Siemka,czy może mi ktoś podać namiary na dobrego specjaliste z opolskiego.Mam 32 lata i połowe swojego życia jestem zapruty zielskiem,nawet nie pamiętam jak wygląda realna rzeczywistość.Szczerze to się tej rzeczywistości boje,od jakiś sześciu lat kopce od rana do nocy.problem w tym ze moje najbliższe otoczenie akceptuje moje ćpanie, koledzy,znajomi,rodzice a nawet teściowie.Czasem wydaje mi się ze jestem dla nich pewnego rodzaju atrakcja.Nie mam palącego towarzystwa,pale sam w domu,w pracy,i wszędzie gdzie się pojawię,nie pamiętam ile już było tych poniedziałków od których kończyłem z tym gównem.Nie zdarzyło mi się wytrzymać więcej niż szesnaście godzin,potem robię się rozdrażniony,agresywny,zachowuję się. jak furiat i na tym kończy się moja abstynęcja.w takich napadach zniszczyłem już wiele wartościowych rzeczy.Mam własna rodzinę,żone i wspaniała córkę która nigdy nie widziała ojca trzeźwego,nawet przy jej narodzinach byłem zajebany.Z pozoru jest normalnie,dom, mały rodzinny interesik,niby żadnej patologi.Od jakiegoś czasu czuje jak mnie to zżera od wewnątrz.Ciesze się ze trafiłem na to forum,dzieki temu co tu przeczytałem zdałem sobie sprawe z powagi problemu.Będę wdzięczny za pomoc.
Witaj Bracie,
Wiesz, poniekąd doskonale rozumiem Twój problem - z tym względem, że przerwa, nawet kilkudniowa nie powodowała wybuchów agresji i furii. Nie zmienia to jednak faktu, że jak najszybciej powinieneś rzucić palenie. Sam mam kilkanaście lat doświadczeń w tej branży i wiem że to trudne. Jeżeli jednak chcesz funkcjonowac normalnie trzeba rzucić - inaczej za parę lat będziesz roślinką, pocieszną i śmieszną dla rodziny, ale zawsze roślinką
Mam 32 lata i pale 13 lat z roznymi przerwami. Niestety wracam po dłuższych nawet przerwach..ciagi. Teraz mi jednak najtrudniej. Nie mam palacego towarzystwa, z ktorym mozna sie nie spotykać itp. zeby bylo latwiej. Jak skonczyc kiedy nie mozna sie odciac ...bo jak przewaznie palilam sama, "do lustra"? to najtrudniejsze.....praca, rodzina, wszystko sie wali..juz nie mam sily...
Rozumiem co masz na mysli ,ze mna jest podobnie.Zadnych przyjaciow i kogos kto by cie zrozumial.Nawet moj chlopak ,ktory tez pali tyle co ja,radzi sobie jakos lepiej z tym wszystkim.Czy kobiety maja trudniej?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach