Pierwszy raz zapaliłem mając 16 lat i na początku mi się to nie podobało bo zamiast dobrego samopoczucia obleciały mnie dreszcze,zrobiło mi się zimno,zbladłem i serce zaczęło mi bić jak oszalałe. Powiedziałem sobie że nigdy więcej już tego ścierwa nie zapale, ale po namowie kumpla zapaliłem jeszcze raz i poczułem się inaczej niż za pierwszym razem, wkręcił się klimacik i było fajnie. O tamtego momentu co poczułem się fajnie paliłem prawie codziennie tak ze 2 lufki po jakimś czasie już paliłem więcej tak około 6 luf dziennie. Po około pół roku palenia postanowiłem zrobić sobie miesięczną przerwę która trwałą tylko 3 dni bo gdy szedłem ze szkoły do domu zatrzymał się koło mnie starszy kolega który hodował sobie w domu trawkę i akurat nie miał z kim zapalić, wsiadłem do auta i podjechaliśmy pod lasek gdzie on wyciągnął z bagażnika 2 butelki i zaczął montować wiadro. Po zapaleniu z wiadra czułem się już zupełnie inaczej niż po zapaleniu z lufy, tzn niby tak samo ale w dużo większej mocy. Od tamtego razu codziennie jak wstaje rano pale 2 wiadra bo jedno to już dla mnie za mało. Codziennie potrafię spalić ze 7-9 wiader z mocnej baki. Mój problem polega na tym że gdy przestaje palić to dzieje mi się z głową coś dziwnego tzn. boje się wyjść na ulice bo wydaje mi się że każdy mnie obserwuje, mam myśli samobójcze, cały czas sobie myślę poco żyć skoro i tak jestem zwykłym ćpunem popadającym w długi. Próbuje to rzucić na wszelki możliwy sposób ale mi się nie udaje nawet jak nie mam przy sobie baki to próbuje odurzyć się w inny sposób. Nie wiem co mam z tym zrobić, boje się że w końcu coś mi się stanie bo czuje się coraz słabszy.
Siemanko Sylwek! Najważniejsze to to, że zdałeś sobie sprawę se swojego problemu! Po pierwsze nic nie dzieje Ci sie z głową :) twój organizm domaga sie kolejnych dawek THC i dla tego podpowiada Ci takie ch*jowe myśli żeby Cie złamać i przekonać do kolejnych porcji bakumana... Po drugie na pewno nie będzie łątwo lecz nie możesz sie demotywować! Zrób coś w te strone ogłoś, że nie jarasz po wypierdzielaj wszystko co Ci sie kojarzy z jaraniem tego świnstwa poczytaj forum i staraj sie na nim pisać to dodaje otuchy! na pewno mi dodało :) Po trzecie NIE jesteś sam, są ludzie którzy bardzo chętnie Ci pomogą i poradzą choć by na tym forum :) Nie Ty jedyny masz problem z jaraniem pamiętaj o tym!
Abstynęcja to trudne wyzwanie. Ciężko ją zacząc a jak się ją już zacznie to szybko sie człowiek wyłąmuje i znów wraca do nałogu. Nie mówie oczywiście o wszystkich ale u większosci tak jest. Jeżeli sobie nie radzisz stwierdzając że wciągło Cie to głeboko w nałog to skożystaj z bezpłatnej poradni we wrocławiu http://www.narkotyki.sos.pl/ . Może bedzie ci potrzebna jakaś teriapia która pomoże Cię utrzymać w abstynęcje. To tyle ode mnie:)
2 wiadra w rana.... ludzie mniejsza faza by była po ćwiartce z rana lub setce
ale i tak takiego człowieka każdy by nazwał ciężkim alkoholikiem
jedyny cel w życiu - najebać się, na pewno nie ma nic innego?
Mieszkam w małej miejscowości na granicy z Czechami do poradni mam jakieś 100 km więc odpada ale sam będę próbował dzisiaj nic nie zajarać albo nie wziąć czegoś innego. Będzie trudno w chuj ale spróbuje bo przez to straciłem wszystko.
uderż do miodzia on zna wszystkie poradnie - nie wierzę że nie masz nic bliżej
a ja własnie tak sobie pozmieniałem w życiu (i to chyba podświadomie) że okazuje się że mam do poradni teraz rzut beretem i będzie mi łatwiej się wybrać jeśli się zdecyduje (bo wcześniej to bym musiał specjalnie jechać)
Wczoraj znowu się ujarałem, podejrzewam że sam sobie nie dam rady bo wokół mnie wszyscy to robią i nawet jak mam w głowie że nie chce zapalić to ręce same biorą gdy ktoś częstuje.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach