Nadal sie trzymam, kilka okazji bylo - odmawialam bez problemu. Tydzien temu znalezlismy na ulicy lezaca sobie piatke - nawet jej nie podnieslismy:)
Stan psychiczny jest coraz lepszy. Nie ma juz lekow, zamiast tego pojawia sie czasem niepokoj, albo derealizacja, ale to trwa najczesciej max godzine i nie jest codzienne.
Zaczelam uczeszczac na psychoterapie indywidualna, poki co za mna sa dwie sesje. Odczucia jak najbardziej pozytywne, mysle ze to najwyzszy czas, zeby poukladac sobie swoje emocje w glowie.
Przez te blisko 2 miesiace stracilam prace, przez co wiekszosc czasu spedzalam w domu, myslalam i miewalam stany depresyjne. Teraz jestem na etapie, kiedy zaczynam skladac w calosc swoje zycie. Wzielam sie w garsc i zaczynam dzialac. Nie mam watliwosci co do tego, jak duze spustoszenie w moim zyciu zrobila wlasnie MJ. Wszystko krecilo sie wokol tego, kazdy wieczor pod znakiem palenia. Uswiadomienie sobie tego wszystkiego tylko poglebilo moj wstret, do tej substancji, nadal traktuje swoja abstynencje, jako stan, ktory zachowam do konca zycia.
Super, że się trzymasz, oby tak dalej. Mnie też nie ciągnie w ogóle do MJ, jak tylko pomyślę o tym stanie to zastanawiam się jak mogłem to robić i bierze mnie obrzydzenie. Wiem co by było gdybym zapalił- żałowałbym, a na to nie pozwolę. Powodzenia w dalszej abstynencji chociaż myślę, iż jesteś na tyle silny, że moje życzenie jest zbędne :)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach