Jestem od nowa tydzień czysty, wczoraj i przedwczoraj odmówiłem bucha, w końcu zasypiam normalnie. Czuję nawet, że pamięć jako tako się polepszyła. Dla tych co mają dylemat czy odstawić jaranie, powiem - tak, lepiej jest spać 8h dziennie zamiast 14, więcej kasy w portfelu jest, łatwiej się zmotywować do nauki/pracy. Częste palenie to więcej wad niż zalet i jakby nie patrzył to zawsze jest nałóg, a bez nałogów lepiej się żyje.
święte słowa!
jako żona nałogowego palacza który jest teraz na terapii odwykowej popieram te słowa w każdym calu.Posłuchajcie go,a powiem wam jeszcze że jeśli będziecie kiedyś chcieli zalożyć rodzinę będąc ciągle uzaleznieni to nie macie na co liczyć ,nie uda wam sie.
MONAR-to jest najlepsze miejsce po porady .
A tobie życze wytrwałości i konsekwencji w swoim postępowaniu.
POWODZENIA
Od 4 tygodni znów jestem czysty. Nie pisałem o tym wcześniej, ale jak paliłem strasznie mi się pieprzyło w głowie, jak kładłem się spać po minucie-dwóch czułem jakby ktoś na mnie siadał, chodził po pokoju, przy siedzeniu przy kompie czułem, że ktoś za mną stoi, chodzi za mną, miałem dziwne szumy w głowie, przywidzenia (np kątem oka widziałem postać, jak na to spojrzałem był to zwykły znak drogowy), na ulicy cały czas się obracałem za siebie czy nikt za mną nie idzie. Teraz to wszystko ustało na szczęście. Jedyne co zostało to koncentracja i bardzo słaba pamięć (koncentracja może dlatego, że myślę cały czas o pewnnej pannie, ale to nie o tym temat :)). Miodzio, znasz jakieś "domowe sposoby" lub leki bez recepty na pamięć i koncentracje? Robię dużo zadań z rozszerzonej matmy (słyszałem, że pomaga, ale i tak musiałbym to robić aby ogarnąć w LO).
hm... najskuteczniejsza recepta to nie palic i czekac cierpliwie na poprawe :) nie znam cudownych metod - jedyne co polecilbym to dbanie o ogolna higiene zycia: regularny sen, posliki, troche ruchu, czas na odpoczynek, unikanie nudy (rozwoj jakiejs pasji) i generalnie postawienie na samorozwoj (terapia czy psycholog tez w tym sie mieszcza - polecam) - jak ktos wierzacy to zachecam tez do rozwoju duchowego, bo te dziedzine tez zwykle palacze zaniedbuja - z tabletek ograniczylbym sie do witamin, najlepiej jakichs multi z mineralami - oczywiscie jesli nie ma powodow by korzystac z jakichs lekow przepisanych przez psychiatre
Hey Darektictak co do Twych nocnych przezyc z dziwnymi zjawami to poszukaj sobie w necie informacji odnosnie paralizu przysennego. Moj bliski znajomy który tez jara równiez miewa takie schizy. Nie wiem czy to efekt zielska, ale takie zeczy zdarzaja sie wielu.
Miodzio pidałes w jednym z postów ze z MJ nie da sie normalnie zyc z kobieta. Czy to wiąże sie min z niemożliwością przezywania uczuć, brakiem uczuc, nałogowym okłamywaniem. Poznałam jakis czas temu faceta z którym spędziłam cudowny miesiąc. Wiedziałam ze ma styczność z zielskiem ale nie wiedziałam ze to stanowi az taki problem. On dobrze wiedział ze tego nie akceptuje i wydaje mi sie ze przez ten miesiąc palił niewiele. Po jednym z melanzow , gdzie napewno było ostro nagle zaczęły dziac sie zeczy ktorych nie potrafiłam zrozumiec. Nagle przestawał sie odzywac przez pare dni, przestal korzystac ze zwrotów Skarbie, Słoneczko itd, pozniej zaczął równiez unikac spotkan. Tłumaczył to wszystko rozstaniem z dziewczyna z kóra spedził prawie 10 lat. Mówił, że on nie potrafi juz czuć, kochac, ze to uczucie bylo tylko dla niej (dodam ze z tamta laska razem sobie popalali) ze jest martwy emocjonalnie.W zasadzie takie tłumaczenie wydawało mi sie całkiem logiczne i prawdopodobne, az do czasu kiedy trafiłam na to forum. Zastanawiam sie co jest prawdziwą przyczyną jego braku uczuć, niemożliwości kochania - kochane zielsko czy rozstanie z kobieta która kochał????????
trudno mi gdy nie znam glebiej sytuacji zgadywac co bylo powodem tych emocjonalnych zmian u twojego kolegi, ale sprobuje :) - na pewno rozstanie z kobieta moze dzialac depresyjnie - jednak palenie z duzym prawdopodobienstwem nie jest bez winy - THC ma takie dzialanie, ze rozne trudnosci z emocjami moga sie poglebiac, depresja rozwijac itd.
Dzieki Miodzio :) Ten chłopak ma z zielonym stycznosc od ok 8 lat, wydaje sie naprawde swietnym facetem, ale niesteety ONA go zmieia w kłamliwe cielsko bez uczuc. Chciałabym jakos Go z tego wyrwac, pomóc przejrzec na oczy, ale jakos pomusłu brak. Nie wiem może wizyta w jednym z osrodków Monar-u rozjasni mi czache....:))
Tu znowu ja. Dałem dupy po całości, jednak w porę się ogarnąłem. We wrześniu zacząłem abstynencje, po 3 tygodniach zapaliłem, jednak po tym jednym razie miałem 3 miesiące przerwy. Po 3 miesiącach był kolejny raz. Myślałem "kurde, da radę jednak palić raz na kilka miesięcy". Następny raz był po miesiącu, po kolejnym miesiącu znowu. Coraz częściej myślałem o zielsku, wspominałem wakacje które całe przejarałem i nie mogłem się doczekać następnego razu. Przyszły ferie. Pojechałem do znajomego do innego miasta. Ugadaliśmy, że kupimy sobie palenie. 2 dni przed wyjazdem jak już kupiłem, to odbiłem trochę i zapaliłem. Na drugi dzień znów lekko odbiłem i najarałem się. Potem 3 dni u kolegi byłem najarany cały czas. Wróciłem do miasta i na drugi dzień znów się skusiłem, w następny i następny też. Potem się ogarnąłem i zsumowałem te dni i wyszło, że paliłem dzień w dzień 8 dni. Miałem moralniaka. Zrozumiałem przynajmniej, że marihuana, mimo tego, że uważam ją za dość bezpieczną używkę nie jest dla mnie, ponieważ uzależnienie psychiczne moim zdaniem zostaje na całe życie. Możliwe, że da się ją palić przez kilka miesięcy/lat dzień w dzień i nagle ograniczyć do 1 razu na miesiąc, jednak ja nie potrafiłem. Postanowiłem sobie, że jestem zbyt słaby psychicznie na takie wyskoki i odpuszczam sobie już kompletnie zioło. Taka przestroga dla innych, że jak już mają palić raz na jakiś czas, niech trzymają się postanowienia sumiennie, bo granica się szybko zaciera.
I powtórka z rozrywki - 4 miesiące w ciągu. Dziś jest mój pierwszy dzień bez palenia. Nie wiem sam jak do tego doszło... w marcu spieprzyło się z dziewczyną która mi się bardzo podobała i zacząłem popalać. W kwietniu paliłem już niemal codziennie. Z upływem czasu paliłem więcej i częściej. Ostatnio byłem bardzo zdziwiony, tym że ile bym nie spalił trawy to i tak nie mogę się dobrze upalić, po prostu nie ma znaczenia czy jest to 0.2 grama czy 2 gramy, ile by nie było to i tak jest za mało. Aby łatwiej mi przyszła abstynencja zacząłem stosować ten sam schemat co prawie rok temu przy "rzucaniu": zerwanie kontaktu z kumplami od fifki, wywalenie całego akcesorium itp. Zdziwiłem się bardzo, zawsze uważałem że jestem duszą towarzystwa, co ma mnóstwo znajomych. Gdy jednak chciałem się z kimś umówić z poza grona ćpunów, nikt nie znalazł dla mnie czasu, po prostu każdy ma mnie za ćpuna i ma mnie w dupie. W domu też w ostatnie dni nie było zbyt fajnie, mama co jak co, ale zawsze poznaje moje oczy po paleniu, awantury o to że coś ćpam były na porządku dziennym. Pociesza mnie fakt, że niedługo zacznie się wrzesień, więc będę miał bardziej zorganizowane dni niż teraz i będę spędzał więcej czasu z trzeźwymi osobami.
Do listopada popalałem kilka razy w tygodniu, musiałem czasami odmawiać bo masa nauki. Wkurzało mnie, że robiłem się coraz bardziej aspołeczny. Ciężko mi się rozmawiało z osobami, których krótko znam, lub które nie jarają, taki dyskomfort. Więc leci ósmy tydzień bez zioła. Jest dobrze, dobra motywacja według mnie to czasami się spotkać z osobami, z którymi się paliło codziennie powiedzmy na piwo. Dopiero po dłuższej przerwie zauważamy jak te osoby są w pewnym sensie ograniczone. Życie codziennego palacza opiera się na czekaniu (na osoby, które chcą byśmy im pomogli kupić - zarobek; na czekanie na dilera). Wiecznie zamuleni, jedyny temat do rozmów to zioło, inne narkotyki oraz wałki jakie zrobili na innych osobach. Jak na ten moment, nie mam zamiaru palić zioła, ani teraz ani za 10 lat. Jednak obietnic żadnych nie składam, bo jedną z nich można zobaczyć na pierwszej stronie tego tematu, jak mówiłem że rzucam na stałe, a po niecałym miesiącu zapaliłem. Uzależnienie psychicznie jest jak to mówią jak ninja - nigdy nie wiadomo kiedy zaatakuje.
Według mnie pół roku codziennego palenia to jeszcze niewiele...brak patologicznych zmian i choćby drobnych rysek na psychice.. :)
Dobrze że uświadomiłeś sobie problem na początku. Nie warto. Powodzenia
Faktycznie, znajomi po kilka lat palą codziennie, więc te kilka miesięcy to niewiele. Jednak dla mnie było to bardzo uciążliwe. Zioło mi jednak porysowało banie i z moich obserwacji i starych znajomych, którzy mi powiedzieli niedawno, że jak paliłem byłem po prostu poj*bany.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach