witam,mam 19 lat, równy tydzień temu tj,20 października zapaliłem marihuane z kolegami i wtedy napadł mnie straszny lęk,odrazu poszedłem do domu,czułem się słaby,ledwie co oddychałem,nie wiedziałem co się dzieje i strasznie mi się kręciło w głowie,miałem wrażenie jakbym umierał,powiedziałem o tym mamie i pojechaliśmy na pogotowie,tam powiedzieli że mi to "wypłuczą z organizmu" dostalem kroplówkę spłynęła cala, poczułem sie lepiej i pojechałem do domu (było to gdzieś po godz 22) po powrocie poszedłem spać, obudziłem sie nastepnego dnia i czulem sie taki skołowany,jakby odrealniony,wzrok słaby i wgl dziwne postrzeganie rzeczywistosci,do tego od czasu do czasu napad jakiegos lęku ktory ciezko opanowac,ciezko sie wtedy oddycha,ale wkoncu puszcza i nadal jest tak samo,dzisiaj zaczął się 7 dzień a ja nadal się tak czuje,czy ktos wie co mi dolega?dodam ze wcześniej paliłem to tylko parę razy może z 4-5 a przed tym ostatnim razem była przerwa kilkumiesięczna i nigdy takiego czegoś nie miałem dopiero po tym paleniu tydzień temu.czy ktoś wie o co chodzi i czy to minie?rok temu jakis po zapaleniu mialem takie cos co utrzymywalo sie 2 tyg ale wtedy czulem sie vice versa super,czulem ze wszystko moge i wgl ale przeszlo po 2 tyg..czy ten obecny stan to jakis szok po paleniu i czy to minie?prosze o pomoc i z gory dziekuje za odpowiedz
Witaj drogi damianie żeby Cię pocieszyc to dopadło mnie to samo:) A paliłem dokładnie 21 października czyli dzień po tobie w niedziele. Też się wystraszyłem tej nocy co paliłem że zwariuje. Tylko ja nie miałem bicia serca. Lecz strasznie sie wystraszyłem że mam na 05:00 do pracy a tutaj jest 01:00 i ja nie moge znormalniec. A zajarałem o 21 bucha z bongo i potem ok 23:00 dwie lufy na 5. Zawsze w 2-3 godziny mnie trzymało a później zaczęłem normalniec i wiedziałem ze wszytko bedzie ok. Ale tamtej nocy mi nie przechodziło no i się wystraszyłem tzw. Bad trip. Ale jakoś dałem rade usnac na bani jeszcze. Pomyślałem sobie ze jak rano wstane bedzie git. Ale rano wstałem i czułem się tak jak bym był jeszcze pod wpływem marychy. Nie wystraszyłem się tak tego bo przypomniałem sobie mojego poteznego Bad tripa w holandii kiedy to po jednym czysciochu z lufy zabiło mnie totalnie. Miałem takie jazdy ze laptop mi sie przyblizał i oddalał a ja nie wiedziałem czy jestem w polsce czy holandi. Połozyłem sie spac i rano wstałem jeszcze na haju. dodam że połozyłem sie o 20:00 wstałem rano i do 18:00 nastepnego dnia mnie pusciło. Czyli 22 godziny. Wracając do tematu, czyli do nastepnego dnia po bad tripie z niedzieli 21.10.2012 to nie było tak fajnie bo mi wogóle nie przeszło. Więc myslałem ze moze to byc troszke dłuższe od tego co mi sie przytrafiło w holandi i poczekam jeszcze jeden dzien. Wiec mineły juz 2 dni od tego bad tripa a mi nadal bania nie schodzi. Więc wystraszony bo wydawało mi się wszytko takie odrealnione, moje ruchy moje myślenie jak bym poprostu obserwował świat z zewnatrz i przygladał sie na to co moje ciało robi. Potężne dziury w głowie. Coś zrobie i zachwile nie wiem co. To wszytko zmusiło mnie do zajrzenia w wujka google i dowiedzenia się coś o tym strasznym stanie. Tak na wstępie to chciałbym Ci powiedziec że to co Cię dopadło to derealizacjia. Z tego co wyczytałem to nic innego jak mechanizm obronny który mówi dośc od narkotyków. Musisz poczytac wiele postów żeby to zrozumiec. Ja tak zrobiłem . Zagladnij na tym forum w podstrone "Bezchmurnie" i poczytaj posty innych uzytkowników ktorych dopadło to samo. Tam dowiesz sie sporo na ten temat. Ja Ci mogę tylko powiedziec że musisz uzbroic się w cierpliwosc bo ponoc długi jest ten proces dochodzenia do tamtego ja.
Rada jest taka: nigdy więcej nie pal już tego gówna. Nie myśl sobie ze jak zapalisz jeszcze raz to jak wstaniesz będziesz normalny. Bo było takich paru osiłków i mówili że powrociło z podwójną moca. Nie bój się tego stanu bo lęk powoduje włąśnie derealizacjie i bedziesz z tym naprawde długo walczył. Czytałem różne posty i ludzie mówili że wychodzili po tym po roku jedni po paru miesiącach a jedni po latach a nawet gddzieś wyczytałem ze 2 tygodnie ktos miał takie cos. Wszytko zależy od Ciebie jak szybko o tym zapomnisz. Jeżeli nie będziesz sobie dawał z tym rady to zgłoś się do jakiejś przygodni psychologicznej najlepiej bezpłątnej. Sam z tym walcze juz od niedzieli i poczekam jeszcze troche jeżeli mi nie bedzie przechodzic to sam z takich poradni skorzystam. Tyle w temacie. A teraz zabieraj sie do czytania postów na Bezchmurnie żeby przyswoic się z tym badziewiem co cie spotkało. Mi to pomogło. Przynajmniej wiem ze nie jestem sam :) I że z tego się wychodzi:)
czasami da się to wytrzymać a czasami (najczęściej jak zaczynam o tym czytać itp)dopadają mnie jakieś ataki paniki,czuje w sobie ciągły lęk,takie dziwne uczucie jakby napięcia w nogach,nie wiem czy iść do lekarza bo naprawdę czasem nie mogę juz tego wytrzymać.a co do tych 2 tygodni że komuś mineło to mowilem ze w tamtym roku po zapaleniu tez przez jakies mniej wiecej 2 tyg albo ciut dluzej mialem stan tez jedyny taki w zyciu ale zupelnie odwrotny do tego,czulem ze wszystko moge,mialem lepszą pamiec itd potem przeszlo wiec teraz mowie sb ze bedzie tak samo.wgl to jest dziwne,wszystko pamietam co sie dzialo kiedys,wiem kim jestem,poznaje ludzi a jednoczesnie jestem taki jakis inny,ciezko to opisac.
żeby chociaż dało się opanować ten lęk,od niedzieli do środy dało się to znieść,jak tylko napadł mnie ten lęk to wystarczyło ze się położyłem, nastawiłem sobie film i lęk odpuszczał,przez całą noc czułem się fajnie nawet,dopiero się pogorszyło w czwartek jak zacząłem o tym czytać na necie że to mają parę mies,rok itd na samą myśl o tym mi się źle robi,ten lęk mnie paraliżuje, myślałem sobie żeby iść do psychiatry i by coś mi dal na to żeby chociaż ten lęk mnie nie trzymał bo to straszne uczucie,jak mówiłem wcześniej od niedzieli do środy ten lęk mnie napadał okresowo, położyłem się wyluzowałem i było fajnie a teraz siedzi we mnie i nie mogę się go pozbyć, ciężko mi zasnąć, zauważyłem też ze im więcej o tym myślę tym mi gorzej,mam nadzieje że jak najszybciej mi to minie a obiecuje sobie że już w życiu nie tknę żadnej marychy ani alk,cały czas się zastanawiam nad tym psychiatrą
jeeezu jaka masakra totalna pierwsze 4 dni bylo w miare ok dopiero w czwartek mi sie pogorszylo ciagle ten lęk nie wiadomo skąd i nie moge go opanowac,wczesniej udawalo mi sie po paru min a teraz ciagle to samo,wczoraj jak wstałem o 17 w piątek tak od tamtego czasu spalem moze z 3 godz a jest juz po 23 sobota,nie wiem co robic juz wczesniej jakos usypialem a teraz nie moge,to jest straszne mam ochote jechac do psychiatry zeby mnie polozyl na oddział i jakies leki podał,slyszalem ze leki co mają tam w szpitalu potrafią działac cuda,prosze poradźcie coś
po 2 w nocy (przestawiony czas z 3) a ja nadal nie śpię,walczę z lękiem,jestem totalnie ogłupiały,ledwie co trzymam świadomość ale i tak nie moge usnąć przez paraliż lękowy,w ciagu ostatnich 30 kilku godzin spalem zaledwie 3-3,5
Słuchaj damiano musisz się z tym faktem pogodzic. Kurde nie ma innej możliwości nie przejdzie Ci to z dnia na dzień. Musisz byc dzielny. Uświadom sobie to tak jak byś czekał na wiosne. Że musi najpierw minąc ta cholerna zima i znów będzie zielono. Tak jest właśnie z tym musisz do tego przywyknac. Ja się z tym pogodziłem jak narazie. Zapaliłem i trudno dopadło mnie i nie myśle o tym albo chociaż się staram. I powiem Ci że to pomaga. Jak siędze w domu to czuje się normalny. Bo przywykłem do rodziców do tego jak jest w moim domu do dziewczyny i w pracy też. Lecz na dworze jeszcze jest troche inaczej. Jak wychodze to czuje ta nierealnośc. Lecz to też jest kwestia przyzwyczajenia. Przejdzie ten cholerny śnieg i zaczynam spędzac wiecej czasu na dworze. Kup sobie melise i MgB6. Melisa jest na uspokojenie MgB6 zwalcza stres i poprawia kordynacjie. Pij po 3-4 melisy dziennie. Spróbuj tego. Ja to pije od tygonia i mnie uspokaja:)
tak próbuje,wczoraj w nocy czułem się najgorzej od początku tego stanu,nie mogłem zasnąć po 30 kilku godzinach, leżałem osłupiały,film leciał w tle, ciągle mnie zatykało miałem wrażenie że się dusze a się chyba nie dusiłem nawet,okropne uczucie,wstawałem ciągle, szedłem do kuchni zapalić i napić się herbaty i tak w kółko, położyłem się,walczyłem żeby usnąć to znowu mnie dopadał lęk i w dodatku musiałem iść do ubikacji, modliłem się żeby zasnąć ale nic nie pomagało, w końcu znowu poszedłem do kuchni gdzieś po 4 rano,zrobiłem sobie melisę,zapaliłem fajkę, wróciłem do łózka i otworzyłem okno i zaczelem lepiej oddychać świeżym powietrzem i dalej tak próbowałem zasnąć, ciągle otępienie i sam nie wiem kiedy zasnąłem obudziłem się o 15 dzisiaj,najgorsze są te głupie myśli że tak mi zostanie na zawsze itd,dzwoniłem dzisiaj na telefon wsparcia i tam mi podali jakiś ośrodek który zajmuje się problemami po narkotykach itp,cały czas się zastanawiam nad tym czy iść do psychiatry żeby mi przepisał jakiś lek który mi chociaż to zatykanie i tą panikę zwalczy,co o tym myślisz?a ty pracujesz itd?jak sobie z tym radzisz i opisz dokładniej jak się czujesz czy normalnie zasypiasz itp,z góry dzięki
wziąłem magnez b6 i wypiłem melisę jak mi doradziłeś,będę z tym walczył,poprawia mi się jak rozmawiam z rodzicami albo jak jestem czymś zajęty ale ciągle gdzieś w podświadomości mi tkwi to że nadal nie jest tak jak powinno być i tak w kółko heh,teraz zagram sobie w jakąś grę i postaram się w miarę możliwości ignorować to co się dzieje,mam do ciebie prośbę czy mógłbyś w miarę możliwości wchodzić tu co jakiś czas i opisywać jak się czujesz itp bardzo mi to pomaga,nie wiem jak ci dziękować ale świadomość tego że mi pomagasz bardzo mi polepsza stan
gonso spójrz jaką wypowiedź znalazłem na innym forum,bardzo mi pomogła i podbudowała:
mój lekarz powiedział, że problemem nie jest derealizacja - tylko to, jakie mamy do niej podejście.
Ludzki umysł jest tak skonstruowany, że w momencie kiedy jest przemęczony - aktywuje coś w rodzaju mechanizmu obronnego - wyłącza Cie z rzeczywistości.
I jeżeli ludzie mieliby świadomość, że istnieje takie zjawisko - i do czego na prawdę ono służy - nie wpadali by w tak ogromną panikę i nawet nie traktowali by tego jak chorobę.
Bo w rzeczywistości - nawet nią nie jest. Wręcz przeciwnie - to ma nam pomagać.
Więc w stwierdzeniu Wojtka "pokochaj derealizacje" - jest dużo sensu.
Bo ona nie jest po to, żeby Ci szkodzić.
Tak zostaliśmy "skonstruowani" - derealizacja jest czymś naturalnym, ma pomóc człowiekowi w czasie silnego stresu - jest to mechanizm adaptacyjny, ma pomóc Ci przetrwać.
Kiedyś na zagranicznym forum czytałem, że odnotowano w 216 przypadków depersonalizacji / derealizacji wśród amerykańskich żołnierzy, którzy brali udział w misji na wschodzie.
Derealizacja jest spowodowana zmęczeniem umysłu - dlaczego u niektórych tak długo trwa ?
W momencie kiedy ich umysł był przemęczony - lękiem, stresem, napięciem, zmartwieniami - włączyła się derealizacja.
A oni zamiast wtedy dać odpocząć swojemu umysłowi (co jest kluczem do wyjścia z tego stanu) - coraz bardziej, dalej go zamęczali - chociażby lękiem i stresem związanym z samą derealizacją.
Ja już jestem tego w 100 % pewien - miałem dwa kilkudniowe prześwity - derealizacja jest niczym innym jak przemęczeniem umysłu.
Kiedy damy mu wypocząć - derealizacja i wszystkie inne objawy zniknął.
O tuż to damiano. Dobrze że wiesz że derealizacja jest twoim sprzymierzeńcem a nie wrogiem.
Słuchaj nie każdy ma jednakowy organizm. Jeden moze miec wiele zmartwień i dlatego u niego derealizacja bedzie schodzic wolno a drugi ma tak ze przestaje sie wszytkim martwic i derealka w mgnieniu oka schodzi. Oczywiście ze pracuje. Fakt ze nie mam juz urlopu zmusił mnie zeby chodzic z tym do pracy a nie omijac pracy z tym dziwnym stanem. Ale co złe ma tez dobre strony. Dzieki własnie chodzeniu do pracy przyzwyczaiłem sie pracowac z tym stanem i juz wiem jak bedzie wygladał mój dzien i az tak sie tym nie przejmuje. W domu z rodzicami normalnie gadam i wiem ze sa prawdziwi ze to wszytko jest rzeczywistosc. Musisz sobie to uswiadomic ze to nie jest sen. Jak dopada Cie mocna derealka albo zastanawiasz sie czy to film czy nie, to wyjdz na dwór i przejdz się gdzies sam i dotykaj wszytkiego co zdaje ci sie dziwne jak tak robiłem. Jak szedłem i krzaki mi sie wydawały nie realne to podchodziłem do nich zrywałem liscie i wmawiałem sobie ze one naprawde istnieja i sa prawdziwe. To naprawde pomaga.
U mnie z dnia na dzień jest co raz lepiej. Nie mam juz takich dziur w głowie co na poczatku ze cos zrobiłem a zachwile się zastanawiałem co zrobiłem. Wszytko powoli mija. I humor mi się poprawia i derealka słabnie. Momentami mam tak ze czuje ze wróciłem do własnego ja. Lecz sa tez takie momenty dnia ze jeszcze nie czuje ze wszytko wróciło w 100% ale mogę powiedziec ze w 70% z pewnoscia tak. Jak sobie przypomne 1,2,3,4 dzień to tak jak bym wogole nie istniał w tych dniach. 5,6 to były takie przeswity normalnej rzeczywistosci, A 6 dzień był znacznie lepszy. Wiekszosc dnia sie czułem jak dawniej chodz tak jak mowie czułem momentami jeszcze ze troche mi do tego brakuje. Tylko te huśtawki nastroju mi jeszcze nie mineły ale moge powiedziec ze sie troche polepszyło. Lecz czesto mam tak ze planuje sobie cały dzień a potem tygodnie. Np ze dzisiaj sobie pojde do pracy wykonam dobra robote, z pracy przyjde zjem sobie, obejrze film i pojde spac. Ze np zaniedługo bedzie wypłata i juz planuje co sobie kupie. I to jest włąsnie fajne. Lecz przyjdzie taki moment ze cos mnie z martwi i zachwile sobie mysle. Kurde i po co ja sobie to planuje jak mi jeszcze to wszystko nie mineło. Po co mi pieniadze przy takim stanie. I takie własnie huśtawki nastrojów jeszce mam:( Ale mam nadzieje ze wszystko minie.
hehe otóż to wczoraj rano miałem taki spory 2 godzinny prześwit,wstąpiła we mnie jakaś euforia i wydawało mi się to niesamowite,jeszcze o 24 czułem się nie lepiej niż kapeć który leży w kącie mojego pokoju a nagle coś we mnie wstąpiło i buum,teraz się przebudziłem i już takiej euforii nie ma lecz czuje że juz na tyle wiem o tym stanie że go zwalczę,jedyne co mnie ciągle zastanawia to czy iść do psychiatry czy nie,czytałem wiele postów osób które z tego wyszły i zgodnie mówiły że po zapisaniu leków byłooo 100 razy łatwiej z tym walczyć np serotonina czyli tzw hormon szczęścia,mam jeszcze takie tabletki własnie antydepresanty z dawnych czasów gdy mi psychiatra zapisał i brałem je może z 2-3 mies potem gdy czułem się lepiej odstawiłem hehe ale nie chce sam ich tykać żeby czegoś nie spartolić że tak powiem,co do moich objawów to faktycznie tak jak ty miałem niezły dziury w pamięci ale już jest trochę lepiej,spadek intelektu też mnie tak jakby chwycił a dodam że zawsze byłem uważany za inteligentnego gościa,najgorsze jest to skołowanie,ja czasem jak szedłem do kuchni to nie wiedziałem właściwie po co tam przybyłem hehe,kurde nie ma innej opcji,wyjdziemy z tego i to prędzej niż nam się wydaje!
Damiano nie zazywaj zadnych leków narazie jak Ci powoli przechodzi. Leki tez maja to do siebie że potrafią uzalezniac. Podam Ci przykład. Bedziesz brał ten lek hormon szczęscia czy jakos tam. Zauwazysz poprawe i stwierdzisz że jest dobry i bedziesz go brał. Jak Ci kiedys ten stan minie i bedziesz miał doła tam w jakims dniu albo bedziesz czuł sie smutny z jakiegos powodu to przypomni Ci sie ten lek ze Ci pomógł i znowu go weźmiesz chodz nic Ci nie bedzie dolegac. Pamietaj. Ja sie tak kiedyś od czopków uzależniłem. Jak miałem operacjie przepukliny. To po operacji bałem sie przec na kibelku i zaraz po czopka leciałem. Lekarka powiedziała mi ze tak nie wolno juz bez potrzeby gdyz przyzwyczai sie pan do tego i bedzie pan na czopkach cały czas leciał w obawie ze cos sie stanie z miejscem operowanym. Mowiła że jestem młody i nie mam sie co obawiac że puszczą mi jakies szwy. I że doskonale sobie poradze bez czopków:) i Tak było :) Pamietaj że człowiek jest najzdrowszy wtedy kiedy leków nie bierze. Poczekaj sobie jeszcze tydzien, dwa jak bedziesz czuł że nie dajesz rady to zgłoś sie do jakiegos psychologa i powiec mu co Ci dolega. Nawet zaproponuj mu te leki i on juz uzgodni czy to by był dobry wybór. Gdzieś wyczytałem że takie leki tylko chwilowo maskuja taki stan. One Ci nie zmienia psychiki. Psychike tylko ty możesz zmienic po przez silna wole albo konsultacjie z psychologiem i terapie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach