Witam. Jestem nowa na forum. Palę dzień w dzień już jakieś 3 lata. W tym momencie bonio jest dla mnie tak normalne, jak dla normalnego człowieka jedzenie, picie, czy chodzenie do toalety. Ogólnie nie byłoby mnie tu gdyby nie mój chłopak. Rzucamy palenie z dniem 2.04. To dla nas naprawdę ważny dzień. Dlaczego akurat ten a nie inny? Tego dnia mój chłopak idzie na operacje, a z racji tego, że sam nie umiał i nadal nie umie przez problemy, które nas przerastają zebrać odpowiedniej motywacji, to będzie odpowiedni czas. On bardzo się tego boi i od dłuższego czasu czyta różne fora. Ja nastawiam się na rzucenie mj już od trzech miesięcy i wydawało mi się, że to będzie łatwe - po prostu rano wstanę i już nie zapalę, ale dzisiaj mój chłopak dał mi poczytać pewną historię opisaną na tym forum i ... zaczęłam mieć wątpliwości co do łatwości tego zadania ! Myślę, a raczej wiem! , że życie bez mj będzie o wiele lepsze, ale gdzieś mam obawy, że chęć zapalenia, poczucia dymu w płucach i tego lekkiego otępienia mnie przerośnie. Skąd te obawy ? Hmm... Teraz wiem, że życie bez palenia będzie lepsze, mam świadomość, że mj pomimo tego, że gdzieś daje mi siły by przetrwać najgorszy czas, to z drugiej strony wyniszcza mój organizm, a i tak za chwilę pójdę i zapalę... Dlaczego ? Już nie raz miałam tak, że wstałam z łóżka rano i gdzieś we mnie krzyczało z radością 'JUŻ NIE CHCĘ/NIE MUSZĘ PALIĆ!!' , ale malowałam się, ubierałam, jadłam śniadanie i... ? I zawsze gdzieś na moich oczach pojawiała się mj. Dalej myślałam, że mogę tego nie robić, ale i tak brałam i paliłam. Paliłam jednocześnie myśląc o tym, że nie będę tego robić !! Poza tym - ten post piszę od godziny 19, jest prawie 22 i w między czasie zdążyłam wypalić dwa bonia ( co chwilę mnie coś rozpraszało - dlatego tak długo pisałam) Chore. A może to ja jestem chora ? Nie wiem. I dlatego właśnie się tutaj znalazłam. Mam nadzieję, że zrozumiecie mnie i mój problem, pomimo tego, że wydaje mi się, że bardzo chaotycznie jest to wszystko napisane. Chciałabym znać wasze zdanie na ten temat.
Dajesz ! Pier*** to w cholere !
Trzeźwość masywnie Cie wynagrodzi. Ja nie pale juz prawie 8 miesięcy. Początki odstawienia były dla mnie straszne. Szczególnie podczas konfrontacji ze stresem. Aktualnie jest już duuużo lepiej. Teraz już wiem że opłacało sie cierpieć.
Codzienność wypełnia się spokojem i harmonią. Niesamowite uczucie!
Nie jestem już dłużej niewolnikiem ! :)
Ja też już nie chcę ! I nie będę ! Mam nadzieję, że moje plany się udają, bo mam dość takiego życia. MJ mnie wyniszcza. Odkąd palę jestem bladsza, słabsza, wypadają mi włosy, nie mam siły do życia, nic. Od tego czasu też spadłam z wagi 17 kg - jest to dla mnie dziwne, bo wiem, że przy paleniu się tyje, ale ja to gdzieś czuję w sobie, że ze mną jest na odwrót. Może ktoś z was też tak ma ?
Jeszcze 9 dni . Czuję, że przez to, że zbiegnie nam się to z operacją mojego chłopaka, będzie łatwiej. Może to tylko wymówka, żeby przedłużać. Wiem, że od 2. 04 nie zapalę ani takiego malutkiego buszka bardzo długoo . Im bliżej tym bardziej się zaczynam obawiać. Nie wiem czemu - przecież to miało być takie łatwe ! Ehh...
a kto mówił że będzie łatwo?
nie sądze,
a jeśli 2 osoby rzucają razem to jest jeszcze trudniej bo wystarczy że jedna wymięknie to już druga ma pretekst by pójść w jej ślady,
niemniej trzymam za Was kciuki i mam nadzieję że pokażecie że jest to możliwe
oczywiście dwie osoby mogą się też nawzajem wspierać - i to może być zaletą...
a jakie problemy, które Was przerastają, każą wam palić? trochę pokrętna logika
bo ja kojarzę jeden tylko taki problem: posiadanie większej ilości... :)
Ciekaw jestem co Twój chłopak by napisał na temat Waszego wyzwania jakie chcecie podjąc? Jak to widzi?
Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Po prostu wydawało mi się, że nie jestem, aż tak bardzo uzależniona, jednak okazało się, że mam tak samo jak niektórzy tutaj na forum jak nie zapalę... Po prostu nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak bardzo już upadłam. Teraz chcę wstać. Wiem jak i wiem, że będzie trudno. Dlatego jestem tutaj.
Mastik myślę, że mamy za dużo motywacji i raczej będziemy się wspierać i motywować.
Problem nie każe, ale po co się z nim uporać, jak można zapalić i się odstresować. Normalnie aż wstyd. Tak nie powinno być i dlatego to chcemy zmienić. Za dużo problemów tak odkładaliśmy z dnia na dzień i się nazbierało. To też nas m.in motywuje. Mamy dość problemów i chcemy być szczęśliwi. A Mj owszem uszczęśliwia, ale na chwilę, a prawdziwe problemy zostają w prawdziwym świecie, do którego trzeba wrócić. A jakie problemy ? Powiem tyle, od 9 miesięcy mieszkamy w Holandii. Na początku było super, były pieniążki, wakacje, co weekend gdzieś wypad za miasto itd. Ale zaczął się rok szkolny, potrzebne mieszkanie z meldunkiem, potrzeba by było więcej pieniędzy, a zaczynała się zima. Zima się zaczyna - praca się kończy. Pół biedy z pracą, bo zawsze coś miał chociażby na czarno, ale potem dopadła go choroba i pracować nie może. Mu dochodzą jeszcze problemy z Polski (długi, problemy z mieszkaniem itd), a mi to, że kłócę się z matką - w sumie nie powiedziałam jej już tak od 6 miesięcy prawie - kiedyś miałyśmy super kontakt, teraz jej nie chcę znać.
To dla mojego chłopaka, jak i dla mnie na prawdę duże wyzwanie. I jeśli chodzi o niego, to podchodzi do tego całkiem na poważnie. Aż byłam w szoku, jak mi oświadczył, że od tego dnia to ja będę nosić przy sobie nasze wszystkie pieniądze i karty, aby on nie mógł zajść i kupić sobie chociażby blanta. To coś znaczy, prawda ? ; )
Tak, to napewno cos znaczy. A jeszcze wiecej bedzie znaczylo, kiedy przyjda pierwsze dni niepalenia, organizm jest w stanie znalezc sobie obojetnie jaka wymowke, zeby zaspokoic nalog i przyjac dawke. To naprawde wyglada o wiele trudniej, niz sie o tym pisze, czy rozmawia. Niemniej jednak wierze w powodzenia, bo sam od 2 lat zmagam sie z uzaleznieniem podwojnym, wraz z kobieta, tylko ze mamy oboje inne uzaleznienia, to tez ma znaczenie.
Wczesniej sam zaczynalem ja wciagac w nalog. Kobiety sa o wiele slabsze jesli chodzi o slabosc do substancji psychoaktywnych i o wiele szybciej sie uzalezniaja.
Mieszkanie w Holandi napewno nie pomoze, nie ma co sie oszukiwac. To tak jak z alkoholem na sklepowych polkach, gdyby go tam nie bylo, nie byloby tez setek milionow ludzi pijacych, prawda ?
Tez co jest tutaj bledem wedlug mnie, to ustalanie sobie konkretnej daty. A co, jesli noga sie wam powinie ? Co wtedy ? stracicie na starcie cala motywacje, ustalicie nowa date. Jak juz sie na cos decydujesz, zrob to dzis, teraz, nie odkladaj. Mysle, ze wiekszosc chlopakow z forum to potwierdzi.
Mimo wszystko zycze duzo powodzenia, bo to swinstwo naprawde po dluzszym czasie uswiadamia, jak gleboko w nas siedzi i jak duzy jest z nim problem, a jeszcze wiekszy bez niego :)
Wiem, że to błąd, że ustaliliśmy sobie datę, ale to tylko i wyłącznie dlatego, że mój chłopak będzie miał operowaną szyję i po operacji nawet jakby chciał i miał możliwość to nie może zapalić. Gdyby nie to nie dałby rady sam od siebie rzucić, a to będzie dobry początek.
Tak wiem, będzie ciężko, ale... chcemy zacząć nowe, lepsze życie. Ja muszę pomóc mu, on mi. Musi się udać. A to, że Holandia, to nic nie znaczy. Właśnie gdyby nie ta Holandia, to byśmy nie chcieli rzucić.
1. Zakazany owoc smakuje lepiej.
2. Brak umiaru nam nie pomógł, wręcz przeciwnie. ; /
Nie moge sie zgodzic co do tego, ze Holandia jest bez znaczenia. To jeden z dwoch krajow w ktorym towar jest legalny i dostepny na wyciagniecie reki. Mieszkam zaraz obok, tez nie ma tu problemow ze zdobyciem, niemniejjednak nie jest to az tak proste. Jestem ciekaw strasznie jak mija 1 dzien abstynencji ?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach