopie nie warto sobie zawracac glowy... nie jaraj rzyma sie w trzezwosci i rob tak, aby jutro było lepiej niz dzis :) widze ze teraz masz zajebisty chumor, pelno w tobie motywacji, ale za jakis czas przyjda gorsze dni... twoj mozg zacznie inne wkrety aby cie naklonic do skuna... sam sie zdziwisz jakie to podstepne urządzenie... moj ostatnio wymyslil, ze musze zaczac palic z kolega z pracy ktory jest strasznym alkoholikiem, ze musze go przerzucic z wodki na lolki dla jego dobra, ze ja juz sobie poradzilem ze swoim problemem, rozjaram go i przestne palic spoerotem le wiem ze to nie przejdzie... nie ma na to szans namniejszych nawet, bo wiem ze jak zajaram to polece po bandzie spowrotem... mowisz ze jestes na poczatku tej drogi, kurcze kazdy z nas jest na poczatku tej drogi, a najgorsze jest to ze ta droga nie ma konca... zawsze jest tylko poczatek, kazdego dnia jestes na tym samym poczatku na ktorym byles pierwszego dnia, i nie wazne ze nie palisz dopiero tydzien czy juz rok... to nie jest zapalenie pluc ze pewnego dnia mija.. to jest uzaleznienie- horoba ktora mozna zatrzymac, ale z ktorej nie da sie wyleczyc i to jest najgorsze w tym wszystkim, ze jak podjales raz walke, musisz walczyc do konca zycia i za to trzymam kciuki ABYŚMY WYTRWALI W TEJ WALCE DO KKOŃCA ZYCIA!!!! pozdro
do tromff: Widzę, że ogarniasz temat i wiesz co jest na rzeczy. Podzielam twoje zdanie, to gówno potrafi nieźle namotać w głowie i ciągle wymyśla nowe schematy jak Tobą pokierować żebyś znowu wpadł w kanał. Taki mały komputerek w głowie( ja go nazywam pasożytem), który kombinuje jak Ci uprzykrzyć życie. Jak jest za dobrze to źle jak jest źle to nie za dobrze. Ciągła kontrola i obserwacja samego siebie to podstawa. Do Tomash: Pilnuj żeby cały czas Ci niczego nie brakowało, staraj się jeść regularnie, uprawiaj sport i wkręć się w zdrowe towarzystwo, gdzie nie ma ludzi uzależnionych to tylko 1/100 wskazówek. Szczerze to jestem zdania, że bez terapeuty nie da się z tego wyjść samemu. Lece na trening będę się odzywał pzdr.
znow jaram skuna. wydawalo mi sie ze jak sie ogarnelem zalatwilem wiele wanych spraw to moge sobie pozwolic. a tu muka. jaram. i co z tego ze nie robie dla kogos jak wiem ze jak bede palil to tego nie ogarne to samo ze studiami pewnie nie pojde bo nie bedzie mi sie chcialo... zapalilem jointa przez dwa dni myslalem ze nie chce mi sie jarac ale poten zmow pare bu z bongo i tyle. rano juz kupilem sztuke. czemu ten skun jest takim hujozą...
to własnie dlatego podstawowym punktem jaki mają wszelkie anonimowe wspólnoty to przyznanie że jest się bezsilnym wobec nałogu - gdy to sobie uświadomisz nie korci Cię by kontrolować branie.
ze swojej strony nie polecam kontrolowanego brania bo wiąże się z ciągłym myśleniem o temacie,
ciągłą dyscypliną. w końcu i tak się pęknie. część siebie zacznie wtedy grać w przeciwnej drużynie i w takich warunkach nie będzie można wygrać.
powodzenia tomash spróbój jeszcze raz i nie popełniaj tych samych błedów
Witam Was wszystkich po raz kolejny! Pisałem wiadomość przez ostatnie pół godziny i kiedy już chciałem ją wysyłać wyjebało mnie z tego jakże pozytywnego forum napełniając mnie znów negatywnymi emocjami...delikatnie mówiąc. ale co tam- przecież mam dużo czasu.
Dziś jest drugi dzień bej marihuany. Wreszcie nadszedł dzień, w którym chęć niepalenia przerosła chęć spalenia kolejnego bata. Przez ostatni tydzień paliłem rano w południe wieczorem późnym wieczorem czasami też w nocy. Ostatnim razem jak przypalałem rano jointa to było mi niedobrze na sam jego widok. Pierwsze dwa machy i myślałem że będę rzygał... i co? spaliłem go, zamuliłem się, wyłączyłem swój mózg i tyle.
Chce wreszcie wyrzucić raz na zawsze ze swego życia skuna żeby przestał mi robić burdel w bani. W tym maratonie znalazłem kartkę na której zapisałem 20-kilka wad palenia buchów. I wiecie co? Zacząłem się z tego śmiać, z tego jak mogę robić z siebie takiego ćpuna przecież jaranie jest fajne. Teraz myślę już inaczej. Niestety do szkoły iść mi się nie chce bo i po co przecież jestem najmądrzejszy i dam sobie rade. Ciekawe czy tak jak z paleniem... heh. Sam już śmieje się z samego siebie bo już przestałem rozumieć potrzeby swojej głowy.
W prowadzeniu działalności pomaga mi wielu dobrych ludzi bo przecież już chciałem skończyć to co dopiero niedawno zacząłem bo to tyle obowiązków pracy nerwów a dla palacza ważny jest święty spokój a nie teczka z niezałatwionymi sprawami, która już pęka, zapomniane faktury, rachunki, faxy i tym podobne żarty...
Piszę znowu do Was z prośbą o pomoc wsparcie i dobre słowo bo komu mam o tym powiedzieć? Kolegom, z którymi paliłem czy dziewczynie która myśli że palę tylko okazjonalnie. ta... okazjonalnie to ja nie pale. nie chce jej obarczać takim ciężarem bo i tak ma ze mną trudno. Wiecie sami o czym mówię. Chcę się ogarnąć oczyścić swój umysł i organizm z tego hujostwa i zacząć żyć naprawdę, żyć pełnią życia i brać z niego to co chce i cieszyć się tym na trzeźwo.
Pozdrawiam wszystkich, którzy dotarli do tego momentu i proszę o wasze wsparcie pomoc i dobre słowo, własne przemyślenia i rady,krytykę. Pora rozpocząć drugą rundę tej mojej walki z nałogiem!
Fajnie że postanowiłeś się ogarnąć. Ilość niepozałatwainych spraw itp. napewno przeraża na początku. Warto może zaplanować sobie dokładnie co i kiedy zrealizować i działać sobie powolutku. Zapełnianie wolnego czasu jest moim zdaniem bardzo ważne, umysł niczym nie zaprzątnięty szybciej wróci do myśli o jaraniu niż ten zajęty innymi sprawami.
jeśli chodzi o kasowanie postów to zawsze jak pisze coś dłuższego to przed wysłaniem kopiuje tekst do schowka na ten wypadek
administrator mógłby wydłużyć czas sesji, by nie wylogowywało po długich wypocinach...
Mam dokładnie tak ja Ty , gdy jest dobrze potrafię to w moment spierdolić . I również myślałem by wyznać swojej kobiecie wszystko , ale jest ze mną szczęśliwa i nie chcę jeszcze ją zarażać tym chorym tematem . Wszystko to takie pokręcone :/ Uwierz mi jestem Twoim odbiciem parę kilometrów dalej , chodzi mi sposób myślenia i to jak jesteśmy słabi wobec tego gówna. Bez narzucenia sobie ciężkiej pracy nie ma sukcesu , jak to mówią ''sukces rodzi się w bólach '' tylko że przećpany umysł zaraz bo chwili ciężkiej pracy powie Ci jaki jesteś zajebisty i da furtkę to przyćpania . Tak jak mówi Mastik trzeba mieć otwarty umysł , cały czas bezustannie . Mój to już takie rzeczy wymyśla że szkoda gadać , np zaczynam się pocić pod pachami , trzeba użyć leku na noc po którym swędzi i ciężko się śpi , rano trzeba wstać , więc mówi mi ''zajaram sobie , uśniesz jak dziecko'' wtedy jaram rano wstaje i co ? Została kropla na fifce no to jazda . Tłumacze sobie że to mały antydepresant;) Ale gdy już go zaplikuje myślę jebać szkołę idę po paczkę dam sobie radę z tą dzisiejszą nieobecnością . I znowu pierdolę to wszystko jak się do dopki nie dopadnie mnie kac moralniak i wszystko zrzucam na jaranie i znowu mam wielką chęć jebnać to na zawsze , tylko że to zawsze jakoś nigdy nie może dojść do skutku :/
Wiesz co w Naszym przypadku jest przejebane ? To że nasze życie składa się z jarania który i tak prędzej czy później do nam w mordę i zrobi z ludzi którzy mogli do czegoś dość, małych biednych ćpunków którzy są najniżej w warstwie naszego społeczeństwa . Albo gdy już nie palimy , cały czas walczymy z myślami , smakami i tym co się z tym wiąże , lecz gdy już się udaje tolerancja zajebiście szybko wzrasta i to jest najgorsze . Mój ziomek wyleciał do Australii . Pan Bóg nad nim czuwał że dał mu tą szanse , ponieważ w ostatnich dniach w Polsce był cieniem samego siebie , opuszczona głowa , chore myśli , nie ogrniał rzeczywistości , oczywiście przez skuna . Jako jedyny z całego towarzystwa go rozumiałem bardzo dobrze i dlatego jako jedynemu wyznał mi że nigdy w życiu nie zajara , będzie miał czas by tam kompletnie wytrzeźwieć , alko też nie piję , bo po cholerę się nakręcać . Fajnie mu się zaczeło tam ukłądac , wygrał 10tys. ciupając na małych stawkach (czyt. myślał logicznie , zawsze był dobry tylko brakowało świeżości umysłu ) I nagle mi pisze na FB ze przylatuje 25lipca i pierwsze co bierze 5g i relaks . Tylko że on nie wie w co znowu się pląta ponieważ nie pracuję nad sobą , żyje chwilą i tym że jest dobrze tu i teraz i myśli że to nagroda za to wszystko . Bez pracy nie ma kołaczy a najlepszą formą tej właśnie pracy jest TERAPIA , nie każdy umie sobie sam poukładać w głowie , sam widzisz jak u kolegi tolerancja wzrosła , ale myślę że jak by ktoś mu to rozłożył na części to by dwa razy pomyślał zanim weźmie ta piątkę , takto zrobi to z marszu , bez zastanowienie i później znów się zacznie dramat chłopa . Uważasz że to kicha i obora zwracać się o pomoc w takiej sprawie ? A Ja wlasnie uważam że trzeba mieć jaja żeby tam iść . Nie musi Ci się tam udać , mi się nie udało , ale spróbuj , a jak nie wyjdzie to rób wszystko by myśleć , myśleć i jeszcze raz myśleć . Trzymaj się pozdrawiam :)
No właśnie jeleń i to jest najgorsze, kiedy już ogarniam sprawy i jest ok nie myślę o paleniu to wtedy przychodzi myśl ze teraz mogę teraz zasłużyłem i przecież to tylko raz. A potem tak jak ty opalam lufę albo kręcę kolejnego lola. ech pojebane to wszystko. Myślałem żeby się skontaktować z jakimś psychologiem albo terapeutą ale ja nawet nie mam pojęcia gzie w moim mieście znajduje się coś takiego i czy w ogóle się znajduje. nie wiem czemu ale jakoś nie chce mi się wierzyć w to że osoba po kilku latach studiów i teoretycznej wiedzy na temat mojego problemu potrafiła mi pomóc w jakiś konstruktywny sposób. Przecież to nie jest tak ze ja nie chce przestać palić - chce. Tylko niekoniecznie potrafię... wymyśliłem sobie ze jakoś dam sobie z tym rade sam i na razie tego się trzymam. teraz już wiem ze znów niedługo przyjdzie ta myśl o zapaleniu tylko jak ja mam ja powstrzymać. Ale powalczę bo warto żyć na trzeźwo. Wierzę w to! Pozdrawiam jeleń życzę wytrwałości i nadludzkiej siły w zwalczeniu tego problemu wam wszystkim szczególnie tym którzy myślą, że są wolni.
Tomash, to się tak wydaje że terapia to nie dla mnie, że jak ma mi to pomóc itd. Jednak takie myślenie to błąd, bo uwierz mi że ja też tak myślałem. Probując samemu przestać nie udawalo mi się, dopiero na terpii z pomocą miodzia przestałem palić na ponad rok. Teraz niestety wróciłem do palenia i ogarniam się znwou z pomocą miodzia bo sam bym nie dał rady, też próbowałem po raz kolejny. Więc jeśli tylko masz możliwośc, nawet w mieście obok iść na jakąś terpaie to nie zastanawiaj się. Nic nie stracisz, możesz tylko zyskać!
Witam was. Jak na razie udaje mi się nie palić ale już się koledzy po obrażali, że w ogóle nie wybijam i nie wozimy się autem paląc zielsko. A chyba najbardziej tego im brakuje. hehe no jak blachary jakieś. Mam jednego przyjaciela który skończył z paleniem od tak i zawsze się zastanawiam jak mu się to udało.Zapali raz na dwa trzy miesiące i nie ma ochoty wrócić do tego. Tak jakby nie był uzależniony a palił z nami swego czasu po kilka worków dziennie przez kilka lat. nie wiem może to kwestia siły woli, psychiki. Wiem że mi to nie przychodzi łatwo ale naprawdę zaczynam rozumieć ze nie warto się uganiać za tym co jest ulotne i chwilowe. Mam dużo wiary w sercu i mam nadzieje ze już koniec z tym paleniem.
Byłem sceptycznie nastawiony co do terapii i terapeutów być może dla tego że mam ojca alkoholika i widzę, że jemu oni nie pomogli ani leczenia dopiero kiedy pojął że ma 50 lat i życie mu uciekło przez wódę to przestał pić wziął się za prace i nasze stosunki się poprawiły a były tragiczne. Ale skoro wielu z was pisze że to dobre posunięcie to co mi szkodzi spróbować może będzie dzięki temu łatwiej. Dlatego prosiłbym Cię Miodziu o jakieś informacje o tego typu placówki ośrodki czy ludzi którzy pomagają wyjść z nałogu w Wyszkowie. Będę wdzięczny za info.
Wziąłem się za ćwiczenia bo idą wakacje a ja przez zielsko trochę się spasłem:) a nie chcę wyglądać jak kulka przy mojej kobiecie.
Także do dzieła panie i panowie-walczmy z nałogiem kolejny dzień. Pozdrawiam!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach